Dzień dobry!
Rozdziału nie będzie. Ale odpowiem na kilka pytań, ponieważ zostałam nominowana do Liebster Awards. Sama byłam zaskoczona. Ten i mój drugi blog - ten z imaginami +18 - zostały nominowane. Cieszę się ogromnie i dziękuję.
A oto odpowiedzi do pytań od @TheSimpsonizer z: http://royal-life-with-one-direction.blogspot.com/
Pytania i blogi podam w kolejnym poście, gdyż nie mam swojego laptopa, gdzie mam wszystkie linki do blogów, które kocham.
1.) Kto jest Twoim idolem (za co Go lubisz, podziwiasz itd.)?
Moim idolem jest Justin Bieber. Otwarcie potrafię do tego przyznać, nie zważając na lawinę hejtów w moją i Jego stronę. Lubię? Za to, że jest tu dla swoich Beliebers i za to, że jest im wdzięczny, że wzniosły go na szczyt. Podziwiam za to, że nigdy się nie poddał. Nie miał lekko od małego, później gdy wkroczył w show-biznes pojawiły się negatywne komentarze kierowane w Jego stronę. Ale pokazał wszystkim, że nie można brać wszystkiiego do siebie i robić swoje na przekór innym. Ma dystans do siebie, wpadnę przeistacza w żart i idzie dalej.
2.) Jakie miejsca chcesz najbardziej odwiedzić? Dlaczego?
Najchętniej zwiedziłabym cały świat i myślę, że mi się to uda ze względu na zawód jaki wybrałam (marynarz). Ale tak naaaaaaaaaaaaajbardziej to: USA (L.A., Chicago, Las Vegas, Nowy York), Kanadę (Stratford!), Australię (Sydney i Gold Coast), Francję (Paryż, Paryż i jeszcze raz Paryż) i Anglię (LONDYN!). Dlaczego? Uważam, że Anglia i Francja to wspaniałe i piękne państwa (Powiedzmy, że w UK już byłam). Do Ameryki, Kanady i Australii mam sentyment ze względu na chłopaków.
3.) Jaki jest Twój ideał chłopaka?
Jezu. Ideał? Hm... Cody Simpson? Haha. Aktualnie kręcę z kolesiem, któremu do Codsa jest daaaaaaaaaaleko. A co do charakteru to: ineligentny, zabawny, romantyczny, zaradny, dojrzały, zboczony (xD)... Długo by tak wymieniać. A i żeby mnie kochał i starał się umilić mi życie. To najważniejsze.
4.) Ulubiona potrawa?
Naleśniki z serem/nutellą/syropem klonowym.
5.) Co sądzisz o treaźniejszej pop-kulturze?
O Boże... Co sądzę? Show-biz za bardzo zmienia ludzi, tworzy z nich ideały, coś do czego każdy dąży. Idealna figura, twarz bez skazy. drogie ubrania. To nie o to chodzi. Ale myślę, że mamy duży wybór książek, filmów, muzyki, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nie wiem czy odpowiedziałam jak powinnam....
6.) Co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie?
Nie znam pojęcia wolnego czasu. Nie mam go. Ale jak mam chwilę odpoczynku to czytam książki. A w internacie gdy nie muszę się uczyć - czego oczywiśc nie robię - to siedzę u chłopaków. Bo w weekend spotykam się ze znajomymi...
7.) Twoja ulubiona książka?
I wybierz tu jedną... "Harry Potter i..." oraz "Ciemność przed świtem". Uwilebiam!
8.) Kogo najbardziej sobie cenisz (autorytet)?
Justin Bieber bez wątpliwości.
9.) Kogo z One Direction lubisz najbardziej? Dlaczego?
Ostatnio 1D jara mnie coraz mniej. A jak byłam nimi zafascynowana to co chwila był inny. Każdy z nich jest wyją9kowy i nie ma co robić z jednego lepszego od innych.
10.) Co najbardziej kojarzy Ci się z Bożym Narodzeniem?
"Kevin sam w domu". :) I ubieranie choinki, czekanie na pierwszą gwiazdkę...
11.) Wymarzony prezent na Mikołajki?
Coś co aktualnie mi się podoba lub przyda się. Albo po prostu zabranie mnie gdzieś i uczynienie tego dnia wyjatkowym. ;)
Jeśli ktoś z czytających ma jakieś pytanie do mnie może pisać i pytać. Z miłą chęcią odpowiem. :) A teraz lecę odpowiadać na drugą porcję pytań.
Buziaki.
P.S. Najbliższy rozdział chyba za tydzień! :)
11/23/2012
11/03/2012
Cz. IV R. 12 - Tatuaż
Rozdział dwunasty
– Tatuaż
Razem
z Zaynem idę do studia tatuażu. Już od dłuższego czasu ten pomysł kiełkował w
mojej głowie. Chciałam mieć tatuaż. Długo zastanawiałam się, co mogłabym sobie
wytatuować, aż w końcu wymyśliłam.
Zayn
szarmancko otworzył przede mną przeszklone drzwi do salonu tatuażu. Wchodzę do
środka rozpromieniona, z uśmiechem od ucha do ucha. Jestem podekscytowana.
-
Słucham? – pyta facet przed trzydziestką z wytatuowanymi rękoma.
-
Jennifer chce zrobić sobie tatuaż – odpowiada Zayn.
-
Co to ma być? – dopytuje.
-
Krótki napis – mówię.
*
Jedenasty
stycznia. Odkąd jestem Simpsonizer jest to jedna z ważniejszych dla mnie dat.
Początkowo były to tylko urodziny mojego idola, później chłopaka, a dziś
urodziny przyjaciela.
Mam
wszystko dokładnie zaplanowane. Cudownym zbiegiem okoliczności okazało się, że
dzisiaj będziemy w jednym mieście, więc nie muszę gonić na drugi koniec świata.
Jestem
podekscytowana.
Kompletnie
zakamuflowana przemierzam ulice w samotności. Ciemne okulary, szalik zawinięty
wokół szyi. Ciemne ubrania. To wszystko po to, by nikt mnie nie rozpoznał. Nie
chcę dziś sensacji.
Pewnym krokiem
idę do hotelu, w którym zatrzymał się Cody ze swoją ekipą. Rozsuwane drzwi
otwierają się przede mną, a ja wchodzę do przestronnego, eleganckiego hallu
hotelu. Podchodzę do recepcji.
- W którym
pokoju mieszka Cody Simpson? – pytam.
- Nie mogę
udzielać takich informacji nieupoważnionym osobom. Przykro mi – mówi oficjalnym
tonem głosu.
Uśmiecham się
uprzejmie.
- Jestem
Małgorzata Olkowicz – przedstawiam się. Wyjmuję z torebki portfel, z którego
wyciągam dowód osobisty. Podaję go recepcjonistce.
- I…? – mówi.
- Nie jestem
napaloną fanką. Jeśli pani chce może pani zawiadomić pana Simpsona tyle, że
wtedy nie zrobię mu niespodzianki. – Przyjmuję poważną minę i taki sam ton
głosu.
- Niech pani
będzie, ale jeśli pan Simpson złoży skargę to wyrzucą mnie z pracy.
- O to się już
niech pani nie martwi – mówię oschle. – Który to pokój?
- Czterysta
dwadzieścia jeden – odpowiada po chwili.
- Dziękuję.
***
Słyszę, że
drzwi z mojego pokoju otwierają się. Odwracam się na pięcie. W drzwiach stoi
jakaś dziewczyna. Nie znam jej. Zamyka za sobą drzwi i podchodzi do mnie.
Mierzę ją wzrokiem od dołu do góry.
Nosi buty na
wysokim obcasie, obcisłe skórzane spodnie, luźny biały t-shirt z odwróconym
czarnym krzyżem, czarną, nabitą ćwiekami kurtkę ramoneskę, szalik.
Spoglądam na
jej twarz. Policzki ma zaróżowione zapewne od mrozu panującego na zewnątrz. Te
oczy… Ta czekolada. Nikt inny nie ma takich oczu o takiej barwie. Czekoladowe
oczy należą tylko do jednej osoby, którą znam i kocham.
Gosia.
Uśmiech
pojawia się na mojej twarzy, podchodzę do niej. Obejmuję ją w talii i
przyciągam do siebie.
- Tęskniłem –
szepczę. Zaciągam się zapachem jej perfum. Spoglądam jej w oczy. Nasz usta
odnajdują drogę do siebie nawzajem.
- Wszystkiego
najlepszego – mówi. Gosię przechodzi dreszcz. Łapię jej dłonie. Są lodowate.
Czubkiem swojego nosa dotykam jej nosa. Podobnie jak dłonie jest zimny.
- Chodź. –
Łapię ją za rękę i prowadzę do łóżka. Zdejmuję jej kurtkę. Koszulka okazuje się
mieć krótki rękaw. – Oszalałaś? Na dworze jest minus dziesięć stopni, a ty
ubierasz się tak?! – unoszę się
lekko. Dłońmi pocieram jej nagie ramiona.
- No
przepraszam, że chciałam dobrze wyglądać – odpowiedziała cicho.
Chwyciłem
kołdrę i uniosłem ją lekko do góry.
- No wskakuj.
Musisz się rozgrzać, bo zaraz się rozchorujesz – mówię. Gosia siada na łóżku i
zabiera się za odsznurowanie butów. Pomagam jej, by poszło szybciej i po chwili
Gosia leży zakryta kołdrą po uszy. Ja zabieram się za zaparzenie herbaty.
- Ile
słodzisz? – pytam.
Gosia nie
odpowiada. Odwracam się. Ma zamknięte oczy, usta wygięte w lekkim uśmiechu.
Podchodzę do niej, przysiadam na krawędzi łóżka. Zewnętrzną stroną dłoni
głaszczę zaróżowiony policzek Gosi. Delikatnie układam się obok niej na łóżku.
Wsuwam się pod kołdrę i obejmuję Gosię od tyłu. Po chwili odwraca się twarzą do
mnie. Spogląda na mnie tymi swoimi pięknymi, czekoladowymi oczami. Uśmiecham
się po raz kolejny od jej przyjścia.
Przytulam ją do siebie, ciesząc się w duchu, że jest tu ze mną, w moje
urodziny. Gosia przybliża się do mnie i delikatnie muska moje usta. Oddaję
pocałunek ze zdwojoną siłą. Gosia układa się na mnie. Dłonie kładzie na moich
policzkach.
Czuję jak jej
serce bije. Jest to coś, co każe mi żyć. Żyję z myślą, że Gosia żyje i to
utrzymuje mnie przy życiu. Jeśli dowiedziałabym się, że ona nie żyje to bez
wahania bym się zabił. Nie wyobrażam sobie tego, że jej mogłoby nie być przy
mnie.
Nie trzeba
długo czekać na to, bym zdjął Gosi koszulkę, a ona mi moją. Moje dłonie
ześlizgnęły się z jej talii aż na biodra, pod jej spodnie. Gosia szybko je
odpięła, co umożliwiło mi zsunięcie ich z jej bioder.
*
Gosia słodko śpi u mojego boku.
Nie umiem zasnąć. W mojej głowie kotłuje się zbyt wiele myśli.
Zasłony w oknach nie są
zaciągnięte, więc chcąc-nie chcąc do pokoju wpadają snopy świateł z ulicy, przez
co panuje półmrok.
Wodzę palcem po plecach Gosi. Śpi
plecami do mnie. Zauważam jakiś napis ponad jej lewą łopatką. Wytężam wzrok i
literki zaczynają mi się układać w jedno słowo.
Cody. ♥
Na sercu robi mi się jakoś
cieplej. Uśmiecham się. Nigdy nic mi nie wspomniała o tatuażu. Miło, że
wytatuowała sobie moje imię. Wygląda na to, że coś dla niej znaczę. Ot tak by
nie zrobiła sobie czegoś co – na ogół – zostałoby z nią na całe życie.
