tag:blogger.com,1999:blog-46644306261321565272024-03-13T14:18:37.043+01:00Love story with Cody SimpsonBasiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.comBlogger34125tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-60997244396808322292013-12-14T14:10:00.000+01:002013-12-14T14:10:38.654+01:00Cz. IV R. 24 - Oczekiwanie <div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wchodzę do sypialni i widzę Gosię siedzącą po turecku na
łóżku, otoczoną książkami. Wzdycham przeciągle.</span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - To nasz
ostatni dzień tutaj, a ty się uczysz? – pytam, siadając obok niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cody, za
dwa tygodnie mam egzaminy. To ostatni dzwonek na powtórkę czegokolwiek – mówi,
spoglądając na mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przecież
ty i tak umiesz to wszystko. Przerabiałaś ten materiał ze mną rok temu. – Gdy
Gosia chce już coś powiedzieć, dodaję: - Aniołku, skoro ja zdałem egzaminy to
ty tym bardziej. No już. Idziemy na plażę. – Wyciągam dłoń w jej stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ale… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Nie ma żadnego ale. To też nasz
ostatni dzień, bo jutro ja wracam do Europy, a ty zostajesz na Złotym Wybrzeżu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Niech ci
będzie… - Wzdycha. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Pamiętaj, że Cię kocham, aniołku –
powtarzam Gosi po raz setny. Jesteśmy na lotnisku. Powinienem stać już w tej
długiej kolejce do odprawy, ale zamiast tego żegnam się z Gosią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kocham Cię, Cody – mówi. Jej
czekoladowe oczy są smutne, wypełnione tęsknotą. – Napisz, zadzwoń jak
wylądujesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Obiecuję. Kocham Cię. Pamiętaj.
Cholera, już tęsknię. – Wpijam się w jej usta, zachłannie pragnąc pocałunku.
Zobaczę ją dopiero za dwa tygodnie. Jak ja sobie poradzę bez niej w trasie?
Zatęsknię się na śmierć. Tak bardzo ją kocham. Tak bardzo tęsknię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Idź, bo zaraz zamkną bramki.
Kocham Cię. – Gosia kładzie dłoń ma mojej klatce piersiowej i delikatnie
odpycha mnie od siebie. Patrzę na nią, na jej zeszklone oczy. Serce mi się
kraja. Uśmiecham się delikatnie, próbując ją pocieszyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kocham Cię – mówię, idąc w stronę
taśm. Macham jej na pożegnanie. Kładę plecak w plastikowym koszyku, wyjmuję też
zawartość kieszeń. Odwracam się, by spojrzeć na Gosię, ale jej już nie ma.
Smutnieję. Wzdycham. Nie dziwię się jej, że już poszła, myślę. Przeciąganie
pożegnań nigdy nie wychodzi na dobre. Przechodzę przez bramkę i pokazuję swój
bilet i paszport. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Siedzę
na łóżku i wpatruję się w jedno z naszych wspólnych z Cody’m zdjęć, które mam
na telefonie. To akurat zostało zrobione kilka dni temu. Oboje szczerzyliśmy
się do aparatu jak głupcy. Oboje w tamtym momencie byliśmy szczęśliwi. A teraz?
Mam doła jak stąd do piekła i żadnej chęci, by uczyć się do egzaminów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Ktoś
puka do drzwi, a ja tak jak za każdym razem mam nadzieję, że to Cody. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Proszę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Do
mojego pokoju wchodzi mama, w ręce trzyma tacę, na której jest dzbanek z sokiem
pomarańczowym, szklanka i kilka jej domowych, czekoladowych babeczek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jak Ci idzie nauka? – pyta, kładąc tacę na szafce, przy łóżku. Siada obok mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Marnie, nie mam sił na naukę… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Tęsknisz za nim, wiem. – Mama chwyta moją rękę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Też kochałaś kiedyś kogoś tak mocno, że to aż się bolało?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Tak, właśnie w ten sposób kocham Twojego tatę. – Uśmiecha się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Wiesz, co? Chodźmy na zakupy, a potem biorę się za naukę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Świetny pomysł.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Na
zakupach jak zwykle nie mogę się opanować i kupuję wszystko, co mi się podoba.
Przy okazji idziemy z mamą zrobić sobie paznokcie. Gdy mama korzysta z okazji i
jest u fryzjera, by podciąć swoje włosy, dzwoni mój telefon. Spoglądam na
wyświetlacz i widzę zdjęcie Cody’ego. Czym prędzej odbieram.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Cześć – mówię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Hola, Aniołku. Co u Ciebie? – Jego głos jest wesoły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jestem właśnie z mamą u fryzjera, byłyśmy na zakupach… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
„Za dwa tygodnie mam egzaminy. To ostatni dzwonek, by się zacząć uczyć” –
marnie próbuje naśladować mój głos.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jak tylko wrócę do domu to siadam do książek. No dobra, lepiej opowiadaj, co u
Ciebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Hm… Tęsknię. Odliczam dni do powrotu do Ciebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Skup się na trasie, dawaj najlepsze koncerty w swoim życiu. Twoje Aniołki na to
zasługują. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
A Ty zasługujesz na to, bym codziennie był z Tobą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Doczekam się tego. Wyjdź przed hotel, pogadaj z dziewczynami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Zadzwonię później. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Kocham Cię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ja Ciebie też. Pa. – Cody się rozłącza. Przez chwilę tkwię w rozmyśleniu,
jednak na Ziemię sprowadza mnie głos mamy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
I jak?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Ma
lekko ścięte włosy i pocieniowaną grzywkę. Wygląda pięknie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jest świetnie – mówię z uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Truskawkowe
frapuccino później jestem już w domu. Chowam zakupy do szafy, po czym siadam do
biurka i zaczynam gruntowne powtórki. Rozwiązuję zadania, czytam notatki. Nawet
nie orientuję się kiedy mija północ. Włączam laptopa i sprawdzam Twittera Cody’ego.
Pisze, że tęskni, ale jednocześnie jest szczęśliwy, bo może spędzać czas z
fankami. Martwi mnie to, że wciąż nie zadzwonił. Postanawiam zadzwonić do
niego, jednak on nie odbiera. Próbuję się tym nie przejąć i idę się wykąpać. W
wannie spędzam godzinę czytając magazyn, po czym, gdy woda jest już zimna,
wychodzę. Szczotkuję zęby, rozczesuję włosy, wcieram krem do twarzy na noc,
smaruję ciało balsamem i po ubraniu szortów i podkoszulki Cody’ego kładę się do
łóżka. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Całe
dwa tygodnie mijają mi na rozmowach z Cody’m, które nie trwają dłużej niż pięć
minut, nauce i spędzaniu czasu z dziewczynami, dzięki czemu jeszcze nie
zwariowałam od ciągłej nauki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dzisiaj
przyjeżdża Cody. I dzisiaj piszę ostatni egzamin. Ubrana czarną ołówkową
spódnicę z wysokim stanem, białą koszulę z krótkim rękawem i czarne czółenka na
dziesięciocentymetrowym obcasie idę do szkoły. Moje serce bije jak szalone, w
głowie powtarzam sobie wszystkie istotne wiadomości. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dwie
godziny później jestem już po egzaminie. Myślę, że napisałam go dobrze. Znałam
odpowiedź na każde pytanie. Zdam, na pewno. Jest to bardziej pewne niż to, że
jutro wstanie słońce. Przemierzam pusty korytarz krokiem modelki na wybiegu.
Skończyłam pisać jako pierwsza. Schodzę po schodach, przechodzę przez główne
wejście do szkoły. Na końcu schodów czeka na mnie Cody z bukietem kwiatów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
______________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Witam Was moje najdroższe skarby!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dzisiaj natchnęło mnie do napisania tego rozdziału. Wcześniej planowałam napisać po prostu epilog, ale jakoś stwierdziłam, że napiszę po prostu kolejny rozdział. Szału nie ma, ale mam nadzieję, że się cieszycie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Mam nadzieję, że ktoś jeszcze pamięta o tym opowiadaniu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Buziaki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wesołych Świąt, bo nie wiem, czy napiszę coś jeszcze przed świętami, ale chyba nie - brak czasu, wybaczcie. Xoxo</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-10334958550799740322013-06-08T06:00:00.000+02:002013-06-08T06:00:01.120+02:00Cz. IV R. 23 - Złamanie<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
To
jeden z naszych ostatnich dni tutaj. Spędzamy go razem, wylegując się na plaży,
słuchając skrzeku mew i szumu morza. Nie liczy się nic oprócz nas. Dla chwil
takich jak ta warto żyć – jesteśmy sami, jesteśmy razem. Nie potrzebujemy słów,
by zapełnić ciszę jaka panuje między nami. Wystarczy nam nasza obecność. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Podnoszę
się, wsuwam ramiona pod ciało Gosi i z nią na rękach wstaję. Na twarzy mojej
dziewczyny widnieje najpiękniejszy uśmiech jakim jest zdolna mnie obdarzyć. W
jej czekoladowych oczach widzę szczęście. Udało mi się przywrócić dawną Gosię,
tą w której zakochałem się podczas koncertu w Chicago. Nie mówcie mi, że nie ma
rzeczy niemożliwych. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Uchodzę
kawałek, po czym klękam i kładę Gosię na piasku. Składam krótki pocałunek na
jej ustach, po czym suchym piaskiem delikatnie posypuję jej ciało. Zauważam
dużo wyrzuconych muszelek, więc zbieram je i układam wokół sylwetki Gosi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Beach wife – mówię, podziwiając swój efekt.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Beach kid – odgryza się Gosia. Sięga ręką do mojego policzka. Uśmiecham się.
Pochylam się nad Gosią i całuję ją. Jej długie palce wplatają się w moje włosy
i burzą moją fryzurę. Uśmiecham się przez pocałunek. Chcę by ta chwila trwała
wiecznie, nie chcę stąd wyjeżdżać. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na
świecie nic nie robiąc ze swoją dziewczyną. Okej, okej – gdy się całujemy i
leżymy razem w łóżku jestem jeszcze szczęśliwszy. Miłość czyni nas
najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Kocham cię – szepcze Gosia, patrząc mi w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ja ciebie bardziej, aniołku – odpowiadam, muskając ustami czubek jej nosa.
Chichocze w odpowiedzi na tą pieszczotę. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Umiesz
zrobić gwiazdę? – pyta Gosia, odwracając się na bok. W jej oczach kryje się
ciekawość. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedyś potrafiłem,
ale dawno nie robiłem… - Drapię się po karku, będąc lekko zakłopotanym. Kilka
lat temu z Alli robiliśmy gwiazdy, stawaliśmy na rękach, ale dzisiaj jestem
wyższy, cięższy i wyszedłem z wprawy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-
Spróbujesz? – Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki i zapłonęła w nich
nadzieja. Usta delikatnie wygięły się w podkówkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ale
niczego nie obiecuję! – ostrzegam, wstając. Gosia także się podnosi i siada po
turecku. Znajduję w miary równy teren i przymierzam się, by wykonać gwiazdę.
Raz, dwa i… trzy. W mgnieniu oka z powrotem jestem na nogach. Spoglądam na
Gosię, będąc dumnym z tego, że mi wyszło. Uśmiecham się triumfalnie, szczerząc
zęby. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Zrób coś
jeszcze! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Twoja
kolej. – Przekazuję jej pałeczkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Coś ty,
ja nie umiem. Nie jestem tak wyćwiczona jak ty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Pomogę ci
– oferuję. Gosia poddaje się i wstaje. Podchodzi do mnie i zatrzymuje się
przede mną z rękami podpartymi na biodrach. – Okej, to może na razie tylko
stanie na rękach spróbujesz – instruuję. Brwi Gosi wędrują ku górze, na jej
czole pojawiają się poziome zmarszczki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Może
spróbujmy coś mniej ekstremalnego? – proponuje cienkim głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie-e –
odpowiadam. Zaczynam zastanawiać się, jakby tu podnieść Gosię i ją obrócić, by
w efekcie „stanęła” na rękach. – Połóż się – mówię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Po co…? –
pyta podejrzliwie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Po prostu
mnie posłuchaj. – Pełna rezygnacji kładzie się. Staję u jej stóp, łapię jej
kostki podnoszę ją do góry, na co reaguje krzykiem. – Nie krzycz, nic ci nie
robię przecież! – Śmieję się, na co Gosia obdarza mnie morderczym spojrzeniem.
Natychmiast milknę. – No okej, więc skoro teraz tak już wisisz to postaw ręce
na piasku. – Gosia wyciąga ręce i kładzie całe dłonie na piasku. – Dobrze, a
teraz spróbuj zrobić kilka kroków do przodu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Że co?! –
krzyczy, spoglądając na mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-
Spokojnie, trzymam cię. – Gosia wzdycha przeciągle, po czym rusza nieco do
przodu. Idę z nią, wciąż trzymając jej kostki. Powoli nawet przyspiesza. – Ej,
ej, ale zwolnij, co? – Gosia zatrzymuje się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Możesz
mnie odstawić z powrotem? Kręci mi się w głowie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chwilę
później Gosia leży na kocu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Lepiej
ci? – pytam, troskliwym gestem chowając pasmo jej włosów za uchem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Tak,
chociaż wciąż mam wrażenie, że jestem na karuzeli… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Zamknij
oczy i oddychaj głęboko. – Gosia stosuje się do mojej rady. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Z
Gosią leżącą na mnie obracam się o sto osiemdziesiąt stopni, tak że leżę na
niej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Cięęęężki jesteś! – Śmieję się i podnoszę na wyprostowanych rękach. Do moich
uszu dobiega trzask łamanej kości. Jedyne co udaje mi się to nie upaść na Gosię,
tylko obok. Ból jest nie do zniesienia, łzy stają mi w oczach, ale zaciskam
zęby. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Gosia
klęczy u mojego boku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Boże, Cody, co się stało?! – pyta. Jej głos drży, jest przerażona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jeszcze nie Boże – żartuję. Świetnie – mam złamaną rękę, umieram z bólu, ale
pożartować nie zaszkodzi, prawda? – Musisz zawieźć mnie do szpitala. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Co?! – Jej oczy znów są wielkie, widać w nich strach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Dasz radę. – Powoli zaczynam się podnosić, trzymając się za prawą rękę, by
ograniczyć ruchy nią do minimum. Gosia także wstaje. – W holu na szafce jest
mój portfel z dokumentami i kluczyki z samochodu i jakbyś mogła weź mi bluzę i
buty – mówię w drodze do domu. Gosia przytakuje i przyspiesza. Siadam na
werandzie i czekam aż wróci. Nie mija kilka minut, a jest już ubrana, a w
rękach ma wszystko o co prosiłem. Uśmiecham się ciepło do niej. Delikatnie
wkładam bluzę, a lewą ręką usiłuję wcisnąć Tomsy na swoje stopy. Po chwili się
to udaje i idziemy do samochodu. Dokładnie objaśniam Gosi jak ma odpalić
samochód. Piętnaście minut później jesteśmy już w szpitalu. Tak jak myślałem:
moja ręka była złamana. Na szczęście nie dostałem gipsu tylko aircast. Po
godzinie spędzonej na kozetce jestem już w domu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Połóż się do łóżka, a ja zrobię coś do jedzenia. Odpocznij – mówi Gosia, gdy
tylko weszliśmy do domu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Gosiu, mam tylko złamaną rękę, nie jestem umierający. – Przyciągam ją lewą ręką
do siebie. Całuję jej czoło, ciesząc się z tego, że jestem od niej wyższy. – Ty
się połóż, odpocznij, a ja zrobię coś do jedzenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jedną ręką w dodatku lewą? – pyta Gosia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Dam sobie radę – odpowiadam, całując czubek jej nosa. Uśmiecha się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jakbyś mnie potrzebował to krzycz – mówi, po czym znika w drzwiach sypialni.
Wchodzę do kuchni i zastanawiam się, co przygotować do jedzenia. Otwieram
lodówkę w poszukiwaniu jakiegoś pomysłu. Marie dała nam trochę kurczaka, więc
wkładam go do mikrofalówki. Z zamrażalnika wyjmuję frytki i wkładam je do
frytkownicy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Gosia! – krzyczę, gdy posiłek jest już na talerzach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Słyszę
jak Gosia biegnie, a sekundę później jest już w kuchni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Tak?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jedzenie gotowe – mówię z uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Wow. Nieźle pachnie. – Uśmiecha się i podchodzi do blatu, na którym są talerze.
– Twórcze, nie ma co – śmieje się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Przepraszam, ale z jedynie sprawną lewą ręką nie mogłem zrobić nic lepszego –
bronię się. <o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Okej, okej. – Podnosi ręce w poddańczym geście. – Rozumiem. Chodźmy jeść,
umieram z głodu. – Chwyta talerze i wychodzi z nimi z kuchni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
_______________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Tak, wiem, krótki. Ale chciałam, żebyście coś mieli do czytania. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Myślę, czy nie skończyć opowiadania wcześniej niż za trylion rozdziałów - ostatnio brakuje mi ochoty i czasu do napisania czegokolwiek. I tak to opowiadanie ma już grubo ponad 100rozdziałów, co się <i>naprawdę </i>rzadko zdarza. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zostawiam Wam link do:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- mojego photobloga: <a href="http://www.photoblog.pl/fuckitimforeveryoung/151939799/dzien-dziecka.html" target="_blank">photoblog.pl/fuckitimforeveryoung</a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- mojego bloga: <a href="http://uwieczniajac-swoj-styl.blogspot.com/" target="_blank">Be oryginal</a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- mojego nowego opowiadania z Justinem: <a href="http://story-about-a-girl-and-a-boy.blogspot.com/" target="_blank">Well, let tell me a story about a girl and a boy</a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Co myślicie o nowym szablonie?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>Buziaki,</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i>Basia.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-22438310933369259332013-05-11T06:00:00.000+02:002013-05-11T06:00:05.648+02:00Cz. IV R. 22 - Zabawne<br />
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span lang="zxx">Mierzę
wzrokiem sylwetkę Cody’ego. Ma na sobie białą koszulkę z
krwistoczerwonymi ustami i czarne spodnie. </span></span></span>
</div>
<div align="LEFT" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"> - Nie podoba mi się ta
koszulka - mówię, podchodząc do niego. Łapię jej dół i
zaczynam podciągać do góry, jednak Cody kładzie swoje wielkie
dłonie na moich. </span>
</div>
<div align="LEFT" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"> - Co ci się w niej nie
podoba? - pyta, spoglądając na mnie. </span>
</div>
<div align="LEFT" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"> - Jest zbyt wyzywająca -
odpowiadam i stawiam opór jego dłoniom, które poddają się i mogę
zdjąć koszulkę Cody’ego. Cody pomaga mi zdjąć ją do reszty,
bo niestety jestem za niska, po czym składam ją i podchodzę do
jego walizki. Przeszukuję ją, jednak nie ma w niej żadnego
normalnego t-shirtu, którego nadruk by mi odpowiadał. Po chwili na
dnie znajduję zwykłą białą koszulkę na ramiączkach. - Tą
możesz ubrać, a jak wrócimy do Europy to zabieram cię na zakupy -
mówię, rzucając Cody’emu T-shirt. Ten łapie go w locie i
szybkim ruchem przeciąga przez głowę. - Od razu lepiej. -
Uśmiecham się. - Teraz możemy iść na spacer. - Podchodzę do
niego i łapię jego dłoń. </span>
</div>
<div align="LEFT" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"> - Co ci nie pasuje w moich
koszulkach? - pyta, gdy idziemy plażą. </span>
</div>
<div align="LEFT" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"> - Jakoś nie lubię
oglądać cię ubranego w koszulki z półnagimi dziewczynami albo
takimi ustami jak ta dzisiejsza. </span>
</div>
<div align="LEFT" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"> - To ja przejrzę twoje
koszulki i też co nieco wyrzucę. - Wbija mi palec w talię i
zaczyna łaskotać. Podskakuję i zaczynam się bronić, jednak już
po chwili leżę na piasku, a Cody jest tuż nade mną tak, że nie
mam się jak ruszyć. - Przegrałaś. -Szczerzy się. </span>
</div>
<div align="LEFT" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"> - Nie byłabym tak pewna
na twoim miejscu - mówię, łapiąc go za ramiona i używając
wszystkich swoich sił jakie posiadam w swoim drobnym ciele, próbuję
położyć Cody’ego, jednak skutek jest raczej marny, przez co Cody
się śmieje. </span>
</div>
<div align="LEFT" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"> - Pogódź się z tym, że
jestem silniejszy - szepcze mi do ucha, po czym delikatnie całuje
miejsce pod uchem. Czuję jak jego usta przysysają się do mojej
skóry na szyi. Wiem, że będę miała tam dokładny odcisk ust Cody
ego i mam nadzieję, że do powrotu on zniknie. Kładę dłoń na
szyi blondyna i z całej siły przyciągam go do siebie odpłacając
się mu tym samym. - Niegrzeczna się robisz. - Delikatnie gryzie
mnie w szyję. - Ale podoba mi się to. </span>
</div>
<div align="CENTER" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;">*</span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span lang="zxx"> Podnoszę
się z łóżka po popołudniowej drzemce. Spoglądam za okno - jest
już ciemno, słońce zdążyło zajść. Przeciągam się,
rozglądając się po pokoju, jednak nigdzie nie widzę Cody’ego,
więc wychodzę z łóżka i opuszczam pokój powolnym krokiem.
Swojego chłopaka - a raczej Bad assa po tym, co mi zrobił -
znajduję w salonie. Swoją drogą salon został nieco przemieniony -
światła są przyciemnione, na stole stoją dwie szklanki,
przekąski, z głośników wydobywa się klubowa muzyka. Zaczynam się
zastanawiać, co to wszystko ma znaczyć. Czuję dłonie Cody’ego
na swojej talii i jego oddech na swoim karku. - </span></span></span><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span lang="zxx"><i>Tonight
I will love, love you tonight. Give me everything tonight</i></span></span></span><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span lang="zxx">.
- Jego głos jest niski i pociągający. Do głowy wpada mi pewien
pomysł. Odwracam się i zarzucam Cody’emu ręce na szyję. </span></span></span>
</div>
<div align="LEFT" lang="zxx" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"> - Oczywiście -
odpowiadam, starając się brzmieć kusząco. Cody delikatnie
przegryza moją dolną wargę, po czym puszcza ją. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span lang="zxx"> -
Włóż coś seksownego - mruczy. - A ja idę coś dokończyć. -
Szczęka opada mi do ziemi. Czy ja mam coś seksownego?, zastanawiam
się w drodze do sypialni. Klękam przed walizką i przeszukuję jej
zawartość. Do rąk wpada mi jakiś czarny materiał, którym
okazuje się być obcisła sukienka. Przeszukuję ponownie walizkę,
jednak nie znajduję nic odpowiedniejszego, jedynie s e k s o w n ą
bieliznę. Boże, jeśli Cody mi ją kupił, to ja chyba zapadnę się
pod ziemię, myślę. W końcu ubieram się w czarny stanik, którego
miseczki są pokryte koronką i ładnie skrojone majtki, które także
są koronkowe i </span></span></span><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span lang="zxx"><i>nic</i></span></span></span><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span lang="zxx">
nie zakrywają. Wbijam się w sukienkę i stwierdzam, że jestem
gotowa, chociaż nie czuję się komfortowo w tym, co mam na sobie.
Powoli i niepewnie wychodzę z sypialni. - Wyglądasz jeszcze lepiej
niż przypuszczałem - mówi Cody, widząc mnie. Siedzi na sofie,
totalnie wyluzowany. Wstaje i podchodzi do mnie. Wbijam wzrok w stopy
i przyglądam się swojemu granatowemu pedicurowi. - Aniołku, nie
bądź speszona - szepcze, unosząc na dwóch palcach moją brodę,
bym spojrzała na niego. - Jesteś piękna, uwierz w to - mówi,
patrząc mi prosto w oczy. Dostaję palpitacji serca. Pochyla się,
czuję jego słodki oddech na szyi. - A w tej sukience wyglądasz
pociągająco - dodaje, ściszonym głosem. Jestem w niebie, prawda?
Nastaje chwila ciszy. - No to skoro sobie tą kwestię wyjaśniliśmy
to możemy zacząć nasz wieczór! - mówi zadowolony. - Panie
przodem. - Gestem ręki zaprasza mnie na sofę. Mijam go, czując na
sobie - a konkretnie na swoim tyłku - jego wzrok. Siadam na kanapie
i czekam, aż Cody zajmie miejsce obok mnie. Dostrzegam na stojącą
na stole butelkę wódki. Ach, to taki ma plan, myślę. </span></span></span>
</div>
<div align="CENTER" lang="zxx" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Poranne promienie
słoneczne padające wprost na moją twarz budzą mnie. Odwracam się
na drugi bok i przyciągam do siebie ciało Gosi. Zaciągam się jej
zapachem, nie otwierając oczu. Na moją twarz wkrada się uśmiech,
gdy czuję jak Gosia wtula się we mnie i cicho wymawia moje imię.
Ustami muskam nagą skórę jej ramienia. Wygląda uroczo z
rozczochranymi włosami, lekko zaróżowionymi policzkami, delikatnym
uśmiechem i wachlarzem rzęs na górze policzków.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Stwierdzam, że muszę
wstać, więc powoli odsuwam się od Gosi. Przykrywam ją kołdrą,
po czym podchodzę do walizki, by wyjąć czyste bokserki. Wkładam
je i wychodzę z sypialni, spoglądając zza ramienia na słodko
śpiącą Gosię. Widząc w salonie pustą butelkę po alkoholu,
szklanki i miseczki z przekąskami, uśmiecham się – wracają do
mnie wspomnienia z wczorajszej nocy.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- Wiem, co planujesz
– mówię w trakcie pocałunku. Delikatnie chwytam jej dolną wargę
w zęby. Spogląda na mnie swoimi pięknymi brązowymi oczami. Jej
spojrzenie jest niewinne, jakby nie wiedziała o co mi chodzi. -
Jeśli dobrze to rozegrasz to twój plan się powiedzie – dodaję,
uśmiechając się. Ponownie całuję ją, wplatając palce w jej
włosy. Gosia subtelnie ociera się o moje krocze, przez co w
spodniach mam coraz mniej miejsca. Doskonale zdaje sobie sprawę z
tego jak to na mnie działa – zapominam o Bożym świecie. Mimo
alkoholu, przez który szumi mi w głowie i wzrastającej ochoty na
seks, staram się panować nad sytuacją, bo wiem, że Gosia jest w
innym świecie. Z jednej strony nie chcę teraz tego robić, gdy jest
pijana, bo będę uważał, że ją wykorzystałem. Jednak, gdyby
spojrzeć na to z drugiej strony to Gosia naciska, a ja jestem tylko
nastoletnim chłopakiem z burzą hormonów. </i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Gosia zdejmuje mój
T-shirt , po czym jej paznokcie suną po moich plecach, zapewne
zostawiając na nich czerwone ślady. Przybliża się jeszcze bliżej
mnie. Moje dłonie zsuwają po jej plecach i zatrzymują się na
biodrach. Nie przerywając pocałunku ani na chwilę, wstaję. Gosia
oplata mnie nogami w pasie i rękoma wokół szyi. Przemierzam pokój,
aż nie docieram do ściany. Dociskam do niej Gosię i wpijam się
jeszcze mocniej w jej usta. Mój język splata się z jej językiem.
Palce Gosi przeczesują moje włosy i łaskoczą kark. Podobnie jak
wcześniej ociera się o moje krocze. Jedną ręką podciągam jej
sukienkę, która po chwili ląduje u naszych stóp. Koronkowy
materiał stanika drapie mnie w tors. Gosia zaczyna rozpinać moje
spodnie. Podtrzymując ją jedną ręką, sięgam do kieszeni dżinsów
i wyjmuję z niej opakowanie z prezerwatywą. Odpinanie spodni idzie
Gosi opornie, jednak po chwili jestem jedynie w bokserkach. Podaję
jej gumkę, po czym wsuwam palce pod materiał bielizny Gosi,
oznajmiając, że chcę się jej pozbyć. Jakby wyczytując z moich
myśli odplątuje nogi, a moja jedna ręka trzyma ją wciąż w
powietrzu, obejmując ją w talii, a druga zsuwa koronkowy materiał.
W brązowych oczach Gosi widzę iskierki podniecenia, błyszczą jak
szalone. Z powrotem oplata nogami mój pas, jednak po dłuższym
pocałunku, unoszę ją do góry, prostując ręce, na co reaguje
piskiem. Spoglądam na nią i posyłam jej uśmiech. Jej nogi są
przerzucone przez moje barki, a jej kobiecość jest na wysokości
mojej twarzy. Gosia kurczowo trzyma się moich włosów, ciągnąc za
nie lekko, bojąc się, że spadnie. Czyżby miała lęk wysokości?,
zastanawiam się. Podtrzymuję ją, trzymając dłonie na jej
pośladkach – kusząco miękkich pośladkach.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Językiem sunę po
jej intymności. Czuję, jak mocniej ciągnie mnie za włosy, słyszę
jak powietrze głośno opuszcza jej usta. Gdy ponawiam swoją
czynność do moich uszu dobiega wiązanka przekleństw z wplecionym
między nimi moim imieniem. Motywuje mnie to do dalszej pracy, więc
jeszcze intensywniej badam językiem jej kobiecość. W jakimś
stopniu przynosi mi to przyjemność taką jak Gosi. Na myśl o tym,
co ona mogłaby zrobić swoimi ustami i językiem z moim penisem...
Stop! Skup się na tym, co masz do zrobienia, karcę się w myślach.
Za dużo pornosów, za dużo pornosów... Cholera, przecież ja ich
nie oglądam. Głupieję już z tego wszystkiego. </i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Wkładam jeden palec
do wnętrza Gosi. Jest strasznie ciasna, zaraz dojdzie, a ja nie chcę
by doszła przez mój dotyk. </i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> - Chcesz tego? -
pytam, spoglądając na nią. Jej usta są lekko rozchylone, a głowa
odchylona do tyłu. </i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> - Błagam cię... -
szepcze. Zsuwa się po moim torsie i oplata mnie nogami w pasie.
Zdejmuję bokserki i jedną ręką nakładam prezerwatywę. </i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> - Jesteś pewna,
aniołku? - pytam. Gosia w odpowiedzi przyciska swoje usta do mojej
szyi, dokładnie w tym samym miejscu, w którym wcześniej zrobiła
malinkę. Wchodzę w nią delikatnie, by nie zrobić jej krzywdy. Mam
coś w rodzaju deja vu. Tutaj przeżyliśmy swój pierwszy raz i też
byliśmy pijani. W tle leci Bruno Mars śpiewający: „Cuz your sex
takes me to paradise...”Gosia wychodzi swoimi biodrami mi
naprzeciw, więc czubek mojego penisa i jej punkt G spotykają się w
pół drogi. </i>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> </i>Palcami
przejeżdżam po miejscu, w którym mam odciśnięte usta Gosi.
Uśmiecham się jeszcze szerzej, po czym zabieram się za zrobienie
porządku. Po chwili na stole i wokół niego jest już czysto, więc
wracam do sypialni. Gosia wciąż śpi. Jej cała prawa noga jest
odkryta, prawa ręka spoczywa na pościeli. Wygląda to seksownie,
więc bez zastanowienia chwytam telefon i robię zdjęcie. Jedno,
drugie... Najmniej erotyczne wrzucam na Instagram z dopiskiem: „Moja
śpiąca księżniczka”. Sprawdzam godzinę – jest ósma rano.
Postanawiam iść pobiegać. Wkładam spodnie dresowe, podłączam
słuchawki do telefonu, włączam muzykę, po czym wkładam go do
kieszeni i zamykając dom na klucz, wybiegam. Przez jakieś pół
godziny biegam i wracam do domu. Gosia wciąż śpi, więc wskakuję
pod prysznic. Świeżo wykąpany i ubrany w czyste ubrania, idę do
kuchni, by zrobić śniadanie. Robię tosty, a do szklanek nalewam
soku. Gdy tosty są gotowe, nakładam je na talerz i razem z piciem
zanoszę do sypialni.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Dzień dobry, aniołku – witam się. Gosia z uśmiechem przeciąga
się, ale zaraz ten uśmiech zastępuje grymas. Momentalnie sam
przestaję się cieszyć. Kładę tacę z jedzeniem na szafce nocnej.
- Co jest? - pytam, kucając i łapiąc jej malutką dłoń w moje.
Niepokoję się.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Wszystko w porządku Cody – odpowiada z uśmiechem. Wolną dłonią
dotyka mojego policzka, próbując zbyć moje zmartwienie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Boli cię coś? - dopytuję, nie wierząc jej zapewnieniom.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Głodna jestem – mówi, marszcząc uroczo brwi. Wzdycham i podaję
jej tosta. Wysilam się na uśmiech. - Zjedz też.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie jestem głodny. - Mój wzrok jest utkwiony w Gosi, zastanawiam
się, co mogło sprawić, że jej uśmiech zszedł jej z twarzy
wcześniej.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> </i>-
Biegałeś?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Tak, zawsze rano biegam – odpowiadam machinalnie. To przecież
oczywista oczywistość. <i>Zawsze</i>
rano biegam.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Więc teraz musisz zjeść. - W jej głosie jest wesołość, ale
także coś w rodzaju troski. Wciska mi w usta tosta. Gryzę malutki
kawałek. - Większy, Cody – mówi. Jej jedna brew wędruje do
góry, a twarz poważnieje. Mam wrażenie, że jest teraz moją mamą,
która wciska mi jedzenie na siłę tak jak wtedy, kiedy byłem mały.
I nagle nasze role się zamieniły – dopiero co ja się troszczyłem
i jej „matkowałem”, a teraz robi to Gosia.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Gryzę
znacznie większy kawałek, a na twarz Gosi wraca uśmiech.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Położysz się obok mnie? - pyta.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- W
ubraniach? - śmieję się. Uśmiech Gosi jest szerszy, zaczyna się
śmiać. Je ostatni kawałek tosta.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Możesz je przecież zdjąć – odpowiada. Wstaję i zdejmuję
spodnie i koszulkę. Obchodzę łóżko dookoła i kładę się obok
Gosi, pod kołdrą. - Mamy jakieś plany na dzisiaj? - pyta, wtulając
się we mnie. Obejmuję ją ramieniem. Jest wciąż naga. Czuję jej
piersi na swoim torsie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Póki co zaplanowałem, że zjesz śniadanie. - Muskam ustami jej
czoło.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- A
może... poleniuchujemy cały dzień w łóżku? - proponuje,
spoglądając na mnie. W jej oczach tli się nadzieja.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- O
ile mi powiesz, co cię boli – odpowiadam poważnym tonem, jednak
nie chłodnym. Gosia głośno wzdycha. Wędruje palcami po moim
torsie. Opuszki jej palców są chłodne.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Po
prostu... - zaczyna, patrząc na mnie. Dawno nie... No wiesz... I
dlatego jestem lekko obolała, zwłaszcza po tym jak wczoraj... -
mamrocze, po czym chowa twarz w mojej klatce piersiowej. Obejmuję ją
mocniej, chociaż boję się, że sprawię jej tym ból. - Zrobimy to
jeszcze, prawda? - pyta ściszonym głosem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie skrzywdziłem cię wczoraj? - To w jaki sposób wczoraj się z
nią kochałem, raczej nie było delikatne.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie, skąd. Przecież mówiłam ci, że nie mógłbyś... - zaczyna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Tylko nie kłam, proszę – wcinam się. Ton mojego głosu jest dość
oschły, przez co Gosia gwałtownie odsuwa się ode mnie. Boli mnie
to. Cholera, ja to potrafię wszystko spieprzyć, myślę. - Gosiu,
to nie tak... - zaczynam. Leży zwinięta w kłębek na drugim końcu
łóżka. Mam wrażenie, że ktoś wbił mi nóż w serce. - Aniołku,
to nie tak miało zabrzmieć. Przepraszam, nie chciałem zarzucić ci
kłamstwa. - Wzrok Gosi natrafia na mnie. Jej oczy są wypełnione
smutkiem po brzegi. Proszę niebiosa o to, by nie zaczęła płakać.
- Chodź tu do mnie – mówię. Mija chwila, która się dłuży
niemiłosiernie, zanim Gosia decyduje się wrócić w moje ramiona.
Całuję czubek jej głowy, powtarzając słowa przeprosin. Wtula się
we mnie. Zimny czubek nosa ociera się o moją skórę. - Kochasz
mnie jeszcze? - pytam.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Oczywiście, że tak, głuptasie – chichocze, spoglądając na
mnie. Przytulam ją mocno do siebie. Nie wyobrażam sobie, co by się
ze mną stało, gdybym miał ją ponownie stracić.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Chcę tylko jednej rzeczy. Wiesz jakiej?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Mhm? - Jej czekoladowe oczy są pełne ciekawości.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Chcę codziennie budzić się u twojego boku jak dzisiaj.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Będziesz, obiecuję. - Ustami muska moją klatkę piersiową.</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
*</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Dlaczego wrzuciłeś moje zdjęcie jak śpię na IG? - pyta,
zdenerwowana Gosia, trzymając swój telefon w ręce. Wwierca swój
rozzłoszczony wzrok we mnie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Bo
wyglądałaś bardzo słodko rano? - odpowiadam pytaniem na pytanie,
szczerząc się jak idiota. Nie przekonuje to jednak Gosi. Z szafki
zabiera mój telefon. Nie muszę patrzeć, by wiedzieć, że
przegląda galerię. - Tylko niczego nie usuwaj, proszę – mówię
cicho. Okej, wiem, że to są prawie nagie zdjęcia, ale ona jest
moją dziewczyną na litość boską. Wolę mieć w telefonie jej
zdjęcia niż jakieś wyretuszowanej laski z nienaturalnie dużymi
piersiami.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> </i>-
Cody, na przyszłość wolałabym wiedzieć, jakie <i>moje</i>
zdjęcia masz w telefonie, okej? - pyta, oddając mi telefon.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Jasne – odpowiadam. Rzucam telefon obok siebie. - Pora coś zjeść,
aniołku – mówię.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie jestem głodna.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie zjadłaś dzisiaj nic oprócz tosta – zauważam. - Aniołku,
jest już wieczór. Musisz coś zjeść. Na co masz ochotę?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Gosia
odwraca się twarzą do mnie, a na jej twarz pojawia się uśmiech.
Domyślam się, co on oznacza.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie dzisiaj, aniołku. - Uśmiech
zamienia się w grymas, a oczy ciemnieją. Przybliżam się do Gosi i
przytulam ją. - Kocham cię i uwielbiam się z tobą kochać, ale
twoje dobro jest dla mnie na pierwszym miejscu.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Ale to przecież jest dobre dla mnie – protestuje, wyrywając się
z mojego uścisku. Nie udaje jej się to.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie, póki sprawia ci to ból.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- A
co z tym, że praktyka czyni mistrza? - Nie poddaje się.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Aniołku... - przeciągam samogłoski. Wiem, że mnie sprawdza. Mnie
i moją silną wolę. Jej palce wsuwają się pod moje bokserki,
wędrują po pośladkach (wyobraźcie sobie tą miękką skórę
pośladków Cody'ego... OMG – od autorki). Przymykam oczy, starając
się utrzymać żądze na wodzy. Druga dłoń Gosi zsuwa moją z jej
talii, na jej pośladki. Nie chcę zrobić jej przykrości,
odtrącając ją, ale nie chcę przeciągać struny. - Gosiu, proszę.
Poczekaj chociaż do jutra, dobrze?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W
odpowiedzi Gosia odsuwa się ode mnie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Idę wziąć prysznic – rzuca, wstając z łóżka. Jedną ręką
podtrzymuje piersi i szybkim krokiem idzie do łazienki, zatrzaskując
lekko za sobą drzwi. Słyszę, że zamyka je na klucz. Wstaję z
łóżka i podchodzę do drzwi z toalety.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Gosiu, jesteś zła? - pytam, stojąc pod drzwiami. Nie słyszę, by
brała prysznic, ale też – co jest pocieszające – nie słyszę
żeby płakała.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Po prostu przyznaj, że cię nie pociągam będzie nam obojgu
łatwiej! - krzyczy. Ręce mi opadają. Jak ona może pomyśleć coś
takiego?!
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Gosiu, otwórz – mówię. Mój ton nie jest przyjemny. Naciskam na
klamkę, ale drzwi nie ustępują. Jestem wkurzony po tym, co
usłyszałem. - Otwórz! - krzyczę, zaczynam walić z pięści w
drzwi. Słyszę dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Natychmiast
naciskam klamkę i wchodzę do środka. Gosia stoi na środku
łazienki, owinięta czarnym ręcznikiem, który sięga jej do
kostek. W jej oczach zauważam strach. Podchodzę do niej i łapię
jej nadgarstki. - Nie. Mów. Że. Mnie. Nie. Pociągasz. Bo. Tak.
Naprawdę. Nie. Wiesz. Jak. Wielką. Ochotę. Mam. Na. Ciebie. W.
Tej. Chwili. - mówię. W oczach Gosi pojawia się jeszcze większy
strach.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zayn.
Zachowuję się właśnie jak on. Mam ochotę sobie porządnie
przywalić. Puszczam nadgarstki Gosi i ją przytulam.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć – mówię cicho.
Kołyszę nami na boki. Czuję jak Gosia drży. - Przepraszam, nie
chciałem, <i>naprawdę</i>.
- Robię pauzę, po czym dodaję: - Po tym jak usłyszałem, że niby
mnie nie pociągasz.... Aniołku, zapewniam cię, że jesteś <i>jedyną</i>
dziewczyną, która mnie pociąga.</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>*</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> </i>Budzi
mnie pocałunek w usta. Uśmiecham się i otwieram oczy. Gosia klęczy
nade mną. Na jej twarzy widnieje uśmiech, w jej oczach jest ten
blask, co kiedyś. Dziwi mnie fakt, że jest już ubrana. Widocznie
wstała przede mną. Obejmuję ją w talii i przyciągam do siebie,
przez co ląduje na moim torsie. Oboje zaczynamy się śmiać. Czuję
usta Gosi na swojej szyi. Mruczę cicho, rozkoszując się jej
pieszczotą.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Popołudnie
spędzamy na plaży. Są świetne fale, więc postanawiam to
wykorzystać i uczę Gosię surfować. Idzie jej to raczej marnie,
jednak nie tracę zapału. Ilość razy jaką już spadła z deski
jest chyba większa niż ta, ile razy ja spadłem. No cóż... Brak
talentu do surfowania nadrabia swoim urokiem osobistym.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Poddaję się, to nie dla mnie! - oznajmia ze śmiechem. Kładzie się
na plecach na desce. Postanawiam zrobić jej żart, więc chwytam
brzeg deski i zrzucam z niej Gosię, która z pluskiem wpada do wody.
- ZABIJĘ! - krzyczy, gdy tylko się wynurza. Wygląda jak zmokły
szczur – słodki szczur – z mokrymi i poprzylepianymi włosami do
twarzy. Śmieję się i czekam aż do mnie podejdzie. Popycha mnie, a
ja upadam – oczywiście robię to celowo, dla jej satysfakcji. Gdy
się wynurzam, szybkim ruchem poprawiam włosy, po czym łapię Gosię
wpół i przerzucam sobie przez ramię. Wychodzę z wody, ciągnąc
za sobą deskę. Na plaży kładę na piasku Gosię i obsypuję jej
mokre ciało piaskiem. Ona zamiast się wiercić i uciekać,
grzecznie leży. W końcu podnosi się i napiera swoim ciałem na
moje, przez co też jestem cały w piasku. Muskam jej usta, po czym
obejmuję ją w talii i zanoszę z powrotem do wody. Kładę Gosię
na powierzchni i delikatnie opłukuję jej ciało wodą, tak by
oczyścić je z piasku. Po chwili wychodzimy z wody, trzymając się
za ręce. - Gonisz! - krzyczy Gosia i chce wyswobodzić dłoń z
mojej, jednak wtedy tylko mocniej ją zaciskam.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie uda ci się to, kochanie – szepczę, przyciągając ją do
siebie. Delikatnie puszczam jej dłoń. - Gonisz! - krzyczę i
zaczynam biec jak najszybciej. Co chwilę oglądam się za siebie.
