10/20/2012

Cz. IV R. 10 - Eks


Rozdział dziesiąty – Eks

Wychodzę z garderoby i kieruję się ku scenie. Już od jakiś dwudziestu minut powinna trwać próba, ale tak jakoś wyszło, że nie umiałem się ogarnąć, więc mam lekki poślizg. Zapewne zaraz Matt wydrze się na mnie, że się spóźniłem.
Spoglądam w lewo i widzę Susie. Uśmiecham się lekko na jej widok i zarazem na wspomnienia, które mi się przypomniały.
Parę dni temu lekko – to delikatnie powiedziane – się upiłem i zacząłem bredzić jakieś głupoty. Z tego co pamiętam całowałem się z Susie, a nawet się z nią przespałem. Jakoś specjalnych wyrzutów sumienia nie mam z tego powodu, ale jednak żyję ze świadomością, że zdradziłem Gosię, chociaż… Czy my w ogóle jesteśmy parą, żeby mówić, że ją zdradziłem?!

Otworzyłem barek w swoim pokoju hotelowym. Wiem, że nie powinienem był tego robić, ale coś mnie podkusiło. Sam nie byłem pewien co. Po prostu to zrobiłem. Chwyciłem pierwszą lepszą butelkę jaka nawinęła mi się pod rękę i wyjąłem z barku. Odkręciłem i upiłem spory łyk. Alkohol – była to chyba whisky – wypalał mi wnętrzności, jednak nie powstrzymało mnie to przed tym, żeby znów się napić. 
Gdy wypiłem już chyba połowę butelki do pokoju ktoś zapukał. Moje serce automatycznie przyspieszyło i zarazem podeszło mi do gardła. 
- Proszę – powiedziałem. 
Do pokoju nieśmiało zajrzała Susie. Uśmiechnąłem się szeroko do niej, ale chyba bardziej suszyłem zęby na jej widok niż się uśmiechałem. 
- Wejdź – odparłem.
Susie weszła do środka, zamykając za sobą drzwi. Uśmiechała się lekko, ale momentalnie pobladła, gdy zobaczyła, co mam w dłoni.
- Cody… - zaczęła.
- Nie mów nikomu, dobrze? – poprosiłem, odstawiając butelkę z powrotem do barku. Podszedłem do niej. Przekrzywiłem głowę, uśmiechnąłem się lekko. Schowałem pasmo jej czarnych włosów za ucho. Spojrzałem na jej pełne, kuszące usta, które wręcz krzyczały, by je pocałować. Pochyliłem się, przymykając przy tym oczy i posmakowałem jej ust. Przez krótką – naprawdę krótką – chwilę myślałem, że całuję się z Gosią, ale jednak to nie było to samo. To nie były te same usta i nie ta sama dziewczyna. Między Gosią a Susie jest… po prostu przepaść. Oczywiście, że wolałem Gosię i jej miękkie, brzoskwiniowe usta, ale chwilowo musiałem się zadowolić ustami Susie.
Susie była zaskoczona moim zachowaniem, ale nie odpuściła okazji pocałowania mnie. Sprawdzenia, czy jestem tak dobry w całowaniu jak się wydaje. 
Gdy tak całowaliśmy się, z każdą chwilą coraz namiętniej, naszła mnie ochota na coś więcej… Naszła mnie ochota na seks. Tu i teraz. Z Susie. 
Objąłem ją w talii, przyciągając tym samym do siebie. Ustami zacząłem wodzić po jej szyi. Moje dłonie wślizgnęły się pod jej wełniany sweter, pod którym nie miała nic oprócz stanika. Raz-dwa zdjąłem go. Obawiałem się, że gdy Susie zrozumie moje zamiary przywali mi i wyjdzie, ale okazało się, że sama chciała tego tak samo jak ja. Gdy sweter leżał na ziemi, przyciągnąłem Susie z powrotem do siebie. Obejmując ją jedną ręką w talii, podszedłem do drzwi i przekręciłem klucz w zamku. Nie chciałem, by ktokolwiek nam przeszkodził. Wróciłem do całowania się z Susie. Tym razem wsunąłem do jej ust swój język, który splótł się z jej. Moje dłonie wędrowały po jej nagich plecach i co chwila zawadzały o zapięcie stanika. Kusiło mnie, by już go odpiąć, ale resztami sił powstrzymywałem się. Na chwilę przerwałem nasz pocałunek i zdjąłem swoją koszulkę. Przy okazji odpiąłem też dżinsy Susie, które ona zgrabnie zsunęła. Przez krótką chwilę przyglądałem się jej półnagiemu ciału. Przez tą krótką chwilę nabrałem na nią jeszcze większej ochoty. Nie wiem czemu, ale zaczęła mnie pociągać. Skutek alkoholu czy może po prostu mam potrzebę przespania się z kimś?
Przyciągnąłem ją do siebie, niemal brutalnym gestem. Susie zarzuciła mi ręce na szyję. Podczas naszego kolejnego pocałunku zaczęła się bawić moimi włosami, co mi się strasznie podobało. Po chwili zdjąłem swoje spodnie i zaciągnąłem Susie do łóżka, gdzie rozebrałem i ją, i siebie do końca. Przez chwilę penetrowałem jej ciało dłońmi, starając się nie wyjść na narwańca; starałem się być wręcz subtelny. Susie prawdę mówiąc była ode mnie starsza o rok czy dwa, więc zapewne już nie raz i nie dwa uprawiała seks, ale chciałem, żeby ten ze mną zapamiętała na długo i go mile wspominała. Jestem zdania, że seks ma być przyjemnością w najczystszej postaci, a nie obowiązkiem.
Dłońmi pieściłem jej piersi i obserwowałem jej zachowanie: to jak zmienia się wyraz jej twarzy; jak oddech przyspiesza i zwalnia; jak oblizuje usta i przygryza wargi. Przeniosłem swoje dłonie na jej talię. Spojrzałem w jej oczy, dając do jej do zrozumienia, że to, co było dotychczas było tylko grą wstępną. 

