7/07/2012

Cz. VI R. 3 - Gwiazda


Rozdział trzeci – Gwiazda

Wszyscy są zachwyceni przemianą. Z grzecznej, ułożonej dziewczyny, a w zasadzie kobiety przeobraziłam się w rockmankę. Znów. Dopiero co zmieniłam się, a już powracam do tego, co było. Pytam samą siebie, czy to dobrze. Zamiast iść do przodu, cofam się w tył.
Dwa tygodnie ciężkiej pracy mijają jak z bicza strzelił. Już mamy singiel, parę piosenek i zaczynamy kręcić teledysk. W paru miejscach i na kilku imprezach pojawiłyśmy się u boku chłopaków, więc nagle wokół nas zrobiło się głośno. Wszyscy zaczęli pytać: „Kim one są?”, odpowiedź chłopaków była prosta: „Wschodzące gwiazdy”.
Przy któreś imprezie z rzędu orientuję się, że to właśnie lubię: bycie w centrum uwagi. Nie jestem egoistką i nie myślę narcystycznie, jednak właśnie błyski fleszy, ludzie skandujący moje imię i wyciągający ręce w moją stronę to coś, co kocham. Staram się pozostać w cieniu, by to moje przyjaciółki i siostra błyszczały. To ich czas. Mój już przeminął.
Gdy mam zamiar wyłączyć laptopa, ktoś dobija się na Skype. Odbieram i widzę uśmiechniętą twarz Cody’ego.
- Gosia! – krzyczy, jak wariat.
- Cześć, głupku – odpowiadam. Mimo zmęczenia, uśmiecham się.
- Jak tam?
- A dobrze – odpowiadam.
- Co robisz na laptopie o piątej rano? – pyta.
Cholera, myślę spanikowana. On nie wie, że jestem w Atlancie.
- Nie umiałam zasnąć i film oglądałam – kłamię. Z niewiadomych przyczyn dochodzę do wniosku, że nie musi wszystkiego wiedzieć.
- Spróbuj zasnąć, kotku – mówi. Czyli dał się nabrać.
- Próbowałam i nie umiałam… - mamroczę. – Wiesz może, gdybyś był tu to bym zasnęła…
- Wiesz, że bym chciał – odpowiada. Z miejsca stracił humor. – Chyba zaraz się wkurzę i przyjadę do ciebie, bo tu nie wyrobię. Już szału dostaję, wszędzie cię widzę, mam jakieś omamy. Nie umiem się na niczym skupić.
- Musisz być silny, masz masę koncertów do zagrania i jeszcze więcej fanek, których nie możesz zawieść.
- Ale czuję, że zawodzę ciebie – odpowiada.
- Mną się nie przejmuj. Zajmij się Simpsonizerkami. One w tej chwili są najważniejsze.
- Dla mnie ty jesteś najważniejsza.
- Przestań! – unoszę się. – Przestań to powtarzać. Mówisz mi to setny raz. Dotarło do mnie za pierwszym. Ale teraz jesteś w pracy, więc sentymenty i życie prywatne musisz odłożyć na drugi plan. Wybrałeś sobie życie gwiazdy, więc teraz nim żyj. Idę spać, cześć. – Rozłączam się i sklapuję laptopa, nawet go nie wyłączając. Padam na poduszki i modlę się o sen, który długo nie nadchodzi.
*
Teledysk nagrany i czeka aż ujrzy światło dzienne, aż miliony go zobaczą. A tymczasem Rock girls za kilka minut postawią cztery pary stóp na deskach sceny. Jestem cała spięta, chociaż to nie jest mój pierwszy występ. Mam ich już wiele za sobą, ale stresuję się, bo to pierwszy z dziewczynami. Usiłuję powściągnąć swoje nerwy, opanować się i jakoś pocieszać przyjaciółki i siostrę, że będzie dobrze. Każdy z chłopców daje nam kopniaka na szczęście i wypycha na scenę, bo żadna nie ma odwagi wyjść przed zebraną publiczność, która krzyczy, abyśmy zaczęły koncert.