Gosia jest daleko za mną. Nie ma szans, by mnie dogoniła. Zwalniam,
dając jej fory. - No chodź do tatusia! - krzyczę, śmiejąc się.
Dogania mnie, a ja zamiast biec to zatrzymuję się. Rozkładam
ramiona, w które wpada Gosia z taką siłą, że mnie przewraca i
oboje lądujemy na piasku, śmiejąc się. Nie podoba mi się to, że
jest nade mną, więc bez problemu obracam nas tak, że teraz ja
jestem nad Gosią, a ona nie ma żadnej drogi ucieczki. Pochylam się
nad nią, czując jej oddech na swojej twarzy. - I co teraz zrobisz?
- pytam cwaniacko. Jej nadgarstki są zamknięte w moich dłoniach,
moje kolana są przyciśnięte do jej boków. Lubię ten fakt, że
jestem od niej wyższy, silniejszy.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Pocałuję cię – mówi, przybliżając swoje usta do moich. Nasze
usta spotykają się wpół drogi. Po dość długim pocałunku,
wstajemy i trzymając się za ręce idziemy na nasz koc. Gosia
kładzie się na plecach i zamyka oczy. Zajmuję miejsce obok niej,
kładąc się na brzuchu i przerzucając lewą rękę przez jej
brzuch. Czuję jak Gosia się wierci, a po chwili delikatnie
przegryza moje ramię.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Ej, ej, ale bez gryzienia! - oburzam się, wstając na równe nogi.
Spoglądam na Gosię, która uśmiecha się szeroko, dumna ze swojego
czynu, jednak po chwili uśmiech schodzi z jej twarzy. W oczach widzę
skruchę. Wiem, że jest to zamierzone. I tak nie mógłbym się na
nią złościć. Gosia podnosi się, obejmuje mnie w pasie i ustami
muska miejsce, w które mnie ugryzła.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Lepiej? - pyta, spoglądając na mnie z nadzieją w oczach.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Lepiej będzie jeśli pocałujesz mnie jeszcze tutaj. - Wskazuję na
swoje usta. Gosia bez zawahania dotyka swoimi ustami moich. Obejmuję
ją w talii i mocniej wpijam się w jej usta. Po chwili Gosia leży,
a ja jestem nad nią, wciąż całując się z nią. Czuję jak się
uśmiecha. Jej język splata się z moim. Moja dłoń wędruje
poprzez talię, żebra, ramię aż do jej policzka. Ostatni raz
muskam jej usta, po czym odsuwam się od niej.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Ej! - piszczy, rozczarowana. Jej usta są wygięte w podkówkę, a
oczy smutne. Pochylam się nad jej dekoltem i składam na nim kilka
pocałunków, a później powtarzam tą czynność pomiędzy jej
piersiami i na brzuchu. Spoglądam na nią, będąc na wysokości jej
brzucha. Jej oczy są weselsze, a na ustach z powrotem widnieje
uśmiech.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Zadowolona? - pytam, muskając po raz kolejny jej skórę.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Oczywiście, że tak – odpowiada. Sięga dłonią do moich włosów
i przeczesuje je palcami. Uwielbiam, gdy to robi.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Cieszę się. - Układam się obok niej, na boku i wodzę palcem po
jej brzuchu, gdzie chwilę temu były moje usta. Gosia zamyka oczy i
relaksuje się pod moim dotykiem. Zauważam dwie osoby idące plażą.
Gdy są dostatecznie blisko rozpoznaję je – są to znajomi moich
rodziców, którzy gdy byliśmy tutaj w lato często u nas
przesiadywali. - Gosiu, chodź, przedstawię cię komuś – mówię.
Gosia leniwie otwiera oczy i się podnosi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Co? Niby komu? - pyta, rozglądając się. Wstaję i wyciągam dłoń
w jej stronę. Gosia chwyta ją i wstaje. Trzymając się za ręce
idziemy w stronę znajomych.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Miło was znów widzieć! - witam się. - Co tutaj robicie? - pytam.
Podaję dłoń najpierw kobiecie, a później mężczyźnie.
Małżeństwo jest w wieku moich rodziców. Kobieta ma krótkie
brązowe włosy i niebieskie oczy, pociągłą twarz, wąskie usta i
ładnie zarysowane łuki brwiowe. Ma na sobie długą sukienkę,
która sięga jej do kostek, a jej nadgarstek zdobi masa bransoletek.
Jej mąż ma ciemne oczy, mocno zarysowaną szczękę, grube brwi i
poziome zmarszczki na czole. Ubrany jest w spodnie w kolorze khaki,
które sięgają mu za kolano, sandały i biały T-shirt.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Cody! - Cieszy się kobieta. - Kiedy ostatni raz się widzieliśmy? -
pyta.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Chyba na krótko przed tym jak wyjechałem z Australii –
odpowiadam.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Kim jest ta ślicznotka? - pyta pani Maria, mierząc wzrokiem Gosię.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- To
Jennifer, moja dziewczyna – oznajmiam. Spoglądam na Gosię.-
Jennifer poznaj Marię i Jonatana. To dobrzy znajomi moich rodziców.
- Gosia niepewnie wyciąga dłoń w stronę Marii. Ta zamiast ją
uścisnąć po prostu przytula Gosię i całuje ją w oba policzki.
Ona i Jonatan nie mogą mieć dzieci, więc mnie i moje rodzeństwo
traktują jak swoje własne dzieci. Mam tak jakby dwie mamy i dwóch
tatów. Zabawne, nie?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jonatan
również przytula Gosię, która jest zszokowana ich wylewnością.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Cieszę się, że doczekałam się dnia, w którym było mi dane
poznać miłość Cody'ego. Angie wspominała, że przyjechałeś do
Australii, ale nic o tym, że będziecie tutaj. - Uśmiecham się.
Mocniej ściskam dłoń Gosi, dodając jej otuchy. Czuję, że jest
zagubiona.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Może przyjedziecie dzisiaj do nas na kolację? Będziemy mieli wtedy
okazję by porozmawiać – proponuje Jonatan. Spoglądam na Gosię.
Uśmiecha się delikatnie, co odbieram jako zgodę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Jasne. O której?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Siódma? - pyta Maria.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Idealnie – odpowiadam.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- W
takim razie do zobaczenia – mówi Maria i przytula i mnie i Gosię
na pożegnanie, a Jonatan podaje sobie z nami dłonie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Miło było was zobaczyć. - Posyłam im uśmiech, gdy już idą w
kierunku, z którego przyszli.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Mam nadzieję, że nie jesteś zła za to, że spędzimy z nimi
wieczór – mówię, gdy wracamy do naszego miejsca.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie, skąd – odpowiada machinalnie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Maria i Jonatan są dla mnie rodziną. Dawno się z nimi nie
widziałem. - Siadamy na kocu. Wciąż trzymam dłoń Gosi.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Cody, ja to rozumiem. Pójdziemy do nich wieczorem i nie mam nic
przeciwko temu. - Wolną dłoń kładzie na moim policzku,
przekonując mnie do swojego zdania.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Już idę! - mówi Gosia, na którą czekam od piętnastu minut.
Jednak, gdy ją widzę dochodzę do prostego wniosku: było warto
czekać. Miała na sobie białą bokserkę, niebieską rozkloszowaną
spódniczkę i kremowe balerinki. Wygląda niesamowicie. - Ziemia do
Cody'ego! - Gosia macha mi dłonią przed oczami. Mrugam szybko, by
się otrząsnąć. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Wyglądasz bosko – mówię. Policzki Gosi stają się różowe, co
dodaje jej uroku. Przenosi wzrok na swoje stopy. - Ej, ej, chyba ci
coś mówiłem na ten temat, prawda? - pytam, unosząc jej brodę
tak, by spojrzała mi w oczy. Delikatnie przytakuje. - Jesteś
piękna, pamiętaj. - Całuję jej nosek, po czym łapię jej rękę
i wychodzimy z domu. - Kto prowadzi? - pytam, gdy jesteśmy przy
samochodzie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Oczywiście, że ty – odpowiada Gosia, spoglądając na mnie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- A
już myślałem, że będę mógł sobie spokojnie na ciebie
popatrzyć... - Wzdycham. Kilka chwil później siedzę już na
miejscu kierowcy i odpalam silnik. Po dziesięciu minutach drogi
jesteśmy na miejscu. Szybko wysiadam z auta, okrążam je i otwieram
drzwi Gosi, która z gracją wysiada, obdarowując mnie przy tym
delikatnym uśmiechem. Chwytam jej dłoń, po czym odwracając się
przez ramię zamykam autopilotem samochód.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dom
jest większy niż mój na plaży, jednak jego wnętrze jest
przytulne i ciepłe, dzięki Marie, która od zawsze interesuje się
architekturą. Wejściowe drzwi są opatrzone numerem domu, tabliczką
z napisem: „J.M. Johnson”, szparą na listy i kołatką. Obok
drzwi są dwa wąskie okna, które są zasłonięte żaluzjami. Na
ganku po lewej stronie jest drewniana ławka i stolik.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Delikatnie
kołatką uderzam o drzwi i robię krok w tył, uśmiechając się
przy tym do Gosi. Wiem, że jest lekko zestresowana.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie bój się, oni nie gryzą – chichoczę do jej ucha. Gosia
nerwowo wygładza spódnicę. - Pokochają cię, zobaczysz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Drzwi
się otwierają i widzę Marie i Jonatana. Oboje uśmiechają się
ciepło do nas.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Wejdźcie! - Zaprasza Jonatan. Wchodzimy do środka, a oni od razu
nas przytulają.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wieczór
mija nam w miłej atmosferze. Jedzenie, które Marie przygotowała
jest jak zwykle pyszne. Rozmawiamy i śmiejemy się. Oczywiście
Jonatan jest ciekawy tego jak poznaliśmy się z Gosią więc mniej
więcej opowiadam mu naszą historię pomijając wszelkie dramaty
jakie nas spotkały – wypadek samochodowy Gosi i to co... Wiecie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Pomogę ci sprzątnąć – oferuję się, gdy Jonatan zbiera
talerze.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie trzeba, dam sobie radę – odpowiada, jednak ja wstaję i
pomagam mu. Razem idziemy do kuchni i wkładamy naczynia do zmywarki.
- Jennifer jest bardzo miła, ale trochę skryta – mówi Jonatan,
spoglądając na mnie. Podaję mu talerz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Wiesz, ona już tak ma jeśli kogoś nie zna. Naprawdę, jeśli
poznałbyś ją bliżej to zobaczyłbyś, że jest inna. Poza tym...
- Wzdycham. - Ona ostatnio dużo przeszła.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jego
twarz poważnieje, oczy ciemnieją.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- To
znaczy? - pyta natychmiast. - Znaczy... To nie moja sprawa, ale...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Jennifer miała wypadek samochodowy. Straciła pamięć. Ale, proszę,
nie wspominaj o tym Marie, wiesz jaka ona jest.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Oczywiście – mówi. Wiem, że mogę mu zaufać. Marie zaraz by się
tym przejęła i zaczęłaby zadawać tysiące niepotrzebnych pytań.
Jonatan zamyka zmywarkę i wracamy do jadalni, w której Gosia i
Marie rozmawiają.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dalsza
część wieczoru mija w miłej atmosferze dopóki z ust Marie nie
ulatuje jedno pytanie:</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Uprawiacie seks?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Marie! - krzyczy Jonatan. Lekko rozbawiony spoglądam na Gosię.
Wpatruje się w swoje dłonie, a jej policzki są czerwone.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Przepraszam, nie powinna – mówi Marie. Zauważam, że jest lekko
speszona – chyba dopiero teraz zorientowała się, o co zapytała.
Rozumiem, że jestem dla niej jak syn, ale nie powinna pytać o takie
rzeczy. A już szczególnie nie przy Gosi...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pół
godziny później razem z Gosią żegnamy się z Marie i Jonatanem.
Oczywiście dostajemy cały zapas jedzenia – jakby nasza lodówka
była pusta.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Miło było was gościć – mówi Jonatan, gdy już odchodzimy.
Odwracam się i macham im na pożegnanie, uśmiechając się
serdecznie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Nie było aż tak źle – mówię cicho do Gosi w drodze do
samochodu.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
-
Taa. - Otwieram przed Gosią drzwi z samochodu, po czym zajmuję
miejsce za kierownicą. Słyszę brzdęk zapinanego pasa
bezpieczeństwa. Robię to samo, włączam światła i odpalam
silink. Uśmiecham się ciepło do Gosi, po czym wjeżdżam na drogę.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- To
było zabawne, gdy... - zaczynam, spoglądając na Gosię. Nie
kończę, bo zasnęła. Uśmiecham się i dociskam pedał gazu. Kilka
minut później jestem już przy domku na plaży. Wyłączam silnik,
wyjmuję kluczyki ze stacyjki, odpinam swój pas. Wychodzę z
samochodu, lecę do domu otworzyć drzwi i pozapalać światła.
Szybko wracam, odpinam Gosię z pasów, delikatnie, by jej nie
zbudzić, biorę na ręce. Nogą zatrzaskuję drzwi, wciskam przycisk
na autopilocie, zamykając samochód. Niosę Gosię do domu i kładę
ją na łóżku. Zdejmuję baleriny z jej stóp i spódniczkę, po
czym przykrywam ją kołdrą i gaszę światło. Idę do kuchni, by
napić się wody. Z uśmiechem na ustach, wspominam wieczór.
Opierając się o blat kuchenny, wyjmuję telefon z kieszeni i
wchodzę na Twittera. Dodaję post.</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Ten wieczór był
całkiem zabawny.</i><br />
<i><br /></i>
<i>____________________________________________</i><br />
Przepraszam, przepraszam, przepraszam za to, że musieliście tyle czekać.<br />
Mam nadzieję, że chociaż długość (8stron, ponad 5tysięcy słów) i treść jaka jest w rozdziale wynagradza Wam długie czekanie.<br />
Zapraszam na moje nowe opowiadanie: <a href="http://story-about-a-girl-and-a-boy.blogspot.co.uk/">http://story-about-a-girl-and-a-boy.blogspot.co.uk/</a> :)<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
<i>Do napisania,</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Baśku. xoxo</i></div>
</div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-52247097654686473892013-04-28T23:17:00.000+02:002013-04-28T23:17:10.782+02:00Cz. IV R. 21 - Troska<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Słońce już dawno zaszło. W pokoju świeci się jedynie jedna lampa, przez co panuje półmrok, nadający intymną atmosferę. Gosia leży na moich kolanach, bawiąc się moimi palcami. Uśmiecham się, patrząc na jej uśmiech, szczęście w oczach. Splotła nasze palce i przyglądała im się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Masz wielkie dłonie w porównaniu do moich - zauważa.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Śmieję się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jestem z Australii, tu wszystko jest duże.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dłonie także? - pyta, wiercąc się na moich nogach. Gosia siada na piętach obok mnie, na jej twarzy widnieje uśmiech.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Też. Ty masz za to małe łapki w porównaniu do moich. - Przykładam nasze dłonie do siebie. Końce jej palców sięgają nawet nie do połowy moich. To słodkie. Z powrotem splotłem nasze dłonie. Nastała cisza, którą po chwili przerwał głos Gosi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tonight, we are Young, so lets set this Word on fire… - Jej głos jest cichy i melodyjny. Ładnie przeciąga samogłoski.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cover, wpada mi do głowy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nagramy coś? - proponuję.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Gosia w odpowiedzi wzrusza ramionami.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Masz gitarę? - pyta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przytakuję.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Masz kamerę?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Znów kiwam głową.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ale że teraz?! - Podnosi się gwałtownie i wpatruje się we mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Czemu nie? - Uśmiecham się i poprawiam na kanapie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Musimy poćwiczyć, ty musisz się nauczyć chwytów. - Wzrok Gosi goni po całym pomieszczeniu, po czym zatrzymuje się na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Za godzinę wszystko będzie wyćwiczone, przecież jesteśmy profesjonalistami. - Wstaję, idę do sypialni po gitarę i laptopa. Wracając zastaję Gosię w dokładnie tym samym miejscu, gdzie była wcześniej. Wpatruje się we mnie jak mała dziewczynka w upragnioną lalkę. To słodkie. Siadam obok niej, opierając gitarę o kanapę i włączam laptopa. Po chwili mam już znalezione chwyty, więc zaczynam je ćwiczyć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Po pół godzinie jesteśmy zgrani: Gosi i mój wokal, a także gitara. Kamera stoi naprzeciwko kanapy, na której siedzę, a Gosia włącza nagrywanie, o czym świadczy zapalona czerwona lampka.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cześć, tutaj Cody Simpson i moja dziewczyna Jennifer. - Gosia siada obok mnie. - Mamy dla was cover piosenki “We are Young”, którą w oryginale śpiewa zespół Fun. Mamy nadzieję, że się wam spodoba. - Spoglądam na Gosię - uśmiecha się delikatnie. Przytakuje delikatnie. - Raz, dwa, trzy, raz, dwa trzy. - Zaczynam grać przykrywkę, a po chwili Gosia zaczyna śpiewać. W refrenie śpiewamy razem. Wychodzi nam to fantastycznie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przybijamy piątki, gdy Gosia z powrotem siada obok mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdybyśmy się założyli to bym wygrał - wyrobiliśmy się w pół godziny. - Uśmiecham się tryumfująco.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A co byś chciał wygrać…? - pyta Gosia, zmysłowo przeciągając samogłoski i przybliżając się do mnie. Nosem ociera się o moją szyję.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ciebie - szepczę, po czym obejmuję jej drobną twarz w dłonie i całuję jej usta. Gosia kładzie opiera swoje łokcie na moich barkach i wplata swoje palce w moje włosy, lekko ciągnąc za ich końce. To cholernie seksowne i pobudzające. Delikatnie przegryzam jej dolną wargę, a z ust Gosi wydostaje się cichy, mimowolny jęk. Kładę się na sofie, ciągnąc za sobą Gosię. Umiejscawia swoje nogi po bokach moich. Ani na chwilę nie przerywa pocałunku. Czuję jak ociera się swoimi biodrami o moje, przez co w moich bokserkach robi się coraz ciaśniej.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cody? - pyta cicho. Otwieram oczy i widzę, że wpatruje się we mnie. Jej piękne brązowe oczy są ciemniejsze niż zwykle. - Prześpij się ze mną. - Wplatam palce w jej włosy, nie wiedząc co mam jej odpowiedzieć. Oczywiście, że chciałbym, ale po tym co zrobił Zayn, boję się. Boję się tego, że mogę ją skrzywdzić podobnie jak on.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Boję się, że cię skrzywdzę - odpowiadam, wpatrując się w jej drobną twarz.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mógłbyś… - Nastaje cisza. - Proszę.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Będąc pod prysznicem zastanawiam się jak spełnić prośbę Gosi, by jej nie skrzywdzić. Wiem, że muszę być bardzo delikatny i nie wywierać presji na niej. Że też ten idiota musiał ją tak skrzywdzić. Na wspomnienie tego, co ten palant jej zrobił momentalnie wszystko we mnie wrze. Uderzam pięścią w ścianę. Mam ochotę na czymś się wyładować, zacząć krzyczeć. Strumienie wody spływają po moim ciele. Przegryzam mocno wargę. Gdy się kogoś naprawdę kocha to nie krzywdzi się tej osoby. Zayn nie kochał Gosi, bo ją skrzywdził. Ja… chyba nigdy jej nie skrzywdziłem. A przynajmniej nie do tego stopnia co Zayn. No cóż, skoro on myśli kroczem, a nie głową to jest z nim coś nie tak.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zastaję Gosię siedzącą po turecku przed oknem. Wygląda na zamyśloną, jakby nieobecną. Podchodzę do niej i kucam za nią. Kładę dłonie na jej ramionach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- O czym myślisz? - pytam cicho. Wpatruję się w widok za oknem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- O tobie, o tym co dla mnie robisz. Poświęcasz się dla mnie, chcesz dla mnie jak najlepiej. Dlaczego to wszystko robisz? - pyta, odwracając się. Spogląda na mnie z zaciekawieniem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cóż… - Przeczesuję dłonią włosy. - Może dlatego, że cię kocham? - Wpatruję się w nią czekając na jakąś reakcję. Gosia dłuższą chwilę wpatrywała się we mnie, po czym przytula się. Odruchowo zamykam ją w swoich objęciach. Dłonią głaszczę ją po włosach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ja ciebie też kocham - szepcze, spoglądając na mnie. Przytulam ją bardziej do siebie. Mam właśnie w ramionach cały swój świat, sens mojego życia.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Idę na spacer - oznajmiam. Kieruję się w stronę drzwi, mijając Cody’ego, który odruchowo łapie mnie za rękę.</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pójdę z tobą - mówi ochoczo. Jego twarz jest blisko mojej.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chcę iść sama - odpowiadam. Usiłuję wyswobodzić dłoń z uścisku Cody’ego, jednak bez jakichkolwiek skutków.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Samej cię nie puszczę, nie znasz okolicy. Poczekaj, ubiorę koszulkę i pójdziemy razem. - Widzę, że już-już chce puścić moją dłoń i iść do sypialni, ale zatrzymuje się i pyta: - Poczekasz? - Wpatruje się we mnie wyczekująco.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- T-tak - odpowiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pod żadnym, ale to żadnym pozorem nie wychodź sama - mówi poważnym głosem. Wiem, że nie chcę pożałować swojego samotnego spaceru, więc postanawiam zostać.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dobrze. - Uśmiecham się delikatnie i spoglądam na niego, chcąc go upewnić, że nie ucieknę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody odwzajemnia uśmiech, puszcza moją dłoń i idzie do sypialni. Patrzę się w zarys jego sylwetki. Ma szerokie ramiona, lekki zarys mięśni na plecach, fajny tyłek. Jego ciało jest idealnie zbudowane. Wiem, że jest silny i potrafi spożytkować swoją siłę, ale nie w taki sposób w jaki zrobił to… Stop! Nie myśl o tym! Biorę głęboki oddech i kręcę głową, chcąc odpędzić myśli o wydarzeniu sprzed kilku miesięcy. Jestem tutaj z Codym, nic mi nie grozi, miło spędzamy czas. Wszystko jest dobrze, wszystko będzie dobrze. Moje myśli wciąż krążą wokół Zayna. Czuję ból w podbrzuszu jak wtedy. Łapię się ściany, by nie upaść.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- No możemy… - zaczyna Cody, naciągając koszulkę. Jego wzrok pada na moją skuloną sylwetkę. Nim się orientuję jest już przy mnie i obejmuje mnie w talii. - Gosiu, co jest? - pyta. Jego głos jest zmartwiony. Spoglądam na niego. Rysy jego twarzy są wyostrzone, wygląda na starszego niż jest, w jego oczach kryje się troska. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mogę się położyć? - pytam cicho. Ból jest niemiłosierny, czuję jakby całe podbrzusze było spięte. Cody w odpowiedzi na moje pytanie bardzo delikatnie bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni, gdzie kładzie mnie na łóżku. Zdejmuje moje baletki i przykrywa kołdrą. Siada obok mnie i chowa pasmo moich włosów za ucho, wpatrując się we mnie z przejęciem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co cię boli? - pyta. Cholera, co mam mu odpowiedzieć? Uświadamiam sobie, że ten ból nie jest tyle fizyczny co psychiczny i przeniósł się właśnie tam. - Chcesz jakieś tabletki?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Połóż się obok mnie, proszę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody marszczy brwi, nie wiedząc jak ma mi to pomóc. Pomiędzy jego brwiami tworzą się dwie pionowe zmarszczki. Postanawia wykonać moją prośbę, bo wstaje, obchodzi łóżko, zsuwa buty ze stóp i kładzie się obok mnie. Delikatnie odwracam się na bok i wtulam się w jego ciało. Cody wodzi palcem wzdłuż mojego kręgosłupa, co uspokaja mnie. Będąc wtulona w niego, ból mija. Pewnie to za sprawą jego obecności i mojej świadomości, że przy nim nic minie grozi.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wystraszyłem się, widząc Gosię skuloną i trzymającą się ściany. Nie wiedziałem, co mam robić. Byłem wtedy bezradny, w dodatku ona tak mało mi powiedziała. Udzielała mi zdawkowych odpowiedzi. Jednak teraz, gdy leży wtulona we mnie i najwidoczniej śpi, bo jej oddech jest miarowy, wiem, że wszystko wróciło do normy, ból ustąpił. Właśnie dlatego nie chcę z nią iść do łóżka, bo już nie jest tą hardą dziewczyną, co kiedyś. Stała się bardzo delikatna. Kiedyś zajmowała się tysiącem rzeczy, nic jej nie zatrzymywało, a dzisiaj? Dzisiaj jest zupełnie inaczej. </div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Delikatnie wyswobadzam się z objęć Gosi i wychodzę z łóżka. Przechadzam się po domu, gasząc wszędzie światła i zamykając dokładnie drzwi na wszystkie zamki. Ogarniam lekki bałagan jaki sam się zrobił, wypijam puszkę Mountain Dew, zdejmuję koszulkę i wracam do łóżka. Gosia wtula się w mój tors i cichutko pochrapuje. Próbuję usnąć, ale nie potrafię. Moje myśli krążą wokół Gosi. W głowie zaczyna układać mi się spokojna melodia, a pojedyncze słowa układają się w wersy. Ponownie delikatnie wyswobadzam się z objęć Gosi i stawiam bose stopy na panelach. Chwytam gitarę, znajduję długopis i kartkę, po czym idę na plażę.<br />
<br />
<i>Jest 2:15 nad ranem i wciąż myślę o Tobie, kochanie</i><br />
<i>Ziewam często, ale wciąż myślę o Tobie, kochanie</i><br />
<i>Niebo stworzyło Cię świetną w każdym kawałku, kochanie</i><br />
<i>Myślę, że jestem w zakochany w każdym fragmencie Ciebie, kochanie</i><br />
<i><br /></i>
<i>Nie wiem jak usnę tej nocy</i><br />
<i>Jeśli Ty nie, Ty nie wyjdziesz z moich myśli*</i><br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Piosenka jest gotowa w rekordowym czasie. Muszę, po prostu muszę zagrać ją Gosi i to teraz. To nie może czekać do rana. Gram całą piosenkę jeszcze raz, po czym wstaję i idę szybkim krokiem do domku. Siadam w sypialni pod ścianą, naprzeciwko łóżka i zaczynam grać, wiedząc, że to obudzi Gosię. Nie mylę się, po pierwszych dwóch wersach budzi się i wpatruje we mnie z uśmiechem. Śpiewając patrzę na nią i też się uśmiecham. Jest moją inspiracją do tworzenia muzyki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To jest piękne - mówi, gdy kończę. Wstaję, opierając gitarę pod ścianą i podchodzę do Gosi. Siadam na łóżku.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cieszę się, że ci się podoba. - Całuję czubek jej drobnego noska, a kąciki jej ust unoszą się do góry.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zagrasz mi coś jeszcze? - pyta, będąc kompletnie rozbudzona.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie jesteś senna? - Przyglądam się jej, szukając jakiś oznak niewyspania.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie, ale jeśli zagrasz mi jakąś kołysankę to pewnie usnę - odpowiada. Wygląda uroczo z poczochranymi włosami i zaróżowionymi policzkami. Wstaję i biorę gitarę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co mam Ci zagrać?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Gosia namyśla się w przerysowany sposób, przez co uśmiecham się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jakąś swoją starą piosenkę - mówi, wiercąc się na łóżku. Przykrywa się kołdrą i wpatruje we mnie. Mam wrażenie, że patrzę na małą dziewczynkę, która czeka aż tata opowie jej bajkę na dobranoc. Wzdycham. Zaczynam grać „Love so strong”. Pamiętam, że gdy kiedyś wykonywałem tą piosenkę nie wiedziałem o istnieniu tak niesamowitej dziewczyny, która dzisiaj jest moim całym światem i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Gram i śpiewam dość cicho, przez co pod koniec piosenki Gosia ponownie śpi. Odkładam gitarę na stojak, po czym kładę się do łóżka.<br />
____________________________<br />
* Awake All Night, tłumaczenie moje własne.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
____________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<b>PRZEPRASZAM,</b></div>
<div style="text-align: center;">
wiem, rozdział miał być już dawno, jednak nie miałam czasu, by siąść i go po prostu napisać. pisałam go w pociągu, trochę w domu, trochę w internacie. Jest krótszy niż chciałam by był, jednak stwierdziłam, że dodam ile mam, byście tylko mieli co czytać.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Macie jakieś pytania do Gosi i Cody'ego? </b></div>
<div style="text-align: center;">
Jeśli tak to kierujcie je tutaj: <a href="http://ask.fm/LoveStoryCodySimpson">http://ask.fm/LoveStoryCodySimpson</a> (nie trzeba się rejestrować ani nic podobnego). Tylko napiszcie do kogo np: Cody: Kochasz Gosię?</div>
<div style="text-align: center;">
Pytania do mnie (kiedy rozdział lub inne) kierujcie tutaj, a nie tam: <a href="http://ask.fm/xBaskux">http://ask.fm/xBaskux</a> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam Was na mojego nowego bloga z opowiadaniem: <a href="http://story-about-a-girl-and-a-boy.blogspot.com/">http://story-about-a-girl-and-a-boy.blogspot.com/</a> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jeszcze raz Was przepraszam. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-75083035261573831862013-03-30T08:00:00.000+01:002013-03-30T08:00:01.316+01:00Cz. IV R. 20 - Razem<br />
<div style="text-align: center;">
<u>Rozdział 20 - Razem</u></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie da się nie zauważyć, że Gosia się zmieniła. Nie jest już tą zawsze uśmiechniętą dziewczyną, z roześmianymi oczami. Na jej twarzy prawie ciągle widnieje maska obojętności, oczy są puste, a język cięty i przesiąknięty ironią i sarkazmem. <br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Patrząc na nią chcę znów widzieć tą Gosię sprzed wypadku, tej w której się zakochałem. Chcę widzieć jej uśmiech, różowe policzki, oczy iskrzące się szczęściem, słyszeć jej melodyjny śmiech.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Boli mnie to, że już taka nie jest - zmieniła się. Nie wiem czy to sam wypadek ją zmienił czy to co zrobił Zayn. Poruszę niebo i ziemię, by wróciła dawna Gosia.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>To co widzę jest najpiękniejszą rzeczą w moim życiu - zachód słońca nad morzem. Żółć przechodząca z pomarańczy w czerwień kontrastuje z błękitnym niebem. Słońce chowa się powoli za linią horyzontu. Lekki wiaterek wieje od morza.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Odpycham się od maski samochodu i idę plażą ku wodzie. Piasek wciąż jest ciepły. Zdejmuję baleriny i zanurzam stopy w morzu. Woda nie jest ani zimna ani ciepła - jest w sam raz. Fale muskają moje kostki. Głęboko oddycham, wciągając zapach morza.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czuję, że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Wystarczy, że spojrzę na ręce obejmujące mnie w talii i wiem, że to Cody. Na prawej ręce ma cienką bransoletkę, z którą się nie rozstaje.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pięknie tu - mówię, wciąż wpatrując się w zachodzące słońce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlatego cię tu przywiozłem - odpowiada swoim niskim głosem z charakterystycznym akcentem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Chwilę później oboje siedzimy na piasku i wpatrujemy się w dal. Opieram głowę na ramieniu Cody’ego, a on obejmuje mnie w talii. Uśmiecham się blado. Zastanawiam się, czy on przeleciał ze mną pół świata, bym tylko zobaczyła zachód słońca. Jeśli tak to jest szaleńcem i nie myśli racjonalnie. To samo mogę sobie w Google zobaczyć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wiatr nieco przybiera na sile. Mam na sobie jedynie spodenki, koszulkę i baleriny, więc chcąc niechcąc zaczyna mi być zimno. Po moich plecach raz za razem przebiegają dreszcze, po każdym podmuchu wiatru.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody zaczyna się wiercić, zabiera rękę z mojej talii. Po chwili czuję ciepłe wnętrze dużej marynarki otulające moje plecy. Spoglądam na blondyna i delikatnie się uśmiecham.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jeśli chcesz to możemy iść do domu - mówi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Iść do domu? - pytam, zdziwiona.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Widzisz ten dom? - pyta, wskazując podbródkiem w stronę domu, który odznacza się a tle ściany lasu. - Jest tak jakby mój. - Z powrotem spogląda na mnie. Delikatnie się uśmiecha, wpatrując się we mnie ze skupieniem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Możemy iść, bo robi się chłodno - mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody wstaje i podaje mi rękę. Chwytam się jej i podnoszę się z piasku. Otrzepuję tyłek z piasku. Idziemy w stronę domu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dom to taki plażowy domek - ma werandę z kilkoma schodami, dwa piętra, ścięty po bokach dach i drewniane okiennice. Drzwi wejściowe są umiejscowione pomiędzy dwoma oknami i mają kołatkę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody odnajduje klucz w kieszeni, wkłada go do zamku, a drzwi się uchylają. Zostaję przepuszczona w drzwiach i wchodzę jako pierwsza. Wnętrze domu jest urządzone w barwach plaży i morza: bieli, błękicie i beżu. Ściany są białe, podłoga też, meble są za to beżowe, a akcenty, detale i dodatki niebieskie. Wszystko to idealnie ze sobą harmonizuje. Na ścianach są zdjęcia w błękitnych ramkach, przedstawiające morze, statki, a także Cody’ego z rodzeństwem i rodzicami.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ten dom ma klimat, zdajesz sobie sprawę? Wydaje się jakby się było w morzu. - Odwracam się twarzą do niego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak? - Unosi brwi do góry. - Nigdy nie przyszło mi to do głowy - chichocze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Patrzy na mnie przez dłuższą chwilę, a ja uciekam wzrokiem, rozglądając się po ścianach, zdjęciach i meblach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jesteś głodna?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zastanawiam się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Umm… Zjadłabym coś lekkiego. - Przegryzam dolną wargę, spoglądając na Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Klnie pod nosem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Musimy najpierw zrobić zakupy… Zapomniałem zrobić to jak jechaliśmy tu, wiesz było już późno, a chciałem żebyś…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zobaczyła zachód słońca - wcinam się. Uśmiecham się. - Wybaczam. To chodźmy. - Wymijam go i idę ku wyjściu. Przechodzę przez otwarte drzwi wejściowe, kilkoma krokami pokonuję werandę, schodzę po schodach i jestem z powrotem na piasku. Wiatr rozwiewa moje włosy, a ja mocniej otulam się marynarką Cody’ego. W końcu się poddaję i zanurzam ręce w jej rękawach. Wyglądam w niej jak w worku, ale podwijam rękawy, by wyglądać w miarę z klasą.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Na dworze już się zaczęło ściemniać. Niebo stało się ciemniejsze, morze także. Zbliżał się wieczór.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zaczekałabyś… - mamrocze Cody z przekąsem, gdy mnie dogadania.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mam ochotę się odgryźć, ale w ostatniej chwili gryzę się w język. Idę do samochodu, a Cody trzyma się u mojego boku nic nie mówiąc. Przed autem Cody przyśpiesza, wymija mnie, by otworzyć przede mną drzwi jak przystało na porządnego chłopaka. Wsiadam do środka, Cody zatrzaskuje lekko drzwiczki, po czym okrąża samochód i zajmuje miejsce obok mnie. Odpala silnik, a samochód gładko rusza. Dopiero teraz sobie przypominam o zapięciu pasów.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zapnij pasy - mówię cicho, zapinając własne.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody wzdycha i zatrzymuje samochód. Jesteśmy praktycznie w środku lasu, wokół nas jest ciemno, drogę oświetlają jedynie światła samochodu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co robisz? - pytam, zaskoczona jego zachowaniem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Poprowadzisz? - Spogląda na mnie z szerokim uśmiechem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jeśli chcesz żebym rozbiła ten samochód na najbliższym drzewie - których jest tu dość sporo - to jasne, czemu by nie! - mówię sarkastycznie. Unoszę jedną brew do góry, oczekując na jego odpowiedź.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dasz radę, to nie jest trudne. - Otwiera drzwi i wysiada. Niepewnie odpinam się z pasów, przekładam, jedną nogę nad skrzynią biegów, podnoszę się i siadam na miejscu kierowcy. Cody tymczasem zajmuje moje miejsce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jak mogę przysunąć fotel? - pytam, szukając jakieś dźwigni czy czegoś takiego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tam z boku, czekaj… - mówi i pochyla się nade mną, szukając ręką czegoś z boku fotela. Czuję zapach jego włosów - pachną miętą. Oddycham głębiej, zaciągając się tym zapachem. Fotel zaczyna się samoistnie przysuwać do przodu, a Cody z powrotem siada.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A do góry?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wzdycha i powtarza wcześniejszą czynność. Teraz już widzę maskę samochodu, a nogami sięgam do pedałów. Łapię kierownicę i spoglądam przed siebie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Okej, teraz wciśnij ten pedał pod twoją prawą stopą, ten całkiem po prawej - instruuje mnie. Kątem oka widzę, że palcami obejmuje hamulec ręczny. Wciskam powoli pedał, a obroty silnika przyśpieszają. - Ten pedał to właśnie gaz. Na lewo od niego masz hamulec, a całkowicie po lewej jest sprzęgło - wyjaśnia. - Wciśnij ten całkiem po lewej do samego końca. - Wykonuję jego polecenie. - A teraz jednocześnie delikatnie popuszczaj sprzęgło i dodawaj gazu. Ale bardzo delikatnie, z wyczuciem. - Przez chwilę rozmyślam nad jego poleceniem, układając sobie w głowie co mam zrobić po kolei. Prawą stopę kładę z powrotem na pedale (Jezu, jak to brzmi: “Na pedale”. Haha. - od autorki). Stopniowo zwalniam sprzęgło, dodając gazu. Samochód powoli rusza z miejsca. Jadę, gapiąc się przed siebie, starając się jechać prosto.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- No widzisz! To nie takie trudne! Możesz teraz dodać trochę gazu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie rozpraszaj mnie - mamroczę. - Cholera, nie zapięłam pasów…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jedź!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ale…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jedź - rzuca ostro. Nigdy go jeszcze takiego nie słyszałam. W głębi czuję się zbesztana. Jadę, dodając nieco gazu. Zerkam na licznik - jadę aż czterdzieści kilometrów na godzinę. Mam ochotę przyśpieszyć, ale przypominam sobie, że nie mam zapiętych pasów, więc wolę nie szaleć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Na skrzyżowaniu skręć w lewo - mówi Cody, gdy na końcu drogi ukazuje się skrzyżowanie. Powoli dojeżdżam do niego. - Jest znak ustąp, więc musisz przyhamować, żeby zobaczyć, czy coś nie jedzie i dopiero skręcić. Nie zapomnij o włączeniu kierunkowskazu. - Przyhamowuję i szukam odpowiedniego przycisku czy czegoś co włączy migacz. W końcu odpowiedni odnajduję i słyszę ciche tykanie. Droga jest pusta, więc delikatnie ruszam, jednocześnie skręcając kierownicą w lewo. Samochód łatwo wjeżdża na odpowiedni pas.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mam prawo jazdy? - pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak - odpowiada. - Nawet mam je ze sobą. Pomyślałem, że pewnie już zapomniałaś jak się prowadzi samochód, więc stwierdziłem, że podczas tego wyjazdu się nauczysz.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mhm.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jadę przed siebie. Samochód prowadzi się bardzo prosto - nie wiem, czy to zasługa samochodu czy wrodzonych umiejętności.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tu zaraz za lasem po prawej będzie sklep, więc zjedziesz na pobocze.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Razem z Codym gotujemy obiad a raczej kolację - muszę przyznać, że smak i gust ma wyjątkowo trafny i doskonale potrafi łączyć smaki. Ma zadatki na dobre kucharza, nie to co ja - sierota, która prawie spaliła makaron. Tylko dzięki spostrzegawczości Cody’ego został uratowany. Po zjedzmy posiłku oboje jesteśmy wykończeni i pełni, więc wyciągamy się na miękkiej kanapie i odpoczywamy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czuję, że Cody’ego coś gryzie i to coś dotyczy mnie. Po prostu to czuję. Jednak staram się spychać to wrażenie na jak najdalszy plan i nie zaprzątać nim sobie głowy. Mam już jakieś schizy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Idziemy na spacer? - pyta, podnosząc się na łokciach i spoglądając na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A jest tu coś ciekawego? - Marszczę brwi. Według mnie jest tu tylko las, piasek i morze. - Poza tym jest ciemno - wskazuję brodą na okno, za którym panuje całkowita ciemność.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jest tu całe moje dzieciństwo… - wzdycha.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Intryguje mnie to. Przyglądam się Cody’emu, który zrobił się nieco zasmucony.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To znaczy…? Wychowałeś się tu?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przenosi na mnie wzrok, a usta zaciska w wąską linię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Spędzałem tu całe wakacje razem z dziadkami*, Alli i Tomem, gdy już przeszedł na świat. Z tym miejscem - rozglądnął się dookoła siebie - mam wiele wspomnień. Z tobą już też. Kiedyś przyjechałaś tu ze mną, Julką, Zuzą i chłopakami.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co wtedy robiliśmy? - pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Różne rzeczy. - Uśmiecha się jakby na wspomnienie, tego co to kiedyś robiliśmy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mógłbyś nie mówić ogólnikami? - proszę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A co mam ci powiedzieć? - pyta. Uśmiech znika z jego twarzy. - Że piliśmy wódkę, robiliśmy sobie praktycznie nagie zdjęcia i spaliśmy ze sobą? - Unosi brwi do góry, patrząc wprost na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Że co proszę?, myślę. Okej, to ostatnie rozumiem i to pierwsze. Ale to drugie. Jezu. Jak bardzo musiałam być pijana lub lekkomyślna żeby się na to zgodzić?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Masz te zdjęcia? - pytam, po chwili.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Prycha.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak, mam. Chcesz je zobaczyć?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jeszcze pytasz! - ironizuję.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody wstaje i idzie najwidoczniej do naszej sypialni. Po chwili wraca ze swoim MacBook’iem Pro w ręce. Siada z powrotem obok mnie i włącza laptopa. Po chwili w odpowiednim folderze - prawdę mówiąc, był to folder w folderze folderu… - i włącza pokaz slajdów. Staram się reagować ze stoickim spokojem na to co widzę, ale widząc siebie prawie nagą, okrytą jedynie delikatną pościelą nie jest to możliwe. Zerkam na Cody’ego - oczy mu się świecą, gdy patrzy w ekran. No tak, jemu jest łatwiej przywołać tamte chwile, gdy stał obok mnie prawie nagiej. Szkoda, że on wówczas nie był tak porozbierany!, myślę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To co z tym spacerem? - pytam, gdy pokaz slajdów się kończy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody zamyka laptopa bez jego uprzedniego wyłączenia, odkłada go na stolik i wstaje.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chodźmy - mówi, spoglądając na mnie z góry.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wstaję, a Cody puszcza mnie, bym szła pierwsza. Wychodzimy na zewnątrz, gdzie wiatr wciąż wieje, a nawet przybrał na sile.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Poczekaj, wezmę ci jakiś sweter - mówi Cody, po czym znika we wnętrzu domu. Patrzę w dal, w jakiś punkt na ciemnym horyzoncie, rozmyślając nad tym wszystkim co się dzieje w moim życiu. Nie pamiętam sporej części z niego i trochę tak dziwnie żyje się bez przeszłości. Każdego dnia się dowiaduję jakiś strzępków tego co było, ale to nie zastąpi tego, co ma każdy człowiek.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody wraca, trzymając w jednej ręce niebieski sweter, a w drugiej lustrzankę. Smycz aparatu zawiesza na ramieniu i pomaga mi włożyć okrycie. Uśmiecham się lekko w podzięce, po czym idziemy na spacer.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zatrzymaj się! - mówi nagle Cody. Zdążyliśmy przejść zaledwie kilkadziesiąt metrów od domku. Idzie sam do przodu, po czym chwyta aparat i robi mi zdjęcie. Zapewne mam na nim nadąsaną minę. - Uśmiechnij się! - Wyłania się zza obiektywu, spoglądając na mnie z szerokim uśmiechem. Uśmiecham się sztucznie. Cody robi mi setkę zdjęć, a ja powoli się rozkręcam, robię głupie miny, śmieję się… W końcu zabieram mu aparat i zaczynam jego fotografować, który przed aparatem czuje się równie dobrze jak za. Robi podobne pozy ode mnie: wystawia język, robi zeza, dzióbek, śmieje się i wykrzywia zabawnie twarz. Śmieję się, widząc to w obiektywie. Jest bardzo fotograficzny - cokolwiek nie zrobi zawsze dobrze wychodzi na zdjęciu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nawet nie orientuję się, gdy Cody jest przy mnie i zaczyna mnie łaskotać. Wybucham śmiechem i upadam na ziemię, chroniąc aparat. Śmieję się jak opętana, wijąc się po piasku. Otwieram oczy i widzę twarzy Cody’ego, która jest zawieszona zaledwie kilka centymetrów nad moją. Kilka pasm włosów opada mu na czoło. Wpatruje się we mnie skupionym wzrokiem, jakby nad czymś rozmyślał. Nieśmiało unoszę jedną rękę i kładę ją na jego karku, sunę nią wyżej, wplatam we włosy. Cody pochyla się jeszcze bardziej, aż jego usta znajdują się na moich. Są takie miękkie, smakowite… Pogłębiam pocałunek, zachłannie prosząc o więcej. Cody całuje mnie cierpliwie, spełniając moje niewypowiedziane życzenie. Czuję jak biodrami delikatnie ociera się o moje ciało. Wplatam palce drugiej ręki w jego włosy i lekko pociągam za końce. Cody całuje moją dolną wargę, po czym jego usta się oddalają. Rozczarowuję się. Dlaczego przerwał?, myślę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czuję pojedynczą kroplę wody na swoim czole, a potem kilka następnych. Po chwili leje jak z cebra. Cody szybko się podnosi, łapie moją wyciągniętą rękę i pomaga mi wstać. Biegniemy z powrotem do domu. Na werandzie Cody wyjmuje klucze i otwiera drzwi. Wchodzimy do środka, na komodzie zostawiam aparat fotograficzny.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Idź się szybko wysusz i przebierz w suche ubrania, żebyś chora nie była - mówi Cody, spoglądając na mnie. Ręką przeczesuje mokre włosy, które i tak z powrotem opadają na czoło.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nic mi nie będzie, z cukru nie jestem… - odpowiadam przystępując z nogi na nogę. Zahaczam jeden palec wskazujący o drugi. Cody zachodzi mnie od tyłu, kładzie dłonie na moich ramionach i prowadzi mnie do sypialni. Z torby wyjmuje moją pidżamę, którą kładzie na łóżku. Wraca do mnie, zdejmując mój lekko mokry sweter i koszulkę. Przegryzam dolną wargę, gdy stoję przed nim w staniku. Błądzę wzrokiem po pokoju. Cody szybko ubiera mnie w suchą koszulkę. Kuca, zdejmuje moje szorty i pomaga włożyć spodenki z pidżamy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Włosy sama rozczeszesz? - pyta, uśmiechając się. Jak widać pasuje mu rola mojej niańki. Postanawiam, że jeszcze trochę pobędę taka uparta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Kręcę głową.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody wzdycha i szuka mojej szczotki do włosów. Gdy ją znajduje delikatnie rozczesuje moje włosy. Po zaledwie kilkakrotnym smagnięciu szczotką moje włosy są rozczesane. Uśmiecham się słodko do Cody’ego, który spogląda na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Uśmiechaj się częściej, bo twój uśmiech jest jak klucz do bram nieba - mówi, a moje serce zaczyna wariować.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uśmiechaj się. Klucz. Niebo. Twój uśmiech jest jak klucz do bram nieba, nieba. Słowa Cody’ego obijają mi się w głowie. Rozbrzmiewają ponownie w uszach z takim samym tembrem, tonem, barwą, akcentem jaki ma Cody.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mrugam kilkakrotnie powiekami, by dojść do siebie. Czuję, że moje policzki są różowe, spuszczam głowę w dół, patrząc na swoje bose stopy. Dostrzegam nogi Cody’ego przy moich. Dwoma palcami unosi mój podbródek do góry, zmuszając mnie bym spojrzała na niego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie bądź nieśmiała - mówi spokojnym głosem. Na jego ustach czai się uśmiech. - Naprawdę, gdy się uśmiechasz mam wrażenie jakbym był w niebie. Nie dostrzegasz tego, co potrafisz ze mną zrobić. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem… - Patrzy mi prosto w oczy, będąc poważnym. Bije od niego szczerość, prawda. Nie jest typem chłopaka, który podrywa dziewczynę na byle jakie teksty, by ją tylko zaliczyć. On, gdy mówi, jest w tym całkowicie szczery, przelewa to co czuje na słowa. Swoimi słowami, czynami, całym sobą pokazuje jak bardzo kocha. A do mnie powoli dociera to jak wiele dla niego znaczę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pójdę już spać - mówię cicho i cofam się o krok. Odwracam się plecami do Cody’ego i idę do sypialni na piętrze. Zapalam światło i zamykam za sobą drzwi. Wygląda podobnie do tej, która jest na dole: ma jasnoniebieskie ściany, kremowe panele i białe meble. W ramkach wiszą zdjęcia morza, plaży, statków, jachtów.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Całe szczęście łóżko jest zaścielone, więc gaszę światło i po omacku trafiam do łóżka. Wchodzę pod kołdrę, zamykam oczy i czekam na sen.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jeden baranek, drugi baranek, trzeci baranek… Osiemdziesiąty dziewiąty barek, dziewięćdziesiąty baranek, dziewięćdziesiąty pierwszy baranek, dziewięćdziesiąty drugi baranek, dziewięćdziesiąty trzeci baranek, dziewięćdziesiąty czwarty baranek, dziewięćdziesiąty piąty baranek… Setny baranek.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Boże, dlaczego jeszcze nie śpię?, myślę, gapiąc się w sufit. Już chyba od godziny próbuję zasnąć i nic. Tak jakbym nie była śpiąca. Jesteś w nowym miejscu.<br />
