4/28/2013

Cz. IV R. 21 - Troska


***
Słońce już dawno zaszło. W pokoju świeci się jedynie jedna lampa, przez co panuje półmrok, nadający intymną atmosferę. Gosia leży na moich kolanach, bawiąc się moimi palcami. Uśmiecham się, patrząc na jej uśmiech, szczęście w oczach. Splotła nasze palce i przyglądała im się.
- Masz wielkie dłonie w porównaniu do moich - zauważa.
Śmieję się.
- Jestem z Australii, tu wszystko jest duże.
- Dłonie także? - pyta, wiercąc się na moich nogach. Gosia siada na piętach obok mnie, na jej twarzy widnieje uśmiech.
- Też. Ty masz za to małe łapki w porównaniu do moich. - Przykładam nasze dłonie do siebie. Końce jej palców sięgają nawet nie do połowy moich. To słodkie. Z powrotem splotłem nasze dłonie. Nastała cisza, którą po chwili przerwał głos Gosi.
- Tonight, we are Young, so lets set this Word on fire… - Jej głos jest cichy i melodyjny. Ładnie przeciąga samogłoski.
Cover, wpada mi do głowy.
- Nagramy coś? - proponuję.
Gosia w odpowiedzi wzrusza ramionami.
- Masz gitarę? - pyta.
Przytakuję.
- Masz kamerę?
Znów kiwam głową.
- Ale że teraz?! - Podnosi się gwałtownie i wpatruje się we mnie.
- Czemu nie? - Uśmiecham się i poprawiam na kanapie.
- Musimy poćwiczyć, ty musisz się nauczyć chwytów. - Wzrok Gosi goni po całym pomieszczeniu, po czym zatrzymuje się na mnie.
- Za godzinę wszystko będzie wyćwiczone, przecież jesteśmy profesjonalistami. - Wstaję, idę do sypialni po gitarę i laptopa. Wracając zastaję Gosię w dokładnie tym samym miejscu, gdzie była wcześniej. Wpatruje się we mnie jak mała dziewczynka w upragnioną lalkę. To słodkie. Siadam obok niej, opierając gitarę o kanapę i włączam laptopa. Po chwili mam już znalezione chwyty, więc zaczynam je ćwiczyć.
Po pół godzinie jesteśmy zgrani: Gosi i mój wokal, a także gitara. Kamera stoi naprzeciwko kanapy, na której siedzę, a Gosia włącza nagrywanie, o czym świadczy zapalona czerwona lampka.
- Cześć, tutaj Cody Simpson i moja dziewczyna Jennifer. - Gosia siada obok mnie. - Mamy dla was cover piosenki “We are Young”, którą w oryginale śpiewa zespół Fun. Mamy nadzieję, że się wam spodoba. - Spoglądam na Gosię - uśmiecha się delikatnie. Przytakuje delikatnie. - Raz, dwa, trzy, raz, dwa trzy. - Zaczynam grać przykrywkę, a po chwili Gosia zaczyna śpiewać. W refrenie śpiewamy razem. Wychodzi nam to fantastycznie.
Przybijamy piątki, gdy Gosia z powrotem siada obok mnie.
- Gdybyśmy się założyli to bym wygrał - wyrobiliśmy się w pół godziny. - Uśmiecham się tryumfująco.
- A co byś chciał wygrać…? - pyta Gosia, zmysłowo przeciągając samogłoski i przybliżając się do mnie. Nosem ociera się o moją szyję.
- Ciebie - szepczę, po czym obejmuję jej drobną twarz w dłonie i całuję jej usta. Gosia kładzie opiera swoje łokcie na moich barkach i wplata swoje palce w moje włosy, lekko ciągnąc za ich końce. To cholernie seksowne i pobudzające. Delikatnie przegryzam jej dolną wargę, a z ust Gosi wydostaje się cichy, mimowolny jęk. Kładę się na sofie, ciągnąc za sobą Gosię. Umiejscawia swoje nogi po bokach moich. Ani na chwilę nie przerywa pocałunku. Czuję jak ociera się swoimi biodrami o moje, przez co w moich bokserkach robi się coraz ciaśniej.
- Cody? - pyta cicho. Otwieram oczy i widzę, że wpatruje się we mnie. Jej piękne brązowe oczy są ciemniejsze niż zwykle. - Prześpij się ze mną. - Wplatam palce w jej włosy, nie wiedząc co mam jej odpowiedzieć. Oczywiście, że chciałbym, ale po tym co zrobił Zayn, boję się. Boję się tego, że mogę ją skrzywdzić podobnie jak on.
- Boję się, że cię skrzywdzę - odpowiadam, wpatrując się w jej drobną twarz.
- Nie mógłbyś… - Nastaje cisza. - Proszę.
*
Będąc pod prysznicem zastanawiam się jak spełnić prośbę Gosi, by jej nie skrzywdzić. Wiem, że muszę być bardzo delikatny i nie wywierać presji na niej. Że też ten idiota musiał ją tak skrzywdzić. Na wspomnienie tego, co ten palant jej zrobił momentalnie wszystko we mnie wrze. Uderzam pięścią w ścianę. Mam ochotę na czymś się wyładować, zacząć krzyczeć. Strumienie wody spływają po moim ciele. Przegryzam mocno wargę. Gdy się kogoś naprawdę kocha to nie krzywdzi się tej osoby. Zayn nie kochał Gosi, bo ją skrzywdził. Ja… chyba nigdy jej nie skrzywdziłem. A przynajmniej nie do tego stopnia co Zayn. No cóż, skoro on myśli kroczem, a nie głową to jest z nim coś nie tak.
Zastaję Gosię siedzącą po turecku przed oknem. Wygląda na zamyśloną, jakby nieobecną. Podchodzę do niej i kucam za nią. Kładę dłonie na jej ramionach.
- O czym myślisz? - pytam cicho. Wpatruję się w widok za oknem.
