Płynę promem z Cody’m. Przytulamy się, a on szepcze mi do ucha kilka słów:
- Na zawsze razem.
Obudziłam się. To był tylko sen, pomyślałam. Otworzyłam oczy, rozglądnęłam się w poszukiwaniu mojego księcia. Nie było go w sypialni. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę. Mój zegar wybił równo południe. Na fotelu w mojej sypialni leżała koszula Cod’ego w kolorze lawendy. Ubrałam ją i wyszłam na balkon. Rozejrzałam się po ogródku. Tam również nie było chłopaka. Wróciłam do pokoju, zostawiając uchylone drzwi balkonowe. Weszłam do salonu, a na komodzie leżała mała karteczka. Podeszłam do komody i przeczytałam krótką wiadomość.
Jestem na zakupach, niedługo wrócę! Kocham cię, Cody
Odłożyłam karteczkę i weszłam do kuchni w celu zaparzenia herbaty. Po drodze do kuchni zgarnęłam z ławy pilota i włączyłam kanał muzyczny. Siedząc w kuchni wyczekiwałam aż woda na herbatę się zagotuje. Wydarzyło się to w sekundę po mojej myśli. Chwyciłam czajnik i zalałam herbatę. Po całym domu uniósł się zapach moich ulubionych malin. Wzięłam kubek i usiadłam na kanapie w salonie. Przełączałam kanały w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Moją uwagę przykuł film “Przyjaciel do końca świata”. Odłożyłam pilota na ławę. Po jakieś pół godzinie film się zakończył, a ja dopiłam herbatę. Cody’ego nadal nie było.
Weszłam do sypialni, podeszłam do szafy, wyjęłam czystą bieliznę i poszłam w kierunku łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po całym moim ciele. Pod prysznicem siedziałam jak zwykle pół godziny. Wytarłam się i założyłam bielizną i koszulę, włosy wytarłam w ręcznik. Zaczęłam je suszyć, co zajęło mi to kwadrans, gdyż mam dość długie, gęste włosy, którymi mój chłopak lubi się bawić. Na to wspomnienie uśmiech zakradł się na moją twarz. Po wysuszeniu spięłam włosy w wysokiego kucyka. Otworzyłam drzwi od łazienki i moim oczom ukazała się ścieżka z płatków czerwonych róż prowadząca do salonu. Powoli weszłam do pomieszczenia, w którym wciąż unosił się zapach malin. Na kanapie siedział blondyn. Nie usłyszał że podchodzę do kanapy. Zasłoniłam mu oczy, a on wstał jak porażony. Odwrócił się do mnie. Widziałam w jego oczach przerażenie, które przeistoczyło się w radość na mój widok. Usiadłam koło niego, a on chwycił mnie za dłoń i spojrzał głęboko w moje zielone oczy. Tkwiliśmy w bezruchu. Zatopiłam się w jego błękitnych tęczówkach. Cody wstał i pociągnął mnie ku górze. Wstałam a on... Zniknął.
Rozglądałam się w poszukiwaniu ukochanego. Cody pojawił się w salonie z bukietem czerwonych róż, które uwielbiam. Wręczył mi je, a sam przyklęknął na jedno kolano. Uśmiechnął się ukazując rząd śnieżnobiałych, równych zębów ii wyjął z kieszeni małe pudełeczko.
- Can I be your gentleman forever ?
Z wrażenia z rąk wypadły mi wszystkie kwiaty, a w oczach pojawiły się łzy. Wzięłam pudełko z ręki chłopaka i odłożyłam na komodę, która stała obok. Uklęknęłam przed ukochanym i spojrzałam mu w oczy. Łzy poleciały mi z oczu. Cody przetarł je opuszkiem palca.
Nachyliłam się na nim, musnęłam jego malinowe usta i szepnęłam mu do ucha:
- 1-4-3.
Ponownie spojrzałam mu w oczy, zmierzwiłam jego blond włosy.
- Tak.
Chłopak momentalnie przytulił mnie, wstał i podniósł w górę. Nasze usta znów złączyły się w pocałunku. Tym razem był on namiętniejszy.
Chłopak momentalnie przytulił mnie, wstał i podniósł w górę. Nasze usta znów złączyły się w pocałunku. Tym razem był on namiętniejszy.
Rozdział-najlepszy ze wszystkich!
OdpowiedzUsuńP.
To jest one shot i nie łączy się z opowiadaniem. :) x
OdpowiedzUsuńOjeeeej, jak uroczo *_*
OdpowiedzUsuńDzika myśl: ale byłyby jaja, gdyby w rzeczywistości Cody tylko udawałby gentlemena, a na serio byłby badassem. Albo jakimś kryminalistą ;o
Koniec dzikiej myśli.
On jest tu tak romantyczny, że nie pozostaje nic innego, jak usiąść w kącie i płakać :D
Gratuluję świetnej roboty ^-^
Cheers xxx
royal-life-with-one-direction.blogspot.com
Wielbie *_*
OdpowiedzUsuń