Seks z Susie nie był taki sam jak z Gosią. Teraz miałem pewnego rodzaju porównanie. Można by powiedzieć, że zyskałem doświadczenie. Dowiedziałem się jak różne patenty działają na różne dziewczyny, co podoba się większości z nich, a co nie. 

Wchodzę na scenę. Matt oczywiście zaczyna się drzeć po mnie. Kłócę się z nim, ale ostatecznie próba się odbywa. Nie mogę przecież zawieść moich aniołków, które skutecznie zastępują mi moją – byłą?! – dziewczynę. Każda z nich jest moją dziewczyną.
***
Pierwsza połowa grudnia już za mną. Zaraz Gwiazdka. Świąteczny klimat czuję gdziekolwiek jestem. W każdym państwie i w każdym mieście ulice i wystawy sklepowe są przystrojone w świąteczne dekoracje. Śnieg lekko prószy, lekki mróz ściska.
Hola hola, ale gdzie ja spędzam tegoroczne święta?!
Wybieram numer do mamy. Gdy słyszę nudny sygnał oczekiwania usiłuję się doliczyć, która godzina jest w Australii, ale jestem tak słaba z matmy, że nawet dodawać i odejmować w pamięci nie potrafię.
- Tak? – słyszę w słuchawce.
- Mamo, śpisz? – pytam.
- Tak jakby… - mruknęła.
- Gdzie spędzamy święta?
- W Australii – odpowiada po chwili namysłu. Trochę zastanawiam się nad tą chwilą namysłu nad odpowiedzią na moje pytanie, ale dochodzę do wniosku, że mama jest zaspana i jeszcze nie kontaktuje.
- A co u was?
- Wszystko dobrze, a u ciebie i Berry? Wszystko gra?
- Tak.
- Tęsknię za tobą – przyznaje mama.
- Ja też – odpowiadam.
- Kocham cię, wiesz?
- Wiem. Ja ciebie też. Dobranoc.
- Dobranoc.
Ta rozmowa była dziwna. Czuję, że mama coś przede mną ukrywa, ale jeszcze nie wiem co. Wiem, że nie powiedziała mi całuje prawdy i nie jest dobrze.