No tak, ale w trasie udawało mi się zasnąć w nowym miejscu. W trasie zasypiałaś zawsze u boku Cody’ego. To jest to, ale co? Mam teraz po prostu do niego przyjść jak mała dziewczynka i powiedzieć, że nie umiem zasnąć? Może mam jeszcze trzymać w jednej ręce ulubionego misia? No chyba nie. Swoją drogą… Ciekawe, czy poszedł już spać, czy jeszcze coś robi. Prawdę mówiąc nie dochodzą do mnie żadne odgłosy, dające znać o tym, że wciąż nie śpi. Ulegam pokusie i opuszczam łóżko. Cichutko, na palcach, schodzę na dół. Wszędzie światła są pogaszone. Dom wygląda teraz lekko przerażająco. Nie wiem, co może się czaić tuż za rogiem. Nic ci się nie stanie, nic ci się nie stanie, powtarzam sobie w myślach. Jak najszybciej odnajduję sypialnię, w której śpi Cody. Cicho otwieram drzwi i przez niewielką szparę wsuwam się do środka. Blondyn śpi. Na palcach podbiegam do niego i delikatnie wsuwam się pod kołdrę. Czuję ciepło bijące od jego półnagiego ciała, a nawet się do niego nie przytulam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Czemu przyszłaś? - słyszę jego cichy głos. Cholera. Przegryzam wewnętrzną stronę policzka.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mogłam zasnąć, jestem w nowym miejscu. - Spoglądam na Cody’ego, który wciąż jest zwrócony do mnie plecami.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ale w trasie udawało ci się zasnąć - stwierdza, a po chwili dodaje: - Prawda?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chyba tylko dlatego, że… byłeś obok - wyznaję, szepcząc.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody odwraca się do mnie twarzą. Na jego twarzy widnieje delikatny uśmiech. Przytula mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Śpij już, skarbie. - Całuje mnie we włosy, a ja chowam twarz w jego torsie. Ostatnie co pamiętam, zanim pochłania mnie sen, to cudowny zapach jego skóry.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Budzi mnie słońce wpadające do sypialni i irytujący skrzek mew. Przeciągam się, będąc całkowicie wyspana i wypoczęta. Na łóżku jest dziwnie dużo miejsca, a przecież spał ze mną Cody. Gdzie on jest? Rozglądam się wokół siebie. Na poduszce, na której spał Cody leży mała kartka złożona na pół. Od razu ją chwytam i czytam, co jest na niej napisane.<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Poszedłem pobiegać. Jak wrócę to zrobię Ci śniadanie. Mam nadzieję, że się wyspałaś. :) Love, Cody. Xoxo</i></div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak poczekać na niego - wzdycham, mówiąc sama do siebie. Odkładam kartkę na bok, chowam się cała pod kołdrę i usiłuję ponownie zasnąć. Moje powieki robią się powoli ciężkie i bezwładnie opadają. Jednak nie zasypiam. Leżę z zamkniętymi oczami i czekam na Cody’ego. Przychodzi niedługo potem. Delikatnie mnie odkrywa. Otwieram oczy i widzę uśmiechniętego blondyna. Na jego twarzy i szyi błyszczą krople potu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Śmierdzisz. - Marszczę nos. Cody wybucha śmiechem, odsuwając się ode mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A ty za to masz totalny busz na głowie - odgryza się. Odruchowo sięgam dłońmi do włosów i palcami je przeczesuję. - Idę wziąć prysznic, a potem zrobię ci śniadanie - mówi, idąc w stronę łazienki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ja pierwsza! - krzyczę, wyskakując z łóżka. Biegnę ku łazience. Koniec końców z Codym razem jesteśmy w drzwiach.- Trochę ciasno jest - marudzę i próbuję się przecisnąć. Udaje mi się to.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ja pierwszy powiedziałem, że idę pod prysznic - mówi, patrząc na mnie i kręcąc głową. - Poza tym podobno śmierdzę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jesteś dżentelmenem, więc ustąp dziewczynie. - Unoszę jedną brew do góry, wpatrując się w sylwetkę Cody’ego. Ma na sobie sportowe adidasy do biegania, krótkie spodenki przed kolano i luźny podkoszulek na ramiączkach, który jest mocno przepocony. Ciekawe, ile przebiegł, myślę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jest taka jedna zasada: “Oszczędzaj wodę, kąp się razem ze swoją dziewczyną”. Moglibyśmy się do niej zastosować - szczerzy się i zabawnie porusza brwiami. Przegryzam dolną wargę. Miałby mnie zobaczyć nagą? W sumie to już nieraz widział, ale… Mam dziwny opór. Ogarnij się, Gośka, myślę. No dajesz, może być fajnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W odpowiedzi zdejmuję górę z pidżamy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To znaczy, że się zgadzasz? - pyta. Nie odpowiadam. Zamiast tego zdejmuję spodenki. Kątem oka dostrzegam, że Cody zdejmuje swoją koszulkę i rzuca ją na ziemię. Odwracam się do niego plecami i odpinam stanik, który ląduje na wykafelkowanej podłodze. Gdy sięgam palcami do majtek, czuję dłonie Cody’ego na swoich biodrach i jego usta na swoim ramieniu. Delikatnie je zsuwa, a one lądują u moich stóp. Otwieram drzwiczki prysznica i staję twarzą do Cody’ego. Przygląda mi się, czci mnie swoim wzrokiem. Jego jabłko Adama porusza się, gdy przełyka ślinę. Na ułamek sekundy spoglądam na jego krocze. Słodki Jezu, myślę. Odkręcam wodę. Cody wchodzi pod prysznic, zamykając za sobą drzwiczki. Krople wody spływają po naszych ciałach. Cody przybliża się do mnie, łapie mnie jedną ręką w talii, przyciągając mnie do siebie. Czuję jego ciało w każdym miejscu swojego. Przylegamy do siebie. Spoglądam na Cody’ego, zadzierając głowę do góry. Wolną dłonią przeczesuje moje włosy, których niesforne pasma opadły na twarz. Uśmiecha się delikatnie. Pochyla się, a ja wspinam się na palce. Nasze usta spotykają się wpół drogi, a ja mam wrażenie, że wokół nas iskrzy się. Cody napiera na mnie całym ciałem, a ja czuję za plecami chłodne kafelki. Drugą dłoń wplata mi we włosy, obejmuje moją twarz. Nieśmiało kładę dłonie na jego biodrach. Czuję jak coś twardego napiera na mnie. O cholera, myślę. Podniecam go! Uśmiecham się, nie przerywając pocałunku. Cody wykorzystuje tą chwilę i zakrada się swoim językiem, który splata się z moim. Wędruję dłońmi wyżej. Delikatnie wbijam paznokcie w jego skórę, przez co jeszcze bardziej przyciska mnie do ściany swoim ciałem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Powiedziałem ci kiedyś, że jesteś cholernie seksowna? - pyta, patrząc mi w oczy. Uśmiech ponownie zakrada się na moją twarz.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie pamiętam… - szepczę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- W takim razie, mówię ci teraz, że jesteś cholernie seksowna. - Ponownie złącza nasze usta. Moje dość drobne ciało jest wciśnięte między silnie zbudowane ciało Cody’ego, a wykafelkowaną ścianę. Zsuwam dłonie niżej i ściskam delikatnie jego pośladki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Robisz się niegrzeczna - mruczy, po czym ponownie całuje się ze mną. Męczy mnie ciągłe stanie na palcach. Cody jakby to odczytuje z moich myśli, bo jego dłonie znajdują się na moim tyłku, po czym podnosi mnie, a ja oplatam go nogami w pasie. Wplatam palce w jego włosy. Krople wody wciąż atakuje nasze ciała. Fale podniecenia, raz za razem, rozlewają się po moim ciele.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cóż, ten prysznic nie jest zbytnio oszczędny - mówię. Cody spogląda na mnie, przerywając nasz pocałunek. Wciąż jednak wiszę na nim jak małpka, ale już po chwili ponownie moje nogi dotykają białego brodzika. Wpatruje się we mnie z lekko rozchylonymi ustami. Wyraz jego twarzy jest dla mnie nieodgadniony - zastanawiam się, o czym teraz myśli. Nagle, ni stąd ni z owąd, kuca przede mną, trzymając dłonie na moich biodrach. Boże, czuję się delikatnie mówiąc zażenowana. Jestem przed nim naga, a on jeszcze klęczy przede mną z głową na wysokości mojej… no wiecie. Przełykam ślinę, mając nadzieję, że nie zrobi tego, co mam na myśli. Czuję jego usta pomiędzy udami, po chwili jego język delikatnie mnie pieszczący. Mój oddech robi się płytki, a wszystkie mięśnie się napinają. Rozchylam bardziej nogi, a Cody wciąż mnie pieści swoim językiem, sprawiając, że zapominam jak mam na imię, gdzie jestem. Znajduję się w innym świecie tak bardzo odległym od tego i jednocześnie tak bliskim. Rozchylam wargi i zamykam oczy, opierając głowę o kafelki. Jezu! Z moich ust wydobywa się cichy jęk. Nagle Cody przerywa, ale za to po chwili czuję w sobie jego palce, penetrujące moje wnętrze. Cholera, to jest takie… Boże! Zalewa mnie fala podniecenia. W moim ciele szaleje coś czego nie umiem określić. Łapię gwałtowniej oddech, gdy palce Cody’ego szybciej poruszają się we mnie. Kolana mi miękną, gdy docieram na szczyt. Gdyby nie silny uścisk Cody’ego, już bym leżała. Spogląda na mnie, w jego oczach widzę dwie iskierki samozadowolenia.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego…? - pytam, łamliwym głosem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A dlaczego nie? - odpowiada wesoło. Podnosi się. Chwyta żel pod prysznic, wylewa go trochę na swoje dłonie i zaczyna mnie delikatnie myć. Wciąż jestem oszołomiona po tym, co stało się przed chwilą.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wracaj do łóżka, a ja zrobię ci śniadanie. Na co masz ochotę? - pyta, gdy jestem już w pidżamie. On jest owinięty ręcznikiem w pasie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cokolwiek przyrządzisz - odpowiadam jakby od niechcenia. Leniwym krokiem wracam do sypialni, w której wchodzę pod kołdrę. Zakrywam się kołdrą po same uszy i zastanawiam się nad tym, co niedawno miało miejsce. To było… wow. Najbardziej ciekawiło mnie, dlaczego Cody to zrobił. Nie żeby mi to przeszkadzało, bo to było… niesamowite!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Śniadanie, dla najpiękniejszej i najseksowniejszej dziewczyny - mówi Cody, wchodząc do sypialni. Wynurzam się spod kołdry. Na jego twarzy widnieje szeroki, pogodny uśmiech, oczy śmieją miłym blaskiem. W rękach trzyma tacę, a na niej dwa małe talerze z omletami i dwie szklanki soku.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dziękuję. - Uśmiecham się, gdy na moich kolanach leży taca z jedzeniem. Cody zajmuje miejsce obok mnie. - Smacznego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nawzajem, skarbie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Podczas jedzenia pysznego śniadania pytam:<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jakie plany na dziś?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody przeżuwając kęs omleta, spogląda na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wczorajszy spacer nam nieco nie wyszedł, więc może dzisiaj ci pokażę okolicę?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Yup - odpowiadam, ucieszona. Od samego rana byłam zadowolona, uśmiechałam się nawet do ściany. Nie wiem skąd u mnie tyle pozytywnej energii.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Skocz się ubrać, a ja zmyję naczynia - mówi Cody, całując mnie w policzek.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mogę pozmywać, w końcu ty zrobiłeś śniadanie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie trzeba - odpowiada, schodząc z łóżka. Zabiera tacę z pustymi naczyniami i wychodzi z sypialni.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wstaję i zaczynam grzebać w jednej z toreb, szukając czegoś do ubrania. Wkładam trampki, szorty i koszulkę, którą wkładam w spodenki. Robię lekki makijaż, usta muskam błyszczykiem. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gotowa! - oznajmiam, stawiając się w kuchni.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gotowy - odwraca się Cody, wycierając dłonie w mały ręcznik. Uśmiecha się szeroko, ukazując przy tym swoje białe zęby. Podchodzi do mnie. - Czekaj, wezmę jeszcze aparat. - Muska ustami przelotnie mój policzek. Cierpliwie czekam, aż wróci. Łapie mnie za rękę, mając przez ramię przewieszony aparat. Wychodzimy z domu, zamykając go na klucz, choć nie wiem po co skoro i tak nikt tu nie przychodzi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Idziemy plażą, trzymając się za ręce i oboje milczymy. Nie warto zużywać niepotrzebnie słów. Jest ich tak niewiele w eterze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Razem z Alli i Tomem udawaliśmy, że ten las jest wielką puszczą. Chodziliśmy po drzewach, chroniąc się przed Indianami. Całe dnie potrafiliśmy tu przesiedzieć i się tak bawić. Mama i tata niejednokrotnie wołali nas z plaży żebyśmy wracali. Tyle razy prosili nas byśmy tam nie chodzili, żebyśmy nie wspinali się na drzewa, bo ciągle chodzimy z poobdzieranymi kolanami, ubrania ciągle są brudne. Jednak dla nas był to wówczas cały świat i nie mieliśmy zamiaru z niego rezygnować.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uśmiecham się słysząc tą opowieść.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mam z tym miejsc wiele wspomnień, dlatego tu wracam. Byłem tu szczęśliwy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A teraz jesteś? - pytam, spoglądając na niego. Zatrzymujemy się i Cody mi się przygląda z konsternacją.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Oczywiście. Jesteś ze mną, a to już czyni mnie szczęśliwym. - Chowa pasmo moich włosów za ucho. - A czy ty jesteś szczęśliwa? - pyta, przekrzywiając głowę i wpatruje się we mnie swoimi nieprzeniknionymi niebieskimi oczami.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przegryzam wewnętrzną stronę policzka, zastanawiać się co odpowiedź. Czy jestem szczęśliwa? Rano obudziłam się taka wesoła. Chyba to jest szczęście.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- T-tak - odpowiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wahasz się - zauważa.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie do końca wiem, kiedy mogę mówić o szczęściu w swoim przypadku.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dokonam wszelkich starań, byś była zawsze szczęśliwa. - Unosi moją dłoń i całuje ją.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Popołudnie spędzamy na plaży, wylegując się w ciepłych promieniach słońca. W zasadzie to ja się wyleguję - Cody jest zbyt ruchliwy i nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu więcej niż dziesięć minut.. Znalazł sobie świetne zajęcie - robienie mi setek - jeśli nie tysięcy… - zdjęć. Jest nieco natrętny jak paparazzi. Jednak nie chcę mu sprawić przykrości, gdy on się tak dobrze bawi. W końcu odwracam się i wyciągam rękę po aparat. Jednak w jakiś niewyjaśniony sposób leżę na Cody’m. Czuję jego rozgrzaną skórę. Szczerzy się do mnie, będąc przygwożdżonym ciężarem mojego ciała. Zerkam na jego kuszące wargi, które aż się proszą o to, by je pocałować. Wpijam się w nie, a Cody bardzo szybko odpowiada na mój pocałunek. Jego dłonie znajdują się na mojej talii. Delikatnie ocieram się biodrami o jego krocze, czując, że Cody ma coraz ciaśniej w kąpielówkach. Uśmiecham się, nie przerywając pocałunku. Jestem ciekawa do jakiego stopnia potrafi się kontrolować. Jego dłonie zsuwają się i zatrzymują się na moich pośladkach, lekko je ściskając, przez co jeszcze bardziej się o niego ocieram.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chcesz doprowadzić do tego, żebyśmy się kochali na środku plaży? - pyta, spoglądając mi w oczy, w których błyszczy ciekawość i podniecenie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Czemu by nie - wzruszam ramionami, obejmując dłońmi jego twarz. Całuję go ponownie, będąc ciekawa jak to się dalej potoczy. Jednak tym razem Cody nie oddaje pocałunku wcale. Jestem zawiedziona. - … Dlaczego? - pytam, kładąc się obok niego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mam przy sobie gumki - odpowiada. Wyraz jego twarzy zrobił się poważniejszy, a rysy twarzy wyraźnie wyostrzyły.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ach. - Widać włączyła się w nim racjonalna część. W sumie ma rację i nie powinnam być zła. Jednak mimo wszystko mnie odtrącił i to zabolało. Cody odwraca się na bok i patrzy na mnie z miłością.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie zrozum mnie źle. Już raz prawie wpadliśmy i nie chcę byśmy oboje ponownie przez to przechodzili. - Ma łagodny wyraz twarzy, kciukiem gładzi mój policzek. Unoszę kąciki ust do góry, ale zaraz ponownie opadają. MARTWI SIĘ O CIEBIE, KRETYNKO!, krzyczy moje wewnętrzne ja.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pociągam cię? - pytam cicho. Skąd u mnie tyle odwagi?!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody się uśmiecha.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nagle klęka u mojego boku. Wsuwa ręce pod moje ciało i wstając unosi mnie do góry, po czym biegnie do wody.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- ZWARIOWAŁEŚ?! - drę się. Bez jakiegokolwiek skutku, bo Cody już jest po pas zanurzony we wodzie. Uśmiecha się szaleńczo, zatrzymując się. - Nie wrzucisz mnie, prawda? - pytam, spoglądając na niego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Od ciebie to zależy - odpowiada, zabawnie poruszając brwiami. Marszczę brwi. Przekręca mnie tak, że mam nogi oplecione wokół jego pasa, a ramiona wokół szyi. Przymyka oczy, zbliżając swoją twarz do mojej. Gdy czuję jego usta na swoich również zamykam oczy. Całujemy się dobrą chwilę, przy czym czuję, że Cody idzie w głąb morza. W końcu oboje jesteśmy cali zanurzeni we wodzie i wciąż się całujemy. Boże, jakie to romantyczne! Po chwili się wynurzamy, by zaczerpnąć powietrza. Wciąż jestem opleciona wokół ciała Cody’ego. Uśmiecha się szeroko, prezentując swoje proste, białe żeby. W jego niebieskich oczach odbijają się promienie Słońca, przez co błyszczą jak szalone. Trzyma mnie mocno w swoich objęciach, jego mokra skóra dotyka mojej. Czuję jak jego serce bije przyspieszonym rytmem. Bum, bum, bum-bum.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W tej chwili wiem już dlaczego Bóg postawił tego chłopaka przede mną. On mnie kocha, a ja …jego. Nie ma innej opcji. Opiekuje się mną, stawia mnie nade wszystko, chce dla mnie jak najlepiej, nie może znieść myśli, że coś mogłoby mi się stać, moje szczęście jest jego szczęściem. Boże, biję ci pokłony za stworzenie tego człowieka. To najlepsze co mogłeś zrobić.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nosem trącam jego szyję, wdychając jego zapach. Boski zapach mojego chłopaka. Pachnie żelem pod prysznic, wanilią. W odpowiedzi on przytula mnie jeszcze mocniej.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zawiewa lekki wiaterek, a mnie przebiega dreszcz po plecach. Cody czuje to, więc idzie ku plaży, na której siada mnie na kocu i przykrywa ramiona ręcznikiem. Z wiklinowego piknikowego kosza wyjmuje butelkę wody.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Napij się - mówi, podając mi ją.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Kręcę głową.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie chce mi się pić.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mruży niebezpiecznie oczy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mimo to powinnaś dużo pić. Jest strasznie ciepło, nie chcę żebyś się odwodniła i znów wylądowała w szpitalu i to znów przeze mnie. - Ton jego głosu jest poważny. Jego twarz już nie jest tą uroczą twarzyczką plażowego gościa, co niedawno. Znów przypomina dorosłego mężczyznę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wzdycham i biorę od niego butelkę, upijając spory łyk.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Grzeczna dziewczynka - mówi wesołym głosem. Sam wypija jeszcze większy łyk przez co butelka jest w ponad połowie pusta. - Zjesz coś?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A co masz? - pytam, podchodząc na czworaka do koszyka, niczym kot. Są w nim same owoce i kanapki. - Nie ma niczego słodkiego… - Spoglądam na niego smutnymi oczami, a usta wyginam w podkówkę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Aniołku, na tym upale wszystko by się roztopiło. W domu mamy coś słodkiego - mówiąc to gładzi mnie kciukiem po policzku. Przysiadam na piętach. Wpadam na pewien pomysł. - Masz badmintona? - Szczerzę się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Myślę, że w domu powinien być.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie? Pójdę po niego. - Wstaję. Patrzę na niego z góry. Wydaje się być teraz takim małym chłopcem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Um… w piwnicy. I najlepiej będzie jeśli pójdziemy oboje. - Również wstaje.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego? - Marszczę brwi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie zostawię cię tu samej, ale też samej cię nie puszczę. Bóg wie jak ta piwnica wygląda, skoro do niej nikt nie wchodził przez… rok? I nie ma w niej światła. - Łapie moją rękę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zostawisz to wszystko…? - Wskazuję brodą na koc i kosz.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Najwyżej zwierzęta z lasu coś sobie zjedzą. - Wzrusza ramionami. Puszcza na chwilę moją rękę, bierze klucze, telefony i aparat, po czym ponownie splata nasze palce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W piwnicy faktycznie - nie ma światła. Na szczęście znaleźliśmy dwie latarki, które teraz są jedynym źródłem światła. Nie wygląda najgorzej - wszystko jest poukładane (zaryzykowałabym stwierdzenie, że aż pedantycznie poukładane), jedynie jest dużo kurzu i trochę pajęczyn. Szczurów ani myszy nie widzę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Paletki do badmintona znajdujemy na jednej z półek, tuż obok piłek. Na tej samej półce są również lotki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Coś jeszcze chcesz? - pyta, kierując snop światła swojej latarki wprost na moją twarz, przez co zasłaniam oczy ręką.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie, chodźmy stąd - odpowiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Chwilę później znów jesteśmy na plaży i gramy w badmintona, jednak wiatr trochę nam to uniemożliwia. Mimo to śmiejemy się, a Cody parę razy rzuca się na klatę na piasek był odbić lotkę.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
_____________________________________________________________________<br />
* nie pamiętam dokładnie tego, co Cody opowiadał jak byli w tym domku po raz pierwszy, więc za wszelkie błędy rzeczowe z góry przepraszam. Jestem zbyt leniwa, by szukać odpowiedniego rozdziału i czytać go, by wszystko się zgadzało.<br />
_______________________<br />
WESOŁYCH ŚWIĄT<strike> BOŻEGO NARODZENIA! </strike>TO ZNACZY WIELKIEJ NOCY!<br />
Ta pogoda jest strasznie myląca! Haha.<br />
Rozdział ma 12stron (myślałam, że jest krótszy o.O), więc bijcie pokłony.<br />
<div style="text-align: left;">
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba. :)</div>
<div style="text-align: left;">
Byłam na koncercie Justina (jednak), więc jeśli chcecie dowiedzieć się jak było wpadnijcie tu: <a href="http://uwieczniajac-swoj-styl.blogspot.com/" target="_blank">Uwieczniając swój styl</a> !</div>
<div style="text-align: right;">
<i>Make your dreams come true,</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Basia. xoxo</i></div>
<br />
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-24588237581712137312013-03-08T01:00:00.000+01:002013-03-08T01:00:03.123+01:00One shot "Gentelman" by Tatiana<b id="internal-source-marker_0.8795903236605227" style="font-weight: normal;"></b><br />
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<b id="internal-source-marker_0.8795903236605227" style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Płynę promem z Cody’m. Przytulamy się, a on szepcze mi do ucha kilka słów: </span></b></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<b id="internal-source-marker_0.8795903236605227" style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">- Na zawsze razem.</span></b></div>
<b id="internal-source-marker_0.8795903236605227" style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><br /><div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Obudziłam się. To był tylko sen, pomyślałam. Otworzyłam oczy, rozglądnęłam się w poszukiwaniu mojego księcia. Nie było go w sypialni. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę. Mój zegar wybił równo południe. Na fotelu w mojej sypialni leżała koszula Cod’ego w kolorze lawendy. Ubrałam ją i wyszłam na balkon. Rozejrzałam się po ogródku. Tam również nie było chłopaka. Wróciłam do pokoju, zostawiając uchylone drzwi balkonowe. Weszłam do salonu, a na komodzie leżała mała karteczka. Podeszłam do komody i przeczytałam krótką wiadomość.</span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: italic; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Jestem na zakupach, niedługo wrócę! Kocham cię, Cody</span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Odłożyłam karteczkę i weszłam do kuchni w celu zaparzenia herbaty. Po drodze do kuchni zgarnęłam z ławy pilota i włączyłam kanał muzyczny. Siedząc w kuchni wyczekiwałam aż woda na herbatę się zagotuje. Wydarzyło się to w sekundę po mojej myśli. Chwyciłam czajnik i zalałam herbatę. Po całym domu uniósł się zapach moich ulubionych malin. Wzięłam kubek i usiadłam na kanapie w salonie. Przełączałam kanały w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Moją uwagę przykuł film “Przyjaciel do końca świata”. Odłożyłam pilota na ławę. Po jakieś pół godzinie film się zakończył, a ja dopiłam herbatę. Cody’ego nadal nie było.</span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Weszłam do sypialni, podeszłam do szafy, wyjęłam czystą bieliznę i poszłam w kierunku łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po całym moim ciele. Pod prysznicem siedziałam jak zwykle pół godziny. Wytarłam się i założyłam bielizną i koszulę, włosy wytarłam w ręcznik. Zaczęłam je suszyć, co zajęło mi to kwadrans, gdyż mam dość długie, gęste włosy, którymi mój chłopak lubi się bawić. Na to wspomnienie uśmiech zakradł się na moją twarz. Po wysuszeniu spięłam włosy w wysokiego kucyka. Otworzyłam drzwi od łazienki i moim oczom ukazała się ścieżka z płatków czerwonych róż prowadząca do salonu. Powoli weszłam do pomieszczenia, w którym wciąż unosił się zapach malin. Na kanapie siedział blondyn. Nie usłyszał że podchodzę do kanapy. Zasłoniłam mu oczy, a on wstał jak porażony. Odwrócił się do mnie. Widziałam w jego oczach przerażenie, które przeistoczyło się w radość na mój widok. Usiadłam koło niego, a on chwycił mnie za dłoń i spojrzał głęboko w moje zielone oczy. Tkwiliśmy w bezruchu. Zatopiłam się w jego błękitnych tęczówkach. Cody wstał i pociągnął mnie ku górze. Wstałam a on... Zniknął. </span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Rozglądałam się w poszukiwaniu ukochanego. Cody pojawił się w salonie z bukietem czerwonych róż, które uwielbiam. Wręczył mi je, a sam przyklęknął na jedno kolano. Uśmiechnął się ukazując rząd śnieżnobiałych, równych zębów ii wyjął z kieszeni małe pudełeczko.</span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-left: 36pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">- Can I be your gentleman forever ?</span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z wrażenia z rąk wypadły mi wszystkie kwiaty, a w oczach pojawiły się łzy. Wzięłam pudełko z ręki chłopaka i odłożyłam na komodę, która stała obok. Uklęknęłam przed ukochanym i spojrzałam mu w oczy. Łzy poleciały mi z oczu. Cody przetarł je opuszkiem palca.</span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nachyliłam się na nim, musnęłam jego malinowe usta i szepnęłam mu do ucha:</span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">- 1-4-3.</span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Ponownie spojrzałam mu w oczy, zmierzwiłam jego blond włosy.</span></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-left: 36pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">- Tak.<br class="kix-line-break" />Chłopak momentalnie przytulił mnie, wstał i podniósł w górę. Nasze usta znów złączyły się w pocałunku. Tym razem był on namiętniejszy.</span></div>
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></b>Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-16561982887560820782013-02-24T17:22:00.000+01:002013-02-26T15:54:54.400+01:00Cz. IV R. 19 - (Nie)chciana niespodzianka Cody wchodzi do pokoju z uśmiechem na ustach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chodź - mówi, skinieniem głowy wskazując drzwi, przez które dopiero co przeszedł.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Spoglądam na niego sceptycznie znad laptopa. Co ten szaleniec wymyślił?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- No choooodź! - nalega. Podchodzi do łóżka.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ale gdzie? - pytam, mierząc go podejrzliwym wzrokiem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Niespodzianka. To idziesz czy mam się obrazić? - Wygina usta w podkówkę. Jego niebieskie oczy, które dopiero co błyszczały z ekscytacji są już zgaszone i smutne.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zamknęłam przeglądarkę, sklapnęłam laptopa, wzdychając ciężko.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- No dobra - jęknęłam, poddając się. Leniwie podniosłam się z łóżka.- A powiesz mi gdzie idziemy? Gdzieś daleko? Mam coś zabrać? - pytam, gdy stoję tuż przed nim.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jego oczy znów stały się wesołe, a uśmiech wrócił na swoje miejsce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ubierz wygodne buty i weź kurtkę - mówi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Irytująco powoli wkładam trampki i skórzaną kurtkę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Coś zabrać?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nic nie będzie ci potrzebne - odpowiada.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Chwytam jego wyciągniętą dłoń. Splatam palce z jego i wychodzimy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie idziemy? - pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Niespodzianka - odpowiada, spoglądając na mnie. Uśmiecha się szeroko.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie ty mnie ciągniesz? - marudzę, gdy jesteśmy w windzie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zobaczysz, no - odpowiada widocznie znudzony moimi ciągłymi pytaniami.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Niecierpliwie przystępuję z nogi na nogę i wgapiam się w ekranik nad rozsuwanymi drzwiami, który wskazuje na którym piętrze jesteśmy - w tej chwili jesteśmy na piątym, już czwartym… Jednak winda zamiast zatrzymać się na parterze, zjeżdża niżej - do garażu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czyżbyśmy gdzieś jechali samochodem?, zastanawiam się. Co ten Australijski idiota - słodki idiota - wymyślił?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie jedziemy? - pytam, gdy przemierzamy garaż pełen różnych samochodów. Większość z nich wygląda na drogie i luksusowe.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zatrzymujemy się przy ciemnoszarym sedanie. Ma przyciemniane szyby, jest elegancki, ale ze sportową nutą. Pod jego maską zapewne kryje się wielokonny silnik, który w kilka sekund rozpędza się do stu kilometrów na godzinę. Nie żeby mnie to interesowało.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jedziemy… gdzieś - odpowiada w końcu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W garażu światło jest nieco przytłumione, ale mimo to dostrzegam, że oczy Cody’ego są zawoalowane tajemnicą. Intryguje mnie to i, do cholery, chcę się dowiedzieć, co on wymyślił!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mentalnie tupię nogą.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie puszczając mojej dłoni, drugą ręką szuka czegoś w kieszeni spodni. Po chwili wyjmuje z niej kluczyki do samochodu. Wciska przycisk przy kluczu i światła samochodu mrugają.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody puszcza moją dłoń i otwiera przede mną drzwiczki z szarmanckim uśmiechem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Prawdziwy dżentelmen, myślę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wymuszam się na uśmiech i wsiadam do samochodu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody zatrzaskuje za mną drzwiczki, a ja zapinam pas. Po chwili blondyn siedzi na miejscu kierowcy i wsadza kluczyk do stacyjki. Samochód zaczyna cicho mruczeć niczym mój kot. Radio automatycznie się włącza, ale Cody je nieco przycisza.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody spogląda na mnie. Chwyta moją dłoń i gładzi kciukiem jej zewnętrzną stronę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zapnij pasy - mówię cicho.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody posłusznie wykonuje moje polecenie, po czym z piskiem opon rusza z miejsca.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wbija mnie w fotel, gdy blondyn szaleje po hotelowym parkingu, kierując się ku wyjazdowi. Na ulicy nie jest nic lepiej - jedzie łamiąc mnóstwo zakazów i nakazów, a dopuszczalną prędkość przekracza dwukrotnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Kto mu dał prawo jazdy?, zastanawiam się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cody… zwolnij, proszę - mówię błagalnym tonem. Trzymam się za pas tuż nad moją głową. Paznokcie lewej dłoni wbijam w skórzany fotel.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Blondyn odrywa wzrok od ulicy i przenosi go na mnie. Nie dowierza.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co? - pytam zdziwiona. - Patrz na drogę - upominam go.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody wraca wzrokiem na drogę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie lubisz już szybkiej jazdy? - pyta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A kiedykolwiek lubiłam? - Jestem zdziwiona.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak, kochałaś jeździć szybko, lubiłaś sportowe samochody. Wiedziałaś o nich wszystko, więcej niż ja! - śmieje się. - To ty mnie zaraziłaś tym. - Kątem oka spogląda na mnie. Uśmiech zszedł mu z twarzy. Wyglądał teraz na starszego niż jest. Jakby miał dwadzieścia parę lat. Jego kości policzkowe, mocno zarysowane kości żuchwy są… seksowne.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jak to się stało, że teraz boję się szybkiej prędkości? - pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie wiem - wzrusza ramionami. Wciska pedał stopu, zwalniamy. Przed nami skrzyżowanie ze światłami. Samochód zatrzymuje się za czerwonym kabrioletem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To pewnie przez wypadek - odpowiada, spoglądając na mnie z troską w oczach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Puszcza kierownicę i kładzie dłoń na moim policzku. Układam twarz na jego dużej dłoni i przymykam oczy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Po chwili na ziemię sprowadza mnie dźwięk klaksonu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody zabiera rękę i rusza z piskiem opon. Żołądek podchodzi mi do gardła.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jedź wolniej, chcę dożyć tej niespodzianki - mamroczę. Usadawiam się wygodniej w fotelu, wyciągam nogi przed siebie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Samochód zwalnia.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dziękuję - mówię z uśmiechem. - A więc powiesz mi w końcu, gdzie jedziemy?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Patrz na znaki to może się zorientujesz - odpowiada, będąc skupionym na drodze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Podciągam się w fotelu i zaczynam się rozglądać. Jesteśmy na autostradzie, znaków chwilowo brak. Przegryzam wewnętrzną stronę policzka. Ooo, tam chyba jest jakiś znak, myślę, gdy widzę majaczący się w oddali znak wiszący nad drogą. Na niebieskim tle jest napisane:<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Airport Berlin-Brandenburg</i></div>
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czyżbyśmy gdzieś lecieli?</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie lecimy? - pytam machinalnie, zawieszając wzrok na profilu Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego zadajesz tyle pytań? - odgryza się, poirytowany. Spogląda na mnie posępnym wzrokiem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie lubię niespodzianek - odpowiadam oschle. Spoglądam za okno.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Aż do lotniska oboje nie odzywamy się ani słowem, ciszę pomiędzy nami wypełnia jedynie ledwo słyszalnie grające radio. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody po zajęciu miejsca na podziemnym parkingu wyłącza silnik, radio jednak wciąż gra.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wciąż patrzę za okno. Kusi mnie, by spojrzeć na niego, by coś powiedzieć, ale to on zawinił, więc inicjatywa powinna wyjść od niego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Słyszę charakterystyczny trzask odpinanego pasa. Kątem oka zauważam, że Cody pochyla się w moją stronę, ale ostatecznie sięga do schowka, który jest przede mną. Wyjmuje jakieś papiery z niego. Widzę, że trzyma w dłoni dwa paszporty i kartki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wzdycha ciężko.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chciałem zabrać cię w jedno miejsce. Chciałem spędzić trochę czasu z tobą, na spokojnie. Bez ciągłych prób, koncertów, wywiadów… Chciałem byśmy mogli spędzić czas razem, tak naprawdę razem - mówi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wygrał.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Odwracam się twarzą do niego. Przegryzam wewnętrzną stronę policzka, zastanawiając się co mogę powiedzieć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zabieram jeden z paszportów z jego dłoni.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Polecisz ze mną? - pyta, unosząc brwi do góry. Na jego czole tworzą się bruzdy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pod warunkiem, że obiecasz mi coś - mówię poważnym głosem, nie żartując.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co takiego? - Na jego twarzy widnieje uśmiech.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- <i>Żadnych </i>niespodzianek.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Lubię cię uszczęśliwiać… - mówi nieco zrezygnowany.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Och, ten warunek przedyskutujemy potem - odpowiadam. - Nie musisz mi mówić dokąd lecimy, ale może już chodźmy, bo pewnie zaraz nam samolot ucieknie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mamy czas, spokojnie. - Uśmiecha się ciepło, uspokajając mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Coś mi się przypomina.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mam żadnych rzeczy ze sobą.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody śmieje się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Spakowałem cię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Kamień spada mi z serca.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody chowa paszport i kartki - to chyba bilety - do wewnętrznej kieszeni marynarki. Ze schowka na drzwiach samochodu wyjmuje ciemne okulary i wkłada je. Podaje mi drugą parę. Wyciąga kluczyk ze stacyjki. Wysiada z samochodu, okrąża go i otwiera drzwi z mojej strony.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wkładam okulary, obracam się na fotelu, trzymając złączone nogi ze względu na to, że mam sukienkę. Stawiam nogi na ziemi i wysiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody zatrzaskuje drzwi i podchodzi do bagażnika. Idę za nim. Wyjmuje z niego dwie torby podróże i nieduży plecak. Torby stawia na ziemi, a plecak wkłada na plecy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dwie torby. Hm… To na ile my wyjeżdżamy?, zastanawiam się. Przecież mamy koncerty! Powstrzymuję chęć zadania kolejnego pytania.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zatrzaskuje bagażnik i naciśnięciem przycisku na kluczu zamyka cały samochód. Bierze obie torby do ręki, a palce wolnej splata z moimi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pomóc ci? - pytam, patrząc na torby.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jesteś dziewczyną - nie będziesz nosić ciężkich rzeczy, aniołku - mówi z pogodnym uśmiechem. Idziemy w stronę wind.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- No tak aniołki i dżentelmen - wzdycham.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Yeah.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zatrzymujemy się przed windą. Wciskam przycisk przywołujący.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie ciekawi cię dokąd jedziemy, na ile…? - pyta z chytrym uśmieszkiem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Spoglądam na niego. Muszę wyciągać szyję, żeby móc spojrzeć na jego twarz. Sięgam mu ledwo do ramienia, zwłaszcza w trampkach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cicho siedź - warczę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody wybucha śmiechem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Drzwi windy rozsuwają się, wchodzimy do środka. Wciskam jedynkę na dość sporej klawiaturze. Drzwi z powrotem się zasuwają, a winda rusza w górę. Chwila moment i wysiadamy. Znajdujemy się na olbrzymiej hali lotniska. Cody zerka na tablicę odlotów, sprawdza terminal i kierujemy się w jego stronę. Z terminalu A, na którym byliśmy było realizowane mnóstwo lotów, więc prawdę mówiąc szanse na to, że dowiem się, który lot jest nasz są sporadyczne. Dopiero, gdy staliśmy przy odpowiedniej bramce dowiedziałam się gdzie lecimy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Brisbane.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Ale po co lecimy do Australii?, zastanawiam się. Czemu akurat w Australii Cody chce ze mną spędzić czas? Nie mógł wybrać innego kraju? Nie wiem Polski czy Ameryki? Dlaczego wraca do swojego rodzinnego kraju?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zachodzę w głowę, aż do czasu, gdy podaję celnikowi swój bilet, który chwilę wcześniej Cody wcisnął mi do ręki i paszport.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Do odlotu mamy jeszcze godzinę czasu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zjadłabym coś - mówię, spoglądając z nadzieją na Cody’ego. W dodatku lot do Australii będzie trwał kilkanaście godzin…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tam jest knajpka, zjemy coś - odpowiada i kieruje się w jej stronę. - Co zjesz? - pyta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wpatruję się w wypisane menu na ścianie i zastanawiam się na co mam ochotę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zjesz ze mną pizzę na pół? - pytam, przenosząc wzrok z menu na Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jasne, którą?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ta, którą zawsze lubiłam - odpowiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mhm. - Staje w kolejce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zajmę stolik - mówię i zaczynam rozglądać się, czy jest coś wolnego. Zauważam wolny stolik w kącie, więc idę w jego stronę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Może sprawdzę Twittera?, myślę. Odruchowo sięgam do kieszeni, ale… nie mam jej. Jestem przecież w sukience. I nie brałam komórki ze sobą. Cholera. Mam nadzieję, że Cody ją zabrał skoro pomyślał o tym, by mnie spakować, gwizdnąć mój paszport… Swoją drogą to jak mu się udało to zorganizować?, zastanawiam się. Jak ukrył przede mną fakt, że nie mamy jakiś koncertów w najbliższym czasie? Żyłam w głębokiej świadomości, że za dwa dni mamy koncert. I przecież o tym pisałam na Twitterze i Facebooku. I poza tym wszyscy mi mówili i przypominali o tym koncercie. Więc albo oni brali udział w spisku Cody’ego albo…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wyjaśnisz mi coś? - pytam, gdy Cody zbliża się do stolika, trzymając w rękach dwie butelki Nestea.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Spogląda na mnie wyczekująco, zajmując miejsce naprzeciwko mnie. Stawia butelki na stoliku.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Za dwa dni gramy koncert - mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie gramy. - Szczerzy się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jak to?! - Unoszę brwi do góry. - Ale pisałam wszędzie o tym koncercie, wszyscy mi o nim przypominali… - jęczę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Usuwałem twoje posty. A ci wszyscy, którzy mówili ci o koncertach wiedzieli o niespodziance i mi… pomagali. - Wzrusza ramionami i sięga po butelkę. Odkręca ją i upija łyk.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mina mi rzednie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- USUWAŁEŚ MOJE POSTY?! - krzyczę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody przykłada mi dłoń do ust.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ciszej - chichocze. Po chwili poważnieje i dodaje: - Znam twoje hasła.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ale jak to? - mówię w jego dłoń, marszcząc przy tym brwi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Może nie do końca znam. Masz włączoną wszędzie opcję zapamiętania hasła w systemie. Wystarczyło na dwie minuty zabrać telefon czy laptop, wejść na Facebooka i Twittera, i usunąć co nieco.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Opadam na oparcie krzesła.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Sprytnie to wymyśliłeś - przyznaję po chwili.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody uśmiecha się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- I że ja się nie zorientowałam… - wzdycham.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Kelnerka przynosi pizzę i stawia ją między nami. Uśmiechamy się w podzięce.<br />
