2/03/2013

Cz. IV R. 17 - Paryż

- Zayn, ja znam prawdę - mówię.
Zayn spogląda na mnie. Między jego brwiami pojawiły się dwie pionowe zmarszczki. Nie wie o czym mówię.
- Na plecach nie mam blizny, a tatuaż.
- Jennifer, ja… - zaczyna, ale mu przerywam.
- Wiem o Codym. Spotkałam się z nim. Dlaczego mnie okłamałeś?
- To było dla twojego dobra - odpowiada. Wstaje i podchodzi do mnie. - Nie chciałem byś się z nim zadawała. Chciałem, byś była tylko moja. - Schował pasmo moich włosów za uchem. Pogładził kciukiem mój policzek. - Wcześniej byłaś rozdarta pomiędzy mną a nim. Chciałem żebyś po wypadku nie musiała tego ponownie przechodzić.
- Mogliście chociaż słowem o nim wspomnieć. Powiedzieć że to mój były czy coś. A nie wciskać mi jakiś kit! - unoszę się.
Nastała cisza.
- Spałaś z nim? - pyta.
- Co? - pytam zszokowana. Robię krok w tył.
- Pytam, czy z nim spałaś.
- To jest dla ciebie najważniejsze? To czy z nim spałam? A nawet jeśli to co?
- Odpowiedz!
Nie wiem, co mnie skusiło do tego, by odpowiedzieć:
- Tak, spałam z nim.
W Zayn’ie najwidoczniej się zagotowało. Chwycił kurtkę z fotela i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
Mogłam tego nie mówić, myślę.
*
Sprawdzam godzinę  na komórce.
Jest kilka minut po trzeciej w nocy.
A Zayna wciąż nie ma. Martwię się o niego. Zastanawiam się, gdzie mógł pójść i dlaczego jeszcze nie wrócił.
Nagle drzwi z pokoju się otwierają.
Zrywam się z łóżka i idę sprawdzić czy to Zayn.
Stoi w drzwiach. W zasadzie to ledwo stoi. Chwieje się na nogach. Włosy ma w nieładzie.
- Idź natychmiast spać. Jest trzecia w nocy - mówię władczym tonem.
Podchodzę do Zayna. Zamykam za nim drzwi.
Łapie moje nadgarstki. Przyciska mnie do ściany.
Jego cuchnący oddech owiewa moją twarz.
- Dlaczego mi to zrobiłaś? - pyta.
W jego oczach jest jedynie złość.
Uderza pięścią o ścianę.
Drżę.
- Dlaczego?! - krzyczy.
- Zayn, proszę, połóż się. Porozmawiamy rano - mówię łamiącym głosem.
- Odpowiedz mi na moje pytanie!
- Zayn… - W oczach mam łzy.
- Ja ci już nie wystarczam, że musisz sypiać z innymi? Zaraz się o tym przekonamy. - Chwyta mocno mój nadgarstek. Odciąga mnie od przedsionka. Szybko się rozbiera, zdejmuje moje spodenki i majtki. Popycha mnie tak, że upadam na łóżko. Usiłuję uciec w jak najdalej, ale Zayn i tak mnie łapie. Moje ręce zaciska w żelaznym uścisku swoich dłoni na wysokości mojej głowy.
- Zayn, proszę nie rób tego - mamroczę. Zaciskam zęby. Napinam wszystkie mięśnie. Usiłuję uciec, wyrwać się, ale Zayn jest silniejszy, zwłaszcza że jest pijany.
***
Budzi mnie dzwonek telefonu. Nie otwierając oczu, sięgam ręką po niego i odbieram.
- Tak? - pytam, zaspanym głosem.
- Cody, tu Gosia - mówi. Słyszę, że jest roztrzęsiona, płacze. - Jestem pod twoim hotelem…
- Zaraz będę po ciebie. Czekaj na mnie.
Zrywam się z łóżka. Ubieram koszulkę i buty na bose stopy. Wybiegam z pokoju, zostawiając drzwi otwarte na oścież. Zbiegam po schodach, nie chcąc czekać na windę. Przed hotelem faktycznie stoi Gosia. Zapłakana.
Przytulam ją.
- Cii… Chodź, nie stójmy tutaj - mówię.
Zaprowadzam ją do mojego pokoju. Siadamy na łóżku.
Gosia wtula się we mnie i płacze.
- Co się stało? - pytam, gładząc ją po włosach.
Wybucha jeszcze większym płaczem.
- Gosiu, proszę powiedz mi. Tylko wtedy będę mógł ci pomóc - mówię spokojnie.
- Zayn… on… - mamrocze przez łzy. Spogląda na mnie.
- Uderzył cię?
Kręci przecząco głową.
Jeśli jej nie uderzył to co zrobił, że tak płacze?
O Boże. Nie. Nie mógł tego zrobić.
- Zrobił to co mam na myśli?
Kiwa głową, zanosząc się szlochem.
Zabiję, skurwysyna, przysięgam!, myślę.
Przytulam Gosię mocno do siebie.
- Jesteś już bezpieczna. On w życiu cię już nie dotknie - szepczę w jej włosy.