Z mojej prawej idzie Berry, a z lewej Zuza i Julka. Ja mam najdłuższą drogę do pokonania, bo mój mikrofon usytuowany jest na krańcu sceny, tuż przed tłumem ludzi. Chwiejnym krokiem podchodzę do prostego czarnego stojaka. Do moich uszu dociera dźwięk perkusji, do którego dołączają się gitary. Zamykam oczy i zaczynam śpiewać. Po pierwszych wersach słyszę jak tłum wrzeszczy i klaszcze. Daję czadu, biorąc mikrofon do ręki i szalejąc na scenie.
*
- To było… Zajebiste! – krzyczą chórem chłopcy. Cała piątka przytula mnie, Zuzę, Julkę i Berry. Jest nieco ciasno, ale przyjemnie. Cieszę się, cholernie się cieszę, że nam wyszło. To dobry znak. Mój plan jest na najlepszej drodze do tego, by się zrealizował.
- Ej, to teraz pora na małą imprezę z powodu udanego koncertu, nie? – proponuje Zayn. Wszyscy przystajemy na jego propozycję. Ładujemy się do dwóch samochodów i jedziemy do hotelu. Tam chłopcy wyciągają wszystko jak leci z minibarku i rozlewają do kieliszków i szklanek. Po zaledwie dwóch kieliszkach czuję, że powoli tracę nad sobą kontrolę. Parę razy na dłuższą chwilę zatonęłam w czekoladowych tęczówkach Zayna, by po chwili ocknąć się w jego silnych ramionach. Być może nawet skradłam mu parę pocałunków, ale nie wyglądał na takiego, któremu by one przeszkadzały. Wręcz przeciwnie – miał jakby ochotę na więcej.
Wychodzę na balkon, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Gdy tylko przekraczam jego próg moje ciało owiewa chłodny wiaterek, przez który przechodzą mnie dreszcze. Podchodzę do balustrady i oglądam okolice. Widok był niesamowity, jednak nie równał się z tym, co widywałam w Australii czy Los Angeles. Mimo to niebo w każdym z tych miejsc było takie same: zasłane tysiącem lekko połyskujących gwiazd.
- Trzeźwiejemy? – usłyszawszy niski, seksowny głos Zayna prędko się odwracam. Idzie ku mnie z tym swoim zmysłowym uśmiechem i intrygującym spojrzeniem. Ponownie spoglądam w niebo, a Zayn obejmuje mnie od tyłu, przez co robi mi się cieplej. – Te gwiazdy wypadają dość blado przy tobie – szepta. Delikatnie uśmiecham się w reakcji na ten komplement. Zayn ociera się swoim policzkiem o mój i nieco drażni moją delikatną skórę swoim lekkim zarostem. Jak dotąd byłam przyzwyczajona do gładko ogolonego policzka Cody’ego…
- Wracamy? – Zayn wyrywa mnie z zamyślenia.
- Jasne - odpowiadam, po czym oboje wracamy do pokoju, gdzie Harry polewa wszystkim. Dołączamy się do nich i wspólnie pijemy za to, by trasa koncertowa się udała.
Powieki zaczynają mi ciążyć. Opieram głowę na ramieniu Zayna, po którym nie widać żeby cokolwiek pił. On tylko spogląda na mnie i delikatnie się uśmiecha. Chyba zasnęłam przy nim…
_________________________________
No i mamy trzeci rozdział! Wiem, że już dawno go nie było i mało piszę i udzielam się na pozostałych blogach, ale to brak weny, chęci i czasu. Pocieszę Was, że czwórkę mam napisaną, a piątkę zaczęłam, ale spierdoliłam przez nieumyślność i sklerozę, więc muszę napisać od nowa, czym wkrótce się zajmę....
Podoba się? I hope.
Do napisania!


P.S. Kolejny dodam jakoś szybciej, bo w następną sobotę jadę na dwutygodniowe wakacje i nie będę miała swojego laptopa, ale może na tym od taty coś na gmyram, a potem skasuję, żeby nie czytał. =D
xoxo

2 komentarze:

Dziękuję!
Jeśli komentujesz jako Anonim, to podpisz się chociaż imieniem czy inicjałami, bo czasami chcę wiedzieć do kogo mam się odnieść w poście. :)