<div style="text-align: center;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>*</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Na lotnisku w Brisbane czeka na nas przyjaciel Cody’ego - Jake. Wygląda całkiem podobnie jak Cody i można pomyśleć że to bracia. Oboje są mniej więcej równego wzrostu, chociaż Cody jest minimalnie wyższy. Ma lekko oklapnięte włosy, zaczesane na bok. Ma pełne, różowe usta, mocno zarysowane kości policzkowe i żuchwy. Jest solidnie, mężnie zbudowany jak typowy Australijczyk. Ubrany jest w szarą koszulkę z dekoltem w serek, co podkreśla jego szerokie ramiona i jasnodżinsowe spodenki do kolan, a na stopach na białe vansy. Za dekolt koszulki ma zaczepione czarne okulary. Na prawym nadgarstku ma kilka bransoletek, a na lewym srebrny pół elegancki, pół sportowy zegarek. </div>
</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jake - przedstawia się, wyciągając dłoń w moją stronę. Uśmiecha się przyjaźnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jennifer. - Ściskam jego dużą dłoń, uśmiechając się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jedziemy? - pyta Cody.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jasne, daj torby - odpowiada Jake. Cody podaje mu jedną z nich, a potem łapie moją rękę. Uśmiecha się do mnie, po czym wychodzimy z lotniska. Idziemy w stronę parkingu, na którym po chwili zatrzymujemy się przed wysokim, czarnym samochodem. Ma on przyciemniane szyby, duże koła. Robi wrażenie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To twój samochód, wiesz? - mówi Cody wesołym głosem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Szczęka mi opada.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jak to: mój?! - pytam piskliwym głosem, spoglądając wielkimi oczami na Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody i Jake śmieją się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Normalnie, dostałaś go na szesnaste urodziny - wyjaśnia Jake. Wyjmuje z kieszeni kluczyk i otwiera samochód. Cody puszcza moją rękę i zanosi razem z Jake’iem torby i chowają je w bagażniku. Otwieram sobie sama tylne drzwiczki i wsiadam. W środku samochód również robi piorunujące wrażenie: siedzenia są skórzane, a deska rozdzielcza z przodu jest bogato rozbudowana i ma wmontowane mnóstwo rzeczy: GPS, radio i mnóstwo różnych przycisków, służących Bóg wie do czego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Chłopcy wsiadają do samochodu, śmiejąc się z czegoś. Siadam za Codym i zapinam pas. Słyszę, że chłopcy też zapinają pasy, a Jake po chwili odpala samochód. Powoli rusza i opuszczamy parking.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie teraz? - pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Na Złote Wybrzeże - odpowiada Jake, patrząc w lusterko wsteczne na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Rozsiadam się wygodnie, nie martwiąc się o to, że zginę w wypadku samochodowym, bo Jake jeździe wyjątkowo ostrożnie w przeciwieństwie do Cody’ego. Zamykam oczy i po chwili zasypiam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gosiu… - Spokojny, anielski głos Cody’ego sprowadza mnie z krainy snów. Leniwie otwieram oczy. Spogląda na mnie. Stoi na zewnątrz, drzwiczki są otwarte. Ręką opiera się o dach samochodu. - Jesteśmy w domu. - Uśmiecha się. Odpinam się z pasów i powoli wychodzę, przypominając sobie w ostatniej chwili o fakcie, że mam sukienkę. Mam nadzieję, że niczego nie zauważył. Stoję przed samochodem, Jake podchodzi do nas z torbami i plecakiem, a Cody zatrzaskuje za mną drzwi. Rozglądam się wokół siebie. Jesteśmy w spokojnej dzielnicy domków jednorodzinnych, a każdy wygląda tak samo.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dzięki - mówi Cody do Jake’a. Podają sobie dłonie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To ja już lecę. Jakbyś coś potrzebował to dzwoń - odpowiada. - Cześć, Jen - dodaje weselszym tonem i przytula mnie, zaskakując mnie tym. Nieporadnie obejmuję go.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Heej… - mamroczę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jake odchodzi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To… gdzie teraz? - pytam, unosząc brwi do góry i chwiejąc się na piętach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Do domu! - odpowiada wesoło Cody. - Ja mieszkam tutaj - wskazuje na dom po naszej lewej - a twój tu - pokazuje wolną ręką dom po prawej.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mieszkamy obok siebie? - Jestem zaskoczona.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak. Okna z naszych pokoi wychodzą dokładnie naprzeciw siebie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uśmiecham się, nie wiedząc co odpowiedzieć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Idziemy do ciebie? - pyta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Um… Tak?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Łapie moją rękę i podchodzimy do furtki. Jako że jest otwarta to mijamy ją. Idziemy kawałek do kilku stopni, po czym jesteśmy już na werandzie domu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mam zapukać czy po prostu wejść? - pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To twój dom. - Wzrusza ramionami.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Naciskam klamkę, po czym drzwi lekko uchylają się. Wchodzę jako pierwsza do domu. Jestem w niedużym holu. Uderzają mnie jasne, stonowane barwy bieli, beżu i szarości. Tuż po prawej stoi elegancka, drewniana toaletka z dość sporym lustrem, a tuż za nią garderoba. Robię kilka kroków do przodu. Słyszę kroki Cody’ego dochodzące zza moich pleców i to jak stawia torby na ziemi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Moja mama wchodzi do holu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gosia! - wręcz krzyczy. Podchodzi szybko do mnie i przytula mnie. - Kiedy przyjechaliście? Nie macie przypadkiem koncertów? - zasypuje mnie lawiną pytań, ściska też Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dopiero co przyjechaliśmy - odpowiada Cody. - Mamy chwilowo przerwę i postanowiłem wyciągnąć Gosię do Australii. - Spoglądam na niego: delikatnie się uśmiecha, jest grzeczny. Doskonale wie jak ma się zachować w danej sytuacji. Chodzący savoir-vivre.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zjecie coś? - pyta. - Pewnie jesteście zmęczeni po podróży. Na co macie ochotę? - W jej oczach widzę matczyną troskę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody spogląda na mnie, wyczekującym wzrokiem. To ja mam odpowiedzieć na to pytanie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Możemy coś zjeść. - Uśmiecham się nieśmiało.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zrobię lasagne - proponuje mama. - A wy w tym czasie się rozgośćcie. - Uśmiecha się ciepło, po czym znika w kuchni, która jest po prawej stronie. Z lewej z kolei jest salon. Na wprost nas są schody, prowadzące na piętro.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Odwracam się w stronę Cody’ego. Przegryzam dolną wargę, nie wiedząc co powiedzieć, czy zrobić.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pokażę ci twój pokój. - Łapie mnie za rękę. Idziemy na piętro. Na korytarzu znajduje się kilka par drzwi. Przemierzamy całą długość holu i zatrzymujemy się pod ostatnimi drzwiami po prawej. Cody otwiera przede mną białe drzwi, na których jest namalowana litera G. Moim oczom ukazuje się niebiesko-biały pokój. Robię krok do przodu i zaczynam łaknąć każdy detal: po lewej stoi duże łóżko, po prawej duża szafa-garderoba z przesuwanymi drzwiami, podobna do tej z dołu. Do jej drzwi jest przyklejony plakat z Justinem Bieberem, a na nim jego autograf. Naprzeciwko łóżka stoi białe, nieduże biurko. Po lewej jest okno z niskim parapetem, na którym jest mnóstwo małych poduszek z niebieskimi, białymi i pasiastymi poszewkami. Na ścianach jest mnóstwo zdjęć, na półkach albo są książki albo ramki ze zdjęciami. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Podchodzę bliżej i przyglądam się każdemu ze zdjęć. Chwile jakie były na nich uwiecznione, ożywają w mojej głowie, przypominam je sobie: ja z Cody im, a za nami rozciągający się napis Hollywood; ja z dziewczynami na obozie; ja z rodzicami na tle choinki; ja z Codym na plaży; ja jako mała dziewczynka schowana pod choinką… Łzy stają mi w oczach. Jedna nawet spływa po moim policzku, ale szybko ją ścieram opuszkiem palca. Słyszę kroki Cody’ego, obejmuje mnie od tyłu. Łapię jego ręce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Będzie dobrze, przypomnisz sobie to wszystko, potrzebujesz czasu… - mówi, spokojnym głosem. - Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. I to nigdy się nie zmieni.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Odwracam się twarzą do niego i wtulam w jego tors. Słyszę jego miarowo bijące serce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Hmm… Wezmę prysznic - mówię po chwili.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody wpuszcza mnie ze swojego objęcia i robi krok w tył.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pójdziemy później do moich rodziców?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jasne, z chęcią ich poznam. - Uśmiecham się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- W szafie masz jeszcze jakieś ubrania, a jeśli nic z nich ci nie odpowiada to mogę przynieść twoją torbę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Pochodzę do szafy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak, Justin sam osobiście złożył ten autograf - odpowiada na pytanie, którego nie zdążyłam zadać.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Skąd wiedziałeś, że chcę o to zapytać? - Odwracam się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mam szósty zmysł. - Szczerzy swoje białe, równe zęby w uśmiechu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Odwracam się z powrotem. Przesuwam drzwi szafy i moim oczom ukazuje się mnóstwo ubrań. Zastanawiam się, co wybrać i nie mam kompletnie żadnego pomysłu. Ostatecznie sięgam po granatową koszulę-mgiełkę, białe szorty i srebrne sandały na płaskim obcasie. Z kosza wyjmuję jeszcze bieliznę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Eee… gdzie jest łazienka? - pytam, zaciągając usta w pionową linię. Cody siedzi na łóżku i przygląda się mi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jak wyjdziesz to zaraz po lewej. Obok twojego pokoju - wyjaśnia. Wychodzę z pokoju, zamykając za sobą drwi i wchodzę do toalety, która jest tuż obok. Rozbieram się i wchodzę pod prysznic. Strumienie ciepłej wody spływają po moim ciele od czubka głowy, aż po czubki palców u stóp, przynosząc ukojenie po długim i męczącym dniu. Przyłapuję się na myśl, że nie mogę doczekać się tej niespodzianki czymkolwiek ona jest. Bo raczej mój dom nie jest celem naszej podróży. A zatem co on przygotował? Uśmiecham się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Suszę włosy, robię lekki makijaż, ubieram się w wybrane ubrania. Uśmiecham się do swojego odbicia w łazienkowym lustrze. Wychodzę z łazienki i wracam do swojego pokoju, ale Cody’ego w nim już nie ma. Podążam za impulsem i idę na balkon. Faktycznie - idealnie naprzeciwko jest balkon i wygląda na to, że pokój, przy którym jest balkon należy do Cody’ego choć pewności nie mam. Zapisuję w pamięci, że gdy będę u niego domu muszę iść do jego pokoju.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Schodzę na dół. W kuchni moja mama rozmawia z Codym, śmieją się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- O czym rozmawiacie? - pytam, wchodząc śmielej do kuchni. Zatrzymuję się koło pierwszej kuchennej szafki. Mama stoi przy kuchence, a Cody tuż obok opiera się plecami o blat.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Oboje spoglądają na siebie i wybuchają śmiechem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Marszczę brwi, nie wiedząc o co im chodzi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Twoja mama opowiadała mi o tym jak byłaś mała i zabierałaś swojemu psu kości z miski - odpowiada Cody, chichocząc.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mieliśmy psa? - pytam zdziwiona.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak. Teraz też mamy, ale już innego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Poszukam go z tobą - mówi Cody, podchodząc do mnie. Uśmiecha się pogodnie. Przeszukujemy cały dom, a psa znajdujemy w ogrodzie, wygrzewającego się na słońcu. Obok niego leżą dwa koty.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Siadam na piętach i zaczynam głaskać i psa i koty. Cody też. Zaczynamy się z nimi bawić, zanosząc się śmiechem przy tym. Zaczepiam psa i cofam się coraz bardziej do tyłu, a on wciąż idzie ku mnie. Śmieję się do czasu, aż nie tracę gruntu pod nogami. Mój śmiech przeradza się w pisk i ląduję we wodzie. Szybko wydobywam się na powierzchnię. Cody przykuca przy krawędzi basenu, patrzy się na mnie, śmiejąc się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego nie skoczyłeś za mną? - pytam, mrużąc oczy. Czuję jak krople wody spływają po mojej twarzy. Makijaż zapewne jest ruiną.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Przecież tu jest płytko, a poza tym doskonale pływasz! - spogląda na mnie, przekrzywiając głowę przy tym. Na jego twarzy widnieje lekki uśmiech. Dolna warga lekko błyszczy się. Wyciąga ku mnie rękę, a ja podpływam i ją chwytam. Cody wstaje, a ja wyskakuję z basenu, ociekając wodą.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chodź szybko do domu zanim się przeziębisz - mówi Cody, nieco poważniejszy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Teraz to się martwisz? - pytam ironicznie, unosząc brwi do góry. Tupiąc nogami, wracam do domu.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mama Cody’ego - Angie - wita mnie matczynym uściskiem, ciesząc się na mój widok. Traktuje mnie jak rodzoną córkę. Tata Cody’ego - Brad - również przytula mnie. Mam wrażenie, że jestem częścią ich rodziny.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W domu Simpsonów panuje lekka, pogodna atmosfera. Żartujemy, śmiejemy się. Rozmawiamy o bieżących sprawach. Mama Cody’ego pokazuje mi zdjęcia blondyna z dzieciństwa. Był taki uroczy. Cody jednak prędko kończy tą rodzinną sielankę, zamykając album jakby się wstydził tych zdjęć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pokażę ci swój pokój - proponuje nieco chłodnym tonem. Wstaje i z kamienną twarzą wyciąga rękę w moją stronę. Spoglądam przepraszającym wzrokiem na Angie i Brada, po czym wstaję i sama kieruję się w stronę schodów z wysoko uniesioną głową.<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Układ domu jest taki sam jak mojego, więc w zasadzie bez problemu odnajduję pokój Cody’ego. Jest większy niż mój. Ma piaskowe ściany. Po prawej jest duże okno z wyjściem na balkon. Łóżko stoi naprzeciwko wejścia. W kącie stoi duże biurko. Po lewej jest szafa i komoda. Regał z książkami i płytami stoi przy łóżku.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zdecydowanym krokiem przemierzam pokój i wychodzę na balkon. Widzę z niego swój pokój. Mam niezasłonięte okna, więc widać wszystko praktycznie jak na dłoni.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Często siedziałem na balkonie i patrzyłem co robisz. - Słyszę głos Cody’ego dochodzący zza moich pleców. Odwracam się szybko i ląduję w jego ramionach. Palce prawej ręki wczepiam w jego koszulkę. Spoglądam na niego. Czuję się jak mała dziewczynka, będąca w ramionach ojca. Czuję się taka mała, drobna, schowana w jego silnych ramionach. Sięgam mu nawet nie do ramion. Uśmiecham się blado.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mogę się doczekać tej niespodzianki - mówię cicho.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody wydaje się być zaskoczony. Jego brwi wędrują ku górze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Naprawdę? - pyta. Uśmiecha się.<br />
<div style="text-align: center;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>*</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Siedzę wygodnie rozłożona w samochodzie Cody’ego. Jest nim Porsche Boxter S. Robi wrażenie - jest to czarny, sportowy kabriolet, zaledwie dwuosobowy. Ma niesamowite przyśpieszenie, o czym zdążyłam się przekonać, gdy ledwo wjechaliśmy na autostradę. </div>
</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chyba nie chcesz żebym dożyła tej niespodzianki - mamroczę, spoglądając na Cody’ego. Na jego jak dotąd skupionej twarzy pojawia się uśmiech.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Spokojnie. Chcę tam być zanim się ściemni - wyjaśnia, odnajdując prawą ręką moją dłoń. Ściska ją delikatnie, nie odrywając wzroku od drogi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego? - pytam, marszcząc brwi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Niespodzianka - wzdycha.<br />
____________________________<br />
ROZDZIAŁ MA: 9STRON i 3955SŁÓW!<br />
Więc mamy nowy rekord, zwłaszcza, że to połowa rozdziału, bo miałam ująć cały ich wyjazd w jednym rozdziale. Pisałam codziennie po trochę, bo nie mam zbyt wiele czasu. Nie wiem kiedy kolejny!<br />
Macie w nim duuużo Jendy moments, więc się cieszcie i wyczekujcie kolejnego, w którym będzie jeszcze więcej akcji i miłości.<br />
Mogą w nim znajdować się jakieś drobne błędy rzeczowe - nie pamiętam już połowy rzeczy jakie działy się w pierwszej części, drugiej i na początku trzeciej... Jeśli coś znajdziecie to napiszcie.<br />
Rozdział mi się podoba, chociaż jest lekko nudny. :) A Wam? Dajcie znać.<br />
<b>JEŚLI CHCESZ BYĆ POWIADAMIANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH ZOSTAW NAJLEPIEJ SWOJEGO TWITTERA W KOMENTARZU. </b><br />
<div style="text-align: right;">
<i>Do napisania,</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Baśkuu. xoxo</i></div>
<div>
<br /></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-35712655329877960752013-02-09T01:00:00.000+01:002013-02-26T15:55:36.017+01:00Cz. IV R. 18 - Wspomnienia<div style="text-align: center;">
***</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Khail Gibran kiedyś powiedziała: “Kochająca kobieta wybacza wszystko, lecz nie zapomina niczego”. Kierując się jej słowami wybaczyłam Zayn’owi to co zrobił, ale nie zapomniałam tego. I za pomocą dziewczyn i Cody’ego odcięłam się od niego. Zayn uszanował fakt, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Odszedł z podkulonym ogonem i smutnymi oczami, ale ja nie miałam wyrzutów sumienia. Sam jest sobie winny.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dzisiaj mam zagrać pierwszy solowy koncert od wypadku. Dziewczyny doszły do wniosku, że wrócą do Australii, a ja mam grać dalej, sama, u boku Cody’ego. Miało być inaczej, miałyśmy być team’em, zespołem, a jak zwykle zostałam sama. Nie miałam im tego za złe - kierowały się moim dobrem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Boję się - mówię sama do siebie, patrzą prosto w oczy swojemu odbiciu w lustrze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Znów mam krótkie włosy, sięgające nawet nie do ramion, z przedziałkiem na boku, lekki makijaż. W oczach mam lekki smutek, chociaż powinnam się cieszyć, że zaraz wyjdę na scenę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W pomieszczeniu garderoby słyszę wszystko co dzieje się na scenie i przed nią. Cody śpiewa “All Day”, fanki wrzeszczą. Piosenka dobiega końca, a Cody zapowiada mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wstaję, lekko chwiejąc się na wysokich obcasach litów. Z nich nie umiałam zrezygnować. Ubrałam do nich asymetryczną, długą, delikatną niebieską spódnicę i białą obcisłą bokserkę, a na nią dżinsową kurtkę. Kilka wisiorków doskonale dopełnia całość.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Stanowczym krokiem wychodzę z garderoby i kieruję się na scenę. Mijam Cody’ego, którego uśmiech dodaje mi otuchy. Chwytam mikrofon od dźwiękowca.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Muzyka gra, gdy wchodzę na scenę. Uśmiecham się szeroko widząc tłum, który czeka na mnie i piszczy, gdy mnie widzi. Zaczynam śpiewać jedną ze swoich starych piosenek, tańczę. Jestem w swoim żywiole, do tego jestem stworzona, to jest to co chcę cały czas robić.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zespół zaczyna grać “Wish you were here”, przez co wszyscy są zaskoczeni. Zerkam na Cody ego i gestem wzywam go na scenę. Pierwotnie miałam zaśpiewać to sama, ale czemu by nie zaśpiewać tego razem?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Stoi naprzeciwko mnie, blisko mnie. Obejmuje ręką w talii i śpiewa patrząc mi w oczy. Kołyszę biodrami w rytm piosenki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Życzę sobie byś była tutaj.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Gdy przychodzi chwila, w której pierwotnie śpiewa Becky G, odsuwam się od Cody’ego, lekko rapując przy tym, chodząc po scenie i spoglądać to na blondyna to na fanów. Uśmiecham się szeroko, szczęście przepełnia mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Na koniec piosenki łapiemy się za ręce i mówimy:<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Życzę sobie byś była tutaj.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Życzę sobie byś był tutaj.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wykończona opadam na łóżko. Cody stoi w nogach łóżka i mi się przygląda z szerokim uśmiechem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Byłaś szczęśliwa, tam na scenie - mówi. - Mogę? - pyta, wskazując miejsce obok mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jasne - odpowiadam, uśmiechając się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody kładzie się na boku, obok mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co chcesz robić jak skończysz szkołę? Dalej chcesz studiować architekturę?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To ja kiedyś chciałam być architektem? - pytam, przenosząc wzrok z sufitu na Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak, rok temu - pamiętam to jakby to było wczoraj - planowałaś iść na architekturę. - Chowa pasmo moich włosów, które nieposłuchanie opadło na twarz.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A ty? Też miałeś iść na studia czy chciałeś być dalej w trasie?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mieliśmy iść razem na studia, od października. Ty na architekturę, a ja hm… - Marszczy brwi. - Nie wiem może też tak jak ty?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uśmiecham się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody przybliża się do mnie, dwoma palcami unosi moją twarz tak bym patrzyła wprost na niego. Czuję jego wzrok na moich ustach, a po chwili jego wargi delikatnie je muskają.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W moim brzuchu wzlatują motyle.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Kocham cię, Gosiu - szepce Cody w moje usta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ja, ja… - jąkam się. - Ja ciebie też kocham - mówię, po czym nieśmiało muskam jego usta, co on oddaje ze zdwojoną siłą.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czuję jak podczas pocałunku się uśmiecha. Jego dłoń ląduje na mojej talii, przyciąga mnie do siebie. Wplatam palce w jego włosy i kurczowo się ich chwytam. Cody przylega do mnie całym ciałem. W uszach dudni mi przyspieszone bicie mojego serca. Język Cody’ego delikatnie muska moje usta, prosząc o dostęp. Rozchylam wargi, a jego język splata się z moim.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Boże, jak on całuje!, przemyka mi przez myśl, uśmiecham się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody sięga ręką dalej, aż do wcięcia w mojej talii po drugiej stronie, przyciąga mnie do siebie tak, że leżę na nim. Zaczynam całować go z większą pasją. Dłonie Cody’ego są na moich biodrach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W mojej głowie włącza się pewna mocno czerwona lampka, gdy jego palce wkradają się pod moją koszulkę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cody, proszę nie… - mówię cicho, przerywając pocałunek.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Rozumiem - szepcze, patrząc mi w oczy. Jego dłonie wracają na moją talię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uśmiecham się delikatnie. Cody nie naciska, rozumie mnie. To ważne.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Łapię wyciągniętą dłoń Cody ego i wysiadam z samochodu. Błyskają flesze, słyszę krzyki paparazzi i fanów. Uśmiecham się lekko i idę za Cody’m, który zerka na mnie zza ciemnych szkieł Ray-Ban’ów. Widząc mój uśmiech też się uśmiecha.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jesteście razem?! - pyta ktoś.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody słysząc pytanie, zatrzymuje się i odwraca twarzą do mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jestem pewna, że za szkłami jego spojrzenie jest wyczekujące.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czeka na <i>moją</i> odpowiedź.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak - mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Znów wszyscy zasypują nas lawiną pytań, ale my zamiast na nie odpowiadać, przedzieramy się przez tłum. W końcu docieramy do budynku, w którym mamy próbę. Zamykamy za sobą drzwi i opieramy się o nie, wyrównując oddech.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Więc jesteśmy razem? - pyta Cody, spoglądając na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak - odpowiadam, kładąc dłoń na jego gładkim policzku, po czym całuję go. <br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Znów razem - szepcze mi w usta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Słyszę, że ktoś odchrząkuje, więc odrywam się od Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zatem jesteście razem? - pyta Matt.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Um… Tak - odpowiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mogliśmy to zrobić w inny sposób, ale cóż… Chodźmy zrobić próbę - mówi, po czym odwraca się i przemierza korytarz, który po chwili skręca w prawo.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chodź, G. - mówi Cody, łapiąc moją rękę.<br />
<div style="text-align: center;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Leżę na sofie z głową na kolanach Cody’ego. Wpatrujemy się sobie w oczy i uśmiechamy jak dwójka, która jest na prochach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mówisz, że rok temu chciałam studiować architekturę… Co jeszcze działo się rok temu? Bo mam tylko jakieś pojedyncze, marne przebłyski wspomnień - mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Rok temu byliśmy w Paryżu, poszliśmy na spacer i… się zgubiliśmy. Nasze telefony padły, więc nie było jak znaleźć drogi do hotelu, ale jakimś cudem w środku nocy dotarliśmy do hotelu - zaśmiał się na to wspomnienie. - Umm… Zaplanowaliśmy, że za cztery lata będziemy mieć dziecko. Obawialiśmy się, że jesteś w ciąży, trochę się też kłóciliśmy… - Podrapał się po karku.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>-Wow, to całkiem dużo mamy zaplanowane… - Przegryzam wewnętrzną stronę policzka. - Studia, dzieci… A datę ślubu już wyznaczyliśmy? - chichoczę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie? - odpowiada zmieszany.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mam wrażenie, że przekroczyłam jakąś niewidzialną granicę. Cody zrobił się jakiś speszony.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Chcąc to naprawić, zaczynam go łaskotać.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mam łaskotek - mówi niewzruszony, unosząc obie ręce do góry jakby w geście poddania. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Otwieram buzię, zdziwiona.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ale jak ty… - mamroczę. - TO NIEMOŻLIWE! - krzyczę i napadam na niego. Jednak on atakuje mnie, na co wybucham nieopanowanym śmiechem i zaczynam się bronić, ile mogę. - Proszę, nie! Przestań! - Śmieję się. Odpycham go od siebie, ale on co chwilę ponawia atak. - CODY!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pocałuj mnie to przestanę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Bez chwili zawahania spełniam jego prośbę, a on przestaje mnie łaskotać. Obejmuje mnie czule i przyciąga do siebie tak że przylegamy do siebie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mam pomysł - mówi nagle, przerywając nasz pocałunek.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wyginam usta w podkówkę, będąc niezadowolona.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie mój telefon? - pyta, chwytając się za kieszenie spodni.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Na stoliku - mówię, wskazując brodą niski mebel.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody uśmiecha się w podzięce i chwyta telefon. Wchodzi najwidoczniej w jakąś aplikację, a po dźwięku jaki wydobywa się z jego telefonu orientuję się, że robi zdjęcia.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Pokazuję mu język, a on robi zdjęcie. Robię śmieszne miny, a on każdą z nich fotografuje. Ujmuje na zdjęciach każdy mój ruch, nawet gdy sięgam po swój telefon i dosłownie wypinam tyłek - on to musi sfotografować. Muszę pamiętać, by ukraść jego telefon i usunąć z niego co nieco.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Swoim telefonem zaczynam robić zdjęcia Cody’emu, który pozuje mi dokładnie tak jak ja kilka minut temu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A teraz wspólne zdjęcie! - mówi i zabiera mi telefon. Siada obok mnie, wyciąga rękę. Uśmiechamy się, a on robi zdjęcie. A potem kolejne: na jednym patrzymy na siebie, na następnych raz ja całuję go w policzek, a raz on mnie, na paru się całujemy… A na pozostałych robimy śmieszne miny.<br />
<div style="text-align: center;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wchodzę na Twittera. Widzę tweet Cody’ego.<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Cody Simpson: Kocham spędzać czas ze swoją dziewczyną, pracując przy tym na świetne wspomnienia. <3 </span><br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uśmiech wkrada się na moją twarz mimo ogromnego zmęczenia.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przeglądam tweety od fanów, aż w końcu postanawiam zatweetować.<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">JenniferOfficial: Genialny dzień. Męczący, ale genialny. #alotofnewmemories Love ya. Xoxo</span><br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wchodzę na Facebooka. Widzę, że Cody dodał kolaż naszych dzisiejszych zdjęć z podpisem: “Jesteś moją definicją piękna.”<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> Uśmiecham się, widząc szczęście w oczach Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jego szczęście jest moim szczęściem. Właśnie na tym polega prawdziwa miłość.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W nocy zakradam się do pokoju Cody’ego. Nie zamknął drzwi na klucz, więc bez problemu udaje mi się wejść. Po cichu, na palcach podchodzę do łóżka, na którym spokojnie śpi Cody. Na szafce nocnej leży jego telefon. Chwytam go i odchodzę. Siadam w fotelu i wchodzę w galerię zdjęć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Znajduję w niej różne zdjęcia. Od tych z dzisiaj, aż do zdjęć sprzed kilku lat. Są też zdjęcia, na których najbardziej mi zależało - zdjęcia z początków naszej znajomości.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co robisz? - słyszę głos Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Moje serce zaczyna bić jak oszalałe.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Boże, wystraszyłeś mnie! - szepcę, spoglądając na Cody’ego, który stoi nade mną.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Bogiem jeszcze nie jestem - żartuje, ale wyraz jego twarzy jest poważny.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dochodzę do szybkiego wniosku, że najwidoczniej nie lubi jak ktoś mu grzebie w telefonie, nawet jeśli jest się jego dziewczyną.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wysilam się na niezbyt szczery uśmiech.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To co robisz? - pyta, zabierając mi telefon.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Um... Chciałam poszukać jakiś naszych wspólnych zdjęć - mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mogłaś mnie poprosić, pokazałabym ci je bez najmniejszego problemu. - Ton jego głosu jest oschły.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czyżby miał coś do ukrycia?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zachowujesz się jakbyś miał coś do ukrycia. - Wstaję i kieruję się ku wyjściu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mam nic do ukrycia - mówi. - Zostań. - Jego głos jest znacznie przyjemniejszy. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Odwracam się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Na jego twarzy widnieje przepraszający uśmiech.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Podchodzę do niego, a on mnie przytula.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Siedząc w łóżku Cody pokazuje mi wszystkie zdjęcia i opowiada coś o każdym. Dzięki temu w głowie układa mi się nasza historia. Wiem już sporo rzeczy i pewniej patrzę w przyszłość.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Marilyn Monroe powiedziała: “Mądra dziewczyna całuje, ale się nie zakochuje. Słucha, ale nie wierzy. Odchodzi zanim zostaje porzucona”. Od dziś jej słowa będą dla mnie wskazówką na całe życie.<br />
_________________________<br />
ROZDZIAŁ MA <i>REKORDOWO </i>PRAKTYCZNIE 5STRON!<br />
Niestety więcej nie umiałam napisać, wysilałam się. Za drugą połowę tego rozdziału podziękujcie piosence Little Mix "Change your life", dzięki której wpadłam na pomysł ze zdjęciami. :D<br />
W sumie nie wiem co będzie w kolejnym rozdziale... Jakieś pomysły?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;"><u>PYTANIE DNIA</u>: JAK MOŻNA NAZWAĆ PARING GOSI/JENNIFER I CODY'EGO? PISZCIE! </span></b></div>
<div style="text-align: center;">
Chodzi o to, że jak jest Haylor od Taylor i Harry, Ziall od Nialla i Zayna... :D </div>
<div style="text-align: center;">
_</div>
<div style="text-align: center;">
Wejdź: <a href="http://my-official-life-style-fashion-photos.blogspot.com/" target="_blank">tu</a> , <a href="http://conor-maynard-love-story.blogspot.com/" target="_blank">tu</a> i <a href="http://imagine-plus-18-one-direction.blogspot.com/" target="_blank">tu</a> i zostaw komentarz. :) A <a href="http://ask.fm/xBaskux" target="_blank">tu</a> jeśli masz jakieś pytanie.</div>
<div style="text-align: right;">
<i>Buziaki,</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Baśkuu. xoxo</i></div>
<br />Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-26817747497540565682013-02-03T06:00:00.000+01:002013-02-26T15:56:12.078+01:00Cz. IV R. 17 - Paryż<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
- Zayn, ja znam prawdę - mówię.</div>
</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zayn spogląda na mnie. Między jego brwiami pojawiły się dwie pionowe zmarszczki. Nie wie o czym mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Na plecach nie mam blizny, a tatuaż.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jennifer, ja… - zaczyna, ale mu przerywam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wiem o Codym. Spotkałam się z nim. Dlaczego mnie okłamałeś?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To było dla twojego dobra - odpowiada. Wstaje i podchodzi do mnie. - Nie chciałem byś się z nim zadawała. Chciałem, byś była tylko moja. - Schował pasmo moich włosów za uchem. Pogładził kciukiem mój policzek. - Wcześniej byłaś rozdarta pomiędzy mną a nim. Chciałem żebyś po wypadku nie musiała tego ponownie przechodzić.<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mogliście chociaż słowem o nim wspomnieć. Powiedzieć że to mój były czy coś. A nie wciskać mi jakiś kit! - unoszę się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nastała cisza.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Spałaś z nim? - pyta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co? - pytam zszokowana. Robię krok w tył.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pytam, czy z nim spałaś.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To jest dla ciebie najważniejsze? To czy z nim spałam? A nawet jeśli to co?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Odpowiedz!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie wiem, co mnie skusiło do tego, by odpowiedzieć:<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak, spałam z nim.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W Zayn’ie najwidoczniej się zagotowało. Chwycił kurtkę z fotela i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mogłam tego nie mówić, myślę.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Sprawdzam godzinę na komórce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jest kilka minut po trzeciej w nocy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>A Zayna wciąż nie ma. Martwię się o niego. Zastanawiam się, gdzie mógł pójść i dlaczego jeszcze nie wrócił.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nagle drzwi z pokoju się otwierają.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zrywam się z łóżka i idę sprawdzić czy to Zayn.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Stoi w drzwiach. W zasadzie to ledwo stoi. Chwieje się na nogach. Włosy ma w nieładzie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Idź natychmiast spać. Jest trzecia w nocy - mówię władczym tonem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Podchodzę do Zayna. Zamykam za nim drzwi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Łapie moje nadgarstki. Przyciska mnie do ściany.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jego cuchnący oddech owiewa moją twarz.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego mi to zrobiłaś? - pyta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W jego oczach jest jedynie złość.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uderza pięścią o ścianę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Drżę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego?! - krzyczy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zayn, proszę, połóż się. Porozmawiamy rano - mówię łamiącym głosem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Odpowiedz mi na moje pytanie!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zayn… - W oczach mam łzy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ja ci już nie wystarczam, że musisz sypiać z innymi? Zaraz się o tym przekonamy. - Chwyta mocno mój nadgarstek. Odciąga mnie od przedsionka. Szybko się rozbiera, zdejmuje moje spodenki i majtki. Popycha mnie tak, że upadam na łóżko. Usiłuję uciec w jak najdalej, ale Zayn i tak mnie łapie. Moje ręce zaciska w żelaznym uścisku swoich dłoni na wysokości mojej głowy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zayn, proszę nie rób tego - mamroczę. Zaciskam zęby. Napinam wszystkie mięśnie. Usiłuję uciec, wyrwać się, ale Zayn jest silniejszy, zwłaszcza że jest pijany.<br />