Paryż. Ostatnio jak tu byliśmy to zwiedzaliśmy Miasto Miłości, a dziś? Dziś mieliśmy się spotkać i być może znów to zrobić i przy okazji zgubić się jak poprzednio, ale Zayn pokrzyżował moje plany.
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co on zrobił. Jak on mógł do tego stopnia skrzywdzić Gosię. Na samą myśl o tym, że ją dotknął swoimi łapskami mam ochotę mu przywalić. A za to że posunął się jeszcze dalej to już nie pozostaje mi nic innego niż go zabić.

- Gosiu, muszę na chwilę wyjść - mówię.
- Proszę, nie… - odpowiada łamiącym głosem. Mocno ściska moją rękę.
- Spokojnie. Nic ci się nie stanie. Alli zostanie z tobą. I Jeff.
Całuję ją w czoło i wychodzę.

Przed hotelem jest oczywiście tłum fanek. Poświęcam im kilka minut, robiąc sobie z nimi zdjęcia, rozmawiając i rozdając autografy. Następnie idę do hotelu, w którym zatrzymała się Gosia. Mam nadzieję, że zastanę Zayna.
- Cześć, wiesz gdzie jest Zayn? - pytam Julkę, którą znalazłem w hollu.
- Cody, wiesz gdzie jest Gosia?
- U mnie w hotelu. Ty nic nie wiesz? - pytam.
- Co mam wiedzieć? Wszyscy ją szukamy. Zniknęła w nocy…
Rozglądam się po hotelowym lobby. Dużo tu ludzi.
- Chodźmy do jakiegoś pokoju - mówię.

- Cody, co się stało? - napada mnie Zuza. - Gdzie do cholery jest Gośka?
- Spokojnie. Nie miej do mnie pretensji tylko do Zayna - warczę. - W życiu nie uwierzycie co zrobił.
- Co takiego? - pyta Berry.
- Zayn… - Biorę oddech. - Zgwałcił Gosię - mówię, wypuszczając powietrze.
- Co?! - pytają jednocześnie dziewczyny.
- Sam w to nie mogłem uwierzyć. W nocy Gosia do mnie zadzwoniła, powiedziała że jest pod moim hotelem. Płakała. Nie wiedziałem dlaczego. Nie wiem jak do tego doszło. Wiem tylko że to zrobił - wyjaśniam. - Wiecie gdzie on jest?
- Zadzwonię do niego - proponuje Julka.

Kilka chwil później Zayn zjawia się u dziewczyn w pokoju. Wygląda na przestraszonego, gdy mnie dostrzega.
- Znaleźliście Gosię? - pyta.
- Tak - odpowiadam spokojnie. - A teraz pozwól, że ja zadam ci pytanie. Jak mogłeś zrobić coś takiego Jennifer?! - unoszę się.
- Cody, spokojnie - mówi Zuza, kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Stary, słuchaj. Nawet nie wiesz jak tego żałuję. Gdybym mógł cofnąć czas…
- Mogłeś się zastanowić zanim to zrobiłeś! - krzyczę. Wstaję, podchodzę do niego. - Nawet nie wiesz jak ona teraz cierpi, przez twoją jedną zachciankę - mówię, patrząc mu prosto w oczy.
- Naprawdę tego żałuję.
__________________________
Cześć. :3
Dzieje się, dzieje! :D
A w następnym będzie się też działo, ale może nie aż tak bardzo.
A teraz pytanie:
KTO JEDZIE DO ŁODZI ZOBACZYĆ NASZEGO CODY'EGO?!
Ja planuję się wkraść na koncert, bo nie mam tyle kasy - jak potrzeba to oczywiście nie ma... Chyba że ktoś mi kupi w zamian za dożywotnie pisanie tego opowiadania! Hahaha. Nie żartuję.
Do napisania,
Baśku. xx

_
Jeśli czytasz to skomentuj, chociażby paroma słowami.

P.S. Chcecie żeby, np za tydzień zrobiła twitcama czy coś? PISZCIE!

4 komentarze:

  1. ło matko nie wiedziałam że Cody przyjeżdża bo tylko o jb mówili -,- kurcze teraz tak strasznie żałuję -,- no ale nic to :) a co do opow. to łoł... Zayn zgwałcił Gosię no nie wierzę... czekam na nowy

    OdpowiedzUsuń
  2. Bistee ,ostroo jak on mógł ,jejć mam nadzieje że wszystko się dobrze ułoży teraz ;) czekam na nn ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Walnij! Z liścia mu! Albo z pięści! Cegłą gnoja! A to napalony zboczeniec, kurde xD Cody jest dobry, aye :DD Rozdział pro, jak zawsze :D A dasz pozostałych chłopaków z 1D? niech natłuką Zaynowi czy nwm, staną w jego obronie? Znaczy, to tylko takie moje pytanie c'nie XD I tak Cody jest najważniejszy, yay :D

    Twitcam zawsze spoko ^^
    A no Cody'ego nie jadę (buu T^T), ale koleżanka ma DC i powiedziała, że cyknie specjalnie dla mnie jego fotkę, więc trzymam ją za słowo :D

    Cheers xxx

    royal-life-with-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!
Jeśli komentujesz jako Anonim, to podpisz się chociaż imieniem czy inicjałami, bo czasami chcę wiedzieć do kogo mam się odnieść w poście. :)