- O tobie, o tym co dla mnie robisz. Poświęcasz się dla mnie, chcesz dla mnie jak najlepiej. Dlaczego to wszystko robisz? - pyta, odwracając się. Spogląda na mnie z zaciekawieniem.
- Cóż… - Przeczesuję dłonią włosy. - Może dlatego, że cię kocham? - Wpatruję się w nią czekając na jakąś reakcję. Gosia dłuższą chwilę wpatrywała się we mnie, po czym przytula się. Odruchowo zamykam ją w swoich objęciach. Dłonią głaszczę ją po włosach.
- Ja ciebie też kocham - szepcze, spoglądając na mnie. Przytulam ją bardziej do siebie. Mam właśnie w ramionach cały swój świat, sens mojego życia.
***
- Idę na spacer - oznajmiam. Kieruję się w stronę drzwi, mijając Cody’ego, który odruchowo łapie mnie za rękę.
- Pójdę z tobą - mówi ochoczo.  Jego twarz jest blisko mojej.
- Chcę iść sama - odpowiadam. Usiłuję wyswobodzić dłoń z uścisku Cody’ego, jednak bez jakichkolwiek skutków.
- Samej cię nie puszczę, nie znasz okolicy. Poczekaj, ubiorę koszulkę i pójdziemy razem. - Widzę, że już-już chce puścić moją dłoń i iść do sypialni, ale zatrzymuje się i pyta: - Poczekasz? - Wpatruje się we mnie wyczekująco.
- T-tak - odpowiadam.
- Pod żadnym, ale to żadnym pozorem nie wychodź sama - mówi poważnym głosem. Wiem, że nie chcę pożałować swojego samotnego spaceru, więc postanawiam zostać.
- Dobrze. - Uśmiecham się delikatnie i spoglądam na niego, chcąc go upewnić, że nie ucieknę.
Cody odwzajemnia uśmiech, puszcza moją dłoń i idzie do sypialni. Patrzę się w zarys jego sylwetki. Ma szerokie ramiona, lekki zarys mięśni na plecach, fajny tyłek. Jego ciało jest idealnie zbudowane. Wiem, że jest silny i potrafi spożytkować swoją siłę, ale nie w taki sposób w jaki zrobił to… Stop! Nie myśl o tym! Biorę głęboki oddech i kręcę głową, chcąc odpędzić myśli o wydarzeniu sprzed kilku miesięcy. Jestem tutaj z Codym, nic mi nie grozi, miło spędzamy czas. Wszystko jest dobrze, wszystko będzie dobrze. Moje myśli wciąż krążą wokół Zayna. Czuję ból w podbrzuszu jak wtedy. Łapię się ściany, by nie upaść.
- No możemy… - zaczyna Cody, naciągając koszulkę. Jego wzrok pada na moją skuloną sylwetkę. Nim się orientuję jest już przy mnie i obejmuje mnie w talii. - Gosiu, co jest? - pyta. Jego głos jest zmartwiony. Spoglądam na niego. Rysy jego twarzy są wyostrzone, wygląda na starszego niż jest, w jego oczach kryje się troska. - Mogę się położyć? - pytam cicho. Ból jest niemiłosierny, czuję jakby całe podbrzusze było spięte. Cody w odpowiedzi na moje pytanie bardzo delikatnie bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni, gdzie kładzie mnie na łóżku. Zdejmuje moje baletki i przykrywa kołdrą. Siada obok mnie i chowa pasmo moich włosów za ucho, wpatrując się we mnie z przejęciem.
- Co cię boli? - pyta. Cholera, co mam mu odpowiedzieć? Uświadamiam sobie, że ten ból nie jest tyle fizyczny co psychiczny i przeniósł się właśnie tam. - Chcesz jakieś tabletki?
- Połóż się obok mnie, proszę.
Cody marszczy brwi, nie wiedząc jak ma mi to pomóc. Pomiędzy jego brwiami tworzą się dwie pionowe zmarszczki. Postanawia wykonać moją prośbę, bo wstaje, obchodzi łóżko, zsuwa buty ze stóp i kładzie się obok mnie. Delikatnie odwracam się na bok i wtulam się w jego ciało. Cody wodzi palcem wzdłuż mojego kręgosłupa, co uspokaja mnie. Będąc wtulona w niego, ból mija. Pewnie to za sprawą jego obecności i mojej świadomości, że przy nim nic minie grozi.
***
Wystraszyłem się, widząc Gosię skuloną i trzymającą się ściany. Nie wiedziałem, co mam robić. Byłem wtedy bezradny, w dodatku ona tak mało mi powiedziała. Udzielała mi zdawkowych odpowiedzi. Jednak teraz, gdy leży wtulona we mnie i najwidoczniej śpi, bo jej oddech jest miarowy, wiem, że wszystko wróciło do normy, ból ustąpił. Właśnie dlatego nie chcę z nią iść do łóżka, bo już nie jest tą hardą dziewczyną, co kiedyś. Stała się bardzo delikatna. Kiedyś zajmowała się tysiącem rzeczy, nic jej nie zatrzymywało, a dzisiaj? Dzisiaj jest zupełnie inaczej. 
Delikatnie wyswobadzam się z objęć Gosi i wychodzę z łóżka. Przechadzam się po domu, gasząc wszędzie światła i zamykając dokładnie drzwi na wszystkie zamki. Ogarniam lekki bałagan jaki sam się zrobił, wypijam puszkę Mountain Dew, zdejmuję koszulkę i wracam do łóżka. Gosia wtula się w mój tors i cichutko pochrapuje. Próbuję usnąć, ale nie potrafię. Moje myśli krążą wokół Gosi. W głowie zaczyna układać mi się spokojna melodia, a pojedyncze słowa układają się w wersy. Ponownie delikatnie wyswobadzam się z objęć Gosi i stawiam bose stopy na panelach. Chwytam gitarę, znajduję długopis i kartkę, po czym idę na plażę.