<div style="text-align: center;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>***</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Budzi mnie dzwonek telefonu. Nie otwierając oczu, sięgam ręką po niego i odbieram.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak? - pytam, zaspanym głosem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cody, tu Gosia - mówi. Słyszę, że jest roztrzęsiona, płacze. - Jestem pod twoim hotelem…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zaraz będę po ciebie. Czekaj na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zrywam się z łóżka. Ubieram koszulkę i buty na bose stopy. Wybiegam z pokoju, zostawiając drzwi otwarte na oścież. Zbiegam po schodach, nie chcąc czekać na windę. Przed hotelem faktycznie stoi Gosia. Zapłakana.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przytulam ją.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cii… Chodź, nie stójmy tutaj - mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zaprowadzam ją do mojego pokoju. Siadamy na łóżku.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Gosia wtula się we mnie i płacze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co się stało? - pytam, gładząc ją po włosach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wybucha jeszcze większym płaczem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gosiu, proszę powiedz mi. Tylko wtedy będę mógł ci pomóc - mówię spokojnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zayn… on… - mamrocze przez łzy. Spogląda na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Uderzył cię?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Kręci przecząco głową.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jeśli jej nie uderzył to co zrobił, że tak płacze?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>O Boże. Nie. Nie mógł tego zrobić.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zrobił to co mam na myśli?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Kiwa głową, zanosząc się szlochem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zabiję, skurwysyna, przysięgam!, myślę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przytulam Gosię mocno do siebie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jesteś już bezpieczna. On w życiu cię już nie dotknie - szepczę w jej włosy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Paryż. Ostatnio jak tu byliśmy to zwiedzaliśmy Miasto Miłości, a dziś? Dziś mieliśmy się spotkać i być może znów to zrobić i przy okazji zgubić się jak poprzednio, ale Zayn pokrzyżował moje plany.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co on zrobił. Jak on mógł do tego stopnia skrzywdzić Gosię. Na samą myśl o tym, że ją dotknął swoimi łapskami mam ochotę mu przywalić. A za to że posunął się jeszcze dalej to już nie pozostaje mi nic innego niż go zabić.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gosiu, muszę na chwilę wyjść - mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Proszę, nie… - odpowiada łamiącym głosem. Mocno ściska moją rękę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Spokojnie. Nic ci się nie stanie. Alli zostanie z tobą. I Jeff.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Całuję ją w czoło i wychodzę.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przed hotelem jest oczywiście tłum fanek. Poświęcam im kilka minut, robiąc sobie z nimi zdjęcia, rozmawiając i rozdając autografy. Następnie idę do hotelu, w którym zatrzymała się Gosia. Mam nadzieję, że zastanę Zayna.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cześć, wiesz gdzie jest Zayn? - pytam Julkę, którą znalazłem w hollu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cody, wiesz gdzie jest Gosia?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- U mnie w hotelu. Ty nic nie wiesz? - pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co mam wiedzieć? Wszyscy ją szukamy. Zniknęła w nocy…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Rozglądam się po hotelowym lobby. Dużo tu ludzi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chodźmy do jakiegoś pokoju - mówię.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cody, co się stało? - napada mnie Zuza. - Gdzie do cholery jest Gośka?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Spokojnie. Nie miej do mnie pretensji tylko do Zayna - warczę. - W życiu nie uwierzycie co zrobił.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co takiego? - pyta Berry.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zayn… - Biorę oddech. - Zgwałcił Gosię - mówię, wypuszczając powietrze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Co?! - pytają jednocześnie dziewczyny.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Sam w to nie mogłem uwierzyć. W nocy Gosia do mnie zadzwoniła, powiedziała że jest pod moim hotelem. Płakała. Nie wiedziałem dlaczego. Nie wiem jak do tego doszło. Wiem tylko że to zrobił - wyjaśniam. - Wiecie gdzie on jest?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zadzwonię do niego - proponuje Julka.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Kilka chwil później Zayn zjawia się u dziewczyn w pokoju. Wygląda na przestraszonego, gdy mnie dostrzega.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Znaleźliście Gosię? - pyta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak - odpowiadam spokojnie. - A teraz pozwól, że ja zadam ci pytanie. Jak mogłeś zrobić coś takiego Jennifer?! - unoszę się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cody, spokojnie - mówi Zuza, kładąc dłoń na moim ramieniu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Stary, słuchaj. Nawet nie wiesz jak tego żałuję. Gdybym mógł cofnąć czas…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mogłeś się zastanowić zanim to zrobiłeś! - krzyczę. Wstaję, podchodzę do niego. - Nawet nie wiesz jak ona teraz cierpi, przez twoją jedną zachciankę - mówię, patrząc mu prosto w oczy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- <i>Naprawdę</i> tego żałuję.<br />
__________________________<br />
Cześć. :3<br />
Dzieje się, dzieje! :D<br />
A w następnym będzie się też działo, ale może nie aż tak bardzo.<br />
A teraz pytanie:<br />
<b>KTO JEDZIE DO ŁODZI ZOBACZYĆ NASZEGO CODY'EGO?!</b><br />
Ja planuję się wkraść na koncert, bo nie mam tyle kasy - jak potrzeba to oczywiście nie ma... Chyba że ktoś mi kupi w zamian za dożywotnie pisanie tego opowiadania! Hahaha. Nie żartuję.<br />
<div style="text-align: right;">
<i>Do napisania,</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Baśku. xx</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>_</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli czytasz to skomentuj, chociażby paroma słowami.</i><br />
<i><br /></i>
P.S. Chcecie żeby, np za tydzień zrobiła twitcama czy coś? PISZCIE!</div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com4śląskie, Polska50.289339253291772 18.7179565429687550.12687025329177 18.395233042968751 50.451808253291773 19.040680042968749tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-61784814289713000222013-01-25T18:38:00.003+01:002013-02-26T15:56:43.314+01:00Cz. IV R. 16 - Konfrontacja<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
- Cody, muszę już iść. Późno jest - mówię cicho.</div>
</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Elektroniczny zegar stojący na szafce nocnej wskazuje drugą zero dwa.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Leżę wtulona w jego tors, a Cody dłonią wodzi po moich plecach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Odprowadzę cię - proponuje, spoglądając na mnie<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie, lepiej nie. Pomyśl co będzie jak tłum paparazzi zobaczy nas razem. Lepiej będzie jak pójdę sama.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dobrze… - wzdycha. - Ale napisz jak będziesz w hotelu, ok.? Żebym się nie zamartwiał. - Uśmiecha się delikatnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dobrze - odpowiadam<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Schodzę z łóżka, ubieram buty, kurtkę, chwytam torbę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dobranoc - mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody staje przede mną i przygląda mi się.<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Brakowało mi ciebie - mówi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Szkoda, że sama nie mogę powiedzieć tego samego…, myślę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uśmiecham się blado.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Łapie moją rękę, przyciąga do siebie i przytula.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jejku, jestem taka niska przy nim. Przytulanie go jest jak przytulanie wielkiego pluszowego misia.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dobranoc - powtarzam, wspinając się na palce i muskając lekko ustami jego policzek.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Śpij dobrze. I napisz jak wrócisz do domu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przytakuję.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wychodzę z hotelu. Jest po drugiej w nocy. Genialnie, Zayn będzie zły. W dodatku wyłączyłam telefon - celowo, powiem, że padł od słuchania muzyki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Na ulicach jest kompletnie pusto i głucho. Latarnie uliczne świecą bladym światłem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Szybkim krokiem zmierzam w stronę hotelu.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie ty byłaś?! - pyta wkurzony Zayn, gdy przekroczyłam próg pokoju.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Przepraszam, zgubiłam się - kłamię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jego twarz łagodnieje.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Podchodzi do mnie i mnie przytula.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Pachnie papierosami.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Paliłeś - mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wypaliłem całą paczkę z nerwów. Nie wracałaś, do tego twój telefon był wyłączony… Jakbyś do rana nie wróciła to nie wiem co bym zrobił… - szepcze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Telefon mi padł od słuchania muzyki… Rzym najpiękniej wygląda nocą, wiesz? - Celowo zmieniam temat.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Może jeszcze kiedyś tu wpadniemy, już sami i wtedy razem zwiedzimy Rzym nocą.<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Układam się na łóżku, obok Zayna ale za cholerę nie umiem zasnąć. Wchodzę na Twittera, piszę prywatną wiadomość do Cody’ego.<br />
_________________<br />
Direct messages > New<br />
To: @Cody Simpson<br />
Wróciłam do hotelu. Cała i zdrowa, w jednym kawałku. Zapomniałam się zapytać do kiedy zostajesz we Włoszech. Xx<br />
_________________<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dość szybko otrzymuję odpowiedź, zatem Cody też nie śpi.<br />
_________________<br />
Cody Simspon:<br />
Całe szczęście! Rano wylatuję i lecę do Francji, gdzie będę cały tydzień. Masz dalej tego samego maila? Xoxo<br />
<div style="text-align: right;">
Jennifer:</div>
<div style="text-align: right;">
Hm… Nie wiem jakiego maila miałam wcześniej. Mój aktualny to: Jennifer_official@gmail.com</div>
<div style="text-align: right;">
Ja wylatuję z Rzymu dopiero za dwa dni… :c</div>
<br />
<div style="text-align: right;">
Jennifer:</div>
<div style="text-align: right;">
P.S. Nie powinieneś iść spać skoro rano wylatujesz?</div>
Cody Simpson:<br />
Podeślę Ci swój grafik żebyśmy mogli ustalić kiedy ewentualnie moglibyśmy się spotkać. Nie śpię, bo piszę z Tobą na DM i tak jakoś odechciało mi się spać. :)<br />
<div style="text-align: right;">
Jennifer:</div>
<div style="text-align: right;">
Dobrze, wyślij i coś wymyślę. Idź spać, bo ja też spróbuję zasnąć. Dobranoc. Xx</div>
Cody Simpson:<br />
Dobranoc, Aniołku. Xoxo<br />
_________________<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Próbuję zasnąć, ale przewracam się z boku na bok.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Znam prawdę - mówię, gdy ściągnęłam do swojego pokoju dziewczyny.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Patrzą na mnie z szokiem na twarzach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mam blizny na plecach, tylko tatuaż. I spotkałam się wczoraj z Codym. Opowiecie mi jak to było naprawdę? - pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dziewczyny wyjaśniają mi wszystko i opowiadają o mojej przeszłości, jak to rzeczywiście było. Oczywiście wyrażają skruchę. Jestem na nie trochę zła, chociaż działały w - poniekąd - dobrej wierze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie okłamujcie mnie już, dobrze? - pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jasne - odpowiada Julka z uśmiechem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Sprawdzam maila. Oczywiście jest na nim grafik Cody’ego.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nadawca: Cody Simpson<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Adresat: Gosia Olkowicz<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Temat: Mój grafik<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W załączniku masz mój grafik. Porównaj go ze swoim i napisz mi kiedy najwcześniej moglibyśmy się spotkać. Xx<br />
_________________<br />
Załączniki: Grafik.PDF<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Otwieram plik i zanim się załadowuje znajduję swój kalendarz. Porównuję nasze grafiki i najwcześniej będę mogła spotkać się z Cody’m za trzy dni, w Paryżu.<br />
______________<br />
Direct messages > New<br />
To: @Cody Simpson<br />
Za trzy dni możemy spotkać się w Paryżu. Masz wtedy dzień wolny i ja też. Napisz o której i gdzie. Xx<br />
______________<br />
<br />
Dostaję natychmiastową odpowiedź.<br />
<br />
______________<br />
Cody Simpson:<br />
Świetnie. Nie mogę się doczekać. Xoxo<br />
Jennifer:<br />
Ja też. :) X<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
______________</div>
Oto druga wersja tego rozdziału. Może nie wersja, a ... Nieważne.<br />
Następny?<br />
Pomysł mam, będzie się działo.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Jeśli czytasz to skomentuj, będzie mi miło i zmotywujesz mnie do pisania. </div>
<div style="text-align: center;">
_</div>
<div style="text-align: center;">
Jeśli czytasz to wejdź tutaj: <a href="http://my-official-life-style-fashion-photos.blogspot.com/" target="_blank">mój oficjalny blog</a> i skomentuj. Będę wdzięczna. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Do następnego rozdziału.</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Trzymajcie się ciepło,</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Baśku. xx</i></div>
<br />
<br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<div>
<br /></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-47349146531950347402013-01-11T22:20:00.001+01:002013-01-11T22:20:27.014+01:00Przepraszam!<div style="text-align: center;">
Wybaczcie, ale w najbliższym czasie
nie będę nic dodawać tego bloga. Nie mam kompletnie czasu, sił i
chęci.Wracam w piątki zmęczona po całym tygodniu nauki w innym mieście i
nie mam na nic ochoty. Chcę jedynie iść spać. W soboty spotykam się ze
znajomymi albo zakuwam i enty raz przepisuję ten sam zeszyt... A w nocy
nie mam sił by pisać. </div>
<div style="text-align: center;">
Dlatego obiecuję, że za dwa tygodnie (od 23 stycznia) będę pisać już porządnie. Siądę i napiszę wszystko co muszę. </div>
<div style="text-align: center;">
Wybaczcie, kociaki. <3 </div>
<div style="text-align: center;">
#muchlove </div>
<div style="text-align: center;">
xx</div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-61376489577970357942012-12-29T11:19:00.000+01:002012-12-29T11:19:26.934+01:00Cz. IV R. 15 - PrawdaMuzyka: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=dSLOR2cRouU&list=LLFAKQ8sEJwckxoh86UR4TMw" target="_blank">Jessie J - Silver Lining (crazy 'bout you)</a><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<u>Rozdział piętnasty – Prawda</u></div>
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Budzę się, będąc otoczona silnym ramieniem Zayna. Przyglądam mu się z uśmiechem na ustach. Jest taki spokojny i niewinny gdy śpi. Delikatnie muskam opuszkiem palca jego nos, policzek, usta.. Lekko całuję go w usta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dzień dobry – mówi sennym, seksowym głosem, leniwie otwierając oczy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Hej. – Uśmiecham się do niego pogodnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jest taki słodki jak jest zaspany.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wiesz, że jest już dwunasta? A o dziesiątej mieliście mieć próbę – żartuję.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W oczach Zayna dostrzegam przerażenie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego nikt nie przyszedł nas obudzić?! – pyta. Sięga długą ręką na szafkę nocną i chwyta swój telefon. – I dlaczego nikt nie dzwonił?!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Śmieję się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Żartowałam, głuptasie – mówię i całuję go.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Odpłacę ci się za to – odpowiada groźnie i przegryza moją dolną wargę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>W jego czekoladowych oczach widzę tańczące iskierki szczęścia.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zayn zmienia pozycję tak, że jest nade mną z twarzą zawieszoną kilka centymetrów nad moją. Czuję jego oddech na swojej twarzy. Łapie moje nadgarstki i wykręca moje ręce tak, że są zamknięte w jego uścisku po obu stronach mojej głowy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- I co zrobisz teraz? – pyta, obnażając śnieżnobiałe zęby.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie wiem co ja zrobię, ale wiem, że ty mnie pocałujesz – odpowiadam cwaniacko.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie wiem skąd u mnie tyle pewności siebie. Jeszcze niedawno taka sytuacja nie przyszłaby mi do głowy a dzisiaj…? Czuję się tak swobodnie w niej. Zayn zdecydowanie mnie niszczy… Znaczy ma wielki wpływ na mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wchodzę do łazienki. Zdejmuję koszulkę Zayna – o tym, że ją mam akurat nie wie chociaż to jego ulubiona, ale jakoś nie zorientował się, że jej nie ma – i szare legginsy. Uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze. Moje policzki są wyraźnie zaróżowione po niedawnej sytuacji z Zaynem, a włosy splątane po nocy. Zdejmuję figi, a następnie stanik, a jego ramiączkiem przypadkiem zahaczam o plaster, który w połowie się odkleja.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie wiem co mną kieruje, ale zdejmuję plaster do końca. Ciekawi mnie to jak wygląda blizna. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Staję plecami do lustra i odwracam głowę do tafli by się jej przyjrzeć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zaskakuje mnie to co widzę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nie mam żadnej blizny tylko… tatuaż. Najprawdziwszy tatuaż. <span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Ale dlaczego mam wytatuowane imię: Cody a nie Zayn?!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Boże przenajświętszy…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Mój oddech przyspiesza, a umysł pracuje na zwiększonych obrotach. Próbuję doszukać się tego imienia w mojej pamięci, ale nikt nie opowiadał mi o Codym.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Znasz go mówi moja podświadomość. Ale do cholery skąd?!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przyklejam plaster z powrotem na miejsce. Jakimś cudem się trzyma. Wchodzę pod prysznic i gorączkowo zastanawiam się skąd mogę znać to imię i kim dla mnie był ten chłopak skoro posunęłam się tak daleko, by wytatuować sobie jego imię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zayn, zmienisz mi opatrunek? – pytam, wychylając się zza drzwi do łazienki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Chłopak uśmiecha się widząc mnie jedynie w ręczniku. Doskonale wiem, co mu się teraz przypomniało.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Oczywiście – mówi i podchodzi do mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Ma obrane czarne dżinsy i koszulę w czarno-biało-czerwoną kratę zapiętą na wszystkie guziki. Wygląda oszałamiająco.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Podaję Zayn’owi plaster, który wyjęłam z kosmetyczki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie wiesz może gdzie jest ta moja zielona koszulka…?- pyta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czuję jak jego zwinne palce starannie wygładzają plaster.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Która? – pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ta, która jest… - urywa. – Ta – mówi, wskazując na koszulkę leżącą na ziemi. – Co ona tu robi?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Spogląda na mnie. Wie, że maczałam w tym palce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uśmiecham się przepraszająco.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- No tak, ty w niej chodziłaś – przypomina sobie. Obdarza mnie uśmiechem numer cztery. – Ładnie ci w niej było – szepcze, kładąc dłonie na moich ramionach. – Ale sądzę, że tak, a nawet tak – zrzuca ręcznik, którym byłam owinięta – jest ci najlepiej.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zayn! – panikuję. Szybko schylam się po ręcznik i owijam się nim.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wpisuję w Google: Jennifer i Cody. Przeglądam parę stron, oglądam zdjęcia. Doznaję szoku w skutek tego co się dowiaduję.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody Simpson był moim chłopakiem. Byłam z nim dwa lata. Nasze ostatnie wspólne zdjęcie jest z tego roku. Co najlepsze – na tym zdjęciu się z nim całuję. A więc… dziewczyny mnie okłamały i Zayn też.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Piszę prywatną wiadomość na Twitterze do tego całego Cody’ego. Proszę go o spotkanie. Odpisuje mi dość szybko. Czyżby był w tej samej strefie czasowej co ja?, zastanawiam się. W wiadomości podaje mi swój numer i prosi, bym zadzwoniła. Drżącą dłonią wystukuję numer i naciskam zieloną słuchawkę. Boję się jak diabli.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gosia? – pyta zmysłowy, męski głos. Cody zna polski?, dziwię się. Przecież jest Australijczykiem i z Polską nic go nie łączy, z tego co zdążyłam dowiedzieć na jego temat.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- T-tak – odpowiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Słuchaj, musimy się spotkać, muszę ci coś wyjaśnić.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jego głos. O Boże, rozpływam się w środku.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- O to mi chodziło. Nie wiem co tu się dzieje… Dowiedziałam się o tatuażu i… - mamroczę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Spokojnie – mówi. Słyszę w słuchawce, że się uśmiecha. – Gdzie jesteś?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- We Włoszech – odpowiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Świetnie, ja też. A dokładnie?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Rzym.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Spotkajmy się dzisiaj o 20 pod Koloseum.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- To moje ulubione miejsce tutaj… - mówię cicho.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wiem to – odpowiada. – Do zobaczenia, Gosiu.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cześć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Uśmiecham się sama do siebie. Wracam do przeglądania naszych wspólnych zdjęć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Jestem kłębkiem nerwów. Wkrótce mam się zobaczyć z Codym. Zastanawiam się do jakiej kategorii mam go przydzielić: znajomy? eks chłopak? ktoś bliski?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Ręce tak mi się trzęsą, że rezygnuję z makijażu. Ubieram czerwone dżinsy, sznurowane botki za kostkę na płaskim obcasie, luźny sweter, na który zarzucam kurtkę. Biorę torbę, podłączam słuchawki do komórki.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie wychodzisz? – pyta Zayn, wchodząc do pokoju.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Na spacer – odpowiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pójdę z tobą – proponuje.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wolę sama. Wrócę za niedługo.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jest ciemno, nie znasz tego miasta…<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nic mi się nie stanie. Jak coś to zadzwonię – mówię. Przechodząc obok niego, całuję go w policzek, chociaż nie wiem czy na to zasługuje.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Słucham muzyki w drodze pod amfiteatr. Zastanawiam się nad Zaynem. Boże, uprawiałam seks z chłopakiem, który mnie okłamał… Genialnie, po prostu zajebiście, klnę w myślach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Będąc pod Koloseum rozglądam się za blondynem ze zdjęć. Gdy go zauważam, miękną mi kolana, a oddech więźnie w gardle.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gosia! – krzyczy, podbiegając do mnie. Bierze mnie w ramiona, przytula mocno.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Czuję jego zapach.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wszystkie wspomnienia wracają.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Teraz cię pamiętam – mówię.<br />
_________________<br />
No to sytuacja się wyjaśnia! :)<br />
Następny po Nowym Roku.<br />
Życzę Wam Szczęśliwego Nowego 2013 Roku!<br />
Buziaki. xoxo<br />
<div>
<br /></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-48562175982476519932012-12-25T00:16:00.004+01:002012-12-25T00:16:55.412+01:00Cz. IV R. 14 - Po raz drugiRozdział 14 - Po raz drugi<br /><br /> Dzisiaj mój pierwszy koncert. Pierwszy od wypadku. Boję się i to cholernie. Wszyscy mnie pocieszają, mówią, że pójdzie mi świetnie, że mam to we krwi. Wystarczy, że wyjdę na scenę i potem przypomnę sobie to wszystko. Ale bałam się, że sobie nie przypomnę. <br /> Od nowa uczyłam się tekstów piosenek, przypominałam sobie chwyty gitarowe do nich i jak je grać na pianinie. Dziewczyny pokazywały mi filmiki z koncertów, bym zobaczyła jak zachowuję się na scenie, co zwykle robię. Wszyscy starali się przełamać mój strach. Najgorsze jest to, że stałam się… nieśmiała. Każdy mi to powtarzał i wiem, że każdy się tego obawia w równym stopniu jak ja.<br /> Dzisiejszy koncert jest koncertem raczej kameralnym. Gramy w klubie, bym nie przeżyła szoku po tym jak zobaczę tysiące ludzi na trybunach. Koncert dla zaledwie setki ludzi miał być rozgrzewką przed koncertem dla tysięcy. <br /><br /> Ubrana w czarne pseudo-skórzane legginsy, botki na zabójczo wysokim obcasie, czarny kusy top z wszytymi miseczkami stanika, na których były ćwieki i skórzaną ramoneskę mam wyjść na scenę. Do tego nienaganny, ostry makijaż i włosy jak zwykle lekko zakręcone na lokówce. <br /> - Powodzenia! - mówią wszyscy chórkiem i wypychają mnie na scenę. W drżącej dłoni trzymam mikrofon. <br /> Biorę głęboki oddech i idę. Mam miękkie kolana. <br /> Gdy wychodzę na scenę słyszę okrzyki fanów. <br /> Dziewczyny idą za mną. <br /> Uśmiecham się i czekam aż dziewczyny zaczną grać pierwszą piosenkę. <br /> Modlę się o to, by nie zapomnieć słów piosenki. <br /> Zaczynam śpiewać. Najpierw cicho, nieśmiało. Docieram do refrenu, w którym zaczynam dawać czadu. Rozkręcam się, czuję się coraz pewniej aż… zapominam tekst.<br /> Muzyka gra dalej. <br /> Fani śpiewają. <br /> A ja stoję na środku sceny i nie wiem co zrobić. <br /> Klękam i staram się nie rozpłakać z bezradności i swojego sieroctwa. <br /> Ktoś podchodzi do mnie i podnosi mnie. <br /> Po zapachu poznaję, że to Zayn. <br /> - Cii… Jest okej, nikt nie jest zły - mówi. <br /> Przytulam się do niego. <br /> Tylko pogarszam swoją sytuację, myślę.<br /> Ktoś wciska mi do ręki kartki. <br /> Spoglądam zza ramienia Zayn’a. Moim darczyńcą jest Niall. <br /> Uśmiecham się.<br /> - Dam radę - mówię cicho do Zayn’a.<br /> - Wiem to - odpowiada z uśmiechem. <br /> Schodzi ze sceny.<br /> - Przepraszam, nawaliłam - mówię do mikrofonu. - Postaram się to naprawić, ale chyba muszę się wspomagać kartkami… Mogę? - pytam.<br /> Nikt się nie sprzeciwia. <br /> - To jedziemy.<br /><br /> Dalsza część koncertu przebiega bez większych komplikacji. W trudnych chwilach spoglądam na kartkę z tekstem i jadę dalej z piosenką. Między piosenkami rozmawiam z fanami. Czuję się… dobrze, żeby nie użyć określenia: “jak ryba w wodzie”. <br /> Po koncercie mam spotkanie z fanami, rozdaję autografy, pozuję do zdjęć i rozmawiam z fanami. Mówią mi, że jestem niesamowita, że mnie kochają… To wszystko wydaje mi się nierealne, zmyślone, chociaż jest moja rzeczywistość. To dzieje się naprawdę…<br />*<br /> - Zayn? - pytam cicho. <br /> - Tak? - Spogląda na mnie swoimi czekoladowymi oczami. Znam już to spojrzenie. Jest gotowy odpowiedzieć na każde moje pytanie. <br /> - Jesteś moim chłopakiem, więc wydaje mi się, że powinieneś to wiedzieć… - mówię. - Czy ja, czy my… kiedyś… - mamroczę. - Wiesz o co mi chodzi. <br /> Kąciki Zayna unoszą się lekko ku górze.<br /> - Wiem, wiem. Tak, uprawialiśmy już seks - odpowiedział. <br /> Zaskoczył mnie tym z jaką łatwością wypowiedział słowo: “seks”. Nie wiem, czy mnie przeszłoby przez gardło równie łatwo co jemu. No cóż, może to dlatego, że jest ode mnie starszy.<br /> - Mhm. - Udaję, że nagle ciekawi mnie wzór zasłony. <br /> - A czemu pytasz? - dopytuje, kładąc mi dłonie na ramionach. Delikatnie całuje mnie w szyję.<br /> - Byłam po prostu ciekawa - odpowiadam. <br /> Wydaje mi się, że Zayn jest rozczarowany moją odpowiedzią, chociaż nie dał tego po sobie poznać. A może to ja po prostu myślę, że on jest ciągle napalony jak każdy chłopak w jego wieku? <br />*<br /> Całuję się z Zayn’em bez pamięci. Uderzam lekko plecami o ścianę. Moje ręce wędrują pod jego koszulkę. Dłonie Zayn’a tkwią na moich biodrach. Zsuwam swoje ręce na jego biodra i przyciągam chłopaka bliżej do siebie. Jesteśmy tak blisko siebie, że nawet kartka papieru się nie zmieści między naszymi ciałami. Odczuwam coś jakby… pociąg seksualny do Zayn’a. Chcę się z nim przespać. Tu i teraz. <br /> Napieram na niego całym swoim ciałem, a on stawia kilka kroków w tył. Kieruję nami w stronę łóżka. Będąc przed nim, zamieniamy się z Zayn’em miejscami. <br /> - Chcę tego - szepczę mu do ucha. <br /> - Jesteś pewna? - pyta, opierając swoje czoło o moje.<br /> - Oczywiście - odpowiadam, spoglądając w jego czekoladowe oczy.<br /> - Nie chcę cię skrzywdzić…<br /> - Nie mógłbyś tego zrobić - mówię i wpijam się z całą siłą w jego usta. <br /> Zayn ściąga moją koszulkę. Spogląda na moje piersi. <br /> Moje policzki momentalnie różowieją. <br /> W odpowiedzi ściągam koszulkę Zayn’a, a następnie odpinam jego spodnie. Idzie mi to opornie bez patrzenia, jednak po chwili guzik ustępuje i rozpinam rozporek. Spodnie płynnym ruchem zsuwają się po jego nogach i lądują i u jego stóp. Zayn odwdzięcza mi się tym samym. <br /> Stoimy w bieliźnie o dwa kroki od siebie. Nawzajem przyglądamy się sobie z tą różnicą, że on zna moje ciało, a ja jego nie. Podchodzę do Zayn’a. Spoglądam na niego. On obejmuje mnie w talii i przyciąga mnie do siebie. Za pomocą jednej dłoni szybkim ruchem odpina mój stanik. Wkłada palce pod jego ramiączka i delikatnie zdejmuje go do reszty. <br /> Czuję się lekko skrępowana, będąc obnażona przed chłopakiem. Przegryzam dolną wargę i spuszczam wzrok. <br /> - Pytałem się czy tego chcesz… - westchnął.<br /> - Chcę. Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiadam. Chowam palce pod gumką z bokserek Zayn’a. Czuję pod nimi ciepłą i gładką skórę. Zsuwam bieliznę chłopaka. Spoglądam na jego krocze, a potem z powrotem na jego twarz. Zayn kładzie mnie na łóżku, klęka nade mną, mając między swoimi nogami moje ciało. Jedną ręką podnosi moje biodra do góry, by drugą zsunąć moje majtki. Jestem naga. Tak samo jak Zayn. <br /> Jego usta całują moją szyję, dekolt… <br /> - Jesteś piękna - szepcze. <br /> Kąciki moich ust drgną ku górze. <br /> Zayn pochyla się nade mną.<br /> - Jesteś pewna?<br /> - Jeśli jeszcze raz spytasz to się rozmyślę. - Kładę dłonie na jego ramionach i całuję go namiętnie. <br /> - Daj mi jeszcze chwilkę - mówi. <br /> Opuszcza na mnie na chwilkę. Po chwili wraca z prezerwatywą między palcami. <br /> - Mogę? - pytam. <br /> Zayn uśmiecha się i podaje mi biały kwadratowy woreczek. <br /> Zayn kładzie się obok mnie. <br /> Siadam okrakiem na jego udach. Otwieram paczuszkę i nakładam prezerwatywę na penisa Zayn’a, który jest już w zwodzie. <br /> - A to skąd pamiętasz? - pyta dociekliwie.<br /> - Co nieco jeszcze mi zostało w głowie - odpowiadam, unosząc jedną brew do góry. <br /> Zayn obejmuje mnie i zamieniamy się miejscami. Znów on jest nade mną.<br /> - Postaram się nie skrzywdzić cię - mówi, muskając moje usta. <br /> Rozchylam nogi. Czuję jak powoli penis Zayn’a wchodzi we mnie. Jego ruchy są spokojne, wolne. Nie czuję bólu ani niczego nieprzyjemnego. Wręcz przeciwnie - uczucie jakie temu towarzyszy jest miłe i… podniecające. <br /> - Szybciej - szepczę. <br /> Zayn spogląda z niedowierzaniem na mnie. <br /> - Wedle życzenia - odpowiada z uśmiechem.<br /> Zayn płynnie przyspiesza swoje ruchy. <br /> Odchylam głowę do tyłu, rozchylając wargi. <br /> Mój oddech przyspiesza, bicie serca tak samo.<br /> W moim ciele wrze ogień. <br /> Czuję, że za chwilę osiągnę szczyt. Nie jestem jednak pewna czy Zayn też. <br /> - Jestem już blisko, Zayn - mówię cicho.<br /> Zayn w odpowiedzi uśmiecha się, pokazując przy tym rząd śnieżnobiałych zębów.<br /> Zayn łapie moje nadgarstki i wygina moje ręce, tak że dłonie mam na wysokości głowy. Pochyla się nade mną, czuję jego oddech na swojej szyi. <br /> Krzykiem oznajmiam, że doszłam.<br /> Zayn powoli wychodzi ze mnie.<br /> Kładzie się obok mnie.<br /> Oboje wyrównujemy nasze przyspieszone oddechy. <br /> Wtulam się w Zayn’a.<br /> - Dziękuję - szepczę. - Dokładnie o to mi chodziło.<br /> ***<br /> Minęło parę dni, odkąd pokłóciłem się z Gosią. Usiłuję dodzwonić się do niej, jednak automatyczna sekretarka ciągle powtarza mi, że nie ma takiego numeru. W końcu inteligentnie wpadam na pomysł, by zadzwonić do któreś z jej przyjaciółek. <br /> - Czego chcesz? - syczy Julka.<br /> - Nie umiem dodzwonić się do Gosi, co jest grane? - pytam.<br /> Cisza.<br /> - Powiedz mi! <br /> - Gosia miała wypadek i to tylko i wyłącznie z twojej winy - mówi. <br /> To moje serce się złamało czy tylko mi się wydaje? Mój oddech gwałtownie przyspiesza.<br /> - Co jej się stało? - pytam po chwili.<br /> - Jest w śpiączce - odpowiada.<br /> - W którym szpitalu? <br /> Zuza podaje mi adres. <br /> - Zaraz tam będę - mówię i się rozłączam.<br /> Ubieram buty, chwytam kurtkę i wybiegam z pokoju hotelowego. <br /> <br /> Widzę Gosię na szpitalnym łóżku. Jest tak blada jak pościel, którą jest otulona. Jej twarz nie wyraża żadnych emocji. Wygląda jakby nie żyła. Jej policzki nie są zaróżowione, usta nie są wygięte w uśmiechu… Przeraża mnie ten widok.<br /> Kładę dłoń na szybie, przez którą patrzę na Gosię. <br /> - Kiedy się wybudzi? - pytam.<br /> - Nikt tego nie wie - mówi Julka.<br /> - Muszę do niej wejść - mówię hardo. <br /> - Nie. Nikt nie może. <br /> - Muszę! - krzyczę na dziewczynę. <br /> Podchodzi do mnie jeden z tych kolesi z tego zespołu, przed którym grała Gosia. <br /> - Uspokój się - mówi. - Twój krzyk na nic się tu nie zda.<br /> - Nie uspokoję się. Moja dziewczyna leży tam, a ja nic nie mogę zrobić, nawet wejść do tej głupiej sali! - unoszę się.<br /> - Jak już to twoja była dziewczyna - prostuje Julka, co mnie jeszcze bardziej wkurza. <br /> - Idź już, jak coś się stanie to damy ci znać - mówi chłopak, kładąc mi rękę na ramieniu. <br /> Strząsam ją.<br /> - Mam nadzieję - odpowiadam oschle i wychodzę ostatni raz spoglądając na moją Gosię.<br />*<br /> Idę do szpitala. Gosia się wybudziła. Nie mogę się doczekać aż ją zobaczę. <br /> Przez szybę widzę jak rozmawia ze swoją mamą. <br /> - Chcę do niej wejść, porozmawiać z nią - mówię.<br /> - Nie możesz - odpowiada Julka.<br /> - Dlaczego?!<br /> - Ona nie wie o twoim istnieniu. Nikt jej o tobie nie powiedział. Nie chcieliśmy jej komplikować życia twoją osobą. Za dużo zawiłości jest w waszym związku. Ona i tak jest zagubiona. Nic nie pamięta. <br /> - Oszalałaś? - pytam.<br /> - Tak będzie dla niej lepiej, Cody. <br /> - A tatuaż? Ma wytatuowane moje imię. Co może go przy okazji usunęliście, co? - pytam zjadliwie.<br /> - Nie będzie wiedziała o nim - odpowiada.<br /> To wszystko zwala się na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie wierzę w to co słyszę, mój świat zawala się. <br /> Wychodzę bez słowa. <br /> Już nie żyję. <br />
____________________<br />
Ta-dam!<br />
Chcę Wam życzyć...:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://25.media.tumblr.com/2ef9ea445242d022f9e8cefbe002bd96/tumblr_mfjvhiAmyk1rzudkho1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="http://25.media.tumblr.com/2ef9ea445242d022f9e8cefbe002bd96/tumblr_mfjvhiAmyk1rzudkho1_500.gif" width="320" /></a></div>
<br />Mam nadzieję, że te święta zaliczycie do udanych i że spełnią się Wasze marzenia, spotkacie się z bliskimi.... Życzę Wam tego z całego serca, a ten rozdział niech będzie takim prezentem (dobra nie do końca udanym skoro Gosia nie wie o istnieniu Codsa, ale... przecież na tym rozdziale opowiadanie się nie kończy. WSZYSTKO może się zdarzyć). Mam nadzieję, że uda mi się napisać świątecznego one shota z Codsem. Próbowałam już go pisać, ale mi nie szło. ;c<br />
<br />
Zrobicie coś dla mnie? Dodałam nową notkę na swoim blogu: <a href="http://basia-wisniewska.blogspot.com/" target="_blank">http://basia-wisniewska.blogspot.com/</a> a na tym blogu dodałam rozdział: <a href="http://conor-maynard-love-story.blogspot.com/" target="_blank">http://conor-maynard-love-story.blogspot.com/</a> , wejdźcie na oba blogi, przeczytajcie moje wypociny i skomentujcie... Tak na świąteczny suprajs.<br />
<br />
No to... Codsowych! xxBasiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-66741403425306540262012-12-12T18:08:00.001+01:002012-12-12T18:08:28.540+01:00Cz. IV R. 13 - Nowe życie<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<u>Rozdział 13 – Nowe
życie<o:p></o:p></u></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Budzę się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Otwieram
oczy, zalewa mnie biel. Mija chwila zanim dochodzę do siebie i wyraźnie, ostro
widzę. Rozglądam się wokół siebie, przyglądam, analizuję wszystko co znajduje
się w pomieszczeniu, w którym jestem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Leżę na
niewyobrażalnie twardym łóżku, w zewnętrznej części dłoni mam wkłuty weflon.
Pościel jest śnieżnobiała. Ściany piaskowe. Dokładnie naprzeciw mnie jest
szyba, przez którą widzę zielony korytarz. Po prawej są białe drzwi. Po lewej
ode mnie długi blat, nad nim tej samej długości zawieszana szafka, a w kącie
stoi umywalka. Ściana przy niej jest wykafelkowana, z niewielkim lustrem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jestem w
szpitalu, ale dlaczego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Usiłuję
sobie przypomnieć i odpowiedzieć na to pytanie, ale w głowie mam pustkę, w
pamięci jakby wypaloną dziurę. Nie wiem nawet jak się nazywam. <i>Naprawdę. </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>Czekam aż ktoś sobie o mnie
przypomni. Gapię się w okno przed sobą. Przyglądam się ludziom mijających moją
salę. Nikt mnie nie zauważa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle ni
stąd ni z owąd słyszę, że ktoś otwiera drzwi. Staje w nich pielęgniarka. Na oko
koło trzydziestki, z dobrotliwym wyrazem twarzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- W końcu
się obudziłaś – mówi, obdarzając mnie miłym uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiecham
się, bo nie wiem co odpowiedzieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podchodzi
do mnie, wymienia mi kroplówkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jak się
czujesz? – pyta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze –
odpowiadam. Mój głos jest melodyjny, lekki i ma bardzo ładną barwę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Powiem
wszystkim, że się obudziłaś, na pewno się ucieszą – mówi i po chwili wychodzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czekam parę
minut, po czym do sali wpada jakaś kobieta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ma łzy w
oczach, uśmiecha się na mój widok. Przytula mnie, gładzi po włosach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Tak
bardzo się martwiłam… - wyznaje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Domyślam
się, że najwidoczniej jest moją mamą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze
się czujesz? Potrzebujesz czegoś? – zasypuje mnie pytaniami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze.
Nie, raczej nie – odpowiadam, marszcząc przy tym lekko czoło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jezu, jak
dobrze, że już się wybudziłaś. Tak bardzo się bałam o ciebie, odchodziłam od
zmysłów – mówi, a z oczu wyciekają jej
strumienie łez, które szybko ociera. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiecham
się do niej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Czekaj,
powiem reszcie żeby przyszli – mówi i szybkim krokiem wychodzi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po chwili
do sali wpada grupka nastolatków, cieszących się na mój widok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Gosia! –
wrzeszczą jedno przez drugie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To moje
imię? W takim razie ładne, myślę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jedna z
dziewczyn niemal rzuca się na mnie. Czuję miły kwiatowy zapach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpatruje
się we mnie. Ma ładne zielone oczy, otoczone wachlarzem rzęs i podkreślone
czarną kreską na powiece. Uśmiecha się szeroko.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Gdy odsuwa
się ode mnie, przyglądam się jej przez chwilę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wygląda…
dość nietypowo. Ma piękne proste czarne włosy aż do pasa. Ubrana jest w biały
t-shirt, na który ma zarzuconą czarną koszulę o parę rozmiarów za dużą, czarne
dżisny i glany w tym samym kolorze. Na nadgarstkach ma całe mnóstwo bransoletek
– większość z ćwiekami – na palcach pełno pierścionków. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pozostałe
siedem osób ustawione jest w półkole wokół mojego łóżka. Wszyscy wpatrzeni są
we mnie. Jest pięciu chłopaków (każdy zabójczo przystojny!) i dwie dziewczyny, a ta, która się na mnie
rzuciła jest trzecią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Druga
dziewczyna wygląda dość normalnie w porównaniu do tej pierwszej. Granatowa
koszulka w białe, małe kokardki, czerwone spodnie, czarne kozaki przed kolano.
Na szyi ma zawieszony srebrny krzyżyk. Włosy ma zaledwie do ramion, a grzywkę
zaczesaną na bok. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Trzecia
wygląda podobnie do pierwszej: czerwone włosy do ramion, czarna koszulka z
Metallicą i czarne dżisny poprzecierane w paru miejscach. W uszach ma mnóstwo
koczyków. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pierwszym
chłopakiem jakiemu zaczęłam się przyglądać jest lokaty z uroczym uśmiechem i
dołeczkami w policzkach. Ma na sobie czarny T-shirt z Ramones, szarą bluzę i
kremowe spodnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kolejnym
jest chłopak ze słodką grzywką czesaną na bok. Ubrany jest koszulkę w paski i
czerwone spodnie. Uśmiecha się słodko, odsłaniając przy tym rząd śnieżnobiałych
zębów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Następny
jest uroczy blondyn. Uśmiecha się, pokazując swój aparat dentystyczny. Jego
niebieskie oczy lekko błyszczą. Czerwone polo kontrastuje z jego jasną
karnacją. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czwarty
wyróżnia się spośród wszystkich: ma ciemną karnację, czarne postawione włosy, z
kilkoma blond pasemkami z przodu. Ma lekki zarost na twarzy, dobrze zarysowane
kości policzkowe. Jego brązowe oczy, sprawiają, że w brzuchu czuję motyle.
Dostrzegam w nich troskę zmieszaną ze szczęściem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ostatni jest chłopak w
delikatnych lokach, nie takich jak pierwszy. Nosi koszulę w kratę zapiętą na
wszystkie guziki i ciemne dżinsy. Wygląda na dość odpowiedzialnego i
najbardziej dojrzałego spośród tych wszystkich wyszczerzonych wariatów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kim jesteście? – pytam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wszyscy spoglądają na siebie z
przerażeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie pamiętasz nas? – pyta ta
„spokojna”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kręcę głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- O cholera – klnie loczek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niall, leć po lekarza – mówi
ten „odpowiedzialny”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Blondyn wybiega z sali
(zapamiętać: Niall to ten blondyn z aparatem dentystycznym).<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Serio nic nie pamiętasz? –
dopytuje czerwonowłosa, siadając obok mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nic, kompletnie. Mam jakby
dziurę w pamięci.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Ile widzisz palców? – pyta
lokaty, pokazując mi trzy palce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Harry, debilu uspokój się – uspokaja
go mulat.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
A zatem loczek to Harry,
odnotowuję sobie w pamięci. Na nowo zbieram informacje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No ale to ważne! Umiesz liczyć?
– dopytuje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Raz, dwa, trzy… - mówię
sarkastycznie. To pamiętam. Alfabet i inne pierdoły tak. Ale nic ze swojego
życia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chociaż tyle… - mamrocze ten z
grzywką na bok. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Lekarz wchodzi do sali, a za nim
blondyn. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Lekarz jest koło czterdziestki,
wysoki, dobrze zbudowany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Świeci mi jakąś latareczką po
oczach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pamiętasz coś? – pyta. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Który już raz się mnie o to
pytają?!, zastanawiam się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nic, kompletnie – odpowiadam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Lekarz chwilę się zastanawia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Prawdopodobnie straciłaś pamięć
krótkotrwałą – ogłasza. – Zrobimy ci jeszcze parę badań. Póki co niech twoi
przyjaciele opowiedzą ci co nieco o tobie i o twoim życiu – dopowiada,
spoglądając na moich znajomych, którzy mają poważne miny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wychodzi z sali.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mulat podchodzi do mnie i siada
na skraju łóżka. Łapie mnie za rękę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jennifer, nie pamiętasz mnie? –
pyta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cholera, jaka znowu Jennifer?!
– pytam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wszyscy wzdychają.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- No tak, przecież ty nic nie
wiesz – mówi czarnowłosa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Moi znajomi
siedzieli całe dnie przy moim łóżku i cierpliwie opowiadali mi wszystko o mnie,
o moim życiu i o sobie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nazywam się
MałgorzataOlkowicz, chociaż moim
pseudonimem jest Jennifer. Mam szesnaście lat, jestem gwiazdą rocka, dziewczyną
mulata, który nazywa się Zayn Malik i jest członkiem boysbandu One Direction, w
którego skład wchodzą pozostali chłopcy. Ja z Zuzą (to ta czarnowłosa), Berry
(moja przyrodnia siostra, ta czerwonowłosa) i Julką (ta spokojna) tworzymy
Girls Rock – kapelę rockową. Jesteśmy supportem na koncertach chłopaków.
Pomogli się nam wybić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jestem
urodzona w Polsce, ale dwa lata temu pojechałam na wakacje do USA, po czym
przeprowadziłam się do Australii.
Obecnie jestem w trasie koncertowej po Europie, która została przerwana
ze względu na mój wypadek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Było to
tak, że pokłóciłam się z Zaynem, wybiegłam z hotelu i wpadłam pod samochód.
Leżałam dwa tygodnie w śpiączce. Nikt nie wiedział, czy kiedykolwiek się
wybudzę. Wszyscy rzucili swoje zajęcia, by siedzieć w szpitalu i czekać na cud.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jestem
wulkanem energii i huśtawką nastroi. Raz słodka jak cukierek, a za chwilę
kwaśna jak cytryna. Łączę w sobie jakby dwie osobowości. Nieco leniwa i zarazem
ambitna. Podobno jestem mądra i jestem kujonem, dużo czytam, gram na pianinie i
gitarze, jednak bywa, że jestem kłótliwa i „Nie do życia” jak to określiła
Berry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W przeciągu
kilku następnych dni okazało się, że to co powiedział lekarz jest prawdą – mam
zanik pamięci krótkotrwałej. Nie jest wiadome, czy kiedykolwiek odzyskam
całkowicie pamięć. Wszyscy byliśmy dobrej myśli i dzień później mogłam już
wyjść ze szpitala. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-
Przyniosłam ci ubrania i kosmetyki – mówi Zuza. W ręce trzymała niewielką torbę
podróżną. – Ubrania, które miałaś w dniu wypadku, nadały się jedynie do
wyrzucenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję
– mówię z lekkim uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wstaję
powoli z łóżka, stopy wsuwam w puchate kapcie, biorę torbę od Zuzy i idę do
łazienki. Zdejmuję pidżamę, wkładam ubrania przyniesione przez przyjaciółkę.
Szczotkuję zęby, rozczesuję włosy. Dodaję sobie sił uśmiechając się do swojego
odbicia w lustrze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wychodzę z
łazienki. Przed nią czeka na mnie Zuza. Wracamy razem do mojej sali, zabieramy
parę rzeczy i wychodzimy. Na korytarzu czekają na mnie wszyscy moi bliscy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Każdy
uśmiecha się do mnie, usiłując dodać mi otuchy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Boję się
tego, co zastanę za drzwiami głównymi szpitala. Jestem… gwiazdą. I wolę nie
myśleć o tym, co się stanie jak wyjdę za próg szpitala. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- No to
chodźmy – mówi moja mama. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy
powoli ruszamy. Nieśpiesznym krokiem przemierzamy korytarz. Po mojej prawej
idzie Julka, po prawej Zuza a tuż za mną chłopcy. Moja mam idzie jako pierwsza.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przed
drzwiami Liam wyprzedza nas i otwiera przed moją mamę drzwi, jak przystało na
dżentelmena. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Blask
flesza na chwilę mnie oślepia. Czuję, że ktoś mnie łapie za rękę od tyłu. Jakaś
część mojego mózgu rejestruje, że to Zayn. Mocno chwyta mnie pod rękę, zajmując
miejsce Zuzy przy moim boku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Idziemy przed siebie, nie zważając na tłum
fotoreporterów. Dostrzegam nawet grupkę fanów. Delikatnie uśmiecham się do nich
i chcę im nawet pomachać, ale już wsiadam do samochodu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mam fanów, czy to nie wspaniałe?,
myślę, chyba lepszego życia mieć nie mogłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W samochodzie zapinam pasy. Zayn
wciąż trzyma mnie za rękę. Widzę, że Liam siedzi za kierownicą, obok niego
siedzi Zuza, a obok Zayna Julka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Gdzie reszta? – pytam,
spoglądając na Zayna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- W drugim samochodzie –
odpowiada. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ruszamy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Powieki zaczynają mi ciążyć.
Opieram głowę na ramieniu Zayna, usiłuję wygodnie się ułożyć na siedzeniu. Nie
muszę długo czekać na sen, który przychodzi już po chwili. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Budzę się. Tym razem łóżko jest
znacznie wygodniejsze, a w dłoni nie mam weflonu. Rozglądam się wokół siebie. W
pokoju świeci się tylko mała lampka, która jest na stoliku, przy którym na
fotelu siedzi Zayn z książką w ręce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zauważa, że się obudziłam i
uśmiecha się do mnie znad książki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wyspałaś się? – pyta. Odkłada
książkę na stolik, wstaje i podchodzi do mnie. Przysiada obok mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- T-tak – mówię. – Ostatnio
strasznie dużo śpię – dodaję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To normalne – uspokaja mnie.
Przytula mnie i delikatnie kołysze nami. – Bałem się, że już na zawsze cię
straciłem – wyznaje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dochodzę do wniosku, że wszyscy
się o mnie martwili. Czuję się kochana i ważna. Mam ludzi, których interesuję, którzy nie wyobrażają sobie życia beze mnie.
Jestem naprawdę wielką szczęściarą mając takich przyjaciół. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Spoglądam na Zayna, na jego usta…
Kusiły mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Coś pcha mnie do tego, by
spróbować go pocałować. Boję się, że mi nie wyjdzie i się ośmieszę, ale próbuję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jego wargi są słodkie i ciepłe. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czuję w brzuchu jakby stado
motyli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Podoba mi się to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
______________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I jest.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mam nadzieję, że się Wam podoba... :)</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jeśli są błędy, literówki to wybaczcie, śpieszyłam się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Do następnego! xx</div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-7968584963759454202012-11-23T21:57:00.001+01:002012-11-23T21:57:55.241+01:00Liebster Awards pt. IDzień dobry!<br />
Rozdziału nie będzie. Ale odpowiem na kilka pytań, ponieważ zostałam nominowana do Liebster Awards. Sama byłam zaskoczona. Ten i mój drugi blog - ten z imaginami +18 - zostały nominowane. Cieszę się ogromnie i dziękuję.<br />
<br />
A oto odpowiedzi do pytań od @TheSimpsonizer z:<a href="http://royal-life-with-one-direction.blogspot.com/" target="_blank"> http://royal-life-with-one-direction.blogspot.com/</a><br />
<br />
Pytania i blogi podam w kolejnym poście, gdyż nie mam swojego laptopa, gdzie mam wszystkie linki do blogów, które kocham.<br />
<a href="http://royal-life-with-one-direction.blogspot.com/" target="_blank"><br /></a>
1.) <u>Kto jest Twoim idolem (za co Go lubisz, podziwiasz itd.)?</u><br />
<br />
Moim idolem jest Justin Bieber. Otwarcie potrafię do tego przyznać, nie zważając na lawinę hejtów w moją i Jego stronę. Lubię? Za to, że jest tu dla swoich Beliebers i za to, że jest im wdzięczny, że wzniosły go na szczyt. Podziwiam za to, że nigdy się nie poddał. Nie miał lekko od małego, później gdy wkroczył w show-biznes pojawiły się negatywne komentarze kierowane w Jego stronę. Ale pokazał wszystkim, że nie można brać wszystkiiego do siebie i robić swoje na przekór innym. Ma dystans do siebie, wpadnę przeistacza w żart i idzie dalej.<br />
<br />
2.) <u>Jakie miejsca chcesz najbardziej odwiedzić? Dlaczego?</u><br />
<u><br /></u>
Najchętniej zwiedziłabym cały świat i myślę, że mi się to uda ze względu na zawód jaki wybrałam (marynarz). Ale tak naaaaaaaaaaaaajbardziej to: USA (L.A., Chicago, Las Vegas, Nowy York), Kanadę (Stratford!), Australię (Sydney i Gold Coast), Francję (Paryż, Paryż i jeszcze raz Paryż) i Anglię (LONDYN!). Dlaczego? Uważam, że Anglia i Francja to wspaniałe i piękne państwa (Powiedzmy, że w UK już byłam). Do Ameryki, Kanady i Australii mam sentyment ze względu na chłopaków. <u><br /></u><br />
<br />
3.) <u>Jaki jest Twój ideał chłopaka?</u><br />
<u><br /></u>
Jezu. Ideał? Hm... Cody Simpson? Haha. Aktualnie kręcę z kolesiem, któremu do Codsa jest daaaaaaaaaaleko. A co do charakteru to: ineligentny, zabawny, romantyczny, zaradny, dojrzały, zboczony (xD)... Długo by tak wymieniać. A i żeby mnie kochał i starał się umilić mi życie. To najważniejsze. <u><br /></u><br />
<br />
4.) <u>Ulubiona potrawa?</u><br />
<u><br /></u>
Naleśniki z serem/nutellą/syropem klonowym. <u><br /></u><br />
<br />
5.) <u>Co sądzisz o treaźniejszej pop-kulturze?</u><br />
<u><br /></u>
O Boże... Co sądzę? Show-biz za bardzo zmienia ludzi, tworzy z nich ideały, coś do czego każdy dąży. Idealna figura, twarz bez skazy. drogie ubrania. To nie o to chodzi. Ale myślę, że mamy duży wybór książek, filmów, muzyki, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nie wiem czy odpowiedziałam jak powinnam....<br />
<br />
6.) <u>Co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie?</u><br />
<u><br /></u>
Nie znam pojęcia wolnego czasu. Nie mam go. Ale jak mam chwilę odpoczynku to czytam książki. A w internacie gdy nie muszę się uczyć - czego oczywiśc nie robię - to siedzę u chłopaków. Bo w weekend spotykam się ze znajomymi... <u><br /></u><br />
<br />
7.) <u>Twoja ulubiona książka?</u><br />
<u><br /></u>
I wybierz tu jedną... "Harry Potter i..." oraz "Ciemność przed świtem". Uwilebiam!<u><br /></u><br />
<br />
8.) <u>Kogo najbardziej sobie cenisz (autorytet)?</u><br />
<br />
Justin Bieber bez wątpliwości.<br />
<br />
9.) <u>Kogo z One Direction lubisz najbardziej? Dlaczego?</u><br />
<u><br /></u>
Ostatnio 1D jara mnie coraz mniej. A jak byłam nimi zafascynowana to co chwila był inny. Każdy z nich jest wyją9kowy i nie ma co robić z jednego lepszego od innych.<u><br /></u><br />
<br />
10.) <u>Co najbardziej kojarzy Ci się z Bożym Narodzeniem?</u><br />
<u><br /></u>
"Kevin sam w domu". :) I ubieranie choinki, czekanie na pierwszą gwiazdkę... <u><br /></u><br />
<br />
11.) <u>Wymarzony prezent na Mikołajki?</u><br />
<u><br /></u>
Coś co aktualnie mi się podoba lub przyda się. Albo po prostu zabranie mnie gdzieś i uczynienie tego dnia wyjatkowym. ;)<u><br /></u><br />
<br />
<br />
Jeśli ktoś z czytających ma jakieś pytanie do mnie może pisać i pytać. Z miłą chęcią odpowiem. :) A teraz lecę odpowiadać na drugą porcję pytań.<br />
<br />
Buziaki.<br />
<br />
P.S. Najbliższy rozdział chyba za tydzień! :)<br />
<br />Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-5354800521273478372012-11-03T23:34:00.002+01:002012-11-03T23:34:45.974+01:00Cz. IV R. 12 - Tatuaż<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<u>Rozdział dwunasty
– Tatuaż<o:p></o:p></u></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Razem
z Zaynem idę do studia tatuażu. Już od dłuższego czasu ten pomysł kiełkował w
mojej głowie. Chciałam mieć tatuaż. Długo zastanawiałam się, co mogłabym sobie
wytatuować, aż w końcu wymyśliłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zayn
szarmancko otworzył przede mną przeszklone drzwi do salonu tatuażu. Wchodzę do
środka rozpromieniona, z uśmiechem od ucha do ucha. Jestem podekscytowana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Słucham? – pyta facet przed trzydziestką z wytatuowanymi rękoma. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jennifer chce zrobić sobie tatuaż – odpowiada Zayn. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Co to ma być? – dopytuje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Krótki napis – mówię. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jedenasty
stycznia. Odkąd jestem Simpsonizer jest to jedna z ważniejszych dla mnie dat.
Początkowo były to tylko urodziny mojego idola, później chłopaka, a dziś
urodziny przyjaciela. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Mam
wszystko dokładnie zaplanowane. Cudownym zbiegiem okoliczności okazało się, że
dzisiaj będziemy w jednym mieście, więc nie muszę gonić na drugi koniec świata.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jestem
podekscytowana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kompletnie
zakamuflowana przemierzam ulice w samotności. Ciemne okulary, szalik zawinięty
wokół szyi. Ciemne ubrania. To wszystko po to, by nikt mnie nie rozpoznał. Nie
chcę dziś sensacji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pewnym krokiem
idę do hotelu, w którym zatrzymał się Cody ze swoją ekipą. Rozsuwane drzwi
otwierają się przede mną, a ja wchodzę do przestronnego, eleganckiego hallu
hotelu. Podchodzę do recepcji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W którym
pokoju mieszka Cody Simpson? – pytam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie mogę
udzielać takich informacji nieupoważnionym osobom. Przykro mi – mówi oficjalnym
tonem głosu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Uśmiecham się
uprzejmie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jestem
Małgorzata Olkowicz – przedstawiam się. Wyjmuję z torebki portfel, z którego
wyciągam dowód osobisty. Podaję go recepcjonistce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- I…? – mówi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie jestem
napaloną fanką. Jeśli pani chce może pani zawiadomić pana Simpsona tyle, że
wtedy nie zrobię mu niespodzianki. – Przyjmuję poważną minę i taki sam ton
głosu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Niech pani
będzie, ale jeśli pan Simpson złoży skargę to wyrzucą mnie z pracy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- O to się już
niech pani nie martwi – mówię oschle. – Który to pokój?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czterysta
dwadzieścia jeden – odpowiada po chwili.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Słyszę, że
drzwi z mojego pokoju otwierają się. Odwracam się na pięcie. W drzwiach stoi
jakaś dziewczyna. Nie znam jej. Zamyka za sobą drzwi i podchodzi do mnie.
Mierzę ją wzrokiem od dołu do góry. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nosi buty na
wysokim obcasie, obcisłe skórzane spodnie, luźny biały t-shirt z odwróconym
czarnym krzyżem, czarną, nabitą ćwiekami kurtkę ramoneskę, szalik. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Spoglądam na
jej twarz. Policzki ma zaróżowione zapewne od mrozu panującego na zewnątrz. Te
oczy… Ta czekolada. Nikt inny nie ma takich oczu o takiej barwie. Czekoladowe
oczy należą tylko do jednej osoby, którą znam i kocham. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gosia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Uśmiech
pojawia się na mojej twarzy, podchodzę do niej. Obejmuję ją w talii i
przyciągam do siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tęskniłem –
szepczę. Zaciągam się zapachem jej perfum. Spoglądam jej w oczy. Nasz usta
odnajdują drogę do siebie nawzajem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wszystkiego
najlepszego – mówi. Gosię przechodzi dreszcz. Łapię jej dłonie. Są lodowate.
Czubkiem swojego nosa dotykam jej nosa. Podobnie jak dłonie jest zimny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chodź. –
Łapię ją za rękę i prowadzę do łóżka. Zdejmuję jej kurtkę. Koszulka okazuje się
mieć krótki rękaw. – Oszalałaś? Na dworze jest minus dziesięć stopni, a ty
ubierasz się <i>tak</i>?! – unoszę się
lekko. Dłońmi pocieram jej nagie ramiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- No
przepraszam, że chciałam dobrze wyglądać – odpowiedziała cicho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Chwyciłem
kołdrę i uniosłem ją lekko do góry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- No wskakuj.
Musisz się rozgrzać, bo zaraz się rozchorujesz – mówię. Gosia siada na łóżku i
zabiera się za odsznurowanie butów. Pomagam jej, by poszło szybciej i po chwili
Gosia leży zakryta kołdrą po uszy. Ja zabieram się za zaparzenie herbaty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ile
słodzisz? – pytam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gosia nie
odpowiada. Odwracam się. Ma zamknięte oczy, usta wygięte w lekkim uśmiechu.
Podchodzę do niej, przysiadam na krawędzi łóżka. Zewnętrzną stroną dłoni
głaszczę zaróżowiony policzek Gosi. Delikatnie układam się obok niej na łóżku.
Wsuwam się pod kołdrę i obejmuję Gosię od tyłu. Po chwili odwraca się twarzą do
mnie. Spogląda na mnie tymi swoimi pięknymi, czekoladowymi oczami. Uśmiecham
się po raz kolejny od jej przyjścia.
Przytulam ją do siebie, ciesząc się w duchu, że jest tu ze mną, w moje
urodziny. Gosia przybliża się do mnie i delikatnie muska moje usta. Oddaję
pocałunek ze zdwojoną siłą. Gosia układa się na mnie. Dłonie kładzie na moich
policzkach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Czuję jak jej
serce bije. Jest to coś, co każe mi żyć. Żyję z myślą, że Gosia żyje i to
utrzymuje mnie przy życiu. Jeśli dowiedziałabym się, że ona nie żyje to bez
wahania bym się zabił. Nie wyobrażam sobie tego, że jej mogłoby nie być przy
mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie trzeba
długo czekać na to, bym zdjął Gosi koszulkę, a ona mi moją. Moje dłonie
ześlizgnęły się z jej talii aż na biodra, pod jej spodnie. Gosia szybko je
odpięła, co umożliwiło mi zsunięcie ich z jej bioder. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gosia słodko śpi u mojego boku.
Nie umiem zasnąć. W mojej głowie kotłuje się zbyt wiele myśli. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zasłony w oknach nie są
zaciągnięte, więc chcąc-nie chcąc do pokoju wpadają snopy świateł z ulicy, przez
co panuje półmrok. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wodzę palcem po plecach Gosi. Śpi
plecami do mnie. Zauważam jakiś napis ponad jej lewą łopatką. Wytężam wzrok i
literki zaczynają mi się układać w jedno słowo.<span style="font-family: "AR DECODE";"><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "AR DECODE"; font-size: 22.0pt; line-height: 115%;">Cody. </span>♥<span style="font-size: 22.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na sercu robi mi się jakoś
cieplej. Uśmiecham się. Nigdy nic mi nie wspomniała o tatuażu. Miło, że
wytatuowała sobie moje imię. Wygląda na to, że coś dla niej znaczę. Ot tak by
nie zrobiła sobie czegoś co – na ogół – zostałoby z nią na całe życie. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Leżę z rękami splecionymi na
karku. Tępo wpatruję się w sufit i czekam aż Gosia się obudzi. Muszę jej coś
ważnego powiedzieć, coś co siedzi mi w głowie od dłuższego czasu. Muszę, po
prostu muszę. Nie będzie to miłe, ale jeśli jej tego nie powiem to nie
wytrzymam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gosia przeciąga się, przeciera
dłońmi oczy i uśmiecha się. Wtula się we mnie i wpatruje się we mnie swoimi
dużymi oczami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Powiedz jej, myślę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Musimy porozmawiać – mówię poważnym
głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gosia milczy wpatrując się we
mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Podnoszę się i spoglądam na nią.
Zbieram się w sobie, żeby powiedzieć jej co o tym wszystkim myślę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Męczy mnie to już. Raz jesteś
ze mną a raz z Zaynem. Czuję się… dziwnie. Jakbym musiał się tobą dzielić z
jakimś innym chłopakiem. Wiem, że nie jesteśmy razem, ale oboje wiemy, że się
kochamy. Tu spędzasz noc ze mną, żeby następnych kilka spędzić z Zaynem. Nie
widzisz co ze sobą robisz? – pytam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gosia milczy, by po chwili wybuchnąć:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz mi też nie jest łatwo!
Kocham was obu i nie wiem, którego mam wybrać. Wybiorę Zayna to będziesz czuł
się urażony, a jeśli wybiorę ciebie to Zayn się załamie. Próbuję to jakoś
pogodzić… - głos jej się łamie, a do oczu napływają łzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- A co chciałaś przekazać
tatuażem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- To że jesteś dla mnie <i>ważny</i>, Cody. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chciałbym być najważniejszy –
mówię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gosia znów milczy. Podnosi się,
jednocześnie przykrywając się kołdrą po pachy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co miałeś na myśli, pytając
się, czy nie widzę co ze sobą robię?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mam wrażenie… - Nie no, cholera
nie powiem jej tego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jakie? Powiedz. Bądźmy
szczerzy. Mów wszystko, co siedzi ci w głowie – nalega.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mam wrażenie jakbym sypiał z
dziwką – wyrzucam z siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Teraz to przesadziłeś – mówi, a
po jej policzkach spływają łzy. Wychodzi spod kołdry, zbiera z ziemi swoje
rzeczy i idzie do łazienki. A ja siedzę na łóżku zmrożony. Właśnie do mnie
dociera co powiedziałem. Mam ochotę sam sobie przywalić. Nazwałem najważniejszą
osobę w moim życiu dziwką. Pogratulujcie mi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Słyszę, że drzwi z łazienki
otwierają się. Wstaję, ubieram szybko bokserki i podchodzę do Gosi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam – mówię, łapiąc ją
za rękę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jedno przepraszam nie wymaże z
mojej pamięci tego, co powiedziałeś – odpowiada oschle. Usiłuje wyrwać rękę z
mojego uścisku, ale nie udaje jej się to. – Puść mnie! – krzyczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jej życzenie jest dla mnie
rozkazem, więc rozluźniam uścisk. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- I żebyśmy się <i>nigdy</i> nie spotkali – mówi, wychodząc. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jej słowa są niczym sztylet wbity
prosto w serce. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
***<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wybiegam z hotelu. Biegnę przed
siebie, nie rozglądając się gdzie ani co dzieje się wokół mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nagle słyszę pisk opon. Spoglądam
w lewo, a ostatnie co widzę to przerażona twarz faceta za kierownicą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
______________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Edit: Tak wiem, zabijcie mnie xD</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dziękuję za życzenia! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie wiem kiedy kolejny rozdział. :D </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Myślałam, że w ogóle tego nie napiszę a tu taki suprajs xD</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Do napisania. xx</div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-59863121514994440112012-10-28T02:37:00.003+01:002012-10-28T02:40:00.593+01:00Cz. IV R. 11 - PrzyjacieleEdit: Czeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeść!<br />
Mamy nowy rozdział tak na dobry początek niedzieli. Wena dopisała, rozdział jest baardzo długi (7stron a4!). Widzę ten zaciesz na Wsszych mordkach. Obiecana scena porno też jest! Haha. Ogólnie o dziwo rozdział mi się podoba. Tym rozdziałem świętujemy dwie rzeczy: 1) jest to <b>102 </b>rozdział tego opowiadania ( o ile gdzieś po drodze w dodawaniu się nie pomyliłam, wiecie ja tylko dobrze piszę, z liczeniem jest już gorzej...). Kiedy zleciało te sto rozdziałów i dwa lata? W każdym razie: tym co wytrwali od samego początku gratuluję. Mam nadzieję, że nigdy Was nie zawiodłam czy coś (chodzi o treści rozdziałów, nie termin ich dodawania! xd). 2.) świętujemy moje sweet 16urodziny, które są już we wtorek. ^^ No w kolejnym rozdziale będą urodziny Codsa i znów namieszam. Buahahah. Robię z siebie idiotkę, więc kończę. Lecę pisać kolejne rozdziały na pozostałe blogi, póki wena mi nie ucieka.<br />
Miłej lektury, kochani. Dajcie znać, czy R się podoba. Kisses! Xx<br />
<br />
P.S.: Nie wiem czemu są drobne problemy z czcionką, która się powiększa później. Siła wyższa, wybaczcie.<br />
<br />
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<u>Rozdział 11 – Przyjaciele<o:p></o:p></u></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Ściskam
się z dziewczynami i chwytając swoje walizki udajemy się do swoich domów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wchodzę
do domu. Cisza. Nikt nie podbiega do mnie ani nie krzyczy: „Już idę!”. Dziwne.
Razem z Berry spoglądamy na siebie ze zdziwieniem wymalowanym na naszych
twarzach. Wzruszamy ramionami i cicho stawiamy parę kroków w przód. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
To
co widzę w salonie niemal zwala mnie z nóg.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Moja
własna matka całuje się z jakimś facetem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Tysiące
pytań tworzy mi się w głowie począwszy od: „Kim jest ten facet?” przez: „A co z
tatą?”, a skończywszy na: „Dlaczego ona mi nic nie powiedziała?”. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Berry
też jest w szoku. Rzucamy głośno walizki na ziemię. Mata i <i>ten</i> koleś momentalnie przestają się całować i spoglądają w naszą
stronę z przerażeniem w oczach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Gosiu, ja ci to zaraz wyjaśnię – mówi mama po angielsku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Mam nadzieję – odpowiadam, a mój głos jest przesycony jadem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Facet
wstaje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- To ja może już pójdę… – mówi cicho. Spogląda
na mamę jakby liczył, że odpowie mu coś, ale ona tylko blado się uśmiecha. – Do
widzenia – mówi, gdy przechodzi obok mnie. Tchórz. I moja matka z kimś takim
się zadaje?!, myślę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Do widzenia – rzucam oschle.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
KTO TO JEST?! – wybucham, gdy tylko słyszę trzaśnięcie drzwi. – ŻĄDAM WYJAŚNIEŃ!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Gosiu, bo ja… Ja się zakochałam w James’ie. Wzięłam rozwód z twoim ojcem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jestem
w szoku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Gdzie… Gdzie tata? – pytam łamliwym głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
W Polsce. Postanowił wrócić. Nie chce tu dłużej mieszkać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Serce
mi się kraje. Łzy napływają do oczu. Wybiegam z domu, puszczając mimo uszy
krzyk mamy, żebym wróciła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zbiegam
po trzech schodkach, przebiegam przez niezamkniętą furtkę i czuję, że na kogoś wpadam.
Gdy któryś z moich zmysłów rejestruje, że to chłopak, wtulam się w niego i
zapewne brudzę jego biały podkoszulek tuszem do rzęs. Ten ktoś obejmuje mnie
jedną ręką, a drugą głaszcze mnie po włosach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Cii… - uspakaja mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Chwila.
Znam ten głos. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Odrywam
się od chłopaka. Staję dwa kroki od niego. Przyglądam się mu uważnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
No
pięknie, myślę. To Cody.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Błagam, nie uciekaj – prosi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przegryzam
dolną wargę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przypomina
mi się to, że rodzice wzięli rozwód i łzy ponownie zaczynają napływać mi do
oczu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Cody
łapie mnie za rękę. Nie wyrywam się. Daję się mu poprowadzić. Idziemy w stronę
jego domu, przechodzimy przez furtkę, ale zamiast kierować się ku drzwiom,
schodzimy ze ścieżki na trawnik i przemykamy obok boku budynku i wchodzimy do
ogrodu. Przemierzamy całą długość ogrodu aż do celu Cody’ego: ogrodowej, podwójnej
drewnianej huśtawki, na której zmieszczą się co najmniej trzy osoby. Siadamy naprzeciwko
siebie. Cody jedną rękę chwyta moje dłonie, a drugą ściera łzy z twarzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Rozmazałaś się – mówi uśmiechając się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
I pobrudziłam ci koszulkę – dodaję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Co się stało? – pyta. – Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Chwilę
zastanawiam się czy powinnam z nim tu być i rozmawiać z nim o… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Z
trudem powstrzymuję łzy, które cisną się do oczu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Bo… - Biorę oddech. – Bo… Moi rodzice… się rozwiedli – wyrzucam z siebie i
wybucham płaczem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Cody
siada obok mnie, przytula mnie i pozwala znów wypłakać się w koszulkę. Nic nie
mówi. Delikatnie kołysze nami. Bicie jego serca ukaja mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Zaraz wrócę – mówi i ucieka. Czekam cierpliwie, rozglądając się po ogrodzie.
Wokół mnie jest szaro. Pogoda dzisiaj nie dopisuje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Widzę
Cody’ego, który idzie szybkim krokiem w moją stronę z gitarą w ręce. Siada naprzeciwko mnie i zaczyna grać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US" style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">What a way to kiss you</span></i><i><span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><br />
<span style="background: white;">But this girl I promised</span><br />
<span style="background: white;">All them clowdy rainy days are over yea</span><br />
<span style="background: white;">And baby I will be your umbrella<br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Say goodbye to them puffy eyes</span><br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Love is war and girl I’ll be your soldier</span><br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">And baby I will fight for you forever<o:p></o:p></span></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US" style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">Maybe it’s my mission</span></i><i><span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><br />
<span style="background: white;">To be one that’s always here to listen</span><br />
<span style="background: white;">And girl you’ll be fine</span><br />
<span style="background: white;">‘Cause now that you’re mine<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US" style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">I don’t wanna see no more</span></i><i><span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><br />
<span style="background: white;">Tears on your pillow<br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Don’t wanna see no more<br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">Tears on your pillow <br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">And this is my song for you</span><br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">I can’t give you all the world</span><br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">But I promise now that you’re my girl</span><br />
<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">There’s gonna be no more tears on your pillow<o:p></o:p></span></span></span></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US" style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> </span></i><span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gdy odkłada gitarę
przytulam się do niego. Cody obejmuje mnie mocno i usadawia obok siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Mogę mieć pytanie? –
pyta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Spoglądam na niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - My… jesteśmy razem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Serce podchodzi mi do
gardła. Uwalniam się z jego uścisku. Usiłuję sama doszukać się odpowiedzi na to
pytanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Obawiam się, że nie,
ale… - Zawieszam się na chwilę, ale widząc minę Cody’ego prędko dodaję: - Wciąż
o tobie myślę. Nie umiem zapomnieć, ot tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nastaje cisza między
nami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przyjaciele? –
proponuję i wyciągam dłoń w jego stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przyjaciele –
powtarza, wzdychając, gdy ściska moją dłoń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zdaję sobie sprawę z
tego, że on nie chce przyjaźni, ale oboje wiemy, że to jedyny sposób by się nie
rozstawać i nie nienawidzić się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Cody przytula mnie,
choć wahał się czy powinien to zrobić. Tak niepewnie, niezdecydowanie
przygarnął mnie do siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Siadamy na huśtawce,
chwytam gitarę. Zaczyna, grać „Suddenly”. Cicho śpiewam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span lang="EN-US" style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">Suddenly people know my name</span></i><i><span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"><br />
<span style="background: white;">Suddenly everything has changed</span><br />
<span style="background: white;">Suddenly I feel so alive</span><br />
<span style="background: white;">In the blink of an eye</span><br />
<span style="background: white;">My dreams begin to rain<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> </span><span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Cody słucha mnie jak
zaczarowany. Uwielbia, gdy śpiewam. A już zwłaszcza <i>nasze </i>piosenki. Odkładam gitarę i wtulam się w ramię Cody’ego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Chłodny wiatr owiewa
mnie, przez co wzdłuż kręgosłupa przechodzi mnie dreszcz, co nie uchodzi uwadze
Cody’ego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chodźmy do domu – proponuje.
Wstaję, on też. Łapie gitarę i idziemy w stronę domu. – <i>You’re my life, I won’t lie…</i> - nuci pod nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><span lang="EN-US" style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">- <i>But I’ve never
seen a boy so fine </i>– kontynuuję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;"> </span><span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Chcę powiedzieć mu,
że go kocham, ale czuję wewnętrzny opór. Po raz pierwszy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wchodzimy do salonu,
następnie schodami na piętro do pokoju Cody’ego. Siadam na sofie, a Cody po tym
jak odłożył gitarę na miejsce siada obok mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cieszę się, że się
pogodziliśmy – mówi z delikatnym uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ja też – odpowiadam,
unosząc kąciki ust ku górze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Powieki zaczynają mi
ciążyć. Zmęczenie, szybkie życie dają mi się we znaki. Nie mam siły walczyć z
nadchodzącym snem. Pozwalam opaść powiekom i usnąć na ramieniu Cody’ego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Śnię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> <i>Stoję pomiędzy Cody’m i Zayn’em. W ich oczach jest nienawiść, której
nie da się nie zauważyć. Oboje są zazdrośni o siebie nawzajem. Jestem pomiędzy
młotem a kowadłem. Kocham ich obu, a tylko jednego z nich mam wybrać. Łzy
napływają mi do oczu. Jestem bezsilna. Nie wiem, którego mam wybrać.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Budzę się nagle, jakby
ktoś wylał na mnie wiadro z zimną wodą lub wymierzył mi siarczysty policzek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Rozglądam się wokół
siebie. Jestem w pokoju Cody’ego. Siedzę na łóżku, przykryta kołdrą. W pokoju
panuje mrok. Z ledwością dostrzegam zarys sylwetki Cody’ego, który siedzi na
parapecie. Zapalam lampkę, która stoi na stoliku nocnym. Obok niej dostrzegam
nasze wspólne zdjęcie. Jedno z wielu naszych wspólnych zdjęć. Spoglądam na Cody’ego.
Jest wpatrzony we mnie. Zapewne myśli o mnie. Z resztą jak zawsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wstaję i podchodzę do
Cody’ego. Łapię go za ręce. Spoglądamy sobie w oczy. Widzę, że cierpi. Widzę,
że mnie kocha. Jest mi ciężko. Chciałabym wiedzieć, co do niego czuję. On wyswobadza
dłonie z mojego uścisku i przytula mnie mocno. Coś mi podpowiada, że ma łzy w
oczach. Nie muszę tego sprawdzać. Po prostu to czuję. Jesteśmy jedną duszą w
dwóch osobnych ciałach. Zatapiam lekko paznokcie w T-shircie Cody’ego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nigdy nie pozwolę ci
odejść – szepcze. – Obojętnie czy jako koleżance, dziewczynie czy… żonie. Chcę
byś zawsze była przy mnie jako Gosia. Zrób to dla mnie. Błagam – dodaje,
świdrując mnie tymi swoimi zeszklonymi oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Obiecuję – mówię,
całując go w policzek. – Może już wrócę do domu… Nawet się nie wypakowałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Odprowadzę cię –
oferuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cody, mieszkam obok
ciebie. Wystarczy, że odprowadzisz mnie wzrokiem – mówię spoglądając na niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> On jednak uparcie
chwyta moją dłoń i ciągnie mnie ku wyjściu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Dom wciąż jest pusty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Gdzie wszyscy? –
pytam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wpadli w szał zakupów
przedświątecznych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - A ty nie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dobrze wiesz o tym,
że nie jestem materialistą – mówi, patrząc na mnie. Uśmiecham się blado w
odpowiedzi. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wigilia.
Dwanaście potraw na stole. Do mnie, mamy i Berry dołączyły się: Julka i Zuza
razem z rodzicami. Tata nie przyjechał, choć błagałam go o to. Nawet bilet mu
zarezerwowałam. On uparcie twierdził, że zostanie w Polsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Do
Wigilii dołączył się James. Mama wytłumaczyła mi całą sytuację, a James w
gruncie rzeczy okazał się być całkiem spoko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Gdy
dzielę się opłatkiem z Zuzą słyszę pukanie do drzwi. Zdezorientowana spoglądam
na mamę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Otworzę – mówię. Odkładam opłatek na stół i idę do drzwi. Otwieram. W drzwiach jest
Cody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Widziałem jak szukałaś pierwszej gwiazdy na niebie – mówi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Podczas
naszych pierwszych świąt opowiadałam mu o różnych zwyczajach i tradycjach jakie
praktykuje się u mnie w rodzinie. I o wyczekiwaniu na pierwszą gwiazdkę na
niebie przez dzieci też. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Właśnie składaliśmy sobie życzenia. Zaraz siadamy do stołu. Dołączysz? – pytam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nie chcę wam przeszkadzać…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Ale ja nie chcę, by ciebie zabrakło. – Łapię go za nadgarstek i wciągam do
domu.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
To jak? Przylecisz na Sylwestra? – pyta Zayn, gdy tylko odbieram telefon. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wzdycham.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nie, mam już inne plany – odpowiadam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Jakie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Chcę spędzić tegorocznego Sylwestra z rodziną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Szkoda. Szykuje się niezła impreza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Opowiesz mi potem jak było. Obiecuję zadzwonić o <i>twojej</i> północy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Ta, cześć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Pip,
pip, pip, pip.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Rozłącza
się zanim zdążę się pożegnać. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zaraz
będę – piszę do Cody’ego. Ubrana w miętowy luźny sweter rybaka, czarne szorty
odrobiną ćwieków, czarne rajstopy i w tym samym kolorze dziesięciocentymetrowe
szpilki, wychodzę z pokoju. Przemierzam korytarz pewnym krokiem, wsłuchując się
w stukanie obcasów. Schodzę po schodach – już mniej pewnie – trzymając się
poręczy. Chwilę później jestem pod drzwiami Cody’ego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W
jego domu jest ciemno, co dezorientuje mnie. Pukam do drzwi. Słyszę kroki. Cody
otwiera drzwi. Uśmiecham się delikatnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Ślicznie wyglądasz – komplementuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Jakbym przyszła w dresie też byś to powiedział – żartuję, wchodząc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nie moja wina, że tobie we wszystkim jest ładnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Rozglądam
się po domu. Panują egipskie ciemności. Cody podchodzi do mnie i
niespodziewanie bierze na ręce. Nie protestuję. Wnosi mnie po schodach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Jesteś znacznie lżejsza niż dotychczas – zauważa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Trochę schudłam… - mówię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Chyba więcej niż <i>trochę</i>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Na
piętrze stawia mnie na podłodze, ale i tak kurczowo trzyma mnie i prowadzi do
pokoju. Staję przed drzwiami z jego pokoju. Cody uchyla je. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W
pokoju na podłodze jest całe mnóstwo świec, które nadają wnętrzu intymnego
wręcz klimatu. Zauważam, że na łóżku jest inna pościel niż gdy byłam tu
ostatnio. Ta jest czarna i satynowa. Przy kanapie na stoliku stoi butelka z
czerwonym winem, dwie lampki na długich nóżkach i trochę przekąsek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Stawiam
uważnie krok do przodu. Idę ścieżką wytyczoną przez pas bez świeczek. Siadam na
sofie, a Cody obok mnie. Wyciągam rękę w stronę butelki z winem, ale Cody
ubiega mnie. Chwyta ją, otwiera i napełnia lampki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Za naszą przyjaźń – wznoszę toast. Moich uszu dobiega dźwięk dwóch kieliszków
obijających się delikatnie o siebie. Dźwięk jest krótki, ale ponosi się lekkim
echem po pomieszczeniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Opróżniam
jednym haustem szkło. Cody również i po chwili nasze lampki są ponownie
napełnione. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Cody
włącza wieżę. Cicha, nastrojowa muzyka roznosi się po pomieszczeniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Zatańczysz? – pyta wyciągając dłoń w moją stronę. Chwytam ją i wstaję z sofy. W
głowie lekko mi się zakręca od wina, ale staram się zachować równowagę w
szpilkach. Powoli odchodzimy nieco dalej, w miejsce, gdzie świec jest trochę
mniej. Cody unosi nasze splecione ręce na wysokość naszych ramion, a drugą ręką
obejmuje mnie w talii, a ja swoją kładę na jego ramieniu. Tańczymy wolnego,
kołysząc się w takt muzyki. Po chwili Cody obraca mnie dookoła mojej osi.
Staram się zrobić to z należytą gracją, ale w tym stanie i w tych butach nie
wychodzi mi to. Ponownie zatracam się w jego ramionach, przestępując z nogi na
nogę. Przymykam oczy, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi, która tak pięknie
pachnie… Napawam się tym zapachem, który należy do moich ulubionych zapachów
męskich. Jest delikatny, a nie ostry i duszący jak większość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Po
kilkunastu minutach tańca, po kilku przetańczonych piosenkach wracamy na sofę.
Wypijam kolejne lampki wina, przegryzam trochę przekąsek, rozmawiam z Cody’m. W
jego niebieskich oczach odbijają się płomienie świec przez co jego oczy są
niczym dwie latarnie morskie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W
głowie szumi mi coraz bardziej od wina, a gdzie tam północ i szampan… Śmieję
się z opowieści Cody’ego. Powoli nie panuję nad tym co robię i co mówię, ale
nie odmawiam sobie alkoholu. Chwilowo jestem beztroska. O nic się nie martwię.
Przecież jestem z Codym, więc co może mi się stać? Kompletnie nic. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Chwilowo
tonę w jego oczach, które błyszczą jak szalone. Hipnotyzują mnie. Moja ręka
odnajduje jego ciemny podkoszulek i chwyta go. Przyciągam Cody’ego do siebie.
Mój wzrok przenosi się na jego usta. Oblizuję swoje wargi, po czym całuję Cody’ego.
Przez ułamek sekundy – albo może nieco dłużej, nie wiem, już dawno straciłam
poczucie czasu – Cody wydaje się być zaskoczony moim zachowaniem, ale nie
odrzuca mnie. W życiu by tego nie zrobił. Całujemy się dość namiętnie, prawdę
mówiąc to ja narzucam tempo, a Cody się dostosowuje. Moje dłonie wędrują na
jego plecy i bezwładnie wodzą po nich. Jedna ręka na chwilę zatraca się w jego
blond włosach. Lekko przygryzam jego dolną wargę. Przysuwam się bliżej do niego.
Moje serce bije jak oszalałe, jakbym znów biegała po scenie. Dłonie Cody’ego
wciąż spoczywają na mojej talii. Wydaje mi się, że boi się zrobić kolejny krok,
dotrzeć do kolejnej bazy. Wkładam język do jego ust. Nasze języki od razu
zaczynają małą walkę. W końcu Cody przełamuje się: mocniej obejmuje mnie, a
drugą dłoń wplata mi we włosy i delikatnie je przeczesuje. Naraz jego dłonie
lądują na moich biodrach. Unosi mnie, wstając. Umiejętnie mija świeczki w
drodze do łóżka. Kładzie mnie na nim. Zdejmuje mnie buty, spodnie, sweter. Gdy
podnoszę się, zdejmuję jego koszulkę, odpinam spodnie. Odsuwam się nieco do
tyłu, a Cody dołącza do mnie, będąc zaledwie w bokserkach. W jego oczach widzę
szaleństwo. Wypił o dwie czy trzy lampki mniej ode mnie, więc pewnie bardziej
się pilnuje. Łapię go za rękę i przyciągam do siebie. Kładę jego dłoń na swojej
piersi. Pierwszy raz muszę to robić. Tęsknię za jego dotykiem. Za nim całym.
Lekko znudzona siadam okrakiem na Cody’m. Wodzę językiem od jego podbrzusza w
górę. Zakańczam to kolejnym pocałunkiem. Wplatam ręce w jego włosy, burzę jego
misternie ułożoną fryzurę. Staram się obudzić drzemiące w nim żądze. Powoli mi
się to udaje. Odpinam swój stanik i już zamierzam rzucić nim w stronę sofy, ale
Cody ubiega mnie. Chwyta go i celnie rzuca na kanapę. Jego wzrok tkwi na moich
piersiach. W końcu nieśmiało ich dotyka. Przez chwilę je pieści. Postanawiam
dobrać się do jego bokserek, bo czuję, że jego penis nie ma już w nich za wiele
miejsca. Zdejmuję je i podaję Cody’emu, który ponownie celnie trafia na sofę.
Cody kładzie dłonie na moich biodrach.
Wsuwa dłonie pod moje koronkowe, czarne majtki. Zdejmuje je. Obraca nas, przez
co teraz on jest nade mną. Obdarowuje moje nagie, rozpalone ciało tysiącem
pocałunków. Są to zaledwie muśnięcia jego ust, ale sprawiają, że nabieram
jeszcze większej ochoty na seks. Próbuję jakoś niewerbalnie przekazać Cody’emu,
że chcę, by zakończył już tą niezwykle podniecającą grę wstępną, ale
niespecjalnie mi to wychodzi. Dotyka mnie dosłownie wszędzie, jakby specjalnie
odwlekał czysty seks na później. Wbijam paznokcie w jego pośladki. Cody
przenosi swój wzrok z mojego ciała na moją twarz. Oblizuję seksownie usta. W
końcu wyłapuje aluzję. Powoli, niespiesznie wchodzi we mnie, a ja oznajmiam to
jęknięciem. Jego ruchy początkowo są wolne i równomierne, ale nie muszę długo
czekać, by przyspieszył. Dłonie trzymam na jego barkach, ale jakby zaplecione
wokół jego ramion. Nasze oddechy są nierówne, serca biją w szaleńczym rytmie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Słyszę
bicie dzwonów z kościoła, który jest nieopodal. Północ. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Szczęśliwego Nowego Roku – mówi Cody spoglądając do mnie, nie przerywając
swojej poprzedniej czynności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Nawzajem – odpowiadam i całuję go namiętnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
W zasadzie, co my zrobiliśmy…? – pyta Cody, gdy przykrywa nas oboje kołdrą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
To był tylko przyjacielski seks – odpowiadam z delikatnym uśmiechem. Wtulam się
w jego nagi, umięśniony tors. Cody obejmuje mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Przyjacielski seks, mówisz? – mruczy mi do ucha. Wolną ręką zaczyna kreślić
linię od zagłębienia pomiędzy moimi niezwykle wystającymi obojczykami aż do
podbrzusza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -
Mhm. I uważam, że to najlepszy sposób na rozpoczęcie nowego roku – mówię całując
go. </span></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-38247368358473270752012-10-20T09:42:00.001+02:002012-10-20T09:42:19.348+02:00Cz. IV R. 10 - Eks<br />
<div style="text-align: center;">
Rozdział dziesiąty – Eks</div>
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wychodzę z garderoby i kieruję się ku scenie. Już od jakiś dwudziestu minut powinna trwać próba, ale tak jakoś wyszło, że nie umiałem się ogarnąć, więc mam lekki poślizg. Zapewne zaraz Matt wydrze się na mnie, że się spóźniłem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Spoglądam w lewo i widzę Susie. Uśmiecham się lekko na jej widok i zarazem na wspomnienia, które mi się przypomniały.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Parę dni temu lekko – to delikatnie powiedziane – się upiłem i zacząłem bredzić jakieś głupoty. Z tego co pamiętam całowałem się z Susie, a nawet się z nią przespałem. Jakoś specjalnych wyrzutów sumienia nie mam z tego powodu, ale jednak żyję ze świadomością, że zdradziłem Gosię, chociaż… Czy my w ogóle jesteśmy parą, żeby mówić, że ją zdradziłem?!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Otworzyłem barek w swoim pokoju hotelowym. Wiem, że nie powinienem był tego robić, ale coś mnie podkusiło. Sam nie byłem pewien co. Po prostu to zrobiłem. Chwyciłem pierwszą lepszą butelkę jaka nawinęła mi się pod rękę i wyjąłem z barku. Odkręciłem i upiłem spory łyk. Alkohol – była to chyba whisky – wypalał mi wnętrzności, jednak nie powstrzymało mnie to przed tym, żeby znów się napić. </i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Gdy wypiłem już chyba połowę butelki do pokoju ktoś zapukał. Moje serce automatycznie przyspieszyło i zarazem podeszło mi do gardła. </i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Proszę – powiedziałem. </i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Do pokoju nieśmiało zajrzała Susie. Uśmiechnąłem się szeroko do niej, ale chyba bardziej suszyłem zęby na jej widok niż się uśmiechałem. </i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wejdź – odparłem.</i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Susie weszła do środka, zamykając za sobą drzwi. Uśmiechała się lekko, ale momentalnie pobladła, gdy zobaczyła, co mam w dłoni.</i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cody… - zaczęła.</i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mów nikomu, dobrze? – poprosiłem, odstawiając butelkę z powrotem do barku. Podszedłem do niej. Przekrzywiłem głowę, uśmiechnąłem się lekko. Schowałem pasmo jej czarnych włosów za ucho. Spojrzałem na jej pełne, kuszące usta, które wręcz krzyczały, by je pocałować. Pochyliłem się, przymykając przy tym oczy i posmakowałem jej ust. Przez krótką – naprawdę krótką – chwilę myślałem, że całuję się z Gosią, ale jednak to nie było to samo. To nie były te same usta i nie ta sama dziewczyna. Między Gosią a Susie jest… po prostu przepaść. Oczywiście, że wolałem Gosię i jej miękkie, brzoskwiniowe usta, ale chwilowo musiałem się zadowolić ustami Susie.</i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Susie była zaskoczona moim zachowaniem, ale nie odpuściła okazji pocałowania mnie. Sprawdzenia, czy jestem tak dobry w całowaniu jak się wydaje. </i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Gdy tak całowaliśmy się, z każdą chwilą coraz namiętniej, naszła mnie ochota na coś więcej… Naszła mnie ochota na seks. Tu i teraz. Z Susie. </i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Objąłem ją w talii, przyciągając tym samym do siebie. Ustami zacząłem wodzić po jej szyi. Moje dłonie wślizgnęły się pod jej wełniany sweter, pod którym nie miała nic oprócz stanika. Raz-dwa zdjąłem go. Obawiałem się, że gdy Susie zrozumie moje zamiary przywali mi i wyjdzie, ale okazało się, że sama chciała tego tak samo jak ja. Gdy sweter leżał na ziemi, przyciągnąłem Susie z powrotem do siebie. Obejmując ją jedną ręką w talii, podszedłem do drzwi i przekręciłem klucz w zamku. Nie chciałem, by ktokolwiek nam przeszkodził. Wróciłem do całowania się z Susie. Tym razem wsunąłem do jej ust swój język, który splótł się z jej. Moje dłonie wędrowały po jej nagich plecach i co chwila zawadzały o zapięcie stanika. Kusiło mnie, by już go odpiąć, ale resztami sił powstrzymywałem się. Na chwilę przerwałem nasz pocałunek i zdjąłem swoją koszulkę. Przy okazji odpiąłem też dżinsy Susie, które ona zgrabnie zsunęła. Przez krótką chwilę przyglądałem się jej półnagiemu ciału. Przez tą krótką chwilę nabrałem na nią jeszcze większej ochoty. Nie wiem czemu, ale zaczęła mnie pociągać. Skutek alkoholu czy może po prostu mam potrzebę przespania się z kimś?<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span></i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przyciągnąłem ją do siebie, niemal brutalnym gestem. Susie zarzuciła mi ręce na szyję. Podczas naszego kolejnego pocałunku zaczęła się bawić moimi włosami, co mi się strasznie podobało. Po chwili zdjąłem swoje spodnie i zaciągnąłem Susie do łóżka, gdzie rozebrałem i ją, i siebie do końca. Przez chwilę penetrowałem jej ciało dłońmi, starając się nie wyjść na narwańca; starałem się być wręcz subtelny. Susie prawdę mówiąc była ode mnie starsza o rok czy dwa, więc zapewne już nie raz i nie dwa uprawiała seks, ale chciałem, żeby ten ze mną zapamiętała na długo i go mile wspominała. Jestem zdania, że seks ma być przyjemnością w najczystszej postaci, a nie obowiązkiem.</i><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dłońmi pieściłem jej piersi i obserwowałem jej zachowanie: to jak zmienia się wyraz jej twarzy; jak oddech przyspiesza i zwalnia; jak oblizuje usta i przygryza wargi. Przeniosłem swoje dłonie na jej talię. Spojrzałem w jej oczy, dając do jej do zrozumienia, że to, co było dotychczas było tylko grą wstępną. </i><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"><i> </i></span><br />
<i><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Seks z Susie nie był taki sam jak z Gosią. Teraz miałem pewnego rodzaju porównanie. Można by powiedzieć, że zyskałem doświadczenie. Dowiedziałem się jak różne patenty działają na różne dziewczyny, co podoba się większości z nich, a co nie. </i><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wchodzę na scenę. Matt oczywiście zaczyna się drzeć po mnie. Kłócę się z nim, ale ostatecznie próba się odbywa. Nie mogę przecież zawieść moich aniołków, które skutecznie zastępują mi moją – byłą?! – dziewczynę. Każda z nich jest <i>moją dziewczyną</i>.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Pierwsza połowa grudnia już za mną. Zaraz Gwiazdka. Świąteczny klimat czuję gdziekolwiek jestem. W każdym państwie i w każdym mieście ulice i wystawy sklepowe są przystrojone w świąteczne dekoracje. Śnieg lekko prószy, lekki mróz ściska.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Hola hola, ale gdzie ja spędzam tegoroczne święta?!<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wybieram numer do mamy. Gdy słyszę nudny sygnał oczekiwania usiłuję się doliczyć, która godzina jest w Australii, ale jestem tak słaba z matmy, że nawet dodawać i odejmować w pamięci nie potrafię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak? – słyszę w słuchawce.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mamo, śpisz? – pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak jakby… - mruknęła.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Gdzie spędzamy święta?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- W Australii – odpowiada po chwili namysłu. Trochę zastanawiam się nad tą chwilą namysłu nad odpowiedzią na moje pytanie, ale dochodzę do wniosku, że mama jest zaspana i jeszcze nie kontaktuje.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A co u was?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wszystko dobrze, a u ciebie i Berry? Wszystko gra?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tęsknię za tobą – przyznaje mama.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ja też – odpowiadam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Kocham cię, wiesz?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wiem. Ja ciebie też. Dobranoc.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dobranoc.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Ta rozmowa była dziwna. Czuję, że mama coś przede mną ukrywa, ale jeszcze nie wiem co. Wiem, że nie powiedziała mi całuje prawdy i nie jest dobrze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span><br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Stoję wpatrzona w ścianę. Słyszę, że ktoś wchodzi do pokoju, ale nie odwracam się w stronę drzwi. Po krokach poznaję, że to Zayn. Podchodzi do mnie i obejmuje mnie od tyłu. Opiera głowę na moim prawym ramieniu. Uśmiecham się ledwo zauważalnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jak było z chłopakami? O czym gadaliście? – pytam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Rozmawialiśmy o świętach. Każdy chce je spędzić ze swoją rodziną, ale my w piątkę też jesteśmy rodziną i długo nie umieliśmy się dogadać… Ale doszliśmy do wniosku, że wszyscy ze swoimi rodzinami przyjadą do mojego kompleksu. Tak będzie najlepiej i mój dom jest największy. Ty i dziewczyny też jesteście zaproszone.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie wiem jak dziewczyny, ale ja muszę odmówić… - mówię cicho, odwracając się w uścisku Zayna.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego? – pyta muskając swoim nosem moje czoło.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chcę spędzić święta ze swoją rodziną – odpowiadam, spoglądając w ciemne oczy Zayna.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>-<i> Każdy</i> z nas chce, więc dlatego <i>każdy</i> przyjeżdża z rodziną, Jennifer. Zabierz mamę, tatę, Berry, koty, psa i przyleć, dobrze?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wyplątuję się z jego objęć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie tym razem, Zayn.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wzdycha.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A może na Sylwestra? – nalega.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Zobaczę, co da się zrobić, ok?<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przytakuje i przytula mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chcę wziąć prysznic, Zayn – mówię, gdy zbyt długo nie pozwala mi uwolnić się ze swoich objęć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ok, ale idę z tobą – odpowiada wesołkowato.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Spoglądam na niego spod byka.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ok, ok. Rozumiem – mamrocze. Całuje mnie w czoło i rozluźnia uścisk. W drodze do łazienki zabieram jedynie kosmetyczkę z walizki. W toalecie przyglądam się swojemu odbiciu w tafli lustra. Rozczesuję splątane włosy, zmywam makijaż, rozbieram się. Wchodzę pod prysznic.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Ciepła woda spływa po mojej skórze. Przechodzą mnie przyjemne dreszcze.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Rodzice.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Święta.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Nauka.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Trasa.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Oto moje myśli. Nie wiem, od których mam zacząć. Którym zmartwieniem zająć się najpierw. Najchętniej nie zajmowałabym się żadnym, ale przecież tak się nie da… <br />
<div>
__________________</div>
<div>
Ta-dam!</div>
<div>
Jest rozdział. Miał być dłuższy, ale oczy mi się zamykały jak go pisałam (pisałam go do 2 w nocy...).</div>
<div>
Ostatni komentarz dał mi do myślenia. Wiem, nawalam na całej linii. Nie mam czasu na blogowanie, pisanie opowiadań. W piątek przyjeżdżam spotykam się z kumpelami, wracam wieczorem i już nie mam kompletnie sił by cokolwiek napisać. Chciałabym żeby to się zmieniło, ale co poradzę na to, że brakuje mi snu i jestem zmęczona po całym tygodniu? </div>
<div>
Obiecuję się poprawić, ale nie wiem od kiedy... Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się napisać kolejny rozdział. </div>
<div>
Zdradzę Wam jedynie, że w 11R Gosia z Codsem się spotkają, mam pomysł na Sylwestra (tak będzie seks, ale kto z kim i jak tego nie zdradzę! ;D ). </div>
<div>
Chyba schodzę na psy z fabułą tego opowiadania... Co myślicie?</div>
<div>
A teraz niech każdy ładnie zmotywuje mnie do napisania kolejnego rozdziału. I napiszcie też co sądzicie o tym, co się dzieje w rozdziale i całej fabule... Wiem, że wszyscy dzisiaj szok przeżyli, ale co tam. No musiało się stać. </div>
<div>
Jejku, rozpisałam się. Uciekam.</div>
<div>
Do kolejnego rozdziału. </div>
<div>
#muchlove #peace&love #kisses </div>
<div>
Xoxo</div>
<div>
<br /></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-22641710264672815222012-10-02T11:22:00.002+02:002012-10-02T11:22:54.685+02:00Cz. IV R. 9 - Szok<br />
<div style="text-align: center;">
<u>Rozdział dziewiąty – Szok</u></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dzień zaczynam od zalogowania się na Twittera. Przeglądnąłem kilka tweetów od fanek, parę nawet zretweetowałem, a kilka z moich Angels sfollowałem, jednak jeden tweet przykuł moją uwagę:<br />
„ OMG! Współczuję Cody’emu. Domyślam się jak teraz się czuje. <link>”<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Bez zawahania klikam w link i przenosi mnie na YouTube. Jest to teledysk Rock Girls do ich nowego singla. Pauzuję szybko filmik i usiłuję znaleźć swoje słuchawki, które jak zwykle gdzieś się zawieruszyły. Serce wali mi jak oszalałe. W końcu znajduję słuchawki, rozplątuję je – ugh! – i podłączam, co ledwo mi się udaje, bo ręce strasznie mi się trzęsą. Odtwarzam filmik.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Pierwsze, co mnie wkurzyło to to, że piosenka jest historią w pewnym stopniu o mnie i Gosi, jednak to dało się jeszcze przeżyć. Najbardziej zabolało mnie, że Gosia w teledysku paraduje rozebrana do maksimum: ma na sobie jedynie bieliznę! Jak dotąd tylko ja miałem przywilej oglądania jej w bieliźnie i bez niej, a teraz robi to cały świat! Jednak jeszcze gorsze od tego było to, że ten koleś z klubu był w teledysku i ją dotykał. Dotykał jej nagie ciało.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span> Nie wiem, co Gosia chciała pokazać przez śpiewanie smutnej lekko rockowej ballady o miłości klęcząc na łóżku w samej bieliźnie, a w co drugiej scenie będąc dotykana przez tego skurwiela.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Szlag mnie trafia. Wstaję z łóżka i zaczynam chodzić w kółko po hotelowym pokoju. Wychodzę na taras ubrany jedynie w spodnie z pidżamy, nie przejmując się faktem, że jest prawie grudzień i temperatura na dworze oscyluje w okolicach zera. Zimny wiatr owiewa mój tors, a ja uparcie wychodzę dalej, stawiając bose stopy na zimnych kafelkach. Łapię się lodowatej balustrady i rozmyślam nad teledyskiem. W głowie mam te wszystkie sceny. Do niedawna tylko ja miałem ten – poniekąd – przywilej widoku Gosi w samej bieliźnie i bez niej, a teraz ma go cały świat w tym ten skurwiel. Ale to to jeszcze nic. Najbardziej wkurwiał mnie fakt, że teraz to ja jestem ten najgorszy, a ten koleś to ten najlepszy. A tak nie jest. Nikt nie chce lepiej dla Gosi niż ja. To ja zawsze dążyłem do jej szczęścia, starałem się, by niczego jej nie brakowało, kochałem ją najbardziej na świecie, martwiłem się o nią, opiekowałem się nią… A ona ot tak to wszystko zostawiła dla tego skurwiela.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cody, oszalałeś?! – słyszę głos Matta dochodzący z pokoju. Natychmiast wracam do środka.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chciałem tylko pooddychać świeżym powietrzem – kłamię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mogłeś się chociaż ubrać.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Postaram się następnym razem nie zapomnieć. Zaraz zejdę na śniadanie – zbywam go, a Matt wychodzi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wyjmuję z walizki pierwsze lepsze ubrania i ubieram je. Chwytam komórkę i jeszcze raz katuję się, oglądając teledysk. Próbuję zrozumieć tok myślenia Gosi, ale nie potrafię.<br />
___________<br />
Krótki i nijaki, ale jest.<br />
Być może na chwilę Cods i Gosia się zejdą, ale na potem mam już plany. ;D<br />
Wena is back, ale czasu nie ma. =/<br />
<div>
<br /></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-37890474521484058562012-09-15T15:10:00.000+02:002012-09-15T15:10:12.047+02:00Cz. IV R. 8 - Wyrzuty sumienia<br />
<div style="text-align: center;">
<u>Rozdział ósmy – Wyrzuty sumienia</u></div>
<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Wracam do trasy koncertowej. Rzucam się w wir pracy, pisania piosenek, prób do koncertów. Udaje mi się zapomnieć o Codym. Dzięki Bogu. Od czasu do czasu całuję się po kątach z Zaynem, chodzę z nim na spacery i przytulam się z nim. Dzięki niemu jest mi nieco lepiej. Nie jestem typem dziewczyny, która rzucając jednego wpada w ramiona drugiego. Po prostu… Zayn jest tym, czego w Codym mi brakowało i on jest tutaj, wspiera mnie. Zayn jest dla mnie uosobieniem mężczyzny, którego potrzebowałam od dawna: męski, lekko brutalny i opiekuńczy, a jak całuje! Można się rozpłynąć.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Proszę, nie odchodź – mówi Zayn, przyciągając mnie do siebie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Mam próbę – odpowiadam, muskając jego rozgrzane wargi. Odchodzę powolnym krokiem. Zbieram włosy i splatam je byle jak gumką, tworząc nieokrzesanego kucyka. Dziewczyny są już na scenie, więc, gdy tylko mnie zauważają zaczynają grać piosenkę otwierającą koncert. Podchodzę szybciej do mikrofonu i zaczynam śpiewać.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Piosenka jest historią. Historią o miłości, co może i jest banalne, bo dzisiaj prawie każda piosenka jest o miłości. Natchnieniem do jej napisania była moja własna historia. Opowiada ona o ciągłych kłótniach dwojga ludzi, ale uczucie, którym się obdarzają jest zbyt wielkie, by mogli od siebie odejść i tak egzystują w toksycznym związku, który ich nawzajem wykańcza.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Razem z Zayn’em trzymając się za ręce idziemy do pokoju. Oboje jesteśmy wykończeni po koncercie, a ja muszę zabrać się za odrobienie kilku zadań z matematyki, fizyki, napisanie wypracowania z angielskiego i opis jednej z bitew na historię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Kurde, muszę wyjść, bo zapomniałem coś Harry’emu powiedzieć, ale zaraz wrócę – mówi Zayn, gdy tylko weszliśmy do pokoju hotelowego. Uśmiecha się przepraszająco i wychodzi.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Podchodzę do okna. Już od dawna jest ciemno, świecą się pojedyncze latarnie uliczne. Jest już druga połowa listopada, zaraz święta. Z okna mam widok na skwer po drugiej stronie ulicy. Dostrzegam siedzącą na ławce parę zakochanych. Zakochani sprawiają, że czuję lekkie ukłucie w sercu. Spoglądając na nich widzę siebie i Cody’ego. Wspominam wieczór, podczas którego zgubiliśmy się w Paryżu i siedzieliśmy na jednej z ławek w Mieście Miłości. Przypominam sobie podobne chwile, w których byliśmy tacy szczęśliwi… W mojej głowie układa się z nich film, film o miłości. Jednak idylla szybko zamienia się w chwile, w których kłóciliśmy się. Dostrzegam, że w tym filmie jestem postacią dramatyczną. Jestem ciężarem Cody’ego, ranię go. Powinnam się wstydzić.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Gdy tylko drzwi się otwierają, odwracam się i moje myśli o tym jaka jestem zła, ulatniają się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- No to zabieraj się za lekcje – mówi z uśmiechem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Krzywię się.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie chce mi się – marudzę.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Pomogę ci, ale tylko trochę! – Podchodzi i obejmuje mnie. Przytulam się do niego. Głowę mam na wysokości jego klatki piersiowej, przez co słyszę jak jego serce bije. Zayn odsuwa się ode mnie, wyjmuje książki z mojej walizki i zeszyty.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Muszę? – spoglądam na niego smutnymi oczyma.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Podobno zawsze byłaś chętna do nauki i miałaś same piątki, więc gdzie twój zapał? – zapytał, rozkładając książki na łóżku.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wyparował.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Leniwie podchodzę do Zayna i siadam na łóżku. Na odczepnego biorę pierwszą lepszą książkę, którą okazuje się podręcznik z fizyki. Szukam zeszytu do kompletu. Chwytam długopis i usiłuję skupić się nad zadaniem, które jest banalne, ale nie umiem poskładać myśli i rozwiązać go.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Opornie ci idzie – zauważył Zayn.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Spojrzałam na niego spode łba.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Skupiam się maksymalnie i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozwiązuję zadanie. Zabieram się za kolejne i po półgodzinie wszystkie zadania obliczeniowe mam zrobione. Chwytam kartkę, chwilę się zastanawiam i zaczynam pisać wypracowanie na angielski, a następnie za opis bitwy na historię. Zayn słodko śpi, gdy kończę odrabiać lekcje. Uśmiecham się. Po cichu chowam książki i zeszyty, wyjmuję z torby pidżamę i kosmetyczkę, i idę pod prysznic. Zapach żelu pod prysznic sprawia, że czuję się odprężona i spokojna.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Odświeżona wychodzę z łazienki. Chowam rzeczy do walizki i zauważam, że Zayna nie ma na łóżku. Przegryzam dolną wargę i rozglądam się po pokoju. Dostrzegam zarys jego postaci na tarasie. Zapewne poszedł zapalić. Podchodzę do drzwi balkonowych, które są minimalnie uchylone, więc otwieram je nieco szerzej, a zimne powietrze owiewa moje ciało, przyprawiając mnie o gęsią skórkę i dreszcz.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Obiecałeś, że przestaniesz palić – mówię.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zayn odwraca się, słysząc mój głos.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ograniczam się do trzech papierosów na dzień – odpowiada z zawadiackim uśmiechem.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ale wciąż palisz – naciskam.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zayn gasi wpół wypalonego papierosa i zostawia go na parapecie. Podchodzi do mnie.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Od jutra nie będę – obiecuje, gładząc mnie po włosach. Wchodzi do środka, zamyka drzwi balkonowe i przygląda się mi z zaciekawieniem. Jego kakaowe tęczówki wyraźnie błyszczą w marnym świetle żyrandolu. Na jego twarzy widnieje zarys uśmiechu. Zbliżam się do niego i spoglądam na niego, odchylając głowę do tyłu jakbym patrzyła na olbrzyma. Uśmiecham się szeroko jak dziecko na widok kolorowego lizaka. Zayn obejmuje mnie, kładąc swoje wielkie dłonie na moich plecach. Pochyla się i delikatnie całuje moją szyję, drapiąc mnie lekko swoim zarostem, do którego zdążyłam się już przyzwyczaić. Schodzi niżej i muska mój odsłonięty dekolt. Przenosi wzrok z moich piersi na oczy, jakby pytał, czy mam ochotę na to, na co on ma. Unoszę delikatnie kąciki ust ku górze i lekko przytakuję.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Dłonie Zayna zsuwają się na moje pośladki, a my oboje prostujemy się. Brunet podnosi mnie, oplatam nogi wokół jego bioder i zarzucam mu ręce na szyję. Muskam zagłębienie jego policzka, krawędź szczęki. Wtulam się w niego jeszcze bardziej, silniej oplatam jego biodra. Moje usta odnajdują jego usta i zatapiam się w nich na dłuższą chwilę, zapominając o całym świecie. Nawet nie rejestruję chwili, w której znajduję się na łóżku, jedynie w majtkach, pod półnagim Zayn’em. Nie całujemy się. Oboje uważnie przyglądamy się nawzajem swoim ciałom. Pochłaniam wzrokiem jego tors, każde wystające żebro czy obojczyk. Zayn delikatnie dotyka dłonią mojej piersi. Muska ustami mój dekolt, zagłębienie między piersiami, brzuch, podbrzusze… Ocierając się podbródkiem o moją nagą skórę podbrzusza, spogląda na mnie. Wyciągam ręce i kładę je na jego ramionach, nawet nie wiedząc w jakim celu. Zayn delikatnie zdejmuje moją dolną część bielizny, po czym zaczyna powoli pieścić mnie swoim językiem. Mój oddech gwałtownie przyspiesza, tak samo jak serce. Napinam wszystkie możliwe mięśnie, mój mózg jest bliski eksplozji z podniecenia. Nie kontroluję tego, że cicho pokrzykuję i pojękuję. W głowie mam jedną myśl: „Jeszcze nikt nie sprawił mi tak wielkiej przyjemności”. Wbijam długie paznokcie w skórę Zayna, ale po chwili jakimś cudem orientuję się, że może go to boleć, więc zatapiam je w prześcieradle.<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jennifer, wstań. Zaraz mamy śniadanie – cichy głos Zayna pieści moje uszy, usiłując mnie obudzić, choć efekt jest odwrotny: chce mi się jeszcze bardziej spać.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jeszcze pięć minut – mamroczę, wtulając się w jego ciało.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Słyszę jak głośno wzdycha.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wstań, proszę – naciska, jednak ton jego głosu jest wciąż ten sam: subtelny, cichy, zmysłowy.<br />
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Niechętnie otwieram oczy i zaczynam kolejny tydzień swojego życia. Dzisiaj dzień kręcenia teledysku.<br />
<br />
___________________<br />
No i jest.<br />
Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod ostatnim postem.<br />
Nie wiem jak z częstotliwością notek będzie, bo w tygodniu nie mam w ogóle czasu na pisanie czegokolwiek, bo jestem zwykle bez laptopa i nawet nie mam sił myśleć o blogach.<br />
Jeśli chcesz być informowany o notkach to podaj swojego Twittera i Cię powiadomię. ;)<br />
Xoxo<br />
<div>
<br /></div>
Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-68243537219409432262012-08-23T22:37:00.000+02:002012-08-25T10:28:05.312+02:00Złe wieściNie mam dobrych wieści. Chyba zawieszę bloga, bo po prostu nie umiem nic sensownego napisać. Albo moja wena na to opowiadanie się skończyła (w końcu to już ponad sto napisanych rozdziałów) chociaż wiem, co ma być dalej za parę rozdziałów, to bieżących nie umiem napisać albo po prostu potrzebuję czasu. Wiem, że to jedno z paru opowiadań o naszym Aussie, ale po prostu nie umiem sklecić nic sensownego. Nie wiem jak to będzie od września jak będę w szkole z internatem... Będę usiłowała coś pisać i dopiero, gdy napiszę parę naprawdę sensownych rozdziałów to tu wrócę. I nie mówię, że tylko tego bloga nie umiem pisać. Mam trzy inne i ledwo mi to idzie. Życie osobiste daje mi się we znaki i też przez to tracę wenę.<br />
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i będziecie trzymać kciuki za mój szybki powrót do pisania LSCS bez którego nie wyobrażam sobie życia. Jest ze mną od dwóch lat i po prostu muszę dotrwać do celu jakim jest dorosłość Gosi i Cody'ego.<br />
Buziaki! xx<br />
peace&love<br />
<br />
P.S.:<br />
Jest cień szansy, że nasz <b>Cods przyjedzie do naszej małej-wielkiej Narnii</b>! Wszystkie nasze losy sądzone są tu:<b><span style="font-size: large;"> <a href="http://www.codysimpson.com/codytoeurope">http://www.codysimpson.com/codytoeurope</a></span></b> więc wszyscy wchodzą parę razy na dzień i <b>klikają na Polskę</b>! Beliebers już się przyłączyły dzięki czemu mamy ponad <b>1000głosów</b>, ale Turcja ma 17000 więc leggo głosować! <u>Proście też znajomych, którzy mają Twittera o oddanie chociaż jednego głosu</u>. Razem spełnijmy nasze marzenie!<br />
Kisses.Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-30287077745946445162012-08-11T11:13:00.001+02:002012-08-11T11:13:40.394+02:00Cz. IV R. 7 - Zależność<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div align="center" class="MsoNormal">
Rozdział siódmy – Zależność</div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Odbicie w lustrze informuje mnie, że z zewnątrz wyglądam całkiem spoko: kolorowy T-shirt, na który mam zarzuconą marynarkę, luźne spodnie i Tomsy. Włosy jak zwykle lekko zmierzwione. Jednak w środku jestem kompletnie nie spoko. Jestem kompletnie rozbity. Ledwo zebrałem się dzisiaj rano, by wstać, ogarnąć się i przyjechać tutaj. Najchętniej zaszyłbym się w swoim pokoju i z niego nie wychodził. Nie chcę wracać w trasę, chcę ratować swój związek. Wiem, że słowa Gosi były kłamstwem. Przecież rano w dniu swoich urodzin mówiła mi, że mnie kocha, a na drugi dzień, że mnie nienawidzi? Ot tak uczucia się nie zmieniają, nawet u dziewczyn.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Biorę głęboki oddech i po krótkim wprowadzeniu pary prowadzącej program, wchodzę na plan. Gdy tylko przekraczam linię parkietu słyszę pisk fanek. Uśmiecham się sztucznie i lekko macham ręką w stronę jednej z wielu kamer. Odwracam się w stronę moich Angels. Uśmiecham się szerzej, jakbym chciał zapewnić moje dziewczyny o tym, że ze mną jest wszystko w porządku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dzień dobry – witam się, siadając na kanapie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cześć, Cody – mówi facet koło trzydziestki z lekkim zarostem. Ma typowy australijski akcent, na który zapewne poleciała jego żona (poznałem po obrączce). </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Cieszymy się, że przyjąłeś nasze zaproszenie i znalazłeś chwilę, by tu przyjść. Z tego, co wiemy masz teraz wolny tydzień, prawda? – pyta kobieta siedząca w niebieskiej sukience obok tego kolesia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Tak, mam właśnie wolny tydzień. W przyszłym tygodniu wracam do trasy koncertowej – odpowiadam. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jak zaplanowałeś sobie ten czas? Śpisz do południa czy raczej aktywniej spędzasz ten czas? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Staram się załadować baterie na kolejną część trasy, więc łączę jedno z drugim: śpię do południa, a potem spotykam się ze znajomymi i zwykle łapiemy fale, jeździmy na rowerach, siedzimy w jednej z naszych ulubionych knajp albo po prostu oglądamy filmy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Spotykasz się wciąż z Jennifer? – pyta kobieta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Przegryzam dolną wargę. Byłem przygotowany na to pytanie. Wiedziałem, że jej imię dzisiaj padnie, w tym studio.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Chwilowo nasz związek przeżywa lekki kryzys, jednak mam nadzieję, że szybko go zażegnamy – odpowiadam.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jest to związane z tym, że Jennifer wróciła do koncertowania? – dopytuje facet.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zostaję zbity z pantałyku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Gosia i koncerty?! Nie to nie jest możliwe!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Ściągam brwi, marszcząc przy tym czoło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie, skąd – kłamię. – Cieszę się, że postanowiła dalej grać. Jestem zdania, że ma ogromny talent i potencjał, który powinna objawiać światu. – Uśmiecham się, by wyszło, że mówię prawdę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Coś czuję, że jak wrócę do domu to muszę z nią poważnie porozmawiać, myślę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- W takim razie skąd ten kryzys? – pyta kobieta unosząc jedną brew lekko ku górze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- W każdym związku bywają kryzysy. Nasz związek jest taki sam jak wszystkie inne na świecie. Też mamy wzloty i upadki – wzruszam ramionami.</div>
<div align="center" class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Och, zamknij się idioto – mówię, oglądając Cody’ego w jednym z porannych programów. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Idiota, a mimo to go kochasz – wcina się Zuza. Pokazuję jej język w odpowiedzi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Słuchaj, on pewnie tu przyjdzie i będzie żądał wyjaśnień. Okłamałaś go w sprawie trasy, koncertów, powrotu do muzyki – mówi Liam. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Rzucam mu jedno ze spojrzeń, które powinno zabijać.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mam nic wspólnego z tym kolesiem! – unoszę się wskazując dłonią kolesia w telewizorze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Kłamiesz – mówi Harry. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Jennifer, byłaś z gościem dwa lata. Macie wiele wspólnego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Niall, ogar! Dajcie wy mi wszyscy święty spokój, dobrze? Bo nie wiem, jak wy, ale ja mam zamiar odpocząć podczas tych paru wolnych dni. – Wstaję z kanapy i tupiąc idę na górę do swojego pokoju. Drzwi zamykają się z hukiem, omal nie wypadając z zawiasów. Siadam na parapecie, wtulając się w jedną z poduszek. Przyglądam się bransoletce, którą mam na nadgarstku i po raz kolejny analizuję znaczenie każdej z zawieszek. Anioł – bo jestem jego aniołkiem. Wieża Eiffla – bo Francja to mój ulubiony kraj. Serce – symbol miłości. Litery: C i G – Cody i Gosia. Kot – bo kocham koty. Mikrofon – bo oboje uwielbiamy śpiewać i dawać koncerty. Koniczynka – na szczęście. Liczba 16 – bo mam szesnaście lat. Symbol nieskończoności – bo nasza miłość ma być wieczna, aż po grób. Nutka – bo oboje zdradzamy siebie nawzajem z muzyką, naszą drugą miłością. Liczby: 1, 4, 3 – I love you. Aparat fotograficzny – hm… Chyba chodzi o wspomnienia. Często robimy sobie zdjęcia, które są wspomnieniami chwil szczęścia. Gitara – oboje gramy na gitarze i obok pianina to mój drugi ulubiony instrument. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Słyszę, że ktoś wchodzi do pokoju. BEZ PUKANIA. Odruchowo spoglądam w tamtą stronę. W progu stoi Cody, a ja mam ochotę podejść do niego, walnąć go z całej siły w twarz i wyrzucić za drzwi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Czego chcesz? – warczę.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wyjaśnienia – odpowiada. Jego twarz jest bezuczuciową maską. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Nie mam ci czego wyjaśniać – mówię i spoglądam na swoje nogi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Słyszę, że podchodzi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Wyjdź stąd. Nikt ci nie pozwolił tu przychodzić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ci kolesie z dołu mnie wpuścili.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Zabiję ich, przysięgam, że ich zabiję!, myślę. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>Cody usiadł naprzeciwko mnie. Skopiował moją pozycję. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że chcesz wrócić do koncertów? – pyta, a widząc, że nie mam zamiaru odpowiadać, dodał: - Przecież bym ci nie zabronił. Wiem, że to kochasz. – Uśmiecha się delikatnie, usiłując stopić lody między nami,</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Bo powiedziałbyś, że mam jechać w trasę z tobą – odpowiadam. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Ale zapewne, gdybyś mi wyjaśniła o co ci chodzi przystanąłbym na twojej decyzji. Zależy mi po prostu na twoim szczęściu, zrozum to, Gosia. A teraz oboje zaczęliśmy siebie okłamywać. Coś zaczyna się między nami psuć i nie podoba mi się to. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- A co to teraz zmieni, że ci powiem, dlaczego koncertuję?! Nic. Więc będzie lepiej, jak sobie pójdziesz – mówię. Duszę w sobie emocje, by nie uderzyć Cody’ego. Jestem nabuzowana złością. Mam ochotę coś rozwalić i jeśli on zaraz sobie nie pójdzie to na nim wyładuję swoje emocje. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>- Szkoda, że tobie nie zależy na tym związku tak samo jak mi – mówi, po czym wstaje i wychodzi. Gdy słyszę, jak drzwi się zamykają, wgryzam się w poduszkę. Ciągle słyszę jego słowa, które niemal boleśnie obijają się mi o czaszkę: „Szkoda, że tobie nie zależy na tym związku tak samo jak mi”. Nosz kurwa mać! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
_________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Krótki, ale stwierdziłam, że coś muszę dodać. Następny już będzie normalny, ale niech mnie wena napłynie. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wczoraj dodałam nową notkę ze zdjęciami z wakacji na: <a href="http://basia-wisniewska.blogspot.com/" style="text-align: center;">http://basia-wisniewska.blogspot.com/</a> . </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Xoxo</div>
<div>
<br /></div>
<br />Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-74758978742791535702012-08-07T12:29:00.001+02:002012-08-07T12:29:16.641+02:00Cz. IV R. 6 - Lekkie spięcie<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<u>Rozdział szósty –
Lekkie spięcie<o:p></o:p></u></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=ollieLK_TXo&feature=my_liked_videos&list=LLFAKQ8sEJwckxoh86UR4TMw" target="_blank">Muzyka do czytania</a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Godzina
dziewiąta, a ja od dobrych dwóch godzin już nie śpię. Jestem zestresowany, a
przecież to nie moje urodziny, a Gosi. Wszystko mam dokładnie zaplanowane i mam
nadzieję, że wszystko zgodnie z planem się uda.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Pukam
do drzwi domu Gosi. Otwiera mi jej mama. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Dzień dobry – mówię z uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Cześć, Cody. Nasza solenizantka jeszcze śpi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
A mógłbym poczekać aż wstanie? – pytam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Oczywiście! – odpowiada z szerokim uśmiechem. Wpuszcza mnie do środka, a ja
kieruję się ku schodom, prowadzącym na piętro. – Chcesz coś do picia? Jadłeś
śniadanie? – dopytuje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Odwracam
się w stronę mamy mojej dziewczyny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jadłem i nie, dziękuję – odpowiadam i idę na piętro. Po ciuchu skradam się
korytarzem, bym przypadkiem nie obudził Gosi. Jeszcze ciszej łapię klamkę i
uchylam drzwi. Wchodzę do środka i równie cicho zamykam drzwi. Spoglądam na
łóżko. Gosia śpi. Uroczo wygląda. Jej włosy są rozsypane na poduszce, nogi
lekko zgięte w kolanach, ręce rozłożone na łóżku. Śpi lekko odkryta, więc
delikatnie przykrywam ją kołdrą. Zajmuję miejsce na parapecie. Przyglądam się
jak śpi taka spokojna, niczego nieświadoma. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wkrótce
Gosia się budzi. Najpierw sięga ręką na szafkę nocną, bierze komórkę i sprawdza
komórkę. Czyta kilkanaście sms’ów, zapewne z życzeniami. Dopiero później
odwraca się w moją stronę. Uśmiecha się, a ja podchodzę do niej. Zajmuję
miejsce obok niej, a ona przesuwa się i kładzie głowę na moich kolanach.
Przygląda mi się. Odruchowo bawię się jej włosami, nie tracąc kontaktu
wzrokowego z nią. Uśmiecham się, bo widząc jej uroczy uśmiech, roześmiane,
szczęśliwe oczy nie umiem się nie uśmiechnąć. Jej szczęście jest w końcu moim
szczęściem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Wszystkiego najlepszego, aniołku – mówię, zapełniając ciszę jaka zapanowała
między nami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Dziękuję – odpowiada i podnosi się. Dotyka dłonią mojego podbródka, po czym
muska delikatnie moje usta i znów kładzie się na moich kolanach, wpatrując się
we mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Mam coś dla ciebie – znów przerywam ciszę, panującą wokół nas. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Co takiego? – pyta zaciekawiona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Podnieś się na sekundkę – mówię. Ona się podnosi, a ja wstaję i wyjmuję z kieszeni kwadratowe pudełko na biżuterię.
Ponownie siadam, a Gosia ponownie układa się na moich kolanach. Otwieram przed
nią pudełko. Na białym materiale leży bransoletka z charmsami: z wieżą Eiffla,
sercem, literami: C i G, kotem, mikrofonem, koniczynką, symbolem
nieskończoności, liczbami: 1,4,3 obok siebie, nutką, aniołkiem, liczbą 16,
aparatem fotograficznym i gitarą. Wszystkie przywieszki są zrobione na
zamówienie, większość z jest nawet zaprojektowanych specjalnie dla Gosi. Długo
nie wiedziałem, co kupić. Co roku mam taki sam dylemat: chcę by to było coś
tylko ode mnie, symbolicznego i by mogła mieć to zawsze przy sobie. Tym razem
Alli sporo pomogła mi przy wyborze odpowiedniego prezentu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jest śliczna – mówi Gosia, a w jej oczach błyszczą łzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nie płacz – szepczę, a w odpowiedzi po jej policzku spływa łza. Natychmiast
ścieram ją opuszkiem palca. – Kocham cię, wiesz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ja cię też – odpowiada.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=mLQCD_0o57M&feature=my_liked_videos&list=LLFAKQ8sEJwckxoh86UR4TMw" target="_blank">Muzyka do czytania</a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
O
dwudziestej wszyscy mają być w klubie. Ja zaoferowałem się, że pojadę do niego
z Gosią, która kazała mi przyjść po siebie o dziewiętnastej trzydzieści. Więc
punktualnie stawiam się pod jej domem. Drzwi z niewiadomych przyczyn są
otwarte, więc wchodzę bez dzwonienia na dzwonek czy pukania. Już od furtki
słyszałem głośną muzykę, która teraz okazała się rockiem albo i heavy metalem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Spoglądam
w lewo i widzę Gosię stojącą na stoliku w salonie dającą lekki popis swoich
talentów wokalno-tanecznych. Na ziemi obok niej stoją jej przyjaciółki i
siostra, które jej wtórują. Bawią się w najlepsze nie przejmując się otwartymi
drzwiami i tym, ze muzykę słychać na pół okolicy. Przyglądam się całej tej
sytuacji, w której brakuje mi jednej rzeczy: żadna z dziewczyn nie trzyma w
rękach butelek z alkoholem, który ukoronowałby tą chwilę i wyjaśnił ich
zachowanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Moją
szczególną uwagę przyciąga strój Gosi. Jak dla mnie jest zdecydowanie za
wyzywający. Nie żeby mi przeszkadzał fakt, że dużo odkryła, jednak oprócz mnie
będzie tam kilkunastu innych chłopaków! Więc do licha mogłaby się ubrać, chyba
że chce sprawić, żebym był zazdrosny o pożądliwe spojrzenia innych chłopaków. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Gosia
jest ubrana w kuse, dżinsowe szorty z ćwiekami na przodzie, krótki, czerwony,
gorsetowy top, który kończył się zaraz za żebrami odsłaniając tym samym płaski
brzuch jego właścicielki i krótkie glany w kwiatki, z których wystają czarne
zakolanka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
W
końcu Julka mnie dostrzegła. I cała „impreza” się skończyła. Muzyka ucichła, a
Gosia płynnie zeskoczyła ze stolika. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ja… - zaczęła mówić. Wie, że nie wyglądało to pozytywnie w moich oczach. Prawdę
mówiąc jej zachowanie mnie zaskoczyło i nieco… zniesmaczyło. Wyglądała jakby
ćwiczyła przed pracą w nocnym klubie jako striptizerka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nic nie mów – odpowiedziałem szybko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Atmosfera
jaka panowała w salonie stała się napięta. Cisza krępuje nas wszystkich, ale
nikt nie ma odwagi jej przerwać. Do czasu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Zbieramy się? – pyta Zuza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Najwyższa pora – odpowiadam. Dziewczyny zabierają z sofy torebki i kierują się
ku drzwiom wyjściowym. Idę za nimi. Wsiadamy wszyscy do samochodu Gosi. Zajmuję
miejsce obok niej. Po paru minutach, które upłynęły przy słuchaniu ściszonej
płyty jakiegoś rockowego bandu dojechaliśmy pod klub. Gdy tylko weszliśmy
wszyscy zaczęli śpiewać „Sto lat”. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Klub
jest niewielki, a przez to pełen ludzi. Nie ściągnęliśmy ich za dużo.
Paręnaście osób z klasy Gosi, kilka ogólnie ze szkoły. Jest nas z
trzydzieścioro. Gra głośna muzyka, wszyscy tańczą. Po dwudziestej drugiej
zaczyna się prawdziwa impreza. Nie wiem jak to się dzieje, ale nagle wszyscy
dzierżą w dłoniach butelki z piwem. Ja jakimś cudem nie. Nie trzeba długo
czekać, by Gosia wstąpiła na jeden ze stołów razem z dziewczynami i zaczęła
tańczyć w rytm muzyki. Kołysała biodrami na prawo i lewo. Patrząc na nią
zastanawiam się skąd ona nauczyła się takich rzeczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Początkowo
to co robiła wyglądało apetycznie i ze smakiem, jednak później stawało to się
coraz bardziej zbereźne. Brakuje jej tylko szpilek i rury. Pewnej części mnie
podoba się to, co Gosia robi i uważa to
za seksowne i pociągające, jednak ja w przeciwieństwie do niej trzeźwo myślę.
Mam ochotę ściągnąć ją z tego stołu i wyprowadzić z klubu, solidnie ją
opieprzyć za jej zachowanie i odwieźć do domu. Jednak stwierdzam, że to jej
urodziny i jak chce szaleć to niech szaleje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zauważam,
że do klubu weszli jacyś kolesie, których w ogóle nie znam. Jeden z nich jest
zalany w trupa. Teoretycznie powinienem ich stąd wyrzucić, bo to impreza
zamknięta, jednak nie robię tego. Czekam na rozwój wydarzeń. Ten najbardziej
pijany, o ciemnej karnacji, włosach postawionych na żel idzie w stronę Gosi.
Przygląda się jej. Mierzy ją pożądliwym wzrokiem. Gosia dostrzega go i przykuca
na stole. Dostrzegam, że rozmawiają ze sobą, po czym chłopak podaje rękę Gosi,
która schodzi ze stołu i gdzieś z nim idzie. Dyskretnie idę za nimi. Zatrzymują
się w najmniej zaludnionym kącie klubu. Po chwili zauważam, że całują się.
Nerwy mi puszczają, gdy Gosia nie ma zamiaru tego przerwać! Pozwala jego
dłoniom dotykać jej miejscami nagiego ciała, zatapiać długie palce swoich
jędrnych (nie skąd, nigdy nie sprawdzałem!) pośladkach, całować szyję i
zostawiać na niej ślad jego ust. Wkurzony do granic możliwości podchodzę do
nich i rozdzielam ich.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-Odpierdol
się od niej! – krzyczę, ba! wrzeszczę nawet się nie przejmując, że w
konsekwencji tego mogę uszkodzić sobie struny głosowe. Chwytam dłoń Gosi,
wyrywam ją z jego uścisku i przyciągam ją do siebie, a raczej usiłuję, bo ona
nie ma najmniejszego zamiaru się od niego oddalić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Puść mnie! – krzyczy, wyrywając się z mojego uścisku. Nie wierzę w to, co robi.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Poddaję
się. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=IZgKrhkG9-M&feature=BFa&list=ULVZ_g2LYn5o8" target="_blank">Muzyka do czytania</a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Budzę
się w swoim łóżku. Spoglądam na komórkę, która leży na szafce nocnej. Druga
popołudniu. Czuję, że mam niezłego kaca. Zastanawiam się jak dotarłam do domu i
o której. Film urywa mi się po tym, jak weszłam na stół i zaczęłam tańczyć. Nic
więcej nie pamiętam i to mnie martwi. Niechętnie wstaję i idę do łazienki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Na
swojej szyi widzę ślad po czyiś ustach. Po ich kształcie dochodzę do wniosku,
że nie są to usta Cody’ego. A zatem czyje? Martwi mnie to. Biorę prysznic, by
doprowadzić się do względnego porządku. Czysta i świeża schodzę na dół. Na
kanapach śpią chłopcy z One Direction. Nie przypominam sobie, by byli na
imprezie… Liam chyba nie spał, bo gdy usłyszał moje kroki otworzył oczy i
spojrzał w moją stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Chłopaki wstawać! – krzyczy. Natychmiast wszyscy się podnoszą i leniwie
przeciągają. Tylko Zayn śpi uparcie dalej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Zayn, tępa istoto, wstań! – wrzeszczy Harry. Natychmiast się podnosi do pionu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wszyscy
wlepiają we mnie swoje oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jesteśmy winni ci małe przeprosiny, a Zayn to już w szczególności – mówi Louis.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Unoszę
brwi w zdziwieniu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Zayn się nieco spił wczoraj i stwierdził, że przyjdzie do klubu – wyjaśnia
Harry. – Usiłowaliśmy go powstrzymać, ale nam się nie udało. Więc poszliśmy za
nim. Ale już nie powstrzymaliśmy, gdy zaczął się z tobą całować. Cody zrobił
lekką awanturę, gdy was zobaczył, a potem wyszedł wkurw… wkurzony z klubu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Osz
cholera, myślę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Czy ja cię mam zabić, Zayn?! – pytam poirytowana zbliżając się do chłopaków. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ty też trzeźwa nie byłaś – wtrąca się Liam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ale mimo to nie powinien mnie całować, wiedząc, że w klubie jest Cody! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Teraz to akurat nic nie zmieni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ja pierdolę… - mruczę pod nosem po polsku. Wychodzę z domu i idę do Cody’ego.
Otwiera mi jego ojciec. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nie sądzę, żeby Cody chciał z tobą teraz rozmawiać – mówi zamiast powitania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ale ja muszę z nim porozmawiać! – unoszę się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wzdychając
Brad wpuszcza mnie do środka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Dziękuję – mówię i idę na piętro. Do pokoju Cody’ego wchodzę bez pukania.
Blondyn siedzi na podłodze i tępo wpatruje się w ścianę naprzeciwko. Powolnym
krokiem zbliżam się do niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Spieprzaj stąd – syczy nawet nie spoglądając w moją stronę. Nie słucham go i
dalej brnę w jego stronę. – Powiedziałem coś! – krzyczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zatrzymuję
się wpół drogi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Chcę pogadać – mówię spokojnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nie mamy o czym. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Uwierz mi mamy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nie
odpowiada, więc podochodzę do niego już nieco bardziej zdecydowanym krokiem, a
w końcu siadam obok niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Przepraszam za wczoraj – mówię patrząc na jego nogi, które są zgięte w
kolanach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
I co myślisz, że jedno zwykłe „przepraszam” wypowiedziane ot tak wszystko
załatwi? – pyta z ironią w głosie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Wiem, że nie powinnam tego robić, ale… Byłam pijana, Zayn też i… i jakoś tak…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
I jakoś tak wyszło! – prycha. W przypływie wściekłości wstaje i staje przede
mną. – Kiedyś obiecałaś mi, że nigdy już więcej nie tkniesz alkoholu, a teraz co?!
Pijesz w najlepsze. Piwo w twoim ręku to nic nowego. Ciągle zapominasz o tym,
co mi obiecałaś dwa lata temu. – Cody mówiąc to ma wściekłość w oczach. Łzy
napływają mi do oczu, jest mi wstyd za siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
I co nie masz nic do powiedzenia? Nic na swoją obronę? Wiesz, gdy widziałem cię
z nim jak się całujecie doszedłem do jednego wniosku: nigdy więcej nie dam ci
się omamić. Uwiodłaś mnie, a przy byle okazji odrzucasz na bok jak starą
zabawkę i idziesz bawić się inną, a gdy ta się zepsuje wracasz do starej. Tak
właśnie się czuję! Jestem zawsze przy tobie, martwię się o ciebie, opiekuję się
tobą, a ty co? Jak mi się odpłacasz, co? Myślisz, że dasz mi się przelecieć raz
na jakiś czas to sprawa będzie załatwiona? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Jego
słowotok przypiera mnie do ściany. Łzy jedna po drugiej spływają po moich
policzkach. On tak bardzo się myli… Nie odpowiadam. Czekam na kolejną dawkę
słów, które sprawią, że kolejne łzy spłyną po moich policzkach, a serce
zostanie poszatkowane na drobną kostkę. Kapituluję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nie wiedziałam, że masz mnie za dziwkę – mówię w końcu, bo Cody zamilkł. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Spoglądam
mu prosto w oczy. Dostrzegam w nich niedowierzanie, szok. Najwidoczniej
przypadkiem trafiłam w jego słaby punkt. On <i>nigdy</i>
nie upadł tak nisko, by nazwać mnie dziwką. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wstaję
i chcę wyminąć go, ale on łapie mnie za przedramię. Usiłuję się wyrwać, jednak
on jest silniejszy. Niechętnie na niego spoglądam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nie to miałem na myśli – odpowiada.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ale ja to tak odebrałam. – Mój głos jest bezbarwny, jakby przeźroczysty.
Ponownie usiłuję się wyrwać z jego uścisku i tym razem mi się udaje. Mijam
Cody’ego i niespiesznie idę ku wyjściu. Gdy jestem w połowie drogi on mocno
łapie mnie za rękę, przez co odwracam się twarzą do niego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Przepraszam – mówi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Prycham
mu prosto w twarz. Uśmiecham się ironicznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
„I myślisz, że jedno zwykłe „przepraszam” wypowiedziane ot tak wszystko
załatwi?” – cytuję go. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nie łap mnie za słowa, Jennifer – mówi cicho, a ton jego głosu jest poważny.
Już dawno temu wytrąciłam go z równowagi; stracił swój stoicki spokój. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Milczę.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że jesteś dziwką. Najwidoczniej źle dobrałem
słowa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Daj mi święty spokój. Powiedziałeś, co myślałeś. To już się nie odstanie. Teraz
bynajmniej wiem, co ci leżało na sercu. Uważasz, że cię nie kocham, ale by to
ukryć sypiam z tobą. I tyle. Nie musisz nic dodawać. Tylko nawet nie wiesz jak
bardzo się mylisz. – Znów wyrywam się z jego żelaznego uścisku. Nie udaje mi
się. Cody przytrzymuje mnie jeszcze mocniej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nigdzie nie pójdziesz dopóki sobie nie wyjaśnimy paru spraw – mówi głosem
nieznoszącym sprzeciwu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nie mamy sobie <i>nic</i> do wyjaśnienia!
Nie łączy już nas nic oprócz paru wspólnych nocy i dwóch lat znajomości. – Chcę
jeszcze dodać, że to koniec, ale nie umie mi to przejść przez gardło. – Mogę
już wyjść? – pytam spoglądając w jego zimne oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nie
odpowiada. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Mogę?! – unoszę się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
W
odpowiedzi Cody całuje mnie. Najpierw jestem zaskoczona, że posunął się aż do
tego stopnia, ale w końcu oddaję pocałunek choć nie powinnam. Jeszcze chwilę
temu chciałam wyjść z jego pokoju trzaskając drzwiami tak mocno aż by
wyskoczyły z zawiasów, a futryna skruszyła się w drobny mak, a teraz całuję się
z nim w najlepsze. Gdy jego dłoń puszcza moją rękę, przenosi się wraz z drugą
na moje plecy, a następnie na pupę, puszczają mi nerwy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Po
chwili przerywam ten pocałunek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
I kto teraz robi ze mnie dziwkę? – pytam nabuzowana złością. Z całą siłą jaką
posiadam w sobie odpycham go od siebie. Zatacza się i o mało nie upada.
Spogląda na mnie, marszczy czoło, a pomiędzy jego brwiami pojawiają się dwie
pionowe zmarszczki. – No kto?! – domagam się odpowiedzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Nie drzyj się, Tom może wszystko słyszeć, a potem będzie moja wina jak zacznie
kląć – odpowiada, jednak nie takiej odpowiedzi oczekuję. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Odpowiedz na moje pytanie – mówię nieco ciszej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Ja nie robię z ciebie żadnej dziwki. Nigdy bym nie upadł tak nisko, by tak
nazwać jakąkolwiek dziewczynę, a już w szczególności ciebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Wiesz co? – mówię. Złość ciągle jest we mnie, a z każdą sekundą spędzoną w
pokoju Cody’ego eskaluje. – Nienawidzę cię. Po prostu cię nienawidzę! – krzyczę
mu w twarz. Jego twarz momentalnie tężeje, grymas zastyga. Twarz zamienia się w
maskę. Spoglądam na niego po raz ostatni, po czym wychodzę z pokoju nie
zapominając o trzaśnięciu drzwiami, co słychać w całym domu. Przebiegam
korytarz, zbiegam za schodów i opuszczam ten dom. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nienawidzę
go, powtarzam w myślach i z tą myślą wchodzę do swojego domu. W salonie są
wszyscy: Niall, Louis, Zayn, Liam, Harry, Berry, Julka i Zuza i widzą mnie taką
nabuzowaną złością. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Pokłóciliście się? – pyta Zuza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kiwam
głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Przepraszam, to moja wina – mówi Zayn. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Teraz to nic nie zmieni! Powiedział, co o mnie myśli i tyle. Sprawa zakończona.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Co myśli? – dopytuje Liam z pytającym wyrazem twarzy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Stwierdził, że… - głos mi się łamie, w oczach stają łzy. – Że jestem dziwką –
szepczę. Dziewczyny głośno wstrzymują powietrze, a po chwili podbiegają do mnie
i mnie przytulają. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Na pewno tak nie myśli… - Zuza usiłuje mnie pocieszyć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Powiedział tak, bo był zły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wyrywam
się w ich uścisku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Właśnie, że nie. On najwidoczniej tak myśli! – unoszę się, a z moich oczu wypływają
pierwsze łzy. Niall podchodzi do mnie, a ja go odpycham. Nie poddając się znów
podchodzi, łapie moje nadgarstki, bym ponownie go nie odepchnęła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
-
Jennifer – mówi spokojnie, a jego głos uspokaja moje serce, które bije jak
oszalałe. Ukaja zszargane nerwy. – Wszystko wróci do normy. Słyszałem od
dziewczyn, z resztą nie tylko ja – my wszyscy słyszeliśmy o potędze waszego
uczucia. To tylko chwilowy kryzys. Póki co oboje weźmiecie oddech, urlop od
siebie. Jeśli cokolwiek się będzie działo, będziesz miała zły dzień, humor przyjdź
do nas, a my coś poradzimy, tak? Uwierz mi, Lou w dwie minuty odwróci twój
grymas w szczery uśmiech. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Puszcza
moje nadgarstki i przytula mnie. Nie odpycham go. Mam tylko lekkie wyrzuty
sumienia, że słowa Cody’ego są prawdą. Już jestem w ramionach innego. Jak
dziwka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
_________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Edit: Przeeepraszam, że tak późno dodaję rozdział, ale jakoś wyszło. Nie wiem, czy to już jest rozdział za przyszłą sobotę czy za ubiegłą. ^^ Zobaczy się jeszcze. Trochę tam popsułam ich związek i takie tam. A teraz niech lecą hejty na Zayna. Na koniec powiem, że mam pomysł na pewną scenę ( tak, tak +18, moje niegrzeczne aniołki!), która zwali was z nóg. Tylko nie wiem, kiedy ona nastąpi. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Chwilę temu dodałam 10rozdział na: <a href="http://przeznaczenie-destiny.blog.onet.pl/">http://przeznaczenie-destiny.blog.onet.pl/</a> , więc zapraszam do czytania. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Tyle ode mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
xoxo</div>Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-36158375909492446012012-07-29T00:47:00.002+02:002012-07-29T00:47:57.192+02:00Cz. IV R. 5 - Szaleństwo<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Muzyka: Cody Simpson - iYiYi acoustic</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><u><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span></u></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><u><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">Rozdział</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">pią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ty
- Szaleństwo</span></span></u></span></div>
</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">
Wszystko idzie zgodnie z planem. Oprócz faktu, ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
powoli wariuję.</span></span></span><span style="background-color: white; color: black; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span lang="pl-PL">Za pół</span></span><span style="background-color: white; color: black; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span lang="pl-PL">torej
godziny zobaczę Cody'ego.</span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Wł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">aśnie
podchodzimy do lą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dowania.
Moje serce wali jak oszalał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e.
Przez okno widzę już</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">domy,
samochody i ludzi. Jestemy już </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dość nisko. W końcu wzlatujemy na teren lotniska i koł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ujemy.
Przejeż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">amy
przez pas lotniska i w końcu się zatrzymujemy. Po chwili wszyscy
odpinają</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">pasy,
wyjmują</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">bagaż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
podręczne i wychodzą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">z
samolotu. W tym tlumie ludzi jestem ja. A tł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">um
ludzi to w większości moja ekipa koncertowa. W tym i One Direction. Gdy
z płyty lotniska przechodzimy do budynku lotniska, przechodzimy kawał</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">drogi,
aż</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">do
kontroli bezpieczeństwa i sprawdzenia dokumentów. Obdarzam promiennym
uśmiechem celniczkę i idę po swój bagaż</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">głó</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">wny.
Tuż </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">za
mną</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">zbiera
się moja ekipa i każ</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dy
zabiera walizki, futerał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">y
z gitarami i inne waż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ne
i niezbdne rzeczy. </span></span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">W mojej gł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">owie
roi się o Cody'ego. Myśli zwią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">zane
z nim się</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">jak
pszczoł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">y
w ulu: głośne i nieznośne.</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">Żegnam
się z ekipą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
Ale i tak za tydzień znów się spotkamy i ruszymy w dalszą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">część trasy koncertowej. Przychodzi też</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">moment,
w którym ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">egnam
się z chł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">opakami.
Z każ</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dym
przytulam się, każ</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dego
obdarzam Horanowym Hugiem, ale na końcu kolejki stoi Zayn i mój dobry
nastrój opada. Biorę głę</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">boki
oddech i przytulam mulata.</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">
- Mogę liczyć na buziaka w policzek? - pyta.</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">
Wspinam się na palce i przymierzam się do ucał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">owania
jego policzka, jednak ten w ostatniej chwili się odwraca i zamiast pod
ustami poczuć jego - o dziwo - gł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">adko ogolony
policzek czuję ciepłe wargi. Nie wiem czemu, ale nie przerywam tego
pocałunku. Cał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">uję się z nim dobrą </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">chwilę,
zatracają</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">c
się w tym pocałunku. Zayn delikatnie wsuwa swój język do mojej buzi, a
mój automatycznie splata sie z nim. W końcu mój zdrowy rozsą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dek
bierze górę i przerywa to. Obdarzam Zayna morderczym spojrzeniem i
podchodzę do dziewczyn. Uśmiecham się sztucznie.</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span lang="pl-PL" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">
- Do zobaczenia na imprezie - mówi Julka.</span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">
- A tak właśnie, impreza - mruczę pod nosem. Zapomniałam o niej
kompletnie. Od dobrego miesią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ca
dziewczyny wiszą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">na
telefonach i ustalają</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">wszystko
z moimi rodzicami. Ma to by przecież</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">niezapomniana
impreza szesnastolatki. I to w dodatku sł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">awnej
nastolatki, jednak bez wszystkich gwiazd. Impreza jest tylko i
wyłą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">cznie
dla rodziny i przyjaciół</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
I tyle wiem na ten temat. Wszystko jest owiane tajemnicą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">i
ja nic nie wiem, co, gdzie, kiedy i jak.</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">
- Trzymaj się - mówi Zuza. Podaję dziewczynom swoją</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">walizkę - a raczej wielgachną</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">walizę.
Odchodzą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">c
moje przyjaciół</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ki
i siostra machają</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">do
mnie. Powtarzam ich gest, po czym idę usiąść</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">na
wolnym krześle.</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;">
<span lang="pl-PL"> Zayn
zdecydowanie zepsuł</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">mi
ten dzień, myślę. Siedzę naburmuszona z rękami splecionymi na biuście i
nerwowo przytupuję nogą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
Co chwilę zerkam to na zegar to na tablicę, na której wyświetlane są</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">przyloty.
Ten z Nowego Jorku mozolnie wspina się coraz wyż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ej
po tablicy, ale cią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">gle
nie ma przy nim napisu: o czasie czy: wylą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dował</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Godzina; sześćdziesią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">t
gł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">upich
wolno mijają</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">cych
minut. Już</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">tylko
tyle mi został</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">o,
by ponownie wpaść w objęcia jedynego męż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">czyzny
na Ziemi, którego kocham nad ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ycie,
które - gdybym był</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">a
postawiona w takiej sytuacji - oddał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">abym je bez wahania; by ponownie posmakować jego brzoskwiniowych ust,
które tak uwielbiam, które są</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">jedyne
w swoim rodzaju; by ponownie zatracić się w niebieskich oczach, które
tak ubóstwiam choć są</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">moim
przekleństwem; by ponownie poczuć boski zapach jego perfum; by ponownie
wtulić się w jego tors i zapomnieć o Boż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ym świecie. Tylko tego chcę, tylko tego mi brakuje z każ</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dą </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">chwilą </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">coraz
bardziej. Nocami modlę się o to, by nie zapomnieć jego zapachu,
nasycenia barwy jego oczu, smaku jego ust. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Z
nerwów i bólu brzucha - zapewne z nerwów, tak z nerwów, przecież</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">w
ciąż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">y
nie jestem! - idę do toalety. Zamykam się w ciasnej kabinie i powoli,
spokojnie oddycham. Usił</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">uję opanować wzmorzony rytm serca, które wali jak oszalał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e.
Kilka głęb</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">okich
wdechów to za mał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">o.
Cicho zamykam klapę toalety i siadam na niej. Tępo wpatruję się w drzwi,
które są</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">przede
mną</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
</span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Jesteś wariatką</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">,
myślę, normalna nigdy nie był</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">aś,
ale teraz to przesadzasz!</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Nie
mogą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">c
dłużej</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> wytrzymać sama ze sobą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">wychodzę z kabiny. W lustrze nad umywalkami widzę swoje odbicie. Postarał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
się dzisiaj wygląd</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ać jak Gośka, którą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">Cody
widział</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">po
raz ostatni w Los Angeles. Szare dż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">insy,
koszulka w jaskrawopomarańczowe i szare pasy, trampki. Makijaż</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">-
ograniczony do bł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">yszczyka.
Tylko te wł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">osy...
Są</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">znacznie
dł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">uż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">sze
i to nienormalnie dł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">uż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">sze.
Przecież</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">w
dwa miesią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ce
o tyle by nie urosł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">y!
Będę musiał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">a
ponownie okłamać Cody'ego. </span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Wychodzę z toalety, a zegar informuje mnie o tym, ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
to wszystko zajęł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">o
mi zaledwie cztery minuty, chociaż</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">wydawał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">o
mi się, ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
w ł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">azience
spędził</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
całą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">wieczność.
Siadam na plastikowym krześle, które jest częścią</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">czegoś w rodzaju ł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">awki.
Wyjmuję z jednej kieszeni komórkę, a z drugiej sł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">uchawki.
Włą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">czam
muzykę i wchodzę na internet. Oczywicie miejscem, które odwiedzam jest Twitter. Loguję się i przeglą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dam
tweety od fanów, którzy już</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dzisiaj
skł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">adają</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">mi ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">yczenia
urodzinowe. Retweetuję wszystkich, których się tylko da, odpowiadam
sporej części: "Dziękuję. xx" i folluję tych, których nie
sfollował</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
jeszcze. Wiem jaka to nieopisana radość, gdy twój idol cię folluje - u
mnie to nie stał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">o
się, gdy jeszcze był</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
w Polsce, więc nie miał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
okazji wydrzeć się jak psychopatka na cał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">y
dom i zacząć</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">po
nim biegać, oznajmiając </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">każ</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">demu, ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
Cody Robert Simpson, boż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">yszcz
nastolatek XXIwieku właśnie sfollował</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">mnie
na Twitterze - portalu, którego poł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">owa
dorosłych nie zna - lub zretweetował mnie czy odpisuje mi. Więc staram się dostarczyć moim fanom jak najwięcej okazji do chwil szczęścia i napadów
szaleństwa. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><i>Czekam
i czekam, a czas stoi w miejscu... </i></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">-
publikuję na Twitterze. Po chwili zaglą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dam
w zakł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">adkę Mentions, gdzie już</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">roi
się od retweetów tego wpisu i dodaniu go do ulubionych przez większość fanów. Duż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">a
ilość z nich pisała</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> do mnie i dzielił</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">a
się ze mną</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">swoim
szczęściem z powodu sfollowania, zretweetowania czy odpisania na ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">yczenia
urodzinowe. Dostał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
też</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">wiele
tweetów - a raczej spamu tweetami - o sfollowanie, więc spełniałam tą prośbę</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">. Szczerze mówią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">c
nie mam zielonego pojcia, ilu fanów dzisiaj sfollował</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am.
Setkę? Tysiąc</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">?
</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Spoglą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dam
na zegar. Trzydzieści minut. Nosz jasna cholera!, denerwuję się. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Na
odtwarzaczu muzyki włą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">cza
mi się "Wish you were here" od Cody'ego i jakieś Becky G,
której w ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">yciu
na oczy nie widział</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am,
i której kompletnie nie znam. Jednak uwielbiam tą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">piosenkę.
</span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Dalej,
do znudzenia, folluję fanów. Gdy nudzi mnie cią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">gle
klikanie: follow, wchodzę na profil Cody'ego i przeglą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dam
jego tweety. Parę kierowanych jest do mnie, ale bez oznaczania mojego
prywatnego konta - czy jakiegokolwiek. Z wpisów wnioskuję, ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
Cody tęskni i nie moż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
doczekać się imprezy i spotkania mnie. Zjeż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
coraz niż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ej
i niż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ej,
czytam każ</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dy
tweet, sprawdzam ile ma retweetów, ile favourites... Robię wszystko
byle zabić czas.</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Spoglą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dam
na zegar. Dziesięć minut! Nagle się podnoszę, wyrywam sł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">uchawki
z uszu i odpowiedniego wejścia w komórce i to zanim jeszcze </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">wyłączyłam muzykę, przez co ryknęł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">a
na całą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">halę lotniska, przez co wszyscy pasaż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">erowie
spojrzeli na mnie spod byka. Naprędce wyłą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">czam
muzykę i uciekam. Zatrzymuję się pod odpowiednimi drzwiami, z których ma
wyjść Cody. Stoję i nerwowo przystępuję z nogi na nogę. Spoglą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dam
to na zegar to na tablicę przylotów. Przy Nowym Jorku jest napis: wyląd</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ował</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
Jeszcze chwila,. jeszcze moment, powtarzam sobie w myślach. Pierwsze
osoby wył</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">aniają</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">się zza automatycznie przesuwnaych drzwi, jednak wśród nich nie ma Cody'ego </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">. Stoję dalej i czekam. W końcu widzę jego tatę z
plecakiem na plecach, walizką</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">cią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">gniętą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">w
prawej ręce, a w lewej trzyma futerał</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">z
najcenniejszą </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">rzeczą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">Cody'ego
- jego gitarą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
Uśmiecha się do mnie.</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="color: black;"><span lang="pl-PL" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> -
Cześć, Jennifer - mówi.</span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> -
Dzień dobry - odpowiadam z uśmiechem. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Moje
serce bije jak oszalale, ujmują</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">c
brzydko: rucha lewe pł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">uco.
Tętno przyspiesza, adrenalina buzuje w moich żyła</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ch,
w brzuchu mam motyle, w gł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">owie
kompletną</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">pustkę.
Zapominam jak się nazywam, kim jestem, ile mam lat...</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Widzę go. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Kroczy
ku mnie. Wyglą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">da
niczym grecki bóg, heros, który wrócił</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">z
wojny z tarczą*</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
Pewnie stawia każ</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dy
krok, a gdy tylko mnie zauważ</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">a
rzuca wszystko, co ma w rękach i biegnie ku mnie. Obejmuje mnie w
talii, moje stopy odrywają</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">się od wykafelkowanej podł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ogi
i okręca nas wokół</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">własnych
osi. Uśmiecham się szeroko, śmiejąc się. Wpatruję się w oczy Cody'ego, które
są</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">jak
oceany speł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">nionych
marzeń. Po chwili stawia mnie z powrotem na ziemi i mocno przytula
omal nie ł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">amią</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">c
mi przy tym ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">eber.
Mocno go ściskam i dł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ugo
nie wypuszczam ze swoich objęć. Napawam się jego zapachem. Jestem niczym ćpun po dawnce narkotyku. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> -
Tęsknił</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">em
- szepcze, cał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ują</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">c
mnie we wł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">osy.
</span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> -
Ja też</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">-
odpowiadam. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Stoimiy
tak do dł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ugo,
nie wiem ile. Czas przestaje</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">się dla nas liczyć. Fakt, ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
paparazzi nas zobaczą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">, ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
ludzie się patrzą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">przestaje</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">mieć jakikolwiek sens czy znaczenie. A niech widzą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">naszą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">mił</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ość!</span></span></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> -
Chodźmy do domu - mówi, w końcu Cody. Ł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">apie
mnie za rękę. Spoglą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">da
w stronę bagaż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">y,
które rzucił </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">na
ziemię, gdy mnie zobaczył</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">,
ale ich tam już</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">nie
było</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
Rozglą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dam
się za jego rodziną</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">i
znajduję ją </span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">przed
wyjściem z lotniska. Dochodzimy do nich. Oboje szczęśliwi, uśmiechnięci. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> -
Mił</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">o
znów cię widzieć, Jennifer - mówi Angie, gdy jesteśmy tuż </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">obok
niej. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> -
Panią</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">również</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">-
odpowiadam. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Wszyscy
pakujemy się do trzech taksówek. Ja z Codym siedzimy w taksówce razem z
Alli i Tomem. Mam gł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">owę opartą</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">na
ramieniu Cody'ego. W radio gra cicho muzyka. Nie kojarzę tej piosenki,
nie chcę zaprzą</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">tać sobie gł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">owy
czymś tak banalnym jak tytuł</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">piosenki,
która leci akurat w radio. Mam lepsze zajęcie: mój chł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">opak,
nie, nie mój chł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">opak. To brzmi za banalnie. Moja wena, moje ż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ycie,
moje serce, moje... wszystko, co mam jest obok mnie. To się liczy, a
nie durna, plastikowa piosenka w radio. </span></span>
</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm; orphans: 0; widows: 0;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"> Po
jakieś godzinie dojeż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">amy
pod dom Cody'ego. Tom wysiada pierwszy, za nim Cody, a na końcu ja.
Cody - jak przystał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">o
na </span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dżentelmena - podaje mi dł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">oń przy wysiadaniu. Oczywicie poradził</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">abym
sobie bez jego pomocy, ale jakoś odruchowo chwycił</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
jego rękę. Wszyscy zaczęli wyjmować bagaż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e
z bagaż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ników.
Chciał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
pomóc i zabrać jedną</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">z
walizek, ale Cody mi nie pozwolił</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">.
Sam wziął</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">dwie
i plecak. Więc szł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
do jego domu z pustymi rękoma. Szł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
przed objuczonym bagaż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ami
Codym i prowadził</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">am
nas do jego pokoju. W nim zostawił</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">bagaż</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">e,
po czym podszedł</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">do
mnie i objął</span><span lang="zh-CN"><span lang="zh-CN"> </span></span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">mnie.
Oboje staliśmy tak i uśmiechaliśmy się do siebie jak para, która uciekł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">a
z wariatkowa. I w końcu po raz pierwszy od dwóch miesięcy pocał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">owaliśmy
się. Najpierw delikatnie, jakbymy cał</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">owali
się po raz pierwszy dokł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">adnie
tak samo jak za pierwszym razem, wtedy na imprezie, podczas tańca
a potem z subtelności pł</span></span><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">ynnie
przechodzimy w namiętność. Zarzucam Cody'emu ręce na szyję, wspinam się na palce, by było mi wygodniej i smakuję jego usta, które wciąż smakują tak samo, jeśli nie lepiej. </span></span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">Czuję się dokładnie tak jak za pierwszym razem, gdy się całowaliśmy, Brakuje jedynie muzyki (piosenkę wciąż pamiętam) i tłumu ludzi pośród którego się całowaliśmy. W głowie mam ciągle fajerwerki, a w brzuchu stado motyli. </span></span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL">Język Cody'ego delikatnie łaskocze mnie po podniebieniu. W końcu mój mu to uniemożliwia i zaczyna z nim coś w rodzaju tańca. Nasze języki tańczą taniec w rytmie bicia naszych serc.</span></span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><br /></span></span></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Wychodząc z Codym na spacer przypominam sobie, że wypadałoby wpaść chociaż na chwilę do domu i przywitać się z rodzicami. Mówię Cody'emu, że chcę wpaść na chwilę do domu. Bez problemów przystaje na moją propozycje.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Przed domem zauważam nowy, lśniący samochód. Dziwi mnie to - tata nic nic nie wspominał o tym, że kupił sobie nowy samochód. Prawdę mówiąc widok tego auta zwala mnie z nóg. Nie to nie może być samochód taty, myślę. On by nie kupił sobie Porsche...</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Ciekawe czyje to auto - mówię. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Cody w odpowiedzi uśmiecha się szaleńczo.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Tylko mi nie mów, że mi kupiłeś samochód na urodziny! - Wyrywam dłoń z uścisku jego dłoni i staję przed nim. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Nie kupiłem ci samochodu. Jestem znacznie oryginalniejszy - odpowiada. Kamień spada mi z serca, ale wciąż mi tu coś nie gra. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Wchodzimy do domu.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Jestem! - krzyczę.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Po chwili w przedsionku pojawia się mama i tata. Usiłują jakoś specjalnie nie cieszyć się na mój widok, ale z trudem im to wychodzi. Modlę się o to, by Cody był idiotą i nie pomyślał, że to dziwne, że moi rodzice cieszą się na mój widok tak jakby nie widzieli mnie dwa miesiące, skoro nie było mnie w domu parę godzin. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Widziałaś samochód, prawda? - pyta tata. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Tego Porschaka? </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Tak - uśmiecha się.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- No tak.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Chodź - mówi i kieruje się ku drzwiom. Idę za nim, a za mną Cody i mama. Wychodzimy na dwór i po pokonaniu paru metrów stoimy przed samochodem.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Czarny lakier, przyciemniane szyby, wielkie koła na moje oko rozmiar 20. Po prostu samochód robi piorunujące wrażenie na mnie. Obchodzę go z każdej strony, a jego tył informuje mnie o tym, że to Porsche Cayenne. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Podoba ci się? - pyta tata.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Jeszcze pytasz! - śmieję się.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Wsiadaj - mówi. I podchodzę do drzwiczek od strony pasażera. - Z drugiej strony. Przecież to twój samochód! </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Wszyscy się śmieją. Ja też. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Zajmuję miejsce za kierownicą. W stacyjce są już kluczyki. Dostrajam wysokość i odległość fotela od pedałów. Wciskam pedał sprzęgła, wrzucam jedynkę i przekręcam kluczyki. Silnik wydaje z siebie ledwo dosłyszalny pomruk. Powoli zwalniam sprzęgło, jednocześnie dociskając pedał gazu. Samochód rusza. Wjeżdżam na ulicę.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Jedzie ktoś ze mną? - pytam, po tym, jak otworzyłam okno.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Jeśli mnie nie zabijesz to ja - mówi tata. Zajmuje miejsce obok mnie. - A ty, Cody?</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Czemu nie - wzrusza ramionami i zajmuje miejsce z tyłu. Wszyscy zapinamy pasy i ruszamy. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Mam strasznie ciężką nogę na gaz i co chwila tata upomina mnie, bym zwolniła. Jestem strasznie zestresowana. Mocno ściskam kierownicę. Moje serce znów wariuje i bije znacznie szybciej niż powinno. Chyba ono też powinno przestrzegać jakiś zasad bicia serca czy czegoś w tym rodzaju, nie?, myślę.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Wyluzuj, Gosia - mówi tata. Jednak nie umiem. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Jedź na autostradę to tam poszalejesz - proponuje Cody. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Postaram się was nie zabić - mówię, po czym wrzucam kierunkowskaz w prawo i skręcam na drogę prowadzącą do autostrady. Po paru chwilach jesteśmy na pobliskiej autostradzie. Znaki informują, że mogę jechać góra sto dwadzieścia, więc moja noga automatycznie dociska pedał gazu i już po paru sekundach jadę setką, ale nie zwalniam. Przenoszę wzrok z jezdni na prędkościomierz, którego wskazówka jest już przy liczbie sto dwadzieścia. Nie zwalniam. Sto trzydzieści. Sto czterdzieści. Zręcznie wymijam samochód, który jedzie przede mną i już po chwili jestem przed nim. Sto pięćdziesiąt.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Gośka, ogarnij się! - upomina mnie tata.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Chcesz wysiąść i poczekać? - pytam patrząc się ciągle na drogę.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Nie - odpowiada i łapie za hamulec ręczny. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- A ty Cody?</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Zgłupiałaś? - pyta rozbawiony. Bawi się lepiej niż małe dziecko w Disneylandzie. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Staram się jechać stałą prędkością sto czterdzieści kilometrów na godzinę. Mkniemy autostradą nie zwracając większej uwagi na ograniczenia prędkości. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Tak w ogóle to gdzie jedziemy? - pytam po jakiś dwudziestu minutach jazdy, gdy wjechaliśmy do Brisbane. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Można by już wracać - mamrocze tata, który chyba nie będzie moim stałym klientem do podwózek.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Jedziemy do Sydney! - proponuje rozochocony Cody. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Ale to w drugą stronę - zauważam. - I szmat drogi...</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Przy tej prędkości co jedziesz teraz za góra dwie godziny jesteśmy. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Gosia, wiesz chcę dożyć do jutra - mówi tata. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Dobra, wracamy - mówię niezadowolonym głosem. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Gdy tylko dojechaliśmy tata niemal wybiegł z auta jak oparzony.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Nie musiałeś kupować tak szybkiego samochodu! - krzyczę za nim.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Mnie tam się podobało - mówi Cody. Odwracam się do niego. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Może zmienimy środek transportu na nogi i pójdziemy na spacer? - proponuję.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Czemu by nie - mówi, po czym odpina się z pasów. Robię to samo, po czym wysiadamy z samochodu. Cody oczywiście otworzył przede mną drzwi. Samochód jest dość wysoki, więc zeskoczyłam z siedzenia na ziemię. Muszę opanować sztukę wsiadania i wysiadania z niego, myślę. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Idziemy na spacer - mówię tacie, który stoi przed furtką i trzyma się za serce. Obok niego stoi mama i śmieje się z niego. Słyszę jak odgryza się jej mówiąc:</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Następnym razem ty z nią jedziesz to się przekonasz. </span><br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Spacerujemy po parku, trzymając się za ręce. Rozmawiamy o tym, jak mija Cody'emu trasa. Zadaję mu setki pytań, byle on nie pytał co u mnie. Nie umiem go okłamywać, jednak z nieznanych mi przyczyn to robię. Nie umiem się mu przyznać, że znowu koncertuję. Mam dziwne wrażenie, że się wtedy na mnie zezłości, bo skoro znów jestem gwiazdą i gram koncerty to mogłabym robić to z nim i wtedy moglibyśmy być w trasie razem, a nie tysiące kilometrów od siebie. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Znów masz długie włosy - mówi znienacka. </span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- Krótkie mi się znudziły - odpowiadam. To kłamstwo mam opanowane do perfekcji i odnoszę wrażenie, że z moich ust brzmiało jak stuprocentowa prawda. - Poza tym dziewczyny namówiły mnie do przedłużenia.</span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">- I dobrze, zdecydowanie wolę cię w długich. - Staje przede mną i palcami przeczesuje moje włosy. </span></div>
<br />
________________________<br />
* określenie: wrócił z wojny <i>z</i> tarczą oznacza, że wojownik wrócił z wojny żywy, a <i>na</i> tarczy - martwy.<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
________________________</div>
<div style="text-align: left;">
Jeśli coś się nie zgadza gramatycznie, są literówki czy jakiekolwiek inne błędy to przepraszam, ale ten rozdział przeszedł parę komplikacji: pisałam go u taty, gdzie stracił wszystkie polskie znaki, potem poprawiałam to wszystko, kopiowałam do blogspota i kończyłam w Polsce, gdzie byłam zmęczona całym dniem... </div>
<div style="text-align: left;">
Dobra nie wiedziałam, co do końca dopisać, więc zostawiłam tak. W 6R. zacznie się jazda. ;D Więc wyczekujcie!</div>
<div style="text-align: left;">
I zapraszam tutaj: <a href="http://basia-wisniewska.blogspot.com/" style="background-color: white; text-align: center;">http://basia-wisniewska.blogspot.com/</a> . </div>
<div style="text-align: left;">
Buziaki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4664430626132156527.post-79891184590309220792012-07-23T20:46:00.001+02:002012-07-23T20:46:36.467+02:00Jednopart - What you wantOto naprawdę krótki jednopart, który napisałam. Mam nadzieję, że zdążę jeszcze coś tu napisać zanim wrócę w sobotę do Polski. ^ ^ Enjoy!<br />
<br />
<i>What you want</i><br />
<i><br /></i><br />
Zobaczyłem Ją. Ją z Nim. Stali razem w <i>naszym </i>miejscu, które było tylko nasze. To ja Jej je pokazałem. Całowali się. Jego ręka była wpleciona w Jej włosy. Tylko <i>ja </i> mogłem tak robić.<br />
Cholera. Nie wierzę. Nie wierzę, że Ona była skłonna mnie zdradzić.<br />
<br />
- Myślałem, że mnie kochasz - powiedziałem z wyrzutem, gdy odebrała telefon.<br />
- Kocham! - krzyknęła.<br />
- Jakbyś kochała to byś nie całowała się z tym kolesiem - wycedziłem. Zacisnąłem wolną rękę w pięść.<br />
Przed oczami miałem tą chwilę, gdy zobaczyłem jak Ona całuje się z Nim.<br />
- Ale... To nie tak jak myślisz!<br />
Usłyszałem, jak szlocha i nawet prawie mi się zrobiło Jej żal, ale ciągle pamiętałem o tym, że Ona, do jasnej cholery, mnie zdradziła.<br />
- <i>Jesteś jak na na na, jestem jak yeah, yeah, yeah... -</i> zanuciłem cicho. - On też ci tak śpiewa jak ja... kiedyś?<br />
Cisza.<br />
- Śpiewa? - uniosłem się.<br />
- Nie.<br />
- Kto to był?<br />
Cisza.<br />
- Jak On się nazywa!<br />
- Czy to ważne? - zapytała łamiącym się głosem.<br />
- Nathan. Nathan Kozlowski - powiedziała to tak cicho, że ledwo co dosłyszałem.<br />
- Jest tym, którego chcesz?<br />
Cisza.<br />
- Jest?!<br />
- T-tak - odparła.<br />
- Myślałem, że mnie kochasz... Dopiero, co mówiłaś, że kochasz - zironizowałem.<br />
Usłyszałem Jej westchnięcie.<br />
- Wiedz, że w takim razie Ci tego nie wybaczę. Skoro On jest tym, którego pragniesz. - Spauzowałem na chwilę, po czym wycedziłem: - Beze mnie stoczysz się na dno. Żegnaj, Titanicu.<br />
Rozłączyłem się i rzuciłem telefonem w ścianę.<br />
Była tą, której chciałem.Basiahttp://www.blogger.com/profile/15625343881239709730noreply@blogger.com2