*
Leżę z rękami splecionymi na
karku. Tępo wpatruję się w sufit i czekam aż Gosia się obudzi. Muszę jej coś
ważnego powiedzieć, coś co siedzi mi w głowie od dłuższego czasu. Muszę, po
prostu muszę. Nie będzie to miłe, ale jeśli jej tego nie powiem to nie
wytrzymam.
Gosia przeciąga się, przeciera
dłońmi oczy i uśmiecha się. Wtula się we mnie i wpatruje się we mnie swoimi
dużymi oczami.
Powiedz jej, myślę.
- Musimy porozmawiać – mówię poważnym
głosem.
Gosia milczy wpatrując się we
mnie.
Podnoszę się i spoglądam na nią.
Zbieram się w sobie, żeby powiedzieć jej co o tym wszystkim myślę.
- Męczy mnie to już. Raz jesteś
ze mną a raz z Zaynem. Czuję się… dziwnie. Jakbym musiał się tobą dzielić z
jakimś innym chłopakiem. Wiem, że nie jesteśmy razem, ale oboje wiemy, że się
kochamy. Tu spędzasz noc ze mną, żeby następnych kilka spędzić z Zaynem. Nie
widzisz co ze sobą robisz? – pytam.
Gosia milczy, by po chwili wybuchnąć:
- Wiesz mi też nie jest łatwo!
Kocham was obu i nie wiem, którego mam wybrać. Wybiorę Zayna to będziesz czuł
się urażony, a jeśli wybiorę ciebie to Zayn się załamie. Próbuję to jakoś
pogodzić… - głos jej się łamie, a do oczu napływają łzy.
- A co chciałaś przekazać
tatuażem?
- To że jesteś dla mnie ważny, Cody.
- Chciałbym być najważniejszy –
mówię.
Gosia znów milczy. Podnosi się,
jednocześnie przykrywając się kołdrą po pachy.
- Co miałeś na myśli, pytając
się, czy nie widzę co ze sobą robię?
- Mam wrażenie… - Nie no, cholera
nie powiem jej tego.
- Jakie? Powiedz. Bądźmy
szczerzy. Mów wszystko, co siedzi ci w głowie – nalega.
- Mam wrażenie jakbym sypiał z
dziwką – wyrzucam z siebie.
- Teraz to przesadziłeś – mówi, a
po jej policzkach spływają łzy. Wychodzi spod kołdry, zbiera z ziemi swoje
rzeczy i idzie do łazienki. A ja siedzę na łóżku zmrożony. Właśnie do mnie
dociera co powiedziałem. Mam ochotę sam sobie przywalić. Nazwałem najważniejszą
osobę w moim życiu dziwką. Pogratulujcie mi.
Słyszę, że drzwi z łazienki
otwierają się. Wstaję, ubieram szybko bokserki i podchodzę do Gosi.
- Przepraszam – mówię, łapiąc ją
za rękę.
- Jedno przepraszam nie wymaże z
mojej pamięci tego, co powiedziałeś – odpowiada oschle. Usiłuje wyrwać rękę z
mojego uścisku, ale nie udaje jej się to. – Puść mnie! – krzyczy.
Jej życzenie jest dla mnie
rozkazem, więc rozluźniam uścisk.
- I żebyśmy się nigdy nie spotkali – mówi, wychodząc.
Jej słowa są niczym sztylet wbity
prosto w serce.
***
Wybiegam z hotelu. Biegnę przed
siebie, nie rozglądając się gdzie ani co dzieje się wokół mnie.
Nagle słyszę pisk opon. Spoglądam
w lewo, a ostatnie co widzę to przerażona twarz faceta za kierownicą.
______________
Edit: Tak wiem, zabijcie mnie xD
Dziękuję za życzenia!
Nie wiem kiedy kolejny rozdział. :D
Myślałam, że w ogóle tego nie napiszę a tu taki suprajs xD
Do napisania. xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)