Jest 2:15 nad ranem i wciąż myślę o Tobie, kochanie
Ziewam często, ale wciąż myślę o Tobie, kochanie
Niebo stworzyło Cię świetną w każdym kawałku, kochanie
Myślę, że jestem w zakochany w każdym fragmencie Ciebie, kochanie

Nie wiem jak usnę tej nocy
Jeśli Ty nie, Ty nie wyjdziesz z moich myśli*

Piosenka jest gotowa w rekordowym czasie. Muszę, po prostu muszę zagrać ją Gosi i to teraz. To nie może czekać do rana. Gram całą piosenkę jeszcze raz, po czym wstaję i idę szybkim krokiem do domku. Siadam w sypialni pod ścianą, naprzeciwko łóżka i zaczynam grać, wiedząc, że to obudzi Gosię. Nie mylę się, po pierwszych dwóch wersach budzi się i wpatruje we mnie z uśmiechem. Śpiewając patrzę na nią i też się uśmiecham. Jest moją inspiracją do tworzenia muzyki.
- To jest piękne - mówi, gdy kończę. Wstaję, opierając gitarę pod ścianą i podchodzę do Gosi. Siadam na łóżku.
- Cieszę się, że ci się podoba. - Całuję czubek jej drobnego noska, a kąciki jej ust unoszą się do góry.
- Zagrasz mi coś jeszcze? - pyta, będąc kompletnie rozbudzona.
- Nie jesteś senna? - Przyglądam się jej, szukając jakiś oznak niewyspania.
- Nie, ale jeśli zagrasz mi jakąś kołysankę to pewnie usnę - odpowiada. Wygląda uroczo z poczochranymi włosami i zaróżowionymi policzkami. Wstaję i biorę gitarę.
- Co mam Ci zagrać?
Gosia namyśla się w przerysowany sposób, przez co uśmiecham się.
- Jakąś swoją starą piosenkę - mówi, wiercąc się na łóżku. Przykrywa się kołdrą i wpatruje we mnie. Mam wrażenie, że patrzę na małą dziewczynkę, która czeka aż tata opowie jej bajkę na dobranoc. Wzdycham. Zaczynam grać „Love so strong”. Pamiętam, że gdy kiedyś wykonywałem tą piosenkę nie wiedziałem o istnieniu tak niesamowitej dziewczyny, która dzisiaj jest moim całym światem i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Gram i śpiewam dość cicho, przez co pod koniec piosenki Gosia ponownie śpi. Odkładam gitarę na stojak, po czym kładę się do łóżka.
____________________________
* Awake All  Night, tłumaczenie moje własne.

____________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM,
wiem, rozdział miał być już dawno, jednak nie miałam czasu, by siąść i go po prostu napisać. pisałam go w pociągu, trochę w domu, trochę w internacie. Jest krótszy niż chciałam by był, jednak stwierdziłam, że dodam ile mam, byście tylko mieli co czytać.

Macie jakieś pytania do Gosi i Cody'ego? 
Jeśli tak to kierujcie je tutaj: http://ask.fm/LoveStoryCodySimpson (nie trzeba się rejestrować ani nic podobnego). Tylko napiszcie do kogo np: Cody: Kochasz Gosię?
Pytania do mnie (kiedy rozdział lub inne) kierujcie tutaj, a nie tam: http://ask.fm/xBaskux 

Zapraszam Was na mojego nowego bloga z opowiadaniem: http://story-about-a-girl-and-a-boy.blogspot.com/ 

Jeszcze raz Was przepraszam.