Stoję wpatrzona w ścianę. Słyszę, że ktoś wchodzi do pokoju, ale nie odwracam się w stronę drzwi. Po krokach poznaję, że to Zayn. Podchodzi do mnie i obejmuje mnie od tyłu. Opiera głowę na moim prawym ramieniu. Uśmiecham się ledwo zauważalnie.
- Jak było z chłopakami? O czym gadaliście? – pytam.
- Rozmawialiśmy o świętach. Każdy chce je spędzić ze swoją rodziną, ale my w piątkę też jesteśmy rodziną i długo nie umieliśmy się dogadać… Ale doszliśmy do wniosku, że wszyscy ze swoimi rodzinami przyjadą do mojego kompleksu. Tak będzie najlepiej i mój dom jest największy. Ty i dziewczyny też jesteście zaproszone.
- Nie wiem jak dziewczyny, ale ja muszę odmówić… - mówię cicho, odwracając się w uścisku Zayna.
- Dlaczego? – pyta muskając swoim nosem moje czoło.
- Chcę spędzić święta ze swoją rodziną – odpowiadam, spoglądając w ciemne oczy Zayna.
- Każdy z nas chce, więc dlatego każdy przyjeżdża z rodziną, Jennifer. Zabierz mamę, tatę, Berry, koty, psa i przyleć, dobrze?
Wyplątuję się z jego objęć.
- Nie tym razem, Zayn.
Wzdycha.
- A może na Sylwestra? – nalega.
- Zobaczę, co da się zrobić, ok?
Przytakuje i przytula mnie.
- Chcę wziąć prysznic, Zayn – mówię, gdy zbyt długo nie pozwala mi uwolnić się ze swoich objęć.
- Ok, ale idę z tobą – odpowiada wesołkowato.
Spoglądam na niego spod byka.
- Ok, ok. Rozumiem – mamrocze. Całuje mnie w czoło i rozluźnia uścisk. W drodze do łazienki zabieram jedynie kosmetyczkę z walizki. W toalecie przyglądam się swojemu odbiciu w tafli lustra. Rozczesuję splątane włosy, zmywam makijaż, rozbieram się. Wchodzę pod prysznic.
Ciepła woda spływa po mojej skórze. Przechodzą mnie przyjemne dreszcze.
Cody.
Rodzice.
Święta.
Nauka.
Trasa.
Oto moje myśli. Nie wiem, od których mam zacząć. Którym zmartwieniem zająć się najpierw. Najchętniej nie zajmowałabym się żadnym, ale przecież tak się nie da…
__________________
Ta-dam!
Jest rozdział. Miał być dłuższy, ale oczy mi się zamykały jak go pisałam (pisałam go do 2 w nocy...).
Ostatni komentarz dał mi do myślenia. Wiem, nawalam na całej linii. Nie mam czasu na blogowanie, pisanie opowiadań. W piątek przyjeżdżam spotykam się z kumpelami, wracam wieczorem i już nie mam kompletnie sił by cokolwiek napisać. Chciałabym żeby to się zmieniło, ale co poradzę na to, że brakuje mi snu i jestem zmęczona po całym tygodniu? 
Obiecuję się poprawić, ale nie wiem od kiedy... Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się napisać kolejny rozdział. 
Zdradzę Wam jedynie, że w 11R Gosia z Codsem się spotkają, mam pomysł na Sylwestra (tak będzie seks, ale kto z kim i jak tego nie zdradzę! ;D ). 
Chyba schodzę na psy z fabułą tego opowiadania... Co myślicie?
A teraz niech każdy ładnie zmotywuje mnie do napisania kolejnego rozdziału. I napiszcie też co sądzicie o tym, co się dzieje w rozdziale i całej fabule... Wiem, że wszyscy dzisiaj szok przeżyli, ale co tam. No musiało się stać. 
Jejku, rozpisałam się. Uciekam.
Do kolejnego rozdziału. 
#muchlove #peace&love #kisses 
Xoxo

5 komentarzy:

  1. łał. fajnie. nie spodziewałam się że cody i susi ; > if you know what i mean ^^, czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początek jak poprzedniczka nie spodziewałam się Cody i Susi. Już się nie mogę doczekać nn . Blog jak fabuła jest super po prostu kocham twój blog . Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  3. Szokkk ,i jak poprzedniczka kochammm ten blog <3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cody.. badass'ie xD Ej, ja i tak się cieszę, że nadal prowadzisz tego bloga, mimo szkoły itd. Poza tym, to jest chyba jedyny fanfic jaki czytam z Cody'm... jakoś nie mogę znaleźć więcej ;c Ale pomysł nadal jest, a piszesz to od.. 2 lat? nawet nie pamiętam xD nie naciągasz i nie ma kiczu, dlatego nadal będę to czytać :D
    dobra, to co myślę ogólnie... no w sumie to bardziej podobały mi się pierwsze rozdziały, ze względu na to, że Gosia była bardziej buntownicza i akcja nie kręciła się tak wokół miłości. Bo teraz to bohaterka wydaje się zniewolona przez związki. Nie mam tu nic złego na myśli, to jasne, że bohaterka dorasta wraz z tobą i nie może zostać wiecznie młodą dziewczynką, której jedynym zmartwieniem jest zadanie domowe. A gdybym nie lubiła tego opowiadania, to bym go nie czytała, więc wiesz ;p Nadal mi się to strasznie podoba, a co do tego, że jest tu 1D.. Na pewno to jakaś nowość, wcześniej był Bieber, teraz Zayn, no i spoko. Dlatego nie poddawaj się, ja jestem z tobą, cały czas kibicuję temu blogowi, który jest wystrzelony w kosmos i niesamowity! *.*

    Cheers xxx

    royal-life-with-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. super notka :) Kurcze , jak ja uwielbiam twoje opowiadanie. Czytałąm je od poczatku.. Achh. jak ja dobrze wspominam te pierwsze rozdziały .. były takie świetne.. Kiedys Basia.. Ten tydzień z Cody'm. Jak ona Go kochała, i Potem On ją. Mike... ta ich przyjaźń. To jak Cody i Basia byli nie rozączni.. Wakacje.. Pierwsze koncert Basi .. Kto by wtedy pomyslał, ze tak wyglądać będzie zycie Gosi .. i zayn.. Ale nadal jest cudowne, jednak czasem mam wrazenie ze to jest kompletnie inne opowiadanie.. bardziej dorosłe ...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!
Jeśli komentujesz jako Anonim, to podpisz się chociaż imieniem czy inicjałami, bo czasami chcę wiedzieć do kogo mam się odnieść